Ostatnio dodane zdjęcia
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 23564 |
Komentarzy: | 431 |
Założony: | 12 czerwca 2012 |
Ostatni wpis: | 2 stycznia 2014 |
Postępy w odchudzaniu
powrot do........wagi , niestety :(
cd przemyslen na temat zycia.....
Witam Was wszystkie razem i kazda z osobna. Zycie ma w sobie cos! troche pieprzu, ciut miety, czesc drog prostych czesc kretych.... jak spiewa moj ukochany Bajor. Prawda jest taka , ze znow wracam do jako- takiej formy, ustapilo wiekszosc skutkow ubocznych od moich lekow, wiec wracam do zycia, a co za tym idzie do bardziej wzmozonej aktywnosci fizycznej. Dalej chodze na spacerki z moja psinka, bawimy sie jesli tylko mamy czas, ale nie forsuje sie. Abstrahujac od tematu, przymierzalam wczoraj sukienke mojej corki, ktora kupilam jej z okazji podawania do chrztu jej chrzesniaka, a poniewaz moj Marcel bedzie mial komunie w maju wiec jesli tylko mi sie uda zrzucic jeszcze okolo 4-5 kilo to napewno ja wykorzystam. Nie mam juz problemu z dopieciem sie w mundurek nawet jest luzny ale wiem ze to nie sa efekty diety, tylko lekow. Ale pilnuje w dalszym ciagu tego co jem, ( 4-5 malych porcji i duzo wody) staram sie gimnastykowac bo to wrecz wskazane na moje stawy. I ciesze sie kazdym danym mi dniem, kazda jedna mala chwilka, bo zyje sie raz. Kocham swoje zycie i nie zamienilabym go na inne. Pozdrawiam Was moje kochane serdecznie bardzo. trzymam kciuki za wasze sukcesy i myslami jestem z waszymi porazkami, dodajac Wam otuchy i wsparcia. Zycze udanej niedzieli.
trzeba sie spieszyc..... zeby niczego nie
przeoczyc
witam Was moje drogie Vitalijki i nie tylko. Dlugo mnie nie bylo i najprawdopodobniej nie dam rady tak czesto goscic na forum. Rozpoczelam nowa serie chemii troche silniejszej( nawet bym powiedziala ze sporo silniejszej), wiec i troche brak sily i chyba checi coby sie wylewac smutno, ale z podtekstem pozytywnym, jesc sie nie chce, pic sie nie chce, wiec waga tez sama spadla, nieduzo ale spadla i przyznam sie ze nie wiem czy akurat to jest powod do zadowolenia. walcze- juz nie z kilogramami- i tak latwo mnie moj gosciec nie zlamie. Wciaz kocham i cenie zycie, kazdy jego najmniejszy szczegol, kazdy dzien traktuje indywidualnie, i to bardzo. Chodze na spacery nawet i kilka razy dziennie jak tylko mi kosci pozwalaja a wlasciwie stawy. I tu musze zakomunikowac ze pomaga mi w tym Karmel, nasza najmniejsza pociecha, cudna suczka rasy cocker spaniel. Ile radosci potrafi sprawic i przy okazji szkod ale coz milosc jest bezwarunkowa. Pozdrawiam Was wszystkie, trzymajmy sie w zdrowiu bo ono najwazniejsze.
Moze nie powinnam sie cieszyc przedwczesnie, ale poczulam jakis dziwny zastrzyk energii, wiec rano o 7-ej bylam juz na nogach, sniadanie dzieci maja do szol zrobione, ja obiad do pracy zrobiony i w ogole calodzienne moje zaopatrzenie na dzisiaj jest przygotowane i spakowane do pudelek, wiec daje sobie ogromy plus za organizacje!
Jeszcze tylko pocwicze, jak zwykle z szalona Mel B ( cardio-burn i abs), i lece do pracy.
Zycze Wam moje drogie milego, ciagle jeszcze letniego dnia
Sle Wam wszystkim i kazdej z osobna mnostwo ciepla
aaaaaaaaaaaaaaa...... prosze dac mi kopniaka na
rozped
mam jakos mniejsze parcie na aktywnosc fizyczna! Potrzebuje motywacji coby ruszac sie bo w przeciwnym razie , odrobie wszystkie kilogramy w tempie natychmiastowym i to z nakladka. Jasna cholera niech to wezmie, Jakos mnie wszystko mierzi okrutnie, mam totalnego lenia za skora i czuje sie calkowicie rozbita tym moim nic nie robieniem!
Dietowo trzymam sie dawnych wytycznych, czyli staram sie jesc 5 malych posilkow, ale potrzebuje sie wdrozyc od nowa do programow cwiczen.
