Do odchudzania skłonił mnie mój wygląd i troska o własne zdrowie . Moja waga stanowi przeszkodę , pogarsza samopoczucie i wpływa na poziom mojej nauki . Odchudzam się a właściwie próbuje od 12 roku życia jednak wszystko niszczy czekolada , bez której nie potrafię żyć ...
Siedziałam dzisiaj w autobusie i naszłam mnie taka refleksja, że aż postanowiłam ją uwiecznić. Wiem, że ten temat krąży gdzieś po świecie i to nie pierwszy raz kiedy się go porusza ale dla mnie to jest niepojęte. Jak ludzie na jednym końcu świata mogą płakać dlatego, że są grubi, podczas gdy na drugim końcu płaczą bo z głodu umierają im dzieci. Oczywiście nikogo nie obwiniam bo sama tak mam, ale jak można było do tego doprowadzić. Bo to jest jednak trochę paradoksalne i ja się czuję w tym momencie zagubiona . I siedzę teraz na jakimś portalu o odchudzaniu, w który zapewne ładowane są pieniądze, które mogłyby uratować życie kilku dzieci i co najgorsze sprawia mi to niesamowitą przyjemność. Nie wiem jak mogłabym pomóc, mogę pójść do jakichś organizacji ale czy to coś zmieni? Jedzenie dalej będzie produkowane w nadmiernych ilościach bla bla bla. I tak mnie teraz naszło, że muszę się kurwa uduchowić. Bo moje problemy ( w świecie materialnym ) to nic, można je wyśmiać. W końcu czym jest jedna czekoladka więcej, w stosunku do śmierci lub wieczności ? To dopiero jest niepojęte. No trudno....
Zeżarłam dzisiaj w przybliżeniu 2800 kcal, co jest dużo za dużo. Skręciłam moją głupią kostkę więc praktycznie nie mogę się ruszać. Od trzech dni nie wychodzę z domu, jestem ospała i nie mam na nic energii. Jestem rozdrażniona i wkurzona na cały świat.
Ludzie mówią, że mam tak zwane gorsze dni. Szkoda tylko, że mam gorsze dni przez większość mojego życia. Chciałabym wyjechać albo chociaż coś zmienić. Użalam się nad sobą, jestem żałosna i całkowicie tego świadoma. Nie wiem po co to pisze. Ja jebie..
Ostatnie 2 dni okazały się porażką ale ,że jestem dzisiaj bardzo pozytywnie nastawiona , nie mam zamiaru się o nich rozpisywać :) Od jutra wprowadzam w życie mój plan odchudzania . Polega on na tym : - 3 razy w tygodniu biegam - raz w tygodniu jeżdżę na rowerze - raz w tygodniu jeżdżę na łyżwach - codziennie joga - codziennie 10 minutowy trening p.t "Sexy nogi , wąska talia , boskie ramiona" - nie jem chleba - nie jem słodyczy :(
Plan dosyć ambitny ale postaram się go przestrzegać . Mam nadzieję do sylwestra schudnąć około 5 kg , no ale zobaczymy .
Po dłuuugiej nieobecności i zatrzymaniu w dążeniu do idealnej figury , postanowiłam jednak tu zajrzeć . Dzisiaj prawie była z siebie dumna to znaczy do około godziny 14 , bo w pracy zamiast słodyczy zjadłam tylko jabłko i mandarynkę . Wszystko spieprzyło się jednak gdy poszłam z przyjaciółką do sklepu :< zamówiłam hamburgera , którego dopchnęłam tabliczką (CAŁĄ!) czekolady ... Potem oczywiście w domu nie oparłam się chęci zjedzenia obiadu , ciasteczek i zapiekanki . Czuję się tragicznie a co gorsze , takie ilości jedzenia , pochłaniam od kilku dni . Rumienie się jak to piszę więc mam nadzieję ,że jutro będzie lepiej i aby nie ogarnął mnie taki wstyd jak dzisiaj , opanuję swój apetyt . Zobaczymy ...