Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam dosyć swojego ciała, czas wziąć się do roboty.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 5926
Komentarzy: 174
Założony: 26 sierpnia 2012
Ostatni wpis: 9 grudnia 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
perfekcja88

kobieta, 30 lat, Szczecin

167 cm, 76.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 grudnia 2015 , Komentarze (4)

Ostatnio pisałam Wam, że wybieram się na kontrolę do mojej Pani dietetyk.. Nie byłam już u niej dwa miesiące i chociaż często nie trzymałam się diety, to sporo ćwiczyłam i miałam nadzieję, że schudłam chociaż z dwa kilo. Po wejściu na wagę, załamałam się   :( nie schudłam ani grama! Centymetry też praktycznie bez zmian, jedynie zmniejszyła się trochę zawartość tkanki tłuszczowej. 

Po tej wizycie jeszcze bardziej się załamałam, znowu zaczęłam się objadać. Jak mogłam na to pozwolić? Całe dwa miesiące zmarnowane :/ a taki dobry początek miałam! Ahh człowiek głupi, to teraz płaci za błędy.

Na szczęście od dwóch dni jest w miarę w porządku, mam nadzieję że wracam na prostą. 

Odebrałam dzisiaj nową dietę, przejrzałam całą dokładnie i zapowiada się pysznie! Inne przepisy, trochę "zdrowych słodkości" (Pani dietetyk zdała sobie sprawę, że nie potrafię bez nich żyć). Myślę, że będzie to dla mnie większa motywacja, odkrywanie na nowo zdrowej ścieżki. Ale postanowiłam, że zacznę ją od nowego roku.. niedługo święta, a wiadomo, że wtedy na pewno trochę po grzeszę :D także do wigilii zostaję na starej diecie, a od 1 stycznia lecę z moją nową genialną dietą :) mam nadzieję, że tym razem wytrwam dłużej. Trzymajcie kciuki!

A jak tam Wy dajecie sobie radę? Ile już Was ubyło? :D

Buziaki!

24 listopada 2015 , Komentarze (9)

Cześć dziewczyny!

Dzisiejszy dzień zaliczam do bardzo udanych :) Chyba największy sukces? nie zjadłam nic słodkiego, chociaż ochotę miałam straszną. A w dodatku leży przede mną cały półmisek groszków w czekoladzie :( chyba muszę iść szybciej spać, żeby ich wszystkich zaraz nie spałaszować :D reszta diety też na plus (no może nie trzymałam się dokładnie wszystkiego, ale i tak dużo lepiej niż zazwyczaj). 

No i na siłowni w miarę dobrze poszło (2 km truchtu, około 30 minut ćwiczeń siłowych i 30 minut orbitreka) :) Muszę tylko popracować nad tempem, bo wciąż biegam za wolno :/ a zależy mi na tym, żeby niedługo biegać po 3km, duuużo szybszym krokiem. Jak to wypracować?! Zazdroszczę ludziom, którzy biegają po 20km, wygrywają maratony i naprawdę lubią to robić. 

Umówiłam się dzisiaj z moją Panią dietetyk na kolejną wizytę i pomiary :) Zmotywowała mnie trochę do działania, mam dać z siebie wszystko przez ten tydzień, bo już 2 grudnia się widzimy! I w sumie boję się tego spotkania.. wiem, że ostatnio bardzo często miałam gorsze dni, nie trzymałam diety, objadałam się jak nienormalna :/ może i waga wzrosła? całkiem możliwe :( W centymetrach niby jest mały postęp (sprawdzałam ostatnio obwód bioder - nie mogłam się powstrzymać). Ale wiem, że wszystko idzie za wolno, kiedyś osiągnęłam takie rezultaty w miesiąc, a teraz już od dwóch miesięcy unikałam wizyty u dietetyka, bo wiedziałam, że nie popisałam się zbytnio. No ale cóż, za błędy trzeba płacić :) 

Aa już tak chciałabym zobaczyć na wadzę 6 z przodu! Chociaż 69, błaaagam :D 

Ah no i prawie bym zapomniała! Zrobiłam jeszcze dzisiaj ćwiczenia z MelB na pośladki (2x10min). Jędrne, okrągłe pośladki to moje marzenie!

