Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem zamężną mamą trójki dzieci. Lubię sport. Zawsze pomagał mi on w utrzymaniu prawidłowej wagi. Niestety od 4 lat mam z tym duzy problem. Nie lubię siebie z tą wagą i podejmuję kolejną próbę odchudzenia się.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 75247
Komentarzy: 1328
Założony: 18 lipca 2012
Ostatni wpis: 9 kwietnia 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Ankrzys

kobieta, 48 lat, Częstochowa

166 cm, 87.20 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Powolutku do celu- 58 kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 lutego 2015 , Komentarze (8)

Poczynię dzisiaj standardowy wpis jaki można spotkać na Vitalii...

Poległam na całej linii, kolejny raz, nie wiem nawet już który to z kolei... Miałam niedawno cel, zaczęło mi nawet dobrze iść, waga zaczęła spadać i licząc że do celu zostało 14 dni jako tako bym wyglądała. Niestety, ostatnie zawirowania w moim życiu, brak kontroli nad tym co i kiedy jem, pocieszanie się wieczornymi przegryzkami przed TV, zrobiło swoje!!! Waga wzrosła to poziomu Alarmowego!!!! Ba nawet przekraczającego poziom Alarmowy. W ciągu 3 ostatnich tygodni przytyłam z 3 kg, i dzisiaj jest to już 76,9 kg. KOSZMAR. Czy upadłam już tak nisko, że zacznę się wreszcie podnosić????

Najgorsze, ze wiem ile ważę, ale nie mam żadnego pomysłu na siebie, żadnej chęci do zmiany odżywiania itd... Ten stres i moja życiowa rewolucja nieźle odbiły się na mnie!!! Nie wiem jak się pozbieram, jestem w niezłej rozsypce. Musze się poskładać , ale teraz jakby coś we mnie pękło- zero entuzjazmu, motywacji, chęci- NICZEGO!!! Albo ROZPACZ, albo ZOBOJETNIENIE.

Przepraszam, za marudzenie, ale musiałam to z siebie wydusić, może to pomoże. Musze wrócić do codziennych wizyt na Vitalii= wtedy człowiek wie, co ma robić. NIe chowa się pod grubym swetrem i udaje że wcale nie przytył. Widzi to w lustrze i potrafi się do tego przyznać przed innymi. BLEEEEE....

Oby następny wpis był bardziej pozytywny.

We wtorek lecę do Rzymu...może kilka dni urlopu, zmiana otoczenia i brak pracy pomoże mi odnaleźć siebie na nowo i zmieni moje spostrzeganie rzeczywistości. Włosi nosza dużo mniejsze rozmiary- może to będzie motywacja, jak poczuje się jak spaślak?

A wtedy...zmienię siebie i swój styl bycia...

3 lutego 2015 , Komentarze (4)

http://wakacjeanety.blog.pl/2015/02/03/serce-matki...

Czy macie sposób jak przetrwać z nastolatkami? Mądre niesłychanie, chude, piękne, wyniosłe, wredne do bólu.

A może trzeba brać z nich przykład? Jeść jak wróbelek, robić sweet focie, uśmiechać się do lustra, stroić, przebierać i zwracać na siebie uwagę? Może to jest sposób? A nie zwracać uwagę na konwenanse? Liczyć się z opinią innych, chować pod obszernym swetrem i tyć w smutku, nie patrząc w lustro.

2 lutego 2015 , Komentarze (7)

I co dalej?

Zrobiłam to- złożyłam wypowiedzenie umowy o pracę!!!!

Za trzy miesiące- będę wolna!

Nie mam pojęcia co będę robić dalej, ale stało się!

To był dla mnie trudny i ciężki okres. Jak się domyślacie- zapomniałam o diecie itp...efekt wiadomy- waga w górę. Szkoda gadać! Standard. Ale odzyskuję powoli równowagę.

