Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Pamiętnik zakładam po raz kolejny, wcześniej byłam tutaj. choć pod innym nickiem. Mam nadzieję, że na nowo poznam wspaniałych ludzi, z którymi będę mogła działać ! Co mnie skłoniło do odchudzania? Zdjęcia. Przed którymi uciekam jak tylko mogę daleko, bo widzę na nich potwora. Aż żal mi oglądać wcześniejsze fotki sprzed 5 lat, na których byłam szczupła i miałam śliczną szczupłą buzię. :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 8717
Komentarzy: 93
Założony: 12 czerwca 2013
Ostatni wpis: 5 marca 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
nightsun

kobieta, 32 lat, Male

166 cm, 78.60 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 stycznia 2017 , Komentarze (4)

Ech, gdyby przedstawić moją wagę w postaci wykresu to z pewnością będzie można zauważyć spore wahania. Góra i dół, choć w niemałym odstępie czasu. Tak samo jak moje powroty na Vitalię.

Niestety, powracam na Vitalię i znów przesuwam suwak w tył. Znów przytyłam.

Wczoraj zaprzysięgłam sobie, że tym razem się nie złamię i żadne pokusy nie będą mi straszne. Przeraziłam się, szczególnie tym, że to źle wpływa na moje zdrowie. W marcu jadę do lekarza, jak mnie zobaczy... to się załamie :)

A ja sama mam w domu nowy sprzęt, który muszę wykorzystać na moją korzyść. Może nie przypadkiem trafił do mojej kuchni.

11 marca 2015 , Komentarze (2)

Witajcie :) 

Bardzo, naprawdę bardzo dawno mnie tu nie było. Przegrałam walkę z poprzednią dietą, jak zwykle, po raz kolejny, znów itd...

Odpuściłam. Aż do czasu gdy poszłam do lekarza i powiedział mi, że MUSZĘ schudnąć, bo będę mieć problemy z przyszłości ze zdrowiem, niby naturalne, ale jednak mnie to przejęło i to bardzo. Te problemy zaważyły na mojej psychice i postanowiłam wziąć się w garść

Los się do mnie uśmiechnął i podał mi w tym celu pomocną dłoń. Pojawiła się nowa nadzieja. Nowa dieta, nowy początek. Podjęłam walkę z dietą i suplementami. Od poniedziałku pozbyłam się równo 1,5 kg. Nie mogę w to jeszcze uwierzyć i zamiast z euforią to podchodzę do tego z dystansem, bo mam świadomość, że to może być spowodowane niekoniecznie dietą, ale fizjologią organizmu i innymi rzeczami, ale progres jest. 

Dieta jest przystępna, dla mnie niecierpiącej warzyw, systematyczności i uwielbiającej niezdrowe jedzenie. Faktycznie, sporo w niej warzyw, które na razie staram się omijać, ale wiem, że w końcu zmuszę się do nich. Jestem dla siebie pełna podziwu, bo piję sporo koktajli, także ze szpinakiem, którego nienawidziłam, a który w koktajlach jest praktycznie niewyczuwalny. Smakują mi smoothie i chętnie zastępuję nimi pierwsze czy drugie śniadanie jeśli to możliwe. 

Mam nadzieję, że tym razem zagoszczę tu na dłużej! Cel sobie postawiłam, niekonkretny, ale do konkretnej daty, a mianowicie do ostatniego dnia maja daję z siebie wszystko!

Mam jeszcze pytanie do znawców pamiętników Vitalii: czy da się jakoś usunąć dotychczasowe pomiary, wagi, suwaki i zacząć prowadzić pamiętnik mając "tabula rasa"? ;) 

14 marca 2014 , Komentarze (4)

God ! Dodałam notkę po czym mi się skasowała, to już nie pierwszy raz! Ech... 

Tydzień był ciężki, pełen grzechów, ale od nowa wróciłam do swojej diety lżejsza o 2 kilogramy po dwóch tygodniach diety i tygodniu grzechów, więc bilans nie jest zły. Notka krótka, ale się zdenerwowałam tym, że poprzednia mi się usunęła...

A jak u Was? Dajecie radę?! 

W końcu wiosna idzie wielkimi krokami ! A tymczasem nad Wisłą... jest pięknie i powolutku, całkiem powoli świat budzi się do życia... Fotka z pewnego słonecznego wieczora :)


28 lutego 2014 , Komentarze (5)

Dziś notuję, bo ćwiczyć za bardzo nie mogę :( Nie wiem dlaczego, ale chyba mnie przewiało (mam za swoje przez to siedzenie przy otwartym oknie po kąpieli). Ruszyć się nie za bardzo mogę, bo w plecy mi coś "weszło" i wyjść nie chce i boli przy każdym ruchu... A miała być dziś Chodakowska i Skalpel, może wieczorem, może przejdzie...
Dietę staram się trzymać, chociaż zgrzeszyłam wczoraj pączkiem. O ile ja nie jestem łasuchem na pączki to nie mogłam sobie darować w ten jedyny dzień w roku i około 350 kcal poszło w boczki, ale bez przesady, zbyt wielu rzeczy sobie w życiu odmawiam, żeby wszamać jednego pączka i mieć wyrzuty sumienia do końca życia :) Był pyszny, a jak ktoś nie zjadł ani jednego to niech żałuje :)

