Pamiętnik odchudzania użytkownika:
nadson

kobieta, 34 lat, Zakopane

163 cm, 62.90 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 kwietnia 2014 , Komentarze (6)

Wygrałam wczoraj kolejną walkę ze sobą!
Piątkowy wieczór w łóżku z książką sprzyja temu, aby coś sobie przekąsić, podgryzać itd.
Już miałam iść pochłonąć ostatnie sztuki Bounty Mini, które zostały, ale pomyślałam "po co?" i nie zjadłam :D
Co prawda wcześniej, przed 19 zjadłam 4 ciasteczka BelVita, ale to chyba nie takie wielkie zło.

Dzisiaj jak na razie też jest ok.
Chociaż gardło nadal boli i katar trochę gorszy. Ale nie ma tragedii :)
Szkoda tylko, że pogoda się znacznie pogorszyła w stosunku do wczoraj i rower dzisiaj na pewno odpada :(

DZISIEJSZE MENU:

1. Śniadanie - 09:00:
owsianka z kiwi i mieszanką owocowo - orzechową z pestkami dyni z Lidla
na mleku 2%
Około: 370 kalorii

2. II śniadanie - 12:00:
serek homogenizowany naturalny Tutti 0%, 6 truskawek,
kostka gorzkiej czekolady
Około: 120 kalorii

3. Obiad - 14:30:
1,5 gołąbka (dość spore sztuki)
nie wiem ile policzyć kalorii
Około: 450 kalorii

4. 16:00:
kawa z mlekiem 2% i łyżeczką cukru
Około 50 kalorii

Sporo zjadłam tych gołąbków. Najadłam się meeega, ale były pyszne.
W sumie nie ma w nich nic takiego złego, no biały ryż, ale bez przesady chyba :)

Na razie jakieś 950 - 1000 kalorii.
Potem idę do K. no i mam w planach w końcu te wyczekane lody! :D

Dzisiejsze drugie śniadanko:

Miałam ochotę na truskawki, ale jednak jeszcze w niczym nie przypominają naszych sezonowych truskawek. Ale już niedługo (zakochany)

Dziś ćwiczeń nie było i nie będzie, bo nie czuję się w stu procentach zdrowa.

W poniedziałek (wtorek, środę i czwartek też) miałam iść do pracy,
jako hostessa z Sygma Banku. Babeczka miała przesłać mi materiały, formularz itd. na maila już wczoraj, ale jak na razie nic. Dzwoniłam do niej, ale po paru sygnałach połączenie odrzucono (mysli) Nie wiem o co chodzi, dziwne to jakieś..

Uciekam pod prysznic i poczytać Bridget :)
Miłej soboty Kochane!

4 kwietnia 2014 , Komentarze (10)

Ból gardła nie odpuszcza. Do tego katar.
I ogólnie średnio się czuję.

Mimo to pojechałam dziś na zajęcia, bo miałam prezentację.
Później siłownia, jak na moje samopoczucie trening chyba nie taki najgorszy:

- 40 min wioślarz - dystans 7,2km
- 15 min rowerek - dystans 7 km
- 3 x 10 powtórzeń motylek na ramiona
- 3 x 10 powtórzeń uginania nóg w siadzie
- 3 x 10 powtórzeń uginania nóg w leżeniu

Muszę skoczyć jeszcze tylko do Pepco, a potem włażę do łóżka
i się kuruję, bo chcemy jutro z K. i jego kuzynem i dziewczyną jechać na rower i lody (lody), a potem grill. Więc fajnie, gdyby mi przeszło (chory)