Zaczynam się szykować na "wakacje Życia" czyli kilka miesięcy robienie czegoś innego niż praca zawodowa. Mam zamiar nadrobić zaległości w papierkowej robocie w domu, pozałatwiać różne sprawy urzędowe i takie tam...a przede wszystkim...zbierać siły i szukać pomysłów na dalsze życie. W między czasie- może uda mi się wreszcie doprowadzić mój organizm do zdrowia i urody. Może to jest właśnie ten czas? Trochę mniej pracy zawodowej ( okres wypowiedzenia to nie czas żeby dawać z siebie wszystko na rzecz pracodawcy). Wygospodaruje czas na fitness i racjonalne odżywianie, testowanie nowych zdrowych przepisów.

Będzie super...coraz mniej się boję o jutro, wszystko się ułoży, znajdą się nowe pomysły....

Myślę, że to był dobry ruch- z każdą chwilą czuję się spokojniejsza i szczęśliwsza..

Aaa, może nie będzie mi się udawało tu często wpadać, ale będę pisać o życiu i swoich przemyśleniach na swoim blogu, na który zapraszam, gdybyście mnie chcieli poczytać.

Na Vitalii powinnam pisać o odchudzaniu, zdrowym żywieniu i takie tam, stad pomysł na pisanie w innym miejscu w sieci. A tu będę zaglądać by poczytać co u was i podzielić się efektami dalszej pracy nad swoim ciałem.

Do poczytania na...www.wakacjeanety.blog.pl

18 stycznia 2015 , Komentarze (8)

Ja nie chcę oczekiwać już ani chwili dłużej!!!!!

Najpierw wszelkie zmiany należy zacząć od siebie!!

Podjęłam bardzo trudną decyzję: podjęłam, jutro ją zrealizuję i na samą myśl jest mi lepiej! Czuję się wolna, szczęśliwsza, pełna radości, entuzjazmu i energii.

Od co najmniej 1,5 roku męczę się w pracy- niby mam stanowisko, niby fajne zajęcie, ale jakoś całe życie z wariatami- to nie dla mnie! Nie jestem w stanie zmienić innych, akceptować na dłuższą metę głupoty innych też nie potrafię. Pracuję w tej samej firmie już ponad 7 lat-obawiam się , że nic więcej tu nie zdziałam, mam dość wysłuchiwać głupot, zajmowania się głupotami i przyjmować na siebie błędów innych. Nieważne! Próbowałam, starałam sie ale z dnia na dzień jestem coraz bardziej wypalona, coraz smutniejsza, coraz mniej szczęśliwa- dłużej tak nie zniosę! Jeszcze, żeby było to w imie jakiejś dużej kasy- ale nie. Tak się składa, że mam inne źródła przychodu a praca była moją realizacją zawodową, ale od 1,5 roku juz nią nie jest- to po co się męczyć?

Tak czy inaczej- składam jutro wypowiedzenie!!! Trzy miesiące i będę wolna- w sumie już się taka czuję!

To była jedna z trudniejszych decyzji w moim życiu- jeszcze nie mam pojęcia co będę robić za trzy miesiące, ale liczę , że wszystko się jakoś ułoży. Cały czas czekałam, że coś się wydaży, że wymyślę jakiś interes, sposób na życie i wtedy się zwolnię, ale jakoś to nie następuję- więc biorę sprawy w swoje ręce- rezygnuję z pracy- będę mieć więcej czasu i luzu w głowie- moze to pomoże wpaść na jakis cudowny pomysł.

No i teraz nie wiem- czy mój wczorajszy trening z kijami mi uczesał myśli czy dotlenienie organizmu zaszkodziło mojemu rozumowi, ale czuję sie wolna i szczęśliwa!!! Zmiany są trudne- ale prowadzą do szczęścia i nowego życia! Na takie życie właśnie liczę- SZCZĘŚLIWE!!!

Napisałam to.... ale ulga, jeszcze tylko jutro rozmowa z Szefową i trzy miesiące- będzie pięknie!!!

Dzisiaj byłam z dziećmi na 4,5 km spacerze! Bez kijków, ale troche sie poruszałam. Każdy ruch jest wskazany! Takie to zmiany, zmiany,zmiany.....ku lepszemu życiu!!