Taaaakie cuda <3

19 listopada 2015 , Komentarze (4)

Muszę się Wam pochwalić, od dwóch dni jestem "grzeczna". Oczywiście łatwo nie jest, nawet teraz czuję taką ogromną chęć na zjedzenie czegoś pysznego :( ale walczę dalej!
Ostatnio ruszyły mnie słowa mamy.. siedziałyśmy razem wieczorem przed telewizorem (ja już praktycznie leżałam do góry brzuchem - tak się objadłam). No i mama zapytała czy już nie jestem na diecie, czy ma jutro robić obiad też dla mnie. Niby nic takiego, niby nic złego nie powiedziała ale jakoś strasznie mnie to ruszyło.. zdałam sobie sprawę, że wszyscy wokół już się zorientowali, że nie trzymam się diety (ba, nawet objadam się jak głupia!), że jestem tak słaba. Zrobiło mi się wstyd, naprawdę. Więc czas wziąć się w garść!

Nie opowiadałam Wam o tym, ale przez te 3 lata jak mnie tutaj nie było trochę się zmieniło. Wyprowadziłam się do innego miasta, zaczęłam studia, zmieniłam pracę, dość sporo przeżyłam. Ale wyszło tak, że musiałam znowu wrócić do rodzinnego domu, kolejny raz zmienić swoje życie. Od 3 miesięcy mieszkam z rodzicami, ale nie mogę się przyzwyczaić.. wiadomo, na swoim jest inaczej. I bardzo brakuje mi tamtego życia, dużego miasta, niezależności, wolności. 
Chociaż nie powinnam narzekać, mam naprawdę cudownych rodziców, których bardzo kocham, ale duszę się tutaj.
Wiem też, że byłoby mi łatwiej gdybym mieszkała sama, pod względem odchudzania. Miałabym w lodówce tylko to, co sama kupię (czyli prawdopodobnie same zdrowe i niskokaloryczne produkty). A wiecie jak jest u mamy, wszędzie pełno pyszności, słodyczy, ciast i domowych obiadków. Bardzo często nie potrafię się powstrzymać, a później męczą wyrzuty sumienia. 

Ale co zrobić?! Na razie na przeprowadzkę nie mam co liczyć, pozostaje tylko ćwiczenie silnej woli i duuuużo wytrwałości! Oj nie jest lekkie to nasze życie dziewczyny ;)

Chwalcie się jak tam Wam idzie? 

Dobrej nocy :)

16 listopada 2015 , Komentarze (18)

No i stało się.. weekend znowu mnie zniszczył, w niedzielę poległam. Zaczęło się niewinnie, a później samo już poszło. Nie wiem dlaczego tak się dzieje.. jak tylko zjem coś ponad program, pojawia się myśl, że i tak zmarnowałam kolejny dzień diety i zaczynam jeść wszystko, nawet gdy czuję się już najedzona. Jestem w stanie pochłonąć wtedy wszystko, nawet najzwyklejsze grzanki z masłem smakują wtedy jak nigdy. 

A później te cholerne poczucie winy i bezradność.. nienawidzę tego.

13 listopada 2015 , Komentarze (4)

 Nigdy nie wierzyłam w przesądy, ale znam ludzi którzy naprawdę w to wierzą. No cóż.. w moim przypadku dzień jak najbardziej udany. Dieta zrealizowana zgodnie z planem, wypad na siłownię też był (może nie do końca udany, za dużo mocy nie było - ale walczyłam, to się liczy!). 