Ogólnie menu dziś średnie, spałam u K., rano szybko zbierałam się na autobus
i zjadłam tylko jedną bułeczkę mleczną z pastą jajeczną (kupną).
Potem jak dojechałam na uczelnię to kupiłam batona musli Nestle Fitness.
Najpierw chciałam kupić kanapkę, ciabattę pełnoziarnistą (chyba), robią takie w piekarni, nawet smaczne, ale jest tam szynka, a jeśli chodzi o wędliny to jestem wybredna strasznie. Dopuszczam jedynie polędwicę sopocką i jakąś szynkę drobiową, przy czym odcinam wszelkie skórki, tłuszcz i żyłki :xA poza tym z tego co pamiętam, w tej kanapce był majonez, co już w sumie całkowicie ją zdyskwalifikowało, a poza tym masło/margaryna, a ja nie jadam pieczywa smarowanego jakimkolwiek smarowidłem, czy to masłem czy czymś masłopodobnym, bo nie lubię (wymiotuje)

Potem chciałam kupić obwarzanka, ale prawie 300 kalorii też mnie zniechęciło. Poza tym przez to gardło nie miałam apetytu. Więc zjadłam tylko tego batona.

MENU:

1. Śniadanie - 7:30:
bułeczka mleczna (40g) z pastą jajeczną z Biedronki,
baton Nestle Fitness 23,5g
Około: 340 kalorii

2. Bezpośrednio po siłowni - 12:30:
mały banan
Około: 100 kalorii

3. II śniadanie - 13:15:
135g chudego twarogu z 2 łyżkami mleka, kiwi i startą kostką gorzkiej czekolady
MNIAM!
Około 240 kalorii

4. Obiad - 17:00:
50g pełnoziarnistego makaronu spaghetti, pierś z kurczaka ugotowana (jakieś 120g),
trochę sosu pieczarkowego z torebki (na wodzie)
Około: 300 kalorii

5. Przekąska - 19:00:
Ciasteczka Belvita
220 kalorii

5. Kolacja - 20:00:
dwie paróweczki z szynki Sokolik
, kromka chleba ciemnego ze słonecznikiem z serkiem,
musztarda
Około: 270 kalorii

Ogólnie: 1450 - 1500 kalorii.
Wiem, że zero warzyw.
Wiem, wiem. Ale taki dzień ;)
I wiem, że parówki, ale nie pamiętam kiedy ostatnio jadłam, a zwyczajnie miałam ochotę.
W dodatku te Sokoliki są chyba nie takie całkiem najgorsze ;)
Jestem trochę zdechlaczkiem i nic mi się nie chce.

Ogólnie mam problem z warzywami. Nie przepadam jakoś szczególnie za nimi.
Jem zazwyczaj do obiadu. Lubię kalafior czy brokuł. Szpinak też. Pomidory, ale w sezonie. No w sumie ogórki też lubię. Ale nie wiem jak mam więcej warzyw wpychać do menu.

A poza tym mam ochotę "na coś dobrego" (pojęcie szeroko rozumiane :D)
Zjadłabym jakiegoś wafelka, czy Fantasię. Albo ciasteczka Belvita <3
(No najlepiej to bym zjadła ciepłe ciastko francuskie z Lidla z budyniem i migdałami, ale to na pewno odpada)
Ale nie wiem czy sobie dziś pozwalać na coś. A jeśli już to na co?

Macie pomysł na jakąś małą, a dobrą przekąskę, niewymagającą wielkiej ingerencji (nie mam siły)? 

EDIT: No i zjadłam paczuszkę (4 ciasteczka) Belvity do herbatki.
Są taaakie pyszne. Jedno ma 55 kalorii, więc w sumie bez tragedii.
Nie mogę narzekać biorąc pod uwagę jak zawaliłam zeszły piątek.
No, ale i tak dzisiejszy dzień do najlepszych nie należy ]:>

Tymczasem uciekam pozmywać po obiedzie, potem do sklepu i do łóżka :)

3 kwietnia 2014 , Komentarze (14)

Obudziłam się z bólem gardła, dość mocnym.
Trochę przeszło po Strepsils Intensive, ale jednak nadal boli.
Miałam dziś iść biegać, długo się wahałam, ale uznałam, że jednak odpuszczę i nie będę ryzykowała chorobą.
Poszłam więc na spacer, połaziłam po second hand'ach, ale niestety nic nie znalazłam ciekawego. Za to dorwałam w końcu najnowszą część Bridget Jones :D Będzie czytanko :)