Dziś się zważyłam - 83,3 kg. Nie wiem sama czy to dużo czy niedużo... Straciłam rachubę i przyznam, że waga spada powooooli, a ja się niecierpliwię. Większą frajdę zacznie mi to sprawiać jak zacznę widzieć rezultaty mojej ciężkiej pracy :) Ale się nie poddam, bo mi za bardzo zależy. Cel sobie założyłam - do Wielkanocy muszę schudnąć tyle, żeby wyglądać ładnie w moim trenczu, który miałam na sobie RAZ, po czym przytyłam i się nie dopinałam :( Muszę, muszę, muszę.

Pozdrawiam wiosennie!

19 lutego 2014 , Komentarze (1)

Trzeci dzień mojej diety. Trzymam się nieźle, nie mam ochoty na nic słodkiego i nawet nie kuszą mnie ciastka, które trzymam w biurku. Właśnie skończyłam rozgrzewkę i ćwiczenia na brzuch z Mel B. Jestem zadowolona. Już kiedyś je robiłam i po 14 dniach widziałam efekty. Co to jest 14 dni ? Kto da radę jak nie ja?
Trzeci dzień diety = kolejny dzień katorgi z ciemnym pieczywem i kurczakiem... Czeka mnie trudny sprawdzian. W niedzielę wracam do Warszawy i jestem załamana... Wyjazdem, problemami w mojej charytatywnej pracy i nowym planem zajęć, który mi stworzyli zdolni planiści na uczelni... Na szóstym semestrze plan mam tak beznadziejny, jakiego jeszcze nie miałam od początku studiów. Zamiast dać czas na pisanie pracy to oni postanowili wykorzystać nasz czas w tygodniu do maximum...
Mam nadzieję, że nie będzie się to objawiać poluzowaniem diety, choć już koleżanka zapraszała mnie na North Fish'a... O tyle dobrze, że to ryba, ale nie wiem czy będę potrafiła się oprzeć dorszowi w panierce i frytkom :( Ale jak pomyślę, ze muszę wyjechać ściska mnie coś w żołądku i odechciewa się żyć... A przecież wiosna idzie. I lato niebawem :) Tym się pocieszam, trzy miesiące studiów i długie wakacje... Tyle, że pełne przemyśleń i trudnych decyzji.

17 lutego 2014 , Skomentuj

Uwaga, wracam do gry z większą wagą i z nową motywacją!
Słońce za oknem, a kolorowe tenisówki aż się proszą o wyjęcie ich z szafy, a ja... nie wyobrażam sobie z moją obecną wagą przywitać wiosny :) Uwaga!!! Teraz dam radę!!! :D
Dziś Mel B na brzuch dzień 1. Cholernie żałuję, że zrezygnowałam z niej ostatnio po dwóch tygodniach ! To był mój największy sukces i w dwa tygodnie schudłam ponad 2 kg, a efekty ćwiczeń widziałam po tych 14 dniach zdumiewające.

Także taka krótka notka w ramach wstępu i zabieramy się za siebie, dziewczyny! Trzeba być twardym! A jak u Was? Dajecie radę czy z wiosną wstępuje w Was nowe życie?! Ktoś chętny na bieganie na Sadybie ? :D

30 czerwca 2013 , Komentarze (1)

To były ciężkie dni :) Zaczęło się od barszczu białego, przedwczoraj była kiełbaska z grilla (plus oczywiście Pepsi i odrobina majonezu), a wczoraj ciasto z truskawkami. To moje pierwsze słabości od początku diety. Oby ostatnie... Ale nic dziwnego, że waga nie drgnęła nic. Muszę pilnować brania tabletek, bo już jedną opuściłam - standard.

Ale to nie koniec aktywności fizycznej :D Dziś będzie 12 dzień z Mel B, a od poniedziałku może w końcu uda się pobiegać. Jak szwagier nie mógł i koleżanka nie mogła tak teraz oboje chętni... Zobaczymy, co z tego wyniknie :)
Wczoraj 2 godziny na rowerze. I już nie mogę się doczekać aż pojadę na basen. A to też zaplanowałam. Byłoby o wieele łatwiej, gdybym na basen nie miała 17 km... A tak to trzeba brać od taty samochód i cała wyprawa...
Chciałabym zrobić kartę pływacką, a w przyszłym roku pomyśleć o kursie na młodszego ratownika :)


Dziś na obiadek pyyyszny barszcz ukraiński, może nie do końca dietetyczny, ale za to mój, mój, mój ulubiony ! A na drugie pierś z kurczaka.
Muszę ukrócić tą burżuazję dietową :D




Na koniec foto - moje ulubione róże i pierwsze malinki, które własnie przyniosła mi babcia prosto z ogródka :)



Smacznego obiadku!
Buziak !