Z bardziej osobistych spraw też jestem zadowolona.. miałam dzisiaj dość ciężką rozmowę z niedawno poznanym mężczyzną, który budzi we mnie bardzo różne emocje. Z jednej strony jest czarujący, męski, stanowczy, rozmawia ze mną w taki sposób, że sama mam ochotę zaciągnąć go do łóżka. Wiem jak działa na kobiety, doskonale zna ich psychikę i jestem pewna, że nie jednej z Was zawróciłby w głowie (wiem co mówię, z mojej też nie może wyjść od jakiegoś czasu). Lata spędzone nad psychologią, podrywem i pozytywnym myśleniem robią swoje. Właśnie dlatego boję się, że takich kobiet jak ja ma mnóstwo, że na każdej testuje te swoje gierki.. dręczy mnie to. Niestety albo stety mieszka ponad 100km ode mnie i jest trochę starszy. Wszystko mi mówi, żeby dać sobie z nim spokój, ale wiecie jak jest, rozum jedno, serce drugie.. co robić dziewczyny?! 

Wracając do sprawy chyba dla nas najważniejszej tutaj.. jestem z siebie dumna! JESTEM Z WAS DUMNA! Wierzę, że poradziłyśmy sobie świetnie.

Jutro początek weekendu, boję się go bardzo. Dużo więcej pokus, dużo więcej wolnego czasu.. nie raz już poległam. Mam nadzieję, że w ten weekend wszystko pójdzie zgodnie z planem! Nie zostawiajcie mnie tutaj samej, takie internetowe wsparcie naprawdę bardzo pomaga, dzisiejszy dzień jest tego przykładem :)

A jak tam Wam idzie? Opowiadajcie!

12 listopada 2015 , Komentarze (9)

Więc wracam, po 3 latach. Strasznie dawno tutaj nie zaglądałam, wczoraj przez przypadek trafiłam na to forum szukając motywacji, której ostatnio znowu mi brakuje. A było już tak dobrze.. zaczęłam współpracę z moją panią dietetyk, która jest absolutnie genialna. Ma w sobie tyle ciepła i pozytywnej energii, że najchętniej nie opuszczałabym jej na krok. Przez pierwszy miesiąc byłam bardzo posłuszną pacjentką, trzymałam się ustalonej diety, nie podjadałam nawet kęsa. No i było widać rezultaty (-5kg), plus cudowne uczucie przy zwężaniu spodni :) Ale ostatnio straciłam tą silną wolę, podjadam, albo w ogóle nie trzymam się diety. Denerwuje się sama na siebie, a z drugiej strony czasami nie potrafię nad tym zapanować. Do południa zazwyczaj wszystko idzie zgodnie z planem, ale kiedy wracam wieczorem do domu, nie wytrzymuję, zamiast swojej sałatki, na kolację zjadam inne pyszności, które znajdę na swej drodze. Staram się chodzić na siłownię, zazwyczaj 3-4 razy w tygodniu. Także pod tym względem nie jest źle. Muszę tylko zebrać się w sobie, pracować nad silną wolą i powinno być dobrze. Wierzę, że z Waszą pomocą i wzajemną motywacją,wszystkie dojdziemy do upragnionego celu.

Miłego dnia dziewczyny! 

10 listopada 2012 , Komentarze (17)

Uwielbiam Was dziewczyny <3 

Dałyście mi motywację do działania, wzięłam się za "kilera".. fakt nie było łatwo, zatrzymywałam płytę co chwilę ale po koszulce widać, że porządnie mnie to zmęczyło. Dodatkowo ćwiczyłam pół godziny na orbitku! Jestem z siebie dumna, że w ogóle udało mi się dzisiaj pozbierać. I bardzo Wam dziękuję, bo wiem, że bez Was nie dałabym rady ;* Może to dziwne ale te Wasze komentarze naprawdę bardzo mnie motywują. Czuję wtedy, że mam w kimś wsparcie i energia przychodzi sama.

Jesteście niezastąpione!

10 listopada 2012 , Komentarze (12)

Dziewczyny zmobilizujcie mnie do ćwiczenia błogam ;( Nie zrobiłam tego rano , a teraz tym bardziej mi się nie chce. Ratuuuujcie kochane..

9 listopada 2012 , Komentarze (13)

Przepraszam, że nie odzywałam się do Was przez jakiś czas.. Niestety odchudzania w tym czasie też nie było, wręcz przeciwnie.. przytyłam 4 kilo ;( Nie dałam rady, kolejny raz przegrałam!

Ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, trzeba zacząć walkę od początku. Nie można się poddawać, tylko za każdym razem wstawać i chociaż próbować przybliżyć się do celu!

Od tygodnia idzie mi całkiem nieźle, kontroluję posiłki, a nawet ćwiczę z płytą Ewy Chodakowskiej. Przez 6 dni męczyłam się z tzw. SKALPELEM. Często zatrzymywałam płytę żeby chociaż przez chwilę odpocząć i nabrać sił, niektóre ćwiczenie mnie przerastały i musiałam je ominąć albo skrócić czas ich wykonywania. Było ciężko ale dopiero dzisiaj zobaczyłam co to koszmar sięgając po tzw. KILERA ;\ Szczerze mówiąć nie mogłam zrobić większości. Moja kondycja jest straszna + obfite ciało bardzo utrudnia mi ruch. Ale jestem dumna z tego, że w ogóle wstaje o 5.20 i próbuję coś zrobić. Dzisiaj już myślałam, że nie dam rady.. tak bardzo nie chciało mi się wstać z łóżka. Ale udało się! Oby tak dalej!

Jeśli chodzi o dietę, nie stosuję żadnej specjalnej. Po prostu staram się nie jeść tłustych i smażonych rzeczy, unikam makaronu, słodyczy, wysokokalorycznych produktów, Do szkoły praktycznie codziennie, zamiast chleba biorę chrupkie pieczywo, jabłko i jogurt naturalny, który mieszam z płatkami owsianymi. Co o tym sądzicie?

Mam nadzieję, że będę teraz tutaj częściej i czerpać energię z Waszego wsparcia ; ) Trzymam za nas kciuki dziewczyny! Powodzenia ;*

19 września 2012 , Komentarze (28)

Aj źle się ze mną dzieje dziewczyny. Zamiast chudnąć znowu przybieram na wadze. Fakt, odpuściłam sobie dietę na jakiś czas, ale teraz zaczynam od nowa. W sumie zaczęłam wczoraj i jak narazie idzie mi całkiem nieźle. Trzymam się diety i nie podjadam. Wczoraj nawet biegałam ale dzisiaj niestety nie znalazłam na to ani czasu, ani ochoty, ani siły :( 

W ogóle jakiś czas temu postanowiłam, że codziennie rano będę wstawała o 4.45 i ćwiczyła. Rano zadzwonił budzić, ledwo wstałam z łóżka, spojrzałam za okno, było jeszcze całkiem ciemno, a mi oczy same się zamykały. Nie dałam rady, wskoczyłam z powrotem do łóżka ;( Kurcze już sama nie wiem co mam robić, brak we mnie samozaparcia. I tak jest w każdej sprawie.. z dietą, ćwiczeniami, jakimikolwiek postanowieniami i życiem osobistym. Wszystko w sumie dzieje się nie tak jak powinno. A może to ja sama nie wiem czego chcę? W pewnych sprawach jestem bardzo niezdecydowana. Hmm no coż, złe wybory to już chyba moja tradycja. 

Zauważyłam, że moje samopoczucie jest o wiele gorsze, gdy jestem na diecie. Denerwuję się tym, że muszę bardzo uważać na to co jem, a rezeltutów nie ma z tego praktycznie żadnych. Albo obserwuję szczupłe dziewczyny, które potrafią całymi dniami jeść słodycze, objadać się wszystkim na co tylko mają ochotę i wyglądają tak rewelacyjnie. Ahh  tak strasznie im zazdroszczę ; |  Często robię się też jakby bardziej nerwowa, kiedy moja rodzina je jakieś pyszności a ja muszę zadowolić się czymś mniej smacznym. Ale to się jeszcze pewnie długo nie zmieni, przede mną jeszcze długa droga.  

   Boję się też o jutrzejszy dzień, wybieram się na urodziny koleżanki i z pewnością będzie tam wiele pyszności. Dlatego będę potrzebowała Waszego wsparcia, mam nadzieję że razem Nam się uda! ;)  

Powodzenia Kochane! ;*