Waga spada powoli ale spada :D
Pozostało jeszcze tylko ok 10kg i będę najszczęśliwsza na świecie :D Jestem z siebie dumna bo pierwszy raz nie poddałam się. Nawet kiedy zdarzył się moment słabości, nie odpuściłam. Mam nadzieje, że nowe nawyki żywieniowe pozostaną ze mną na stałe. Palenie też udało mi się całkowicie rzucić :D od razu mam lepsze samopoczucie, i grubszy portfel :P
Jeśli chodzi o garderobę to nareszcie mogę założyć ubrania z przed ciąży czyli rozmiar 38!!!
Pozostał mi jeszcze tylko 1 zły nawyk, czyli kawa z mlekiem i z cukrem. Nie mogę obejść się bez niej rano, ale trudno jakaś przyjemność w tym życiu musi być :P
Jestem z siebie dumna :D
Nadal nie palę, przestrzegam postanowień zdrowego odżywiania no i........zaczęłam ćwiczyć. Dziś bolą mnie wszystkie mięśnie ale to właśnie o to chodzi :D Jakiś czas temu kupiłam dużą gimnastyczną piłkę i stwierdziłam że czas aby przestała się ona kurzyć :)
Przerażona :(
Hej dziewczyny :)
Zmiana mojego trybu życia przychodzi mi coraz łatwiej. Codziennie ćwiczenia to już nie taki problem, spacery na pieszo z i do pracy stały się już rutyną. Na zakupach nawet nie patrze na słodycze i fast foody :)
Została jeszcze tylko jedna jedyna nie zdrowa rzecz (no może dwie licząc moją 1przyjemność z której nie zrezygnuje czyli kawa) PALENIE :(
Od czwartku ograniczyłam się do 3 dziennie, a wcześniej paliłam ok 1 paczkę dziennie. Wspomagam się e-papierosem bo okropnie się boję że utyje. Jak ostatnio odstawiłam papierosy, wtedy kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży, utyłam przez 8 miesięcy ponad 30 kg. Nawet jak na błogosławiony stan to ok 15 za dużo.
W czwartek i piątek było ok, wczoraj już ciężko a dziś jem bez opamiętania :( ale do palenia nie wrócę. Trudno potem narzucę sobie jakąś drakońską dietę. Co prawda podjadam zdrowe rzeczy ale zjadam ich stanowczo za dużo :(
BOJE SIĘ WEJŚĆ NA WAGĘ!!!
Przez stres wcinam jak najęta :/
a stresów mam masę. Jak nie coś z Młodym, to znowu coś w pracy i ciągłe zmartwienia o te pieniądze :( Tylko kasa i kasa i ciągle jej mało :/ Ehhh okropne jest to życie.
Nadal trzymam się swoich postanowień. Nie jem słodyczy już prawie pół roku. Miałam parę małych wpadek ale nie było wielkiego obżarstwa jak kiedyś :D Kawę też udało mi się ograniczyć max 2 dziennie ale zazwyczaj 1 :) Zaczęłam się też więcej ruszać, znaczy staram się wszędzie chodzić pieszo, na 5 piętro też chodzę na nogach :D Dla mnie to ogromny sukces :D
Kiedy dopada mnie nuda robię się głodna :/
Czy Wy też dziewczynki tak macie, że kiedy Wam się nudzi macie ochotę coś przekąsić :/ Dobrze że włączyli mi Internet w pracy bo chyba pożarłabym cały obiad już o godzinie 9 rano :P a nie dość że 8 godzin siedzę na tyłku i nic nie robię to jeszcze mogłabym pożreć konia z kopytami :(
Oj bardzo dawno mnie tu nie było :/
Nie ma żadnego dobrego wytłumaczenia na tak długo przerwę w walce z kilogramami. Każda wymówka jest nie dobra, ale ostatnio w moim życiu dużo się działo. Byłam zmuszona dwukrotnie zmieniać pracę. Teraz jest już dobrze jednak stresu było co niemiara :( Przez nową pracę musiałam posłać synka do żłobka, mimo iż bardzo nie chciałam.
Teraz jest już wszystko dobrze. Mały uwielbia chodzić do dzieci a ja w końcu znalazłam pracę, którą lubię. Niestety praca wymaga konsekwentnego dbania o to co zjadam, ponieważ 8 godzin siedzę na tyłku :/ To jedyny minus tej roboty. Dlatego trzeba wziąć się ostro do roboty. Nawet jeśli nie schudnę to na pewno nie mogę przytyć.
Załamanie :/
Wczoraj była pierwsza większa wpadka :( Zjadłam obiad schaba z ziemniakami i burakami :/
Miałam okropne wyrzuty sumienia. Dodatkowo Młody jest bardzo chory a ja pracuje na noc. Prawie nie śpie bo musze siedzieć z Małym w domu. Jestem załamana na nic nie mam czasu :/
Pozdrawiam i życze dużo silnej woli :*
Dzień 7
Oj dziś było ciężko :/ Rodzinne grillowanie i masa przysmaków ale nie poddałam się i wytrwałam, mimo iż namawiali mnie kilkakrotnie. Baaaaaardzo zależy mi na utracie wagi. Od kiedy pamiętam miałam problemy z za dużą ilością wagi. Był tylko jeden okres w moim życiu kiedy dobrze czułam się w swoim ciele. Miałam wtedy 19/20 lat i warzyłam 54kg. Było super. Te wspomnienia motywują mnie do dalszego działania :D
MENU na dziś:
Śniadanie:
|
Surówka z kapusty włoskiej w zaprawie pomidorowej plus chleb żytni
|
|
|
II śniadanie:
|
Sałatka z buraków z cebulą sok pomarańczowy
|
|
|
Obiad:
|
2 paluszki rybne surówka z kapusty kwaszonej sok pomarańczowy
|
|
|
Przekąska:
|
2 pomarańcze
|
|
|
Kolacja:
|
Jaja na twardo z sosem pieczarkowym grejpfrut |
Dzień 6
Jak na razie wszystko idzie zgodnie z planem :) Jestem z siebie dumna :D
Menu na dziś
Śniadanie:
Wafle ryżowe z tuńczykiem
Czereśnie
II śniadanie
Mandarynka
serek homogenizowany
Obiad
filet z mintaja
chleb żytni
surówka z kapusty pekińskiej z brzoskwinią
sok pomarańczowy
Przekąska:
musli z mlekiem
sok pomarańczowy
Kolacja:
jajka z pieczarkami
arbuz
herbata zielona bez cukru
Ruch?? Hmm......2 godzinny spacer z dzieckiem (to by było na tyle :/ ) aaaa no i nie zapominajmy że od kiedy urodził się Młody na 5 piętro chodzę na pieszo, rzadko kiedy jeżdżę windą (muszę być naprawdę obładowana torbami). Chodzę po schodach z dzieckiem na rękach, często wnoszę wózek.
Mam nadzieje, że to wystarczy aby na wyświetlaczu wagi zobaczyć upragnione 55kg :) Znaczy na wadzę mi aż tak nie zależy, chcę dobrze czuć się w swoim ciele, ładnie wyglądać :)