17 stycznia 2015 , Komentarze (7)

Co do efektów moich poczynań- marność!! Waga jak to moja waga- nie chce ze mną współpracować! 

Ale zostało mi jeszcze 5 tygodni- może coś pozytywnego się jeszcze wydarzy? 

W sumie ciągle coś zmienia się na lepsze, może jeszcze nie moja waga, ale ja sama, moje podejście do siebie, do życia , do innych.

Dzisiaj w ramach początku 4 tygodnia pojej pracy nad zmianą siebie-

Wybrałam się na kije!!! Zaliczyłam 9 km- sama tylko ja -kije-dobra muzyka w słuchawkach. Już wiem czemu zawsze tak to kochałam- cudowny relaks! A jak zaczną Cię boleć mięśnie- to myslisz o ich bólu a nie o innych sprawach, które Cię martwią.

Jak ja to mówię- " można uczesać myśli: w trakcie takiego intensywnego marszu.

Jak jutro nie będzie rano padać- mam zamiar powtórzyć taki trening!

Może nie schudłam w czasie tych trzech tygodni, bo spadek tylko z 0,7 kg, ale za to zmienia sie moje podejście do niektórych spraw. Może na nowo się polubię, a wtedy waga też spadnie, bo przestane się nią przejmować,pielęgnować- to i nie bedzie rosła, obrastała w piórka czy tłuszczyk, nie będzie chwalić, że jest może ważna w moim życiu. Spadnie a ja bede się cieszyć pięknym zdrowym ciałem.

14 stycznia 2015 , Komentarze (5)

Dziś o poranku, jadąc z córką do szkoły- zobaczyłam piękną tęczę!!! Styczeń, ponuro, byle jak, a tu- taka miła niespodzianka. Coś niesamowitego!! Tak naładował mnie ten widok, że nie sposób opisać! Nie wiem czy tęcza, czy zaczynam po woli odzyskiwać siebie- ale jest dobrze!!!Co za radość i ulga! Wiem, ze jeszcze długo będziemy się męczyć z zimą czy pseudo-zimą, ale we mnie jakby wiosna wstępowała- oby nie zmieniła zdania!

Wstąpiła we mnie jakby- nowa nadzieja, nowa siła i radość. Mam nadzieję, że ostatni trudny czas odchodzi w zapomnienie, a rok 2015 będzie dobry dla wszystkich. Podobno już od końca marca powinni wszyscy zacząć odczuwać te zmiany- ja zaczynam to czuć wcześniej- taka wewnętrzna nadzieja i spokój mnie ogarnia! Jak dawno tak dobrze się nie czułam!!! Wiem, że moje słowa wydawać się mogą dosyć górnolotne, ale Ci którzy mnie poznali- wiedzą o co chodzi z tym moim czuciem i wewnętrzna siłą i energią.

Kochane! Łapmy ten dobry przypływ energii i działajmy!!! To będzie dla nas wszystkich dobry czas- trzeba z niego skorzystać i zrealizować swoje nawet najskrytsze plany i marzenia! Do dzieła!!

13 stycznia 2015 , Komentarze (10)

Ja, KOBIETA: Nie czytam żadnych instrukcji. Wciskam guziki, aż zadziała.

Nie jestem rozkapryszona, tylko "emocjonalnie elastyczna"!

Najpiękniejsze słowa świata:" Idę na zakupy"

Nie mam żadnych dziwactw! To są "special effects"!

Kobiety powinny wyglądać jak kobiety , a nie jak wytapetowane kości!

Przebaczyć i zapomnieć?- Ani nie jestem Jezusem, ani nie mam Alzheimera!...

My kobiety jesteśmy aniołami, a gdy się nam podetnie skrzydła, lecimy dalej- na miotle!

To nie jest żaden tłuszcz! To "erotyczna powierzchnia użytkowa"!

Gdy Bóg stworzył mężczyznę, obiecał, że idealnego faceta będzie można spotkać na każdym rogu...a potem uczynił ziemię okrągłą!!!