Ostatecznie przeszłam dziś ponad 6km, spalone podobno 293 kalorie,
zawsze to coś, bo innego treningu dzisiaj nie było i chyba już nie będzie :|
Włączyłam przed chwilą Tiffany, miałam poćwiczyć, ale do tego stopnia nie miałam ochoty, że uznałam, że nie będę się zmuszać, bo nie o to tu chodzi.
Jutro mam siłownię na uczelni, więc na pewno poćwiczę.
Z chęcią poszłabym pobiegać, ale boję się o to gardło..


Poza tym to kompletnie nic dziś ciekawego się u mnie nie dzieje (ziew)
Rano, z ciekawości, założyłam stroje kąpielowe z zeszłego roku.

W dalszym ciągu nie jestem zadowolona ze swoich nóg.
Cóż, takie życie, nie wszystko będzie idealne :p
Ale przy przymierzeniu różowej góry od stroju zdałam sobie sprawę,
że... tracę biust :| Nigdy nie był bujny ;) Ale teraz to już w ogóle zanika.
Strój jest za duży, za szeroki i mi spada. No cóż...

Przynajmniej brzuch wygląda lepiej:

Nie wiem czy widać szczególnie jakąś różnicę, ale no nie łudźmy się - nie ćwiczę wiele na brzuch. Rzekłabym, że praktycznie w ogóle. Czasami machnę parę brzuszków, bo jakiegoś programu na brzuch to nie pamiętam kiedy ćwiczyłam. Wypadałoby się trochę na nim skupić, to może wyjdą jakieś mięśnie :D

Lewe zdjęcie - dziś, prawe zdjęcie - bodajże 30.01.

Tu na odwrót - lewe 30.01, prawe - dziś.

Jeśli chodzi o menu to na razie wygląda ono tak:
(wieczorem chyba grill u K., więc nie wiem co jeszcze wpadnie)

1. Śniadanie - 10:00:
owsianka z kiwi i wiórkami kokosowymi na mleku 1,5%
Około 350 kalorii

2. II śniadanie - 13:30:
jabłko, jogurt naturalny 180g
Około 200 kalorii

3. Obiad - 16:15:
3 niewielkie ziemniaki z wody, 2 jajka sadzone na odrobince masła,
kalafior gotowany
Około 300 kalorii

Na razie: około 850 kalorii

Dzisiejsza owsianka:

2 kwietnia 2014 , Komentarze (17)

Dziś dzień raczej neutralny :) Ani na plus, ani na minus.
Wyszłam z domu o 9:20, wróciłam o 17:20.
Dodam, że w tym czasie miałam tylko 3h zajęć! Denerwują mnie te studia ostatnio strasznie, mam wrażenie, że marnuję tyyyyle czasu... (spi)
No nic, trzeba się jeszcze rok przemęczyć
(i zabrać w końcu za magisterkę) (ziew)
Miałam 1,5h okienka, koleżanka pojechała po ćwiczeniach do domu,
kolegi w ogóle dziś nie było, więc poszłam połazić po galerii z nudów.
Kupiłam lakier do paznokci, ale chyba nie o taki kolor mi do końca chodziło,
w świetle sklepowym wyglądał chyba nieco inaczej.

Szukałam też Conversów, niestety, stacjonarnie białych, krótkich u mnie w mieście (i okolicach nie dostanę). A na eastend.pl mój rozmiar wyprzedany (kujon)
Jak w końcu zdecydowałam się je kupić, to nie ma :<:<:<
Pozostaje mi tylko czekać na dostawę i od razu zamawiać!

