Ostatnio dodane zdjęcia

Grupy

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem kobietą po 40-ce. Nie brzydką, ale też nie rzucajaca ludzi na kolana.... Lubię ludzi i oni mnie też.....Nie mam wielu przyjaciół, ale tych co mam są wierni i zawsze mogę na nich liczyć... Interesuje mnie wiele rzeczy. Kocham książki, muzykę, opere, dobry teatr. Nie pracuję. Mój świat to córcia ( późno urodzona) i mąż. W wolnych chwilach zajmuję sie decoupagem, ezoteryka, medycyna naturalną i robie cuda na drutach.... A co mnie skłoniło do bycia na tym portalu????? Moje odbicie w lustrze i strach, ze moja nadwaga mnie zabije, a przecież mam dla kogo żyć i zycie jest takie cudne...... Pragne poznac tutaj ludzi, którzy mi pomogą zmagac się z moim problemem, a odwdzięcze się tym samym.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 43051
Komentarzy: 1553
Założony: 24 października 2012
Ostatni wpis: 20 marca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
ilonol

kobieta, 58 lat, Bytom

158 cm, 69.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 listopada 2012 , Komentarze (7)

Witam serdecznie!
Kolejny jesienny dzień.....pogoda daje mi wyjątkowo do wiwatu, czuję się jak na niezłej karuzeli.
Zosia nie miała dyktanda, ale jutro ma sprawdzian z rytmiki.......istny koszmar, bo nie umiem jej niczego wytłumaczyć, bo niczego nie rozumiem.
Dzięki dziewczyny za trzymanie za Zosię kciuków, jutro proszę o pozytywne myśli o 11.30-12.25. Przyda jej się takie wsparcie.

U mnie dietka ok, nawet mi poszła wieczorna gimnastyka, rozgrzałam mięśnie...

Byłam dzisiaj znowu u przyjaciółki i przytaszczyłam do domu reklamówkę ciuchów. Przywiozła z Niemiec od siostry i ku mojemu zdziwenie wcisnęłam sie w ciuchy o rozmiarze 42, a nie jak jeszcze 2 m-ce temu w 44.
Przedstawiła mi tez swojego nowego przyjaciela.....i okazło się, że jest nim nasz wspólny kolega ze szkoły podstawowej.....nie rozmawiałam z nim 20 lat. Okazało się, że super się nam rozmawiało mimo upływu tylu już lat.
Kawka w ich towarzystwie bardzo mi smakowała a mini babeczki o smaku czekoladowym ( zjadłam tylko jedną) mile połaskotały podniebienie.

I tak oto w wyśmienitym humorze stawiłam czoła obowiązkom domowym....4 godziny biedne dziecko odrabiało lekcje, a mamusia jak przystało na domowa czarownicę latała co prawda nie na miotle ale na mopie......

Teraz jeszcze poczytam dziecku książke na dobranoc, wypije z mężulkiem zielona herbatę i sama pójdę poczytać i spać....uwielbiam kryminały.

DOBRANOC KOBIETKI, NIECH NAM CIAŁKA PIĘKNIEJĄ!!!

5 listopada 2012 , Komentarze (7)

HURRA!!!! 20 dkg mniej......czyżby cud????? Od razu humor mi się poprawił..
Bieganina, bieganina....a na dworze deszcz.
Nie miałam humoru, moje dziecko też, więc pozwoliłam sobie na chwilke wytchnienia i pojechałam do przyjaciółki na kawkę.
Było super!!!! Takie babskie pogaduchy zawsze stawiają mnie do pionu....i weselszym okiem spoglądam na świat...
Pośmiałyśmy się. Zosia dostała od mojej przyjaciółki czaderską podusię w kształcie stopy i nie wypuszczała jej z rąk do końca dnie, a nawet na niej zasnęła
No, może ją wypuściła na czas odrabiania lekcji.....a było tego dzisiaj niestety dużo. Jutro ma dyktando z wyrazami na rz i ż i już mi jej szkoda.

jogurt
owsianka z jabłkiem i cynamonem
pierś z kurczaka i surówka z kapusty
1 l niegazowanej wody
kawa z mlekiem
2 szklanki soku pomidorowego
serek homogenizowany

Jutro ćwiczę, bo dzisiaj jakoś nie mogłam .....jak przyszłam do domu to opadłam całkowicie z sił. Czyżby jutro znowu miałoby lać???

TĘCZOWYCH SNÓW!!!!

4 listopada 2012 , Komentarze (8)

Wstałam znowu dzisiaj późno, ale byłam wypoczęta i wyspana. Przygotowałam niedzielny obiadek rodzince i oddałam sie błogiemu, jesiennemu  leniuchowaniu.
Nie powiem, rodzinka mi w tym kibicowała i chętnie z entuzjazmem sie do mnie przyłączyła.......

Mąż spędził czas w towarzystwie dobrej książki i od czasu do czasu dopadał komputera, gdzie czytał wiadomości.....

Tosia, nasza cudna kotka, albo jadła albo spała na pianinie, szafce albo.......