27 czerwca 2013 , Komentarze (4)

No więc tak, schudłam te 2,3 kg, a efektów wizualnych nie ma w ogóle, nie czuję się lżejsza, nie mam mniejszego brzucha i jakoś nie jestem jak na razie zadowolona. Myślałam, że przy mojej wadze to każdy efekt będzie widoczny... No ale chyba muszę jeszcze poczekać...
Zamówiłyśmy sobie z mamą tabletki wspomagające :)
SlimGreen. Na bazie zielonej kawy.
Macie jakieś doświadczenia z nimi ? Opinie są bardzo dobre, więc jesteśmy ciekawe i czekamy na listonosza:-)


Wczoraj dieta poszła całkiem w kąt. Barszcz biały z kiełbaską zjadłam, bo i mama poszła na łatwiznę i przyniosła gotowy obiad, a potem zjadłam z kilogram albo i więcej czereśni...





Pyszności. Uwielbiam czereśnie... Dziś od nowa jestem grzeczna.
Na obiad będą łazanki dietetyczne, z kurczakiem :)

Mel B: dziś będzie dzień 9. Wczoraj pierwszy raz zrobiłam wszystkie ćwiczenia bez przerwy i byłam z siebie dumna :)
Po jakim czasie ćwiczenia z Mel B można się spodziewać jakichś efektów? :)

Ciao!

25 czerwca 2013 , Komentarze (6)

Właśnie się ważyłam. Pierwszy pomiar - 77.8, pierwsza myśl "niemożliwe" bez większej euforii... no i weszłam po raz kolejny - 78.7, wymieniłam baterię 78.4, więc zgłupiałam i ustawiłam pasek na 78.5.
Sama nie wiem co o tym myśleć, zaufałybyście takiej wadze, która wariuje? To chyba nie jest normalne... Mam kupować wagę ? Już sama nie wiem! A ta jest raczej nowa. Ale doprowadza mnie to do szału!

Zawsze wskakuję na nią z przerażeniem, że zamiast mniej będzie więcej. Mimo, że poza Coca-Colą :) nie łamię diety...

Dziś będzie siódmy dzień z Mel B i ćwiczeniami na brzuch. Powoli próbuję włączać nogi, ale nie wytrzymuję. Moje kolana dają o sobie znak, a ćwiczenia na nogi nie są już takie łatwe jak na brzuch, mnie wykańczają...

Wczoraj minęły 2 tygodnie na diecie i schudłam 2,3 kg. Myślicie, że to dużo ? Próbuję sobie przypomnieć ile chudłam jeżdżąc do dietetyka, ale nie mogę sobie przypomnieć, muszę kiedyś poszukać swoich pomiarów.

Pozdrawiam ! :)

22 czerwca 2013 , Komentarze (2)

W temacie diety dzisiaj ciężko... miałam zły dzień. Ale trzymałam się ładnie, oprócz tego, że właśnie siedzę ze szklanką Coca-Coli w ręce... Na śniadanie zjadłam niecałe dwie kromki razowego chleba z obrzydliwym twarożkiem z pomidorami i sałatą... Nie wiem dlaczego, ale nie mogłam ostatnich dwóch kęsów przełknąć i wyrzuciłam końcówkę kanapki. Na obiad... już lepiej. Ziemniaki ze skrzydełkiem po diabelsku. Kolacja dwie parówki drobiowe + dwie kromki razowego chleba i pomidorki koktajlowe. Na późniejszą kolację na pewno standardowo płatki kukurydziane z mlekiem lub jogurtem i truskawkami.

A teraz... czas na lody!

I mój lichy patyczek zrobiony ze złamanego patyczka do szaszłyka :D





Zamroziłam sobie jogurt i zaraz go będę wcinać w postaci lodu ;) Jogobella light lub Jogobella 0% - to jedyne jogurty, które mogę jeść. A że miałam ochotę na taki deser to taki sobie zafundowałam :P

Jeśli chodzi o ćwiczenia to dziś czwarty dzień z Mel B. Wczoraj było już całkiem nieźle, ale jeszcze nie jestem w stanie do brzucha dołączyć treningu nóg. Nie będę przesadzać, jeszcze chwilę się wstrzymam aż poczuję się na siłach :)

Posiedziałam dziś u brata na działce, zostałam zeżarta (dosłownie) przez komary, ale się trochę opaliłam :)

Waga mi wariuje. Dosłownie... raz pokazuje 79.3 raz 78.9, chyba zmienię w niej baterie, bo zaczyna mnie irytować

Wieczór spędzam dziś zupełnie sama. No... z psem :) Rodzice na grillu u znajomych, a ja szczerze powiedziawszy nie mam nawet gdzie ruszyć tyłka. Po skończeniu liceum wszyscy się porozjeżdżali do różnych miast i totalnie nie mam z kim wyjść choćby na spacer. Na wakacje jeszcze nikt nie zjechał, więc siedzę i się nudzę :(
Pewnie stąd ten mój mały dołek ... A pogoda piękna i z chęcią bym coś porobiła.

Pozdrawiam Was ciepło :*