Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

później

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 10476
Komentarzy: 96
Założony: 2 września 2013
Ostatni wpis: 6 maja 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
kemer

kobieta, 43 lat, Poznań

170 cm, 76.80 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

14 marca 2018 , Komentarze (1)

Wczorajsze menu:

śniadanie: koktajl bananowo-śliwkowy

II śniadanie: jajoburger

obiad: pomidorowa z ryżem

deser: łyżeczka kremu czekoladowego

kolacja; kanapka z szynką i ogórkiem

Bez fotek jedzenia, bo wczoraj byłam "na wylocie" to znaczy miałam prace w trasie.

Wczoraj trenieng: ABS.

Powoli wychodzę na prostą po weekendzie. Osłabienie nadal odczuwam. W przyszłym tygodniu ważenie. Zmian na ciele nie odczuwam żadnych. Nie spodziewam się niespodzianek na wadze. 

Aby były efekty potrzeba czasu.

Spotkałam wczoraj znajomą. Niesamowicie schudła. Przypomniało mi się, że jakieś trzy lub cztery miesiące temu wspominała, że zaczyna stosować dietę razem z męzem. Przysięgłabym, że jeszcze miesiąc temu nie wyglądała tak jak teraz. Obecnie jest jakieś 10 lat młodsza i 15 kg chudsza. Jej męża tez niechcący olałam. Po prostu przeszedł koło mnie, a ja go nie rozpoznałam!  Ich sukces napawa mnie optymizmem. Oczywiście warunkiem sukcesu jest dyscyplina. 

Chciałam dzisiaj biegać, ale za oknem leje. Jako meteoropatka odczuwam spadek formy. Kręci mi się w głowie i najchętniej poszłabym spać.  Póki co...czeka mnie trening, więc zbieram siły i lecę!

12 marca 2018 , Komentarze (1)

ZACZNIJMY OD DZISIEJSZEGO MENU:

śniadanie:

bułka razowa z szynką i ogórkiem, sałatka z awokado i pomidorków koktajlowych

2 śniadanie:

jogurt truskawkowy z migdałami

obiad: makaron penne ze szpinakiem i suszonymi pomidorami

kolacja;

kuskus z warzywami

Treningu dziś nie było. Ubrałam się w stój sportowy, nastawiłam muzykę i poczułam olbrzymią niemoc.Czuję się tak od rana. Sama nie wiem co to takiego. Wirus? Bo raczej nie przetrenowanie. A może niedospany weekend???

Weekend to moja porażka. Do pewnego momentu dieta istniała. Mniej więcej do 23 w sobotę. Po 23 postanowiłam uczcić urodziny męża lampką wina, a potem trzema drinkami (whiskey z colą). W niedzielę rano miałam wyrzuty sumienia i kaca. Szkoda, że uległam pokusie. Ale to nie koniec...Znowu upiekłam dietetyczną szarlotkę. I zamiast jednego kawałka pochłonęłam 3... Miałam ambitny plan wszystko spalić, ale pojawiła się ta niemoc.Niemoc dotyczy wszystkiego. Pracy również. Okropnie mi się dziś pracowało. Zrobiłam mniej niż planowałam. Udało mi się tylko pozałatwiać lekarzy dla dzieci. Nie starczyło mi sił, żeby się z nimi bawić.

Najbardziej żałuję, że przepadł mi trening. 

Jutro rano daję czadu z ABS. I wracam na swoje tory.

9 marca 2018 , Skomentuj

Dzisiejsze menu:

śniadanie: owsianka na ciepło z pomarańczą, jagodami goji i orzechami

II śniadanie: jajoburger

obiad: ryba na sałacie, kromka razowego chleba

podwieczorek: koktajl z banana i pomarańczy

kolacja: sałatka z pomidorem i awokado, kanapka z szynką

Nie znoszę swojego brzucha. Niby dieta, niby abs, a wydaje się większy. Może to ta opuchlizna potreningowa....czy jakoś tak?

8 marca 2018 , Skomentuj

Jutro wpisu nie będzie. Podsumowanie dzisiaj:

śniadanie:  koktajl z bananem, płatkami owsianymi i cynamonem

II śniadanie: zupa krem z brokuła

obiad: papryka nadziewana kaszą z warzywami, plaster sera gouda

deser i kolacja....szarlotka....ale dietetyczna!!! ciasto z płatków owsianych i ksylitolu...no i z masła...