Za to widziałam bardzo ładną sukienkę, w kolorze hmm.. koralowym? 
Za 49zł. Tanio, ale ja w ogóle nie chodzę w sukienkach, więc nie wiem czy mi się przyda.
Ale bardzo ładna była (zakochany)

Muszę dodać, że nie skusiłam się na nic zakazanego,
a jak człowiek łazi bez celu to wszystko go kusi :D

Już się miałam zdecydować na gałkę lodów chałwowych w Grycanie,
ale pomyślałam, że jeśli wytrwam do weekendu to pozwolę sobie na dwie gałki
lodów tradycyjnych u mnie w mieście. Lody bez konserwantów i środków spulchniających, w każdy dzień inne smaki. Są ogroooooomne kolejki (zwłaszcza w sobotę i niedzielę, szczególnie w te ciepłe dni), ale postoję :D

DZISIEJSZE MENU:

1. Śniadanie - 09:30:
owsianka z kiwi i słonecznikiem na mleku 1,5%
Około: 360 kalorii

2. II śniadanie - 12:45:
kanapka z 2 kromek ciemnego chleba ze słonecznikiem, plasterkiem sopockiej, sałatą lodową i rzodkiewką
Około: 210 kalorii

3. Przekąska - 16:00:
Jogurt JOVI 0% o smaku waniliowym (wymiotuje)
Około: 102 kalorie

4. Obiad - 18:00:
45g ryżu brązowego pełnoziarnistego, pierś z kurczaka ugotowana, sałata lodowa z 50g sera typu Feta Light 30%
Około: 400 kalorii
+ godzinę po obiedzie kostka gorzkiej czekolady, około 20 kalorii

5. Kolacja - 20:30:
kromka chleba ze słonecznikiem z serkiem Linessa light 5% i jajkiem, serek wiejski lekki 200g
Około: 340 kalorii

OGÓLNIE: około 1450 - 1500 kalorii

Co do jogurtu pitnego JOVI 0% tłuszczu o smaku aromatycznej wanilii...
NIE POLECAM!
Z całego serca nie, nie i jeszcze raz nie.

Nie wiem czy to jest faktycznie tak niedobre, czy tylko mi wybitnie nie smakowało...
W sumie mogłam się domyślić, czego wymagam od produktu 0%.
Ale aż takiego paskudztwa się nie spodziewałam
.

Chciałam kupić sobie jakąś przekąskę do autobusu na powrót (wracam ponad 1h), a na 16:00 wypadał mi posiłek, więc nie chciałam wrócić wygłodzona.
Miałam zamiar kupić małą mieszankę studencką, ale niestety nie uświadczyłam nigdzie takowej. Więc uznałam, że kupię Fruktajl, również fail, nigdzie nie było.
Więc wzięłam ten przeklęty jogurt. Już lepiej mogłam wziąć sok pomidorowy :x
Wypiłam ten jogurt, bo nie mam w zwyczaju wyrzucać jedzenia do kosza,
ale no, naprawdę nie polecam.

Aha, nie poćwiczyłam dziś, ale wróciłam jakaś taka bez życia.
Jutro mam wolne, więc na pewno pójdę biegać :)
Wieczorem chyba grill u K. z jego kuzynem i dziewczyną.
Coś wspominał, że mamy pogadać na temat wyjazdu na Węgry nad jezioro w czerwcu w okolicach Bożego Ciała. Mam wtedy sesję, więc nie wiem co z tego wyjdzie.

No i K. naprawia mi rower! :D Nareszcie!
Muszę kupić sobie licznik kilometrów (bo bateria w moim telefonie, jeszcze przy włączonym Endo pada naprawdę szybko) i bidon, fajny widziałam w H&M :D

1 kwietnia 2014 , Komentarze (23)

Tytuł wpisu to Prima Aprilis, rzecz jasna :D

Dzień w porządku, jak najbardziej!
Byłam na tej rozmowie, ale mam mieszane uczucia.
Babka ma podjąć decyzję i dzwonić dziś, od jutra byłaby praca przy przygotowaniu salonu, wyładunku towaru itd. 6zł/h płacą przez pierwszy miesiąc, potem 7,20zł/h.
Jeśli zadzwoni to fajnie, jeśli nie, to nie będę mocno zawiedziona.