Na moim nagrobku niech będzie napis: : Co się głupio gapisz? Też bym wolała leżeć teraz na plaży!"

Tak tak...my kobiety jesteśmy bowiem jedyne w swoim rodzaju....


Niech każda wybierze dla siebie pasującą z kwestii i uśmiechnijcie się , bo jesteśmy wyjątkowe tu i teraz, nie dopiero jak pozbędziemy się odrobiny tłuszczu.

Miłego i wyjątkowego dnia!!

11 stycznia 2015 , Komentarze (5)

Tak jak w tytule!

Trzeci tydzień mojej misji- " Schudnę na imprezę" przywitałam bez spadku na wadze. Musze pochwalić się , że nie przywitałam go tez ze wzrostem- a to w moim przypadku to też sukces, choć marny.

Może trochę spuchłam, może coś nie tak robiłam, ale ważne, że spadek od początku mojej akcji jakiś jest. Cokolwiek osiągnę, będzie to i tak krok naprzód. Może wreszcie waga zacznie spadać, ja odzyskam chęć do walki i wrócę do troski o siebie samą.

Tak czy inaczej- nie ma co się oglądać za siebie ( chyba żeby nie popełniać tych samych błędów), idę naprzód! Do dnia, w którym chciałabym się choć troszkę wyglądać lepiej niż dzisiaj pozostało jeszcze 6 tygodni- czyli sporo, żeby jakieś zauważalne zmiany miały szansę zajść. Nie pozostaje mi nic innego jak walczyć dalej.

Dzisiaj poudzielałam się z córką w WOŚP. Córcia była wolontariuszką, ale jako nieletnia potrzebowała wsparcia, a ja pewniej się czułam, że mam ją na oku. Przyczyniłyśmy się troszkę do wyniku, a mała zdobyła córa zdobyła nowe doświadczenie. Musimy uczyć dzieci , że pomoc innym jest ważna i potrzebna. Niezależnie co sądzimy na temat takich zbiórek, że to Państwo powinno się tym zajmować itd... Bez komentarza. Nie było tematu.

U nas dzisiaj na szczęście nie padało, ale był baaardzo zimny wiatr. Mam nadzieję, że będziemy bogate o doświadczenie a nie katar i przeziębiony pęcherz.

Trzymajcie się ciepło i .........Walczymy dalej. Gratuluje wszystkim, które zaliczyły w tym tygodniu spadki. Cieszę się razem z Wami. Liczę, że kolejny tydzień zaowocuje we wpisy o moim i waszych spadkach na wadze.

9 stycznia 2015 , Komentarze (4)

Dziś kończy się drugi tydzień mojej kontroli wagi, starań o spadek wagi.

Jutro ważenie- ciekawe co tam szklana pokaże- nie wiem, bo w tygodniu nie sprawdzałam- po co się wkurzać?

Staram się odżywiać z planem, z głową- mam nadzieję , ze efekty jakieś będą. Ze sportem nadal ciężko. Dzisiaj byłam u fryzjera i płaszczyłam tyłek a inni koło mnie skakali- może chociaż oni skorzystali z ruchu a ja mam znowu super fryzurkę.

Jutro mam kolejny raz ruszyć z miejsca i się poruszać- może wreszcie się uda.

Do jutra- dam znać o efektach.

6 stycznia 2015 , Komentarze (5)

Hurra, jutro dzieci wreszcie do szkoły. Zajmą się czymś i będzie "normalnie". Męczący ten dzień, taki wyrwany z rzeczywistości. Jutro standardowe obowiązki.

Co do tytułu- poczytałam o waszych poczynaniach iż wielkim bólem- ruszyłam z miejsca. Zaliczyłam 40 min orbitreka, hurra!! mam nadzieję, że wejdzie mi tow krew i stanie się jak kiedyś moim nawykiem. Nie wiem co się stało ze mną? Dlaczego tak ciężko mi się ruszyć? Niezależnie dlaczego tak się stało licze , że wszystko się odmieni.

Dieta dzisiaj-IDEALNA, plus sport- oby tak dalej!