Trening: ABS

Uwieeeelbiam Dzień Kobiet. Widok mężczyzn krzątających się w sklepie wśród kwiatów i bombonierek jest przeeeeuroczy. Czekam na męża aż wróci z pracy, bo wiem, że tez ma dla mnie niespodziankę:D Szkoda, ze taki dzień jest tylko raz w roku

8 marca 2018 , Skomentuj

Wczorajsze menu:

śniadanie: jajecznica z szynką i słonecznikiem, kromka razowego chleba, ogórek

śniadanie II: koktajl z banana i pietruszki

obiad: makaron razowy ze szpinakiem i suszonymi pomidorami, łyżeczka parmezanu

podwieczorek: jogurt owocowy z jagodami goji

kolacja: grzanki z serem,rybą i pomidorami

Wczorajszy trening: ABS brzuch, uda, pośladki, ramiona

Zapominam o wodzie. O obowiązku picia wody. Piję do każdego posiłku i w trakcie treningu, ale mam wątpliwości czy dochodzę do swojej dziennej normy, która wynosi min. 2 l. 

Zapominam o napinaniu brzucha  w trakcie treningu. Ale pracuję nad tym. Po trzech tygodniach zaczynam być bardziej świadoma swojego ciała. Mam wrażenia, że poprawił się wygląd ud i pośladków. Niestety brzuch w dalszym ciągu się ze mną przekomarza. 

Napięcie brzucha w trakcie jakiegokolwiek ćwiczenia jest bardzo ważne i powoduje dodatkowe spalanie tłuszczyku. Nie chodzę obecnie ani na siłownię, ani na aerobik, dlatego też staram się kontrolować jak najlepiej domowy trening. Brakuje mi w domu luster, w których mogłabym obserwować jak ćwiczę. 

Ograniczyłam kawę.  1 czarna i 1 latte na dzień. Czasami udaje się wypić tylko jedną na cały dzień. Kawa to moje największe i najukochańsze uzależnienie. Postanowiłam jednak zadbać o swoje zęby i wybielić je. Niestety, aby efekt był widoczny trzeba ograniczyć lub nawet wykluczyć niektóre składniki z diety. Między innymi kawę. Nie wierze tak do końca w szkodliwe działanie kawy na organizm. Nie mam ani niedoboru wapnia, ani magnezu, śpię dobrze, czuję się super, więc nie sądzę aby ukochany napój miał na mnie zły wpływ. Mimo to lepiej zachować pewien umiar.

Miłego dnia

7 marca 2018 , Skomentuj

WCZORAJSZE MENU:

śniadanie: jajecznica z pomidorami, jabłko,2 kromki razowego chleba

2 śniadanie: kanapki z szynką i ogórkiem, pomidor

obiad: gulasz, kasza, buraczki

podwieczorek: jabłko

kolacja: krem z warzyw z łyżeczką słonecznika i parmezanu

Treningu wczoraj nie było. Będzie dzisiaj:pI to na ostro!

W pracy robi się kocioł i zastanawiam się jaki to będzie miało wpływ na moją dietę i treningi. Mam wrażenie, że aby zwyciężyć muszę  w pierwszej kolejności pomyśleć o sobie. Pracuję w domu, co czasami jest luksusem, a czasami problemem. Praca w domu wcale nie oznacza, że mam nielimitowany czas wolny. Tak na prawdę nie pamiętam kiedy miałam czas tylko dla siebie. Mam nadzieję, że Vitalia trochę to zmieni. Fotografowanie jedzenia, kontrola nad tym co jem i ustalone treningi wprowadzają ład w ten mój zwariowany świat. 

Miłego dnia!

6 marca 2018 , Skomentuj

Na początek wczorajsze menu:

śniadanie: owsianka na ciepło z jabłkiem, cynamonem i miodem

II śniadanie: kanapka z jajem, pomidor

obiad: ryż z warzywami

kolacja: kanapka z sałatą, szynką i pomidorem, koktajl z owocami leśnymi i bananem

Wieczorem: godzinny trening ABS na brzuch, uda i pośladki

Pożegnałam swoje jeansy na jakiś czas. Dopóki nie odzyskam chociaż częściowo swojej figury, nie zrzucę tłuszczyku z ud i brzucha nie mam zamiaru udawać, że w jeansach czuję się ładnie i wygodnie. Nie czuję się. Mam wręcz wrażenie, że podkreślam w spodniach wszystkie swoje niedoskonałości.

21 lat temu dostałam od mamy w prezencie tą książkę:

Callanetics zrewolucjonizował moją figurę i figurę mojej mamy. Trenowałyśmy około roku. Efekty były wspaniałe. Miałam wtedy 15 lat. W tamtym okresie nie miało znaczenia jaką formę treningu sobie wybiorę. Moje ciało reagowało natychmiast na wysiłek. Szybko chudłam, szybko osiągałam cel. Niestety w okresie studiów zawaliłam totalnie...

Moja mama ma wspaniałą sylwetkę do dziś. Od czasu do czasu trenuje callanetics. 

Ja pokochałam inną formę treningu.

