Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

mam problem zmiescic sie w mundur! poza tym jak byla lyzwiarka, zawsze cieszylam sie dobrym wygladem, ale teraz nie moge tego powiedziec:( Wlasciwie to juz nieaktualne, bo mieszcze sie w mundurek bez problemu ale chce zmienic nawyki i stare przyzwyczajenia. Chce zrobic cos dla siebie

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 23564
Komentarzy: 431
Założony: 12 czerwca 2012
Ostatni wpis: 2 stycznia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
elizabeth3777

kobieta, 49 lat,

166 cm, 77.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: wazyc ponizej 70 kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

23 stycznia 2013 , Komentarze (5)

Niby nic wielkiego, pomyslicie, ale 40 minutowy spacero-bieg z pieskiem moze przyniesc calkiem dobre nastewienie do swiata, zdecydowanie lepsze samopoczucie a co za tym idzie dobra energie, nie w nadmiarze ale taka w sam raz.
Na dzisiaj zaplanowalam sobie:
sniadanie : bulka z pasztetem i pomidorem
II sniadanie: owsianka
Lunch: salatka z:1/2 grejpfruita, 2 mandarynek, 2 kiwi 
Snack : jablko
obiado-kolacja: piers z kurczaka, 150 gr ziemniakow ( bez tluszczu) i salatka z tartej marchewki z jablkiem
W sumie mysle , ze w 1200 kcal powinnam sie z moim jadlospisem zmiescic

Zycze milego dnia Wam wszystkim 

22 stycznia 2013 , Komentarze (3)

Witajcie moje drogie po tak dlugim nie odzywaniu sie. Mam nadzieje, a wlasciwie jestem pewna, ze swietnie sobie radzicie z nowowrocznymi postanowieniami, walczycie o lepsze samopoczucia, zmagacie sie z kilogramami (jesli takowe Wam do zrzucenia pozostaly), ale przede wszystkim dbacie o siebie w najlepszy sposob na jaki tylko mozecie zasluzyc. U mnie zmienilo sie wszystko. Jestem juz bez chemii, wiec w zwiazku z tym waga nieco ( bardzo delikatnie powiedziane) sie zmienila ( z 67 na 73) , wiec nie pozostaje mi jak wziac sie za siebie i rozpoczac wszystko od poczatku, aczkolwiek i tak jestem z siebie dumna bo jak pamietam kiedy przylaczylam sie do Vitalijek, moja waga byla ok. 80 kg wiec dla mnie jest to jakas motywacja, ze potrafie jesli chce, i wiem ze tym razem mi sie uda, czego i Wam kochane zycze! Sciskam Was wszystkie z osobna i pozdrawiam noworocznie. Spelnienia marzen dziewczyny!!

14 października 2012 , Komentarze (1)

Witam Was wszystkie razem i kazda z osobna. Zycie ma w sobie cos! troche pieprzu, ciut miety, czesc drog prostych czesc kretych.... jak spiewa moj ukochany Bajor. Prawda jest taka , ze znow wracam do jako- takiej formy, ustapilo wiekszosc skutkow ubocznych od moich lekow, wiec wracam do zycia, a co za tym idzie do bardziej wzmozonej aktywnosci fizycznej. Dalej chodze na spacerki z moja psinka, bawimy sie jesli tylko mamy czas, ale nie forsuje sie. Abstrahujac od tematu, przymierzalam wczoraj sukienke mojej corki, ktora kupilam jej z okazji podawania do chrztu jej chrzesniaka, a poniewaz moj Marcel bedzie mial komunie w maju wiec jesli tylko mi sie uda zrzucic jeszcze okolo 4-5 kilo to napewno ja wykorzystam. Nie mam juz problemu z dopieciem sie w mundurek nawet jest luzny ale wiem ze to nie sa efekty diety, tylko lekow. Ale pilnuje w dalszym ciagu tego co jem, ( 4-5 malych porcji i duzo wody) staram sie gimnastykowac bo to wrecz wskazane na moje stawy. I ciesze sie kazdym danym mi dniem, kazda jedna mala chwilka, bo zyje sie raz. Kocham swoje zycie i nie zamienilabym go na inne. Pozdrawiam Was moje kochane serdecznie bardzo. trzymam kciuki za wasze sukcesy i myslami jestem z waszymi porazkami, dodajac Wam otuchy i wsparcia. Zycze udanej niedzieli.