Dam sobie czas( 1 wrzesnia ruszam z treningiem 4-5 razy w tygodniu), na razie cwicze co 2-3 dzien, ale postaram sie to zmienic! NIE!!!! nie postaram sie- JA TO ZMIENIE!!!!
zycze milej reszty dnia
wakacje, wakcje i.......po wakacjach
Witam Was moje kochane po dluzszym niepisaniu. W pracy istny kierat, nadgodziny leca jak z rekawa a szef zaskakuje jak krolik z kapelusza! Wiem, ze jakos minie ten czas ale poki co zmeczenie wieczorem daje znac mocno o sobie. Gdyby nie moj kalendarz lazienkowy( pisalam o nim we wczesniejszych postach) to trudno byloby mi sie zmusic do tych nadgodzin, a tak do dnia ZERO zostalo juz tylko dwa dni!
wiec poki co moge posprawdzac rzeczy ktore mam zabrac ze soba, dokonczyc jakies prania, poprasowac i spakowac co trzeba.
Dietowo nienajgorzej, pilnuje sie mocno, aczkolwiek musze sobie zrobic przerwe w cwiczeniach( wzgledy zdrowotne). Przykaz lekarza!!! Jak powiedzial, nie ma odwolania od jego decyzji, wiec sie bede sluchac( ale tylko przez pare dni, mam zamiar poszalec w sobote).
Pozdrawiam cieplutko i do napisania dziewczynki:)))))
Wczorajszy dzien byl niczym gesty jogurt, ktorego mozna bylo kroic przyslowiowym nozem. Pogoda dala nam sie wczoraj mocno we znaki. Bylo ponad 20 stopni, a to rzadkosc w Dublinie, ale caly dzien siapil niewielki dzeszcyk, ale ten niewielki deszczyk przemoczyl nas do sychej nitki, bo wybralismy sie z mezem na spacer. Nie tego sie spodziewalam po moim, prawdopodobnie przeciwdeszczowym plaszczyku?! Ale w gruncie rzeczy deszczyk byl bardzo cieply wiec az tak olbrzymich szkod nie wyrzadzil.
Pewnie znacie takie uczucie dziwnej ciezkosci z wlasnych doswiadczen pogodowych, gdzie czlowiek najchetniej by sie polozyl i ucial sobie drzemke? My doswiadczylismy czegos takiego pierwszy raz?
Poza tym dietkowo bylo ok, oprocz zapiekanki ( syn strasznie je zachwalal, posadzilam go nawet ze chyba cos za reklame tych zapiekanek w domu dostaje-chichrac sie zaczal tylko i bylo po sprawie)
Sniadanie:jogurt naturalny z 3 lyzkami Alpen muesli
II sniadanie: owa zapiekanka
obiad: bylka z dynia i miseczka krupniku
kolacja: salatka owocowa z: kiwi, brzoskwini i banana
wiec mam nadzieje, ze nie bylo az tak zle i waga w piatek pokaze zadowalajacy wynik, aczkolwiek nie spodziewam sie tego bo jestem przed babskimi dniami, wiec z pewnoscia napuchne z deczka. Zobaczymy
Pozdrawiam Was moje drogie, i do napisania:)))
P.S. tylko 10 dni i bede jodlowac w Alpach!
witam Was wszystkie po krotszej przerwie. W pocie czola zasuwam w pracy jak maly robocik( nadgodziny!) i nie tylko w pracy. Staram sie trzymac kontrole nad tym co jem, jak cwicze. Staram sie rowniez sluchac bardzo uaznie mojego ciala, i tak: w zeszly poniedzialek musialm sie znow stawic w szpitalu( jestem gosciem w laboratoriach co dwa tygodnie), poniewaz moje badania krwi nie wyszly jak trzeba, wiec podwoili natychmiast dawke sterydow i chemii i czekamy. Najsmieszniejsze jest to, ze chemia potrzebuje okolo miesiaca czasu, zeby dac pierwsze oznaki poprawy. Wiec czekam, a ze przypadac to bedzie na czas urlopu- to zapowiada sie naprawde niezla jazda. I szczerze mowiac to nie wiem czego mam oczekiwac?!?!
NIe cwiczylam ani w czwartek ani w piatek, dlatego tez taki mialam zapal do wczorajszego aerobiku, dzisiaj po pracy zamierzam isc najpierw na spacer a potem poszalec wiginajac sie, poki cialo mi na to pozwala, jak to pan doktor powiedzial: ma pani wyciskac kazdy dobry, pod wzgledem samopoczucia, dzien jak cytryne, trzeba tylko uwazac na pestki
Po raz kolejny usmialam sie z jego rewelacji, bo to akurat wiem od samego poczatku choroby. Ale bylo smiesznie.
Odliczamy dni do urlopu, bilety na promy zostaly zakupione, wiec tylko ulozyc trasy, rozplanowac logistycznie wszystko i ruszamy..... Dobukowalismy jeszcze trzy dni ale juz w innym hotelu, wiec zapowiada sie spoko wyjazd!
Poza tym moim i meza marzeniem jest super wypasiony Camper, to daloby dopiero mozliwosci.....pomarzyc- ludzka rzecz ( dobrze, ze od marzen nie ma podatkow, dopiero by ze mnie zdarli....)
Trzymajcie sie cieplutko moje Drogie Dziewczyny, sciskam Was wakacyjno- urlopowo- serdecznie.