Ale do czego dążę?

W książce Callan Pinckney było zdjęcie modelowej pupy. Dla mnie ta pupa była ideałem! W niedzielę znowu ją zobaczyłam, ale na innym plakacie i zaczęłam się zastanawiać, czy ciągle mam szansę osiągnąć ideał wymarzonej pupy...(mysli)???

Aby się o tym przekonać nawrzucałam sobie do treningu mnóstwo ćwiczeń aktywujących pośladki. Efektem tego są dzisiejsze całkiem przyjemne zakwasy :D.

Ciesze się, że moje ciało zaczyna reagować na trening ABS. Powoli przymierzam się do powrotu do biegania. Nie za bardzo lubię biegać w swojej okolicy zimą. Mamy tu taki smog, że można się udusić.  Z utęsknieniem czekam na wiosnę. 

Mam nadzieję, że treningi pomogą mi wcisnąć się w stare jeansy...

Pozdrawiam i miłego dnia życzę.

5 marca 2018 , Skomentuj

No i po weekendzie. 

Jeśli chodzi o jedzonko to było wzorowo w sobotę. Niedzielę uznałam za dzień kiedy mogę sobie trochę pofolgować, ale wydaje mi się, że pofolgowałam sobie aż nadto. Niedzielę spędziłam z rodzinką 3 h w aquaparku, a później wpadli do nas sąsiedzi. Efekt tego był taki, że zgłodniali po wodnych zabawach wybraliśmy się na pizzę, a.wieczorem ukochana sąsiadka przyniosła placek z truskawkami. I tym sposobem nazbierało mi się kalorii. Na szczęście przy okazji sporo ich spaliłam na treningu abs i na basenie.

Dziś bez fotografii, ale kontrola trwa. Na wieczór planuję kolejny trening abs z naciskiem na uda i pośladki.

Dziś więcej luzu jeśli chodzi o prace, bo synka nie odwiozłam do przedszkola. Mały ma wysypkę na twarzy i rączkach,która pojawia się i znika od kilku dni. Podejrzewam skazę białkową.

A no właśnie....To jedna ze zmian, która zaszła w przeciągu tych pięciu lat, gdy nie było mnie na Vitalii...Mam synka:) Ma już trzy latka i jest cudownym chłopcem. 

Kiedy robiłam sobie przerwę od Vitalii moja córeczka kończyła 3 latka,a dziś śmiga do szkoły:)  Ależ ten czas leci:)

Do wieczora!

3 marca 2018 , Komentarze (2)

Moje wczorajsze menu:

1. śniadanie:owsianka na ciepło z jabłkiem, cynamonem i żurawiną

2. śniadanie: kanapka po belgijsku

obiad: ryż z warzywami

deser: pudding z chia i połowa pomarańczy(nie zjadłam do końca bo mi nie smakowął)

kolacja : kabanos, sałatka z pomidora , kromka razowego chleba

Wczoraj treningu nie było.

1 marca 2018 , Skomentuj

Dzisiejszy jadłospis:

1. śniadanie: jajecznica z dwóch jaj i prażonym słonecznikiem, sałatka z pomidora, pół bułki gryczanej, szklanka wody, herbata

2 śniadanie: pół bułki gryczanej z tuńczykiem i pietruszką, pół jabłka, kawa z mlekiem, szklanka wody

obiad: filet z indyka (150g) na sałacie, 2 plastry melona, szklanka wody

 podwieczorek: jogurt naturalny z łyżeczką żurawiny, połową pomarańczy i sezamem

kolacja: grzanka z pastą z awokado

Kończę wpis i lecę na turrrbo spalanie(smiech)

Tak przy okazji to mój drugi tydzień nowego życia. Pierwszy tydzień kiepsko wypadł pod kątem posiłków. Ten jest dużo lepszy. Zmieniłam trening ze skalpela Ewki na bardziej hardcorowy. Jak tylko ustąpią mrozy wracam do joggingu. Moja tłuściutka szwagierka nie jest już tłuściutka, bo biega od prawie roku i zrzuciła ponad 20 kg. Nie muszę chyba pisać, że zaimponowała mi ogromnie i przy okazji zainspirowała do powrotu do biegania.

Inspiruje mnie również mąż. Dostał ode mnie na Gwiazdkę karnet na siłownię. Po miesiącu treningu na maszynach wygląda jak młody Bóg. Co prawda należy do tego typu ludzi, których natura obdarzyła super przemianą materii, ale nie spodziewałam się, że w tak krótkim czasie dorobi się drabinki na brzuchu. 

Mam tylko nadzieję, że mój zapał nie zgaśnie jak świeczka i któregoś pięknego dnia będę z siebie dumna (swiety).

Pozdrawiam.