Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Chcę w końcu żyć pełnią życia... mam dość tego balastu :P w końcu mi się uda :) jestem teraz pełna energii i będę konsekwentnie dążyć do celu !

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 11845
Komentarzy: 179
Założony: 9 sierpnia 2012
Ostatni wpis: 23 lutego 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
tusiak1993

kobieta, 31 lat, Krynica-Zdrój

172 cm, 68.40 kg więcej o mnie

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 grudnia 2013 , Komentarze (4)

Kochane laseczki !

Od ostatniego wpisu po prostu wzięłam się za siebie.... nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem tylko brać się za siebie póki nie jest za późno... Już kolejny dzień dietka, trochę ćwiczeń, widzę pierwsze efekty na wadze, wydaje mi się ze narazie dopiero mam taki czysty organizm bez zadnych zalegajacych wysokokalorycznych potraw...

Dam radę i musze dać ! wytrwam te 1.5 msca... nie chce zeby moi bliscy powiedzeli na lotnisku " przytylas".. spale to co mi przybyło... dziękuję za siłe która mi dajecie! 

W dodatku powiem, że mimo kilogramów i wygladu ciała które wygląda gorzej niż na początku, mój chłopak twierdzi ze jestem najpiękniejsza i wcale nie widzi zadnych mankamentów.... (moj Kochany przystojniak <3 ).... wiec Kochanenauczylam sie tutaj ze mozna zyc pelnia zycia zawsze, nie tylko wtedy jak sie wazy 55 kg z BMI 19 ( do czego dąże)... ale nie odkladam mojego życia na WTEDY.. kiedy bede z siebie w pełni zadowolona... wiem ze musze pracowac nad sobą... ale tez ciesze sie tym co jest !

Moc gorących pozdrowień z "gorącej" ( 3st C :P ) Hiszpanii

Trochę bardziej zadowolona z siebie Kluska :* 

14 grudnia 2013 , Komentarze (2)

Laseczki moje Kochane,

czytając mój ostatni wpis jestem załamana....

Jak ktoś śledził moje wpisy to wie, że jestem na Erasmusie w Hiszpanii już od 4 mscy... Przed przyjazdem tutaj tak jak na pasku wazyłam 69 kg,... byłam taka szczesliwa... niestety nie mialam czasu na stabilizacje...

przyjechałam tutaj, imprezy gdzie piwo i wino leje sie litrami, posiłki późno wieczorem (czesto wysokokaloryczne, niestety naprawde nie ma tutaj serków wiejskich, bialych jogurtów pełnoziarnistego chleba itd.. masakra... wiem, że to nie jest usprawiedliwienie, ale zazwyczaj wieczorami spotykamy sie ze znajomymi i jemy rzeczy które może nie że są niezdrowe ale na pewno sie są niskokaloryczne i dietetyczne)... mało czasu na sport, maxymalnie 2 razy w tygodniu.. i tak zaczzelam zauwazac ze ciuchy coraz ciasniejsze, odbicie w lustrze tez juz nie takie jak kiedys kiedy bylam zadowolona ze swojego wygladu.... dzisiaj wieczorem tez zapowiada sie "super dietetyczny" obiad... a najgorsze jest to ze jakims cudem moja kolezanka z mieszkania przyniosła wczoraj wage do domu by zwazyc bagaz....  jak stanelam myslalam ze sie rozpłacze.... 79 kg !!!!!!!!!!!!!!! nie nie nie nie ( wiem ze to bylo wieczorem po duzym obiedzie) wiec moze waze 78!!!! 10 kg w 4 miesiace? czy to mozliwe? przeciez znowu az tak tutaj niei jem... sniadanie owisianka, potem obiad chude mieso i salatki, najgorsze jest wieczorem kolo 21... oni wtedy maja duzy obiad i to jest chyba główna przyczyna i pewnie tez taka ze bezposrednio przed wyjazdem jadlam jakies 1500 kcl.. a teraz czasem jeden obiad ma tyle.... dziewczyny powiedzcie co mam zrobic... zebym chociaz nie przytyla wiecej.. tyle pracy na marne.. jeszcze tutaj jestem 1,5 msca... egzaminy.. na pewno nie nede miec czasu na cwiczenia .... jak wróce do domu to od 1 dnia koniec.. nie chce zeby wrócilo to co dawniej....:((((((((( 
wiem ze moj wpis jest haotyczny ale naprawde jstem zalamana i potrzebuje Was !!