Zosia powtórzyła lekcje i oddała się pracy artystycznej i wyczarowała takie oto dzieła:


A z kolei ja urządziłam sobie domowe SPA i poczułam się jak w NIEBIE....





Mam tylko nadzieję, że moje starania przyniosą pożądany skutek, a jutro idę zrobić sobie paznokietki u nóżek......sama nie umiem sobie zrobić więc idę do kosmetyczki.

Przyznam się szczerze, że nie cwiczyłam, bo mi sie nie chciało, ale od jutra nie ma zmiłuj się. Staję na bieżni i ćwiczę!!!!!

W jedzeniu tak sobie:
jogurt
barszczyk, pierś z kurczaka i kiszona kapusta
kawa i dwa małe maślane ciasteczka bez cukru
2 szklanki soku pomidorowego
0,5 l wody niegazowanej
2 filiżanki zielonej herbaty

Jutro znowu obowiązki, jedyna przyjemność to wizyta u kosmetyczki.
Ma jutro padać.....

DOBRANOC!!!!!

























3 listopada 2012 , Komentarze (10)

Wstałam dzisiaj o 9.30, tak mi się dobrze spało....... Zosia sie we wtuliła i było nam BOSKO.

Ale tak naprawdę, to przejrzałam na oczy około godziny 12.00, w między czasie poplotkowałam sobie przez telefon i humor mi sie poprawił.
Ruszyłam na podbój mojej szafy.......podbijałam ją 3 godziny, ale poległa....w szafie błysk, porządek, brak letnich ciuchów, tylko jesienne i zimowe.
Jak to przy porządkach w szafie bywa, na jej dnie znalazłam dwie zapomniane przeze mnie bluzki.....przyczyna.....niedopinanie się bluzki na mym boskim ciele i jakaż niespodzianka, obie się na mnie zapięły.
Nawet dwa ciuchy moge oddać, bo wisza na mnie, a przerobić trudno, bo stracą fason.

Z jedzeniem też sie nie poddaję, słodyczy powiedziałam NIE!!!! i udało się.

serek homogenizowany,
dwa małe jogurty,
kasza gryczana z jogurtem naturalnym , posiekana pietruszka i filiżanka barszczyku,
gruszka, kiwi i mały banan,
szklanka soku pomidorowego
1l wody niegazowanej
jajka na twardo, pomidor i wedlina drobiowa.


I dalej szłam za ciosem, czyli GIMNASTYKA

20 minut na bieżni,
30 brzuszków prostych,
30 brzuszków skośnych,
30 przysiadów z obciążnikami,
20 pompek, 
nożyce, 
rowetek na leżąco.

Ale cudowne jest to, że rodzinka mnie wspiera!

DO JUTRA!!!!
















3 listopada 2012 , Komentarze (7)

Niby dzień wolny, ale nie dla mnie......mnóstwo planów na dzisiaj, do zrobienia wiele rzeczy, na które człowiek nie ma czasu w normalne dni, a pomocy znikąd.
Mąż właśnie pojechał załatwiać wiele spraw związanych z budową, moja Zosia poszła rysować......potem się pewnie pouczy, a ja muszę zająć się resztą.

Wczoraj bolała mnie strasznie głowa, nie lubię tych zmian pogody, kiedy front goni front,jestem wtedy jak nieżywa......ale i tak dzielnie opanowałam nieład w chałupie......i dzisiaj planuję zmiany w szafie.....musze koniecznie pochować do końca letnie rzeczy i przyjrzeć się co nadaje sie do noszenia a co już nie..

WAGA o 10 dkg w dół, a więc marnie, dietę trzymam, co drugi dzień ćwiczę....nie rozumiem co nie tak......ale za to pomiary napawają mnie optymizmem, bo w w brzuchu ubył mi 1 cm, w talii 2 cm, w udach i ramionach też 2 cm.

MIŁEJ SOBOTY!!!









2 listopada 2012 , Komentarze (1)

Przyczyny niepowodzenia

Mniej piłam wody niegazowanej, znowu pojawiły się zaparcia.

1 listopada 2012 , Komentarze (10)

1 listopada- miał dla mnie zawsze znaczenie, ale od 4 lat szczególne......
bo...... 4 lata temu zmarł mi ktoś, kogo szczególnie kochałam i który był dla mnie wszystkim ....... MÓJ TATA. Jemu zawdzięczam to, kim jestem. Nauczył mnie kochać ludzi, ufać im i dostrzegać w nich dobro,..... bo przecież w każdym człowieku jest dobro.

Sam był wspaniałym człowiekiem.....kochał ludzi, pomagał im w kazdej sytuacji.....był poprostu DOBRYM CZŁOWIEKIEM.
Całe życie ich leczył, niósł ukojenie, gdy cierpieli.......a potem sam cierpiał. Rak zjadał go kazdego dnia, cierpiał, ale miał tyle w sobie pokory    i odszedł do Pana.