Tak czy siak od 11 do 18 kwietnia pracę mam,
akcja promocyjna w Carrefourze przy zakładaniu kart Rodzinka,
płacą 8zł/h, do wyrobienia 51h, więc satysfakcjonuje mnie to.
Lubię właśnie takie dorywcze "akcje", ale na wakacje chciałabym coś stałego.
Pożyjemy zobaczymy ;)

Będąc w sklepie przy okazji kupiłam sobie chustę.
Kiedyś byłam "chustową maniaczką", kupowałam ich sporo (loser)
Potem zrobiłam odwyk, i w zeszłym roku nie kupiłam (chyba) żadnej.
Ale dziś uznałam, że przyda się odświeżenie tej części garderoby i kupiłam taką:

Kupiłam jeszcze kominek z Yankee Candle,
dla koleżanki na prezent, bo ma jutro urodziny.
Przez całe studia licencjackie trzymałyśmy się razem (i z jeszcze jednym kumplem),
jeździliśmy razem (i jeszcze z moim K.) na wakacje, a teraz, odkąd koleżanka ma
od grudnia chłopaka stosunki straaaasznie się popsuły. Nie spotykamy się prawie w ogóle (tyle co na uczelni, bo nadal studiujemy razem), ale nawet za bardzo nie ma o czym rozmawiać. Jak proponuję jakiś wypad to zawsze mówi, że jest u chłopaka czy coś takiego. No cóż. Ale prezent wypadało kupić.
Kominek jak dla mnie jest śliczny i ja bym się z takiego prezentu cieszyła, a namówiłam ją niedawno na woski YC, więc pewnie się przyda ;)

Aha, muszę jeszcze nadmienić, że znów kusiły mnie w galerii lody.
W Crazy Ice, w Sweet Station, w Grycanie, no na litość (kujon)
Jak można tak ludzi kusić?!
Ale nie uległam i nie kupiłam!
Potem jak kumpel jadł w McDonald'sie to też nic nie zjadłam,
nawet nie skubnęłam fryteczki! :D Jestem z siebie dumna!

Na stoisku z niemieckimi słodyczami i chemią widziałam natomiast
Nutella&Go i w sumie chciałam kupić, ale potem zapomniałam,
ale kupię następnym razem, bo jeszcze nigdy nie jadłam.
I były Happy Hippo <3 W dwóch wersjach smakowych <3
Ale też nie wzięłam ;)

DZISIEJSZE MENU:

1. Śniadanie - 09:30:
owsianka budyniowa z wiórkami kokosowymi i płatkami migdałów
Około 380 kalorii

2. II śniadanie - 13:00:
kanapka z 2 kromek ciemnego chleba ze słonecznikiem
z plasterkiem szynki drobiowej i rzodkiewką
Około 200 kalorii

3. Obiad - 16:00:
50g pełnoziarnistego makaronu spaghetti ze szpinakiem z odrobiną masła,
piersią z kurczaka ugotowaną, 50g sera typu feta light
Około 450 kalorii

4. Podwieczorek - 18:00:
Muller Mix Caribic 150g
231 kalorii

5. Kolacja - 20:00:
dwa jajka na miękko,
kromka ciemnego chleba ze słonecznikiem z serkiem do smarowania Linessa 5% i rzodkiewką
Około: 260 kalorii

OGÓLNIE: około 1550 kalorii

Wiem, wiem, znów ten Muller Mix, ale już chyba lepszy ten jogurt niż
batonik. Poza tym zjadłam go po ćwiczeniach :D

DZISIEJSZY TRENING:

Lajtowy, bo przyznam, że miałam lenia.
Ale uznałam, że w nowy miesiąc nie należy wchodzić z leniem
i zrobiłam chociaż tyle:

- 10 min Tiffany Rothe na boczki
- 4 min Tiffany Rothe Ballerina Legs
- 10 min Mel B pośladki
- 40 brzuszków
Razem: około pół godziny

Jeśli chodzi o podsumowanie marca, to wrzucam zrzut z Endomondo.