Podpisano:
Niezadowolna z siebie kluska !

12 sierpnia 2013 , Komentarze (5)

Kochane moje !
jak ja się cieszę, jak mnie to zmotywowało.. szklana pokazała 6 z przodu... widok widziany ostatnio może na początku gimnazjum i zapomniany....

wooow.. czuje się taka szczęśliwa... już nie dużo zostalo... trzymajcie za mnie kciuki zebym tylko tego nie zaprzepaściła...

ależ jestem szczęśliwa... uuu yeaa... !!! :D

25 lipca 2013 , Komentarze (3)

Cześć Kochane Laseczki :*

Nie wiem co się dzieje z moją wagą... Już w domu jestem od jakichś 3 tygodni... Ćwiczę znacznie więcej (jakies 2-3 dziennie, wiec znacznie wiecej niz w czasie roku akademickiego ), jeżeli chodzi o dietę to też oczywiscie jem duzo białka, chude mięso, ryby, gotowane oczywiscie na parze, aczkolwiek wpadnie mi czasem coś słodkiego , ale  w rozsądnych ilościach ( ale całkowicie niestety uzależniłam się o ciasteczek owsianych z bakaliami.. jak je upiekę to mam doslownie je na 2 dni bo nie moge sie powstrzmac ... :P ale robie je dlatego bardzo rzadko :P )

Moja waga nie chce pokazać upragnionej 6 z przodu.. do wyjazdu został mi tylko miesiąc... bardzo chciałabym przez ten czas stracić jeszcze tak z 3 kg... i ważyć to 67kg.... Nie wiem co mam zrobic... ? Czy ćwiczyc jeszcze wiecej? mniej jesc? ( teraz jem tak 1500-2000kcl)... Juz sama nie wiem... Mialyscie tez taki dlugi zastój na wadze....?

A co do drugiej części tematu ostatnio miewam takie wahania... Czasem myśle sobie: " No schudłam to 20 kg, teraz wyglądam naprawdę dobrze... mogę góry przenosić, jestem taka szczęśliwa, czuję się tak lekko i wspaniale", a znowu za chwile patrze w lutro i widzę te "kolumniaste" nogi.. i jeszcze ten nie do końca zadowolający brzuch... cały czar pryska... a jak jeszcze sobie pomyśle, ze za miesiąc już będę mieszkać w Hiszpani.. plaża... itd a ja mam się pokazać w stroju kąpielowym to aż mnie strach ogarnia i pewność siebie niknie w mgnieniu oka... Już wiem że przez ten miesiąc dużo nie zdziałam, a tam to już wgl będzie mi pewnie pomału szło... Chyba muszę się przyzwyczaić do myśli ze narazie tak będę wyglądać i zaakceptować siebie w tym momencie (oczywiscie nie skonczyla sie moja przygoda z odchudzniem i walką o idealne ciało.. chodzi mi tylko o to żeby na dzien dzisiejszy jakos przekonać się mimo wszystko do mojego ciała, żeby nie zamknąć się w domu w Hiszpnii i nie chodzić stale w długich spodniach i spódnicach)... Mój największy kompleks to nogi :/// Dla porównania.. W talii mam 64 a w udzie 58, w łydce 42... więc te wymary mówią same za siebie... moze niedługo dodam zdjęcie moich nóg żeby Wam zobrazowac o co mi chodzi... ale troche sie boję... 

Podsumowując moje gadanie... Jedno wiem na pewno... Dzień w którym rozpoczęłam odchudzanie, walkę o nową siebie.. był to najlepszy dzień w moim życiu... Te wszystkie wyrzeczenia... strumienie potu warte były tych 20 kg... Tak jak się czuję teraz a tak jak sie czułam wtedy to niebo a ziemia... :) Ja będę walczyć dalej.. walczyć do końca, az nie popatrze w lustro z myślą : " No .. teraz wyglądam dobrze.. mogę założyć co tylko zechcę, a te wszystkie szczapy, które dokuczały mi w dzieciństwie mogą mi tylko pozazdrościć". 

