No i popłynęłam. Najpierw niespodziewana wizyta u znajomych. Pojawiła się godzina posiłku. Ogromnie ssało w żołądku, więc pomyślałam: dwie sztuki ptasiego mleczka chyba nie zaszkodzą. Niestety zaszkodziły. Okazało się, że nie skończyło się na dwóch lecz połowie paczki, potem były jeszcze ciasteczka i wafelki. Po powrocie do domu postanowiłam już nic nie jeść. I to też nie było dobre. Bo wieczorem tuż przed spaniem z głodu rzuciłam się na paluszki i pizze. Mało też piłam wody. Dziś kilogram do przodu, ale też jestem dość spuchnięta, więc mam nadzieję, że to własnie woda.
Dziś wracam do zdrowego żywienia. Jako zadośćuczynienie posprzątałam całą chatę.
Weekendowe wpadki zdarzają mi się za często, właściwie co tydzień! Mam obszar do przepracowania.