Mało widać, a poza tym zapisane mam tylko te treningi, które wykonywałam na dworze (bieganie, uwzględnione jest także chodzenie, ale tylko te dłuższe dystanse) oraz treningi z siłowni. Poza tym, ćwiczyłam jeszcze w domu.
Moim zdaniem marzec nie był najgorszy, biegać zaczęłam od 13.03 i do 31.03 biegałam siedem razy (pięć na dworze, dwa razy na bieżni).
Oczywiście, mogło być lepiej, ale jestem względnie zadowolona.

Jak wyglądają spadki centymetrów (o ile takowe są w ogóle) to nie wiem.
Już pisałam, że mierzyć się nie umiem i mam wrażenie, że za każdym razem wychodzi mi inny i niekoniecznie prawdziwy wynik.

Postanowienia na kwiecień?
Na pewno więcej biegać, jeśli czas i pogoda pozwoli.
Oraz raz w tygodniu (poza piątkową uczelnianą siłownią) chodzić na siłkę.
Chciałabym też zacząć ćwiczyć coś siłowo, ale nie wiem jak się za to zabrać.
Poza tym - nie dawać się słodyczom tak jak w zeszły weekend, ale też nie świrować za bardzo i nie odmawiać sobie, np. owocowego jogurtu czy serka homogenizowanego ;)


No i wyglądać lepiej do urodzin (24.04), po drodze są święta,
więc to dopiero wyzwanie.

31 marca 2014 , Komentarze (14)

Jestem, żyję i jest lepiej :)

Dziękuję za słowa wsparcia i motywacji pod ostatnim wpisem! <3<3<3
Dziś już duuuużo lepiej,
co prawda dzień jeszcze się nie skończył, ale ja jestem już po zdrowym pierwszym i drugim posiłku i co najważniejsze - po siłowni
:D

Pobiłam dziś swój życiowy rekord <3
45 minut biegu na bieżni bez przerwy (biegu, nie biegu z marszem)
i co za tym idzie -
moje pierwsze przebiegnięte 6km <3

Na początku chciałam przebiec dziś choć 4km, potem uznałam, że zrobię pierwszą 5-tkę w swoim życiu, a jak już przebiegłam te 5km to biegło i się tak dobrze i dobiłam do 6km i 45min :D
Wcześniej - rozgrzewka 15min na rowerku (ponad 7km)

Na siłowni się też zważyłam.
Ostatnio 25.03 na siłowni waga wskazywała 53,1kg.
Dziś myślałam, że będzie katastrofa, bo zawaliłam koszmarnie 3 minione dni,
ale co ujrzałam?!
Również 53,1kg :D
Mam nadzieję, że ta waga jest wiarygodna i nie zepsuta :p

DZISIEJSZE MENU:

Na śniadanie była owsianka na mleku 1,5% z wiórkami kokosowymi i konfiturą.

Po siłowni - jogurt naturalny 165g, gruszka 80g, 3 łyżki musli Pełne Ziarno i łyżeczka płatków migdałowych.

Na obiad - kasza jęczmienna wiejska (35g), dwa niewielkie kawałki mięsa (z szynki wieprzowej, mięso pieczone w worku w piekarniku) z sosem z torebki, 4 ogórki konserwowe i buraczki ze słoika

Na podwieczorek - jogurt Muller Mix Choco Balls
(promocja w Żabce, mama kupiła dwa różne, więc zjem ;))

Na kolację - dwie kromki ciemnego chleba ze słonecznikiem z serkiem Linessa o obniżonej zawartości tłuszczu do 5% i rzodkiewką