Także jeżeli brakuje Ci motywacji, jeszcze zastanawiasz się czy rozpocząć odchudzanie... czy braknie Ci sił... pomyśl sobie.. każda z nas, która zaczynała była w tym samym momencie co Ty...Pomału.. byle do przodu... Do przodu, w kierunku lepszego życia... Tak.. LEPSZEGO życia... z ręką na sercu... i biorąc na siebie pełną odpowiedzialnością mówię: szczupłe jest lepsze ( pod każdym względem: zdrowie, uroda, samopoczucie itd... oczywiscie mam na mysli ładne kształtne wysportowane ciało a nie chodzące kości... :) )

Ależ się rozpisałam :P 

Buziaki :* :*

Trzymajcie za mnie kciuki :)

31 maja 2013 , Komentarze (8)

Witam Was Kruszynki :*

Trochę się pozmieniało w moim życiu ogólnie, ale nie będę nudzic szczegółami. Tak po krótce, to wyjeżdżam na 1 semestr II roku do Hiszpanii na wymianę. A jak wiadomo Hiszpania - plaża, pool parties, gorąco.... jednym słowem trzeba się prezentować w bikini, spodenkach itd....do wyjazdu zostało mi ok 2,5 miesiąca.... z jednej strony dosc duzo z 2 piekielnie mało... 

Na dzien dzisiejszy waże 72 kg, czyli niestety jeszcze sporo, do wagi docelowej 7 kg, do zrobienia... Ogoólnie tak jak pisałam w wielu poprzednich wpisach z górnej partii jestem zadowolona ( w talii mam 65 cm, brzusio mi się ładnie wyrzezbil, wiadomo jeszcze trzeba nad nim popracowac ale ogolnie jestem zadowolona, ale te nogi, łeee... wiem ze nigdy nie będą idealne ( udo 60 cm, łydka 42 cm, i ten tłuszcz przy kolanie :( ) myslicie ze bieganie, basen i fitness cos da? ( bo jak narazie to diametralnie leci mi góra a dół spada " z prędkością światła". 

Dietkę oczywiscie trzymam, przez czerwiec niestety bede mniej cwiczyc bo sesja, ale lipiec i sierpien intetnsywnie :D

Ogólnie bardzo ciesze się na ten wyjazd, ale z 2 strony boję się ze jeżeli nie będe wygladac tak jak chcę, w sensie nogi to będę sie krepowala na plazy, na imprezach itd i nie przezyje w pełni tego pobutu.... Jakos nie moge sie jeszcze do siebie przekonac, mimo iz znajomi non stop mnie chwalą ( w sumie juz 20 kg mnie ubyło) , ale ja dalej o sobie mysle jako ta " gruba" , wieksza od wszystkich, mam wrazenie ze zawsze bede tak myslec dopoki bedę miec takie nogi... wiem ze to chore, ze powinnam dziekowac Bogu ze mam zdrowe, proste nogi... , ale jakos nie moge sie do nich przekonac... :(

Liczę na Wasze wsparcie bo teraz naprawde się przyda :)

buziaki Słoneczka :*

1 maja 2013 , Komentarze (2)

Witajcie moje Kruszynki :*

Oj nie pisałam sporoo czasu, aczkolwiek na vitalię zaglądam nawet kilka razy dziennie i śledze Wasze poczynania. Mimo iż nie piszę wpisów i nie komenuję ciągle jestem tutaj, jestem z Wami :) Codziennie przeglądam pamiętniki najbardziej motywujących mnie Vitalijek, które maja podobne problemy z sylwetką jak ja :)