Byłam przy Nim, jak odchodził, patrzył mi w oczy z taka miłościa,jak tylko może patrzec tata na swoją ukochaną córkę a gdy oddawał ostatnie tchnienie, uśmiechał się......czułam, że jest szczęśliwy.

Nie płakałam, bo nie umiałam. Wiedziałm, gdzie odchodzi, bo rozmawialismy o tym w ostatnich dniach Jego życia. Miałam do końca nadzieję.......ale Tata mi ja rozwiewał, mówił mi o SREBRZYSTYM ANIELE, który obiecał Go zabrać do miejsca, gdzie już nie bedzie cierpiał... I tak sie stało. Obiecał mi , ze gdy przyjdzie kres moich dni przyjdzie osobiscie po mnie i pomoze z moim Aniołem przejść NA DRUGĄ STRONĘ....

W tydzień potem przyśnił mi się.....był bardzo szczęsliwy, kazał mi się nie martwic, bo ciągle jest przy mnie.....a na moje pytanie, jak Tam jest odpowiedział, że pięknie, ze spotkał tam Rodzine i Przyjaciół , a szczęśliwy jest dlatego, ze nadal leczy ludzi czyli robi to, co kochał robic na Ziemi.

Śni mi się nadal, przynajmniej 4-5 razy w roku.....zawsze jest szczęśliwy i czuje ciągle jego obecność......to niesamowite

Na pogrzeb przybyło mnóstwo osób, wszyscy gratulowali mi takiego Ojca....i do dziś spotykam ludzi, którzy Go wspominają.



DOBRANOC MOJE KOCHANE!!!!!!

















31 października 2012 , Komentarze (10)

Wczorajszy dzień i dzisiejszy to jakieś dzikie szaleństwo. Tak jak przewidziałam wczoraj, gdzie się chwyciłam, tam mnie bolało, więc odpuściłam sobie gimnastykę, bo z młoda i tak musiałam do kościółka na dodatkowa religię, bo w tym roku ona komunijna.......

Humor małej wrócił, do tematu nie wracamy, a tym bardziej ,ze dzisiaj poszła jej super próba w kwartecie i wyszła zadowolona.....a w perspektywie 4 dni laby.....więc super!!!!

Ja do południa miałam gonitwę......obskoczyłam 4 groby.......teraz obskoczę całe 100m 2 moich włości. Muszę jeszcze ugotowac obiad na jutro.

A wieczorem gimnastyka, może się co ruszy na wadze, bo ostatnie dwa dni to constans.....ani pół deko w dół , ALE UWAGA!!!! 1 cm w brzuchu mniej i to sie nazywa sukces!

Dieta owszem trzymana, nawet mniej jem, ale wynika to chyba z tego, że nie mam czasu zjeść.

29 października 2012 , Komentarze (9)

Jak tu kochać poniedzialki, jak wiatr w oczy wieje i same przeszkody iproblemy......

Zaczęło się od pogody, śniegu, niskiego ciśnienia, a potem korków w mieście...a potem podły nastrój mojej córci, która jest przyzwyczajona do piątek, nagle wpadła czwórka i trója+. 
Musiałam tlumaczyć, tłumaczyć, tłumaczyć.......i jeszcze raz tłumaczyć, że to nie koniec swiata i można z tym żyć........ale się nie dało i ostatecznie spłakana poszla spać
Mam nadzieję, że jutro spojrzy na to wszystko innym okiem....

Ja nadal wytrzymuję jedząc mniej a niedocukrzenie coraz bardziej daje się we znaki.

Tak jak obiecałam przystąpiłam dzisiaj do GIMNASTYKI i obawiam się, że to jutro ja będe miała podły humor ze względu na to, " że gdzie się chwyce, tam mnie boli"
Przeszłam na bieżni 3,5 km i zrobilam 6 rodzajów ćwiczeń po 30-ci powtórzeń. Tylko niestety na to mnie było stac. Ostatni raz na bieżni byłam 5 m-cy temu

Dziś została odkurzona, ' pajęczyny zdjęte". Na ten widok rodzina otworzyła swe paszcze i nic już nie zdołała wydusic z siebie.

DZIĘKUJĘ WAM WSZYSTKIM za słowa otuchy i bardzo miłe komentarze. Też trzyman za Was kciuki i wspieram serdecznie

DOBRANOC!!!!!



28 października 2012 , Komentarze (9)

A ja im dzielnie towarzyszyłam.........ugotowałam dietetyczny obiadek, który spałaszowali ze smakiem.....

Niestety skusiłam sie dzisiaj na dwa wafelki ale te light....., dużo piłam wody i ogólnie sie nie objadałam. Zważę się dopiero we wtorek bo będzie już po pelni i łysy mi nie będzie już zagrażał.

Jutro poniedzialek i kolejny kierat, bo Zosia po chorobie do szkoły a ja na zakupy i ogarnę chałupę...... potem lekcje i obiecana GIMNASTYKA.....

DOBRANOC: karaluchy pod poduchy i takie tam moje kochane......niech Wam nocą chudna ciałka!!!!!