OGÓLNIE: jakieś 1400 - 1500 kalorii

Jutro mam rozmowę o pracę do Sinsay'a.
Płacą co prawda mało, jak to w LPP - 6zł/h,
ale cieszyłabym się, gdybym tę pracę dostała.
Praca w Centrum Handlowym w moim mieście, nie musiałabym nigdzie dojeżdżać. jeśli chciałabym mogłabym jechać tramwajem, ale równie dobrze dojść piechotą - 25min drogi. Ciekawe co z tego wyniknie.
Swoją drogą pracowała któraś z Was w jakimś sklepie z firmy LPP?
Jeśli tak, to jak wrażenia? :)

Aha, piłam wczoraj nowego Somersby Blacberry.
Jak dla mnie baaardzo słodki. Nie jest niedobry, ale słodki. Jednak z piw smakowych nadal moim numerem 1 jest Redd's Cranberry <3

Tymczasem uciekam pod prysznic, potem muszę ogarnąć paznokcie.
Chociaż cokolwiek bym z nimi zrobiła to efekt końcowy psuje mój palec wskazujący prawej ręki, który już prawie 2 miesiące temu przytrzasnęłam sobie drzwiami samochodu.
Potem może poczytam książkę lub może spacer?! W Lidlu podobno od dziś śliczne foremki do muffinek, może się wybiorę. Przydałyby się na święta i urodziny na jakąś zdrową wersję babeczek (impreza)

30 marca 2014 , Komentarze (13)

Z dnia na dzień coraz gorzej.

29 marca 2014 , Komentarze (13)

Dzisiejszego dnia nawet nie skomentuję, bo mi wstyd przed Wami.
Chodzę nieustannie głodna, nieustannie!
Albo jutro pozbieram się do kupy, albo zaprzepaszczę to, co udało mi się wypracować.

Idę intensywnie pomyśleć nad swoim zachowaniem, zdecydować, czego tak naprawdę chcę. I ustalić sobie plan na kwiecień.
W zeszłym roku zawaliłam swoją dietę dokładnie 29 marca.
Były święta. Zaczęło się niewinnie, potem ciasta, ciasteczka, desery świąteczne. Potem byłam na weekendowym wypadzie nad morze - alkohol, pizza itd. I do diety nie wróciłam.
Aż do 22 stycznia tego roku.
Obżarłam się dziś jak nienormalna, ale nie mogę pozwolić, aby i w tym roku 29 marca stał się przeklętym dniem!


27 marca 2014 , Komentarze (35)

Wrzuciłam dziś swoje zdjęcia na forum, ukryłam pasek i poprosiłam o ocenę.
Muszę przyznać, że naprawdę nie spodziewałam się takiej pozytywnej reakcji.
Chyba nie jest ze mną tak źle jak mogłoby się wydawać ;)
W końcu to ponad 2 miesiące mojego samozaparcia.
Wrzucę zdjęcia też tutaj, przydadzą się kiedyś do porównania ;)

DZISIEJSZY TRENING:

Najpierw poszłam pobiegać, ale słońce mnie zmyliło, okazało się dość chłodno.
Zimno mi było w moich spodniach 3/4, w dodatku wiał nieprzyjemny, dość mocny zimny wiatr.
Więc dystans dzisiaj tylko taki:

Ale Endomondo mówi mi, że pobiłam "swój rekord życiowy" :D
Przebiegłam kilometr w 5:44min, wcześniej w 6:02min.

Potem w domu zrobiłam jeszcze:
- 10 min Tiffany na boczki
- 10 min Mel B pośladki
- 50 brzuszków i 20 przysiadów

DZISIEJSZE MENU:

1. Śniadanie:
owsianka z konfiturą truskawkową i wiórkami kokosowymi
Razem: około 325 kalorii

2. II śniadanie:
smoothie kiwi - banan na jogurcie naturalnym 200g
15g Chrup Brzoskwinię Crispy Natural
Razem: około 320 kalorii

3. Obiad:
40g kaszy jaglanej,
pierś z kurczaka (jakieś 130g) gotowana,
buraczki wiórki ze słoika
Razem: około 310 kalorii

4. Podwieczorek:
szklanka (duża) soku pomidorowego
pół kubeczka (75g) jogurtu Jogobella 0