A co u mnie ? Ogólnie jestem z siebie zadowolona. Od początku studiów prowadze mniej więcej taki styl życia jaki sobie zaplanowałam : częste zdrowe posiłki (dużo nabiału, chude mięso, ryby, niestety w świeta  w grudniu i wielkanocne sobie pofolgowałam co dało się we znaki ale juz zrzuciłam nadmiar :D ). jeżeli chodzi o aktywnośc fizyczną jest jej niestety znacznie mniej niż w wakacje, czego przyczyną są zajęcia porozrzucane po całym dniu... raz, bądź 2 razy w tygodniu chodzę na fitness, codzienne ćwiczenia w mieszkaniu zajmują ok 40 min, czsem biegam ( teraz jak będzie ładna pogoda będę znacznie więcej biegać i wracam na basen oczywiscie ) :) Od pazdziernika straciłam niestety tylko 7 kg... czyli naprawdę mało, poniewaz tyle samo straciłam w ciagu 1,5 miesiac w wakacje... ale i tak ciesze sie ze spadku, powoli byle do celu :) Czuję się znacznie lepiej ze sobą, znajomi są pod wrażeniem, jestem pewniejsza, lecz neistety to jeszcze nie jest to. Pożegnałam się juz z nadwagą ( no moje BMI jest ponad 24 ale zawsze to juz nie nadwaga :D :) ale niestety jeszcze nie jestem na 100 pro. zadowolona ze swojego wyglądu.. głównie niestety chodzi mi o moje dolne partie ciała... jestem z nich bardzo niezadwolona... najgorzej jest mi odchudzic nogi ;/// Stąd jak w tytule moja akcja - 10. Już tłumaczę o co chodzi, a mianowicie chciałabym jeszcze zrzucic ok 10 kg, 10 cm z uda ( obecnie mam 60 cm) i 10 cm z łydki ( obecnie mam 42), Dla porównania powiem, iż w talii mam 65 cm... także z "góry" jestem w miarę zadowolona, ale te nogi.... są moim największym kompleksem ;///
Jeśli któraś z Was miala podobny problem, a udało się to prosze poradzcie mi... Jestem maxymalnie zmotywowana, będę wallczyc o piękne smukłe nogi, czekam na ten dzien kiedy bez krempacji założe szorty bądź mini i mijający mnie przechodnie będą z zadroscia patrzyc na moje nóżki :) czekam na ten dzien z niecierpliwością :D

Buziaki dla wszystkich :* pewnie sobie nie zdajecie sprawy, ale motywujecie mnie, mimo iż się tak nie uaktywniam, czytam Was i dajecie mi siłę :*

 

2 grudnia 2012 , Komentarze (4)

Hej laseczki :*

Ale dawnoo nie pisałam ( właśnie- nie pisałam, ale zaglądam tu praktycznie codziennie) :)
30 listopad waga pokazała 75,5 - baaaardzo się cieszę :) Tym bardziej że sie nie spodziewałam tego... jak wyjechałam z domu na studia na początku listopada, tak wróciłam po 3 tygodniach.. i dopiero wtedy się zważyłam :) byłam mile zaskoczona, ponieważ mimo iż utrzymywałam dietkę czas ten nie obfitował w ćwiczenia z powodu braku czasu i choroby... a mimo to waga jak planowałam z koncem listopada pokaze 75 :)

Ogólnie muszę Wam powiedzieć, że te 15 kg na minusie spowodowały, że jestem o 10000 % szczęśliwasza i pewniejsza siebie... jak dobiję do tego 65 to nie wiem co sie będzie ze mną działo hehe :P Pewnie Ameryki nie odkryłam, ale dopiero teraz czuję że żyje- teraz gdy już powoli przestaję być gruba, a zaczynam być zgrabną dziewczyną :) Dlatego apeluje do wszystkich dziewczyn, które się jeszcze wahają nad decyzją rozpoczęcia odchudzania lub im brakuje motywacji... droga nie jest łatwa ale za to efekty i samopoczucie po odchudzaniu jest warte tych wszystkich wyrzeczeń...  Kiedyś myślałam, że powinnam zaakceptować siebie, że każdy jest inny... a teraz ? a teraz chce być szczupła i zgrabna... dość tego wielkiego cielska...żadnej akceptacji tłuszczu...! Trzeba wygrać to życie - życie zdrowe i szczęśliwe... wystarczy chcieć... naprawdę tylko chęci i silna wola... Przede mną jeszcze 10 kg... nie załamię się :) Walczę o lepszą wersję siebie- nie tylko swojego ciała, ale tez osobowości (na którą przypada otwartość, pewność siebie, przebojowość)

jak juz osiągnę swój cel dodam fotki porównawcze :D mam nadzieje ze to nastąpi w miarę niebawem :) na to - 10 kg daje sobie 3 msce :) najważniejsze zdrowe podejście :)