 

4 października 2012 , Komentarze (3)

witam Was moje drogie Vitalijki i nie tylko. Dlugo mnie nie bylo i najprawdopodobniej nie dam rady tak czesto goscic na forum. Rozpoczelam nowa serie chemii troche silniejszej( nawet bym powiedziala ze sporo silniejszej), wiec i troche brak sily i chyba checi coby sie wylewac smutno, ale z podtekstem pozytywnym, jesc sie nie chce, pic sie nie chce, wiec waga tez sama spadla, nieduzo ale spadla i przyznam sie ze nie wiem czy akurat to jest powod do zadowolenia. walcze- juz nie z kilogramami- i tak latwo mnie moj gosciec nie zlamie. Wciaz kocham i cenie zycie, kazdy jego najmniejszy szczegol, kazdy dzien traktuje indywidualnie, i to bardzo. Chodze na spacery nawet i kilka razy dziennie jak tylko mi kosci pozwalaja a wlasciwie stawy. I tu musze zakomunikowac ze pomaga mi w tym Karmel, nasza najmniejsza pociecha,  cudna suczka rasy cocker spaniel. Ile radosci potrafi sprawic i przy okazji szkod ale coz milosc jest bezwarunkowa. Pozdrawiam Was wszystkie, trzymajmy sie w zdrowiu bo ono najwazniejsze.

 

30 sierpnia 2012 , Komentarze (3)

Moze nie powinnam sie cieszyc przedwczesnie, ale poczulam jakis dziwny zastrzyk energii, wiec rano o 7-ej bylam juz na nogach, sniadanie dzieci maja do szol zrobione, ja obiad do pracy zrobiony i w ogole calodzienne moje zaopatrzenie na dzisiaj jest przygotowane i spakowane do pudelek, wiec daje sobie ogromy plus za organizacje!

Jeszcze tylko pocwicze, jak zwykle z szalona Mel B ( cardio-burn i abs), i lece do pracy.

Zycze Wam moje drogie milego, ciagle jeszcze letniego dnia

Sle Wam wszystkim i kazdej z osobna mnostwo ciepla

29 sierpnia 2012 , Komentarze (4)

mam jakos mniejsze parcie na aktywnosc fizyczna! Potrzebuje motywacji coby ruszac sie bo w przeciwnym razie , odrobie wszystkie kilogramy w tempie natychmiastowym i to z nakladka. Jasna cholera niech to wezmie, Jakos mnie wszystko mierzi okrutnie, mam totalnego lenia za skora i czuje sie calkowicie rozbita tym moim nic nie robieniem!

Dietowo trzymam sie dawnych wytycznych, czyli staram sie jesc 5 malych posilkow, ale potrzebuje sie wdrozyc od nowa do programow cwiczen.

Dam sobie czas( 1 wrzesnia ruszam z treningiem 4-5 razy w tygodniu), na razie cwicze co 2-3 dzien, ale postaram sie to zmienic! NIE!!!! nie postaram sie- JA TO ZMIENIE!!!!

zycze milej reszty dnia

24 sierpnia 2012 , Komentarze (1)

Witam was moje drogie, urlop przeszedl do historii niestety, ale moja glowa, i nie tylko moja, wciaz buja w oblokach, jest gdzies w okolicy Kaprun, nogi wciaz chca mnie niesc na szczyty gorskie, by moc kontemplowac i cisze i piekno Alp. niezapomniany czas, cudownie spedzony z rodzina, bardzo aktywnie i wyczerpujaco do granic mozliwosci. Takie urlopy uwielbiam i polecam kazdemu.
Myslalam,ze , jak to bywa w trakcie urlopu, waga moja podskoczy, a tu taka niespodzianka. Niespodziewalam sie tego w najsmielszych nawet marzeniach. Nie tylko nie przytylam, ale waga zleciala w dol. ( jeden tylko fakt mnie zastanawia czemu wymiary stoja prawe w miejscu??).
Nie korzystalm z zadnych diet aczkolwiek jadlam tylko to co podpowiadala mi intuicja, czyli w sumie to co do tej pory, mialam za to odpowiednia dawke ruchu bo wychodzac w gory to wyprawa okolo 4-5 godzinna, wiec to tlumaczy wszystko.
Jestem oczarowana okolica Zell am see i Kaprun, jest co robic, mnostwo atrakcji, niezmierzone szlaki o roznym stopniu trudnosci, wiec zdecydowalismy z mezem, ze jak tylko zdrowie dopisze i zgromadzimy forse, to ruszamy raz jeszcze i zaliczymy te miejsca na ktore nam po prostu zabraklo czasu! Warto, bo swieze powietrze, bo pieknie.
A ponadto odwiedzilismy swietne Spa w Tauern Spa & Wellness resort w Kaprun, rewelacyjnie wyposazony kompleks z termalnymi wodami wiec jako odnowa biologiczna bardzo polecam. No i nie mozna zapomniec o wszelkiego rodzaju saunach.
Mam nadzieje, ze kazdna z nas, ktora wrocila z urlopu, jest wypoczeta, radosna, naladowana pozytywna energia ale nie zapomni o naszej codziennej ,,sprzeczce" z nadmiarem kilogramow, jezeli takowe jeszcze zostaly. Badzmy szczesliwe bo zyjemy tylko raz, walczmy o siebie. Pozdrawiam Was serdecznie cieplutko i do napisania.


P.S. obiecuje wrzucic zdjecia jak tylko mi moja corka wszystko pozgrywa.

2 sierpnia 2012 , Komentarze (2)

Witam Was moje kochane po dluzszym niepisaniu. W pracy istny kierat, nadgodziny leca jak z rekawa a szef zaskakuje jak krolik z kapelusza! Wiem, ze jakos minie ten czas ale poki co zmeczenie wieczorem daje znac mocno o sobie. Gdyby nie moj kalendarz lazienkowy( pisalam o nim we wczesniejszych postach) to trudno byloby mi sie zmusic do tych nadgodzin, a tak do dnia ZERO zostalo juz tylko dwa dni!

wiec poki co moge posprawdzac rzeczy ktore mam zabrac ze soba, dokonczyc jakies prania, poprasowac i spakowac co trzeba.

Dietowo nienajgorzej, pilnuje sie mocno, aczkolwiek musze sobie zrobic przerwe w cwiczeniach( wzgledy zdrowotne). Przykaz lekarza!!! Jak powiedzial, nie ma odwolania od jego decyzji, wiec sie bede sluchac( ale tylko przez pare dni, mam zamiar poszalec w sobote).

Pozdrawiam cieplutko i do napisania dziewczynki:)))))

 

25 lipca 2012 , Komentarze (6)

Wczorajszy dzien byl niczym gesty jogurt, ktorego mozna bylo kroic przyslowiowym nozem. Pogoda dala nam sie wczoraj mocno we znaki. Bylo ponad 20 stopni, a to rzadkosc w Dublinie, ale caly dzien siapil niewielki dzeszcyk, ale ten niewielki deszczyk przemoczyl nas do sychej nitki, bo wybralismy sie z mezem na spacer. Nie tego sie spodziewalam po moim, prawdopodobnie przeciwdeszczowym plaszczyku?! Ale w gruncie rzeczy deszczyk byl bardzo cieply wiec az tak olbrzymich szkod nie wyrzadzil.

Pewnie znacie takie uczucie dziwnej ciezkosci z wlasnych doswiadczen pogodowych, gdzie czlowiek najchetniej by sie polozyl i ucial sobie drzemke? My doswiadczylismy czegos takiego pierwszy raz?

Poza tym dietkowo bylo ok, oprocz zapiekanki ( syn strasznie je zachwalal, posadzilam go nawet ze chyba cos za reklame tych zapiekanek w domu dostaje-chichrac sie zaczal tylko i bylo po sprawie)

Sniadanie:jogurt naturalny z 3 lyzkami Alpen muesli

II sniadanie: owa zapiekanka

obiad: bylka z dynia i miseczka krupniku

kolacja: salatka owocowa z: kiwi, brzoskwini i banana

wiec mam nadzieje, ze nie bylo az tak zle i waga w piatek pokaze zadowalajacy wynik, aczkolwiek nie spodziewam sie tego bo jestem przed babskimi dniami, wiec z pewnoscia napuchne z deczka. Zobaczymy

Pozdrawiam Was moje drogie, i do napisania:)))

P.S. tylko 10 dni i bede jodlowac w Alpach!

22 lipca 2012 , Komentarze (3)

witam Was wszystkie po krotszej przerwie. W pocie czola zasuwam w pracy jak maly robocik( nadgodziny!) i nie tylko w pracy. Staram sie trzymac kontrole nad tym co jem, jak cwicze. Staram sie rowniez sluchac bardzo uaznie mojego ciala, i tak: w zeszly poniedzialek musialm sie znow stawic w szpitalu( jestem gosciem w laboratoriach co dwa tygodnie), poniewaz moje badania krwi nie wyszly jak trzeba, wiec podwoili natychmiast dawke sterydow i chemii i czekamy. Najsmieszniejsze jest to, ze chemia potrzebuje okolo miesiaca czasu, zeby dac pierwsze oznaki poprawy. Wiec czekam, a ze przypadac to bedzie na czas urlopu- to zapowiada sie naprawde niezla jazda. I szczerze mowiac to nie wiem czego mam oczekiwac?!?!

NIe cwiczylam ani w czwartek ani w piatek, dlatego tez taki mialam zapal do wczorajszego aerobiku, dzisiaj po pracy zamierzam isc najpierw na spacer a potem poszalec wiginajac sie, poki cialo mi na to pozwala, jak to pan doktor powiedzial: ma pani wyciskac kazdy dobry, pod wzgledem samopoczucia, dzien jak cytryne, trzeba tylko uwazac na pestki

Po raz kolejny usmialam sie z jego rewelacji, bo to akurat wiem od samego poczatku choroby. Ale bylo smiesznie.

Odliczamy dni do urlopu, bilety na promy zostaly zakupione, wiec tylko ulozyc trasy, rozplanowac logistycznie wszystko i ruszamy..... Dobukowalismy jeszcze trzy dni ale juz w innym hotelu, wiec zapowiada sie spoko wyjazd!

Poza tym moim i meza marzeniem jest super wypasiony Camper, to daloby dopiero mozliwosci.....pomarzyc- ludzka rzecz ( dobrze, ze od marzen nie ma podatkow, dopiero by ze mnie zdarli....)

Trzymajcie sie cieplutko moje Drogie Dziewczyny, sciskam Was wakacyjno- urlopowo- serdecznie.