Ściskam wszystkich i całuje :* nie dajcie się :* i trzymajcie też za mnie :*

4 listopada 2012 , Komentarze (3)

Hej Kochaniutkie :*

Dawno nie pisałam, co nie znaczy że dawno mnie tu nie było... odwiedzam vitalię praktycznie codziennie... szybciutko śledzę Wasze zmagania, ale niestety mam mało czasu by się regularnie wpisywać i dodawać komentarze, postaram się częściej pisać, bo dalej vitalia i Vitalijki mają ogromny wpływ na moje dalsze odchudzanie :)

a co u mnie? w październiku ubyło 2 kg. Dzisiaj jest 78 kg :) Mój pierwszy cel zobaczyć 7 z przodu osiągnięty :) Kolejny 75 :) Bardzo się cieszę:) Jedyne co to mnie dołuje to moje nogi... jak one nie chcą chudnąć... masakra... góra owszem, ale te nogi... och... w talii mam równiutkie 70 cm a w udzie 62, łydka 44.... niedługo będę mieć chudszy brzuch niż nogę :P no ale cóż... zdaje sobie sprawę że mam taką budowę, że nigdy nie będę mieć idelalych nóg, ale walczę dalej :)

A życie studenckie jest naprawdę wspaniałe :) Tyle ludzi, zdarzeń :) Przez spadek tych 13 kg naprawdę czuje się o niebo lepiej.. jestem duużo pewniejsza siebie :) Jestem dokładnie w połowie mojego odchudzanka :D jeszcze 13 i będzie wymarzone 65 kg :) Trzymajcie kciuki :)

aaa... jeszcze nie pisałam co jem i jak ćwiczę, a mianowicie jeżeli chodzi o jedzenie, to ogólnie jest dobrze: duuużo serków wiejskich, białych serów, jogurtów, chleb pełnoziarnisty, kasze, chude mieso i oczywiscie OWSIANKA moja ulubiona :D.. niestety niecodziennie mam czas na cieply posilek :P wiecie jak to jest na studiach... a co do ćwiczen to jest niestety duzo mniej niz w wakacje... ale codziennie staram sie chociaz 30 min, tak to mam fitness raz w tygodniu(bede sie starac czesciej chodzic) a tak to nadrabiam w weekend  w domu i znacznie wiecej ćwiczę :) dzisiaj byłam na basenie :) oj jak było wspaniale :) dawno nie byłam... :)

Buziaki :** I trzymam za Was i za siebie mocno kciuki :*

21 października 2012 , Komentarze (2)

78.8 kg :) 

13 października 2012 , Komentarze (4)

Hej Laseczki moje kochane :**

Dawno mnie tu nie było :) Piszę żeby w oznajmiś swiatu, iż w końcu (po 2 tygodniowym zastoju) zobaczyłam mój 1 cel czyli 7 z przodu i dzisiaj właśnie ją ujrzałam... :D jestem przeszczęśliwa :D nie pamiętam kiedy ostatnio na początku mojej 2 cyfrowej wagi widzialam 7 :D Bardzo mnie to zmotywowało do daleszgo dzialania :D... kolejny cel 75 do końca listopada :D oby się udało, bo coś czuje że te studia nie do końca żyją w zgodzie z moim odchudzaniem.. przede wszystkim brak czasu na ćwiczenia (!). Ciężko mi się przestawic, gdyz przez ostatnie miesiace ćwiczylam przez 2, 3 h w ciągu dnia... a teraz ?! jak ćwicze 40 min to jest extra bo tak mam zawalony dzień zajęciami... Muszę też w związku z tym zacząć mniej jeść (oczywiscie przez ostatnie tygodnie jadłam to co w domu, czyli wszystko tak jak trzeba), tylko z powodu ograniczenia ćwiczeń byłam ciągle za bardzo najedzona... musze sobie wszystko ułożyć w główce i wdrażać! :D

Ogólnie to się czuję naprawdę świetnie :D Znacznie pewniej niż kilka miesięcy temu, więcej się uśmiecham, wydaje mi się, że jestem bardziej otwarta, więcej fajnych ciuchów leży na mnie naprawdę zadowalająco... Po prostu jestem szczęśliwsza, i wiem ze mogę góry przenosic... :D

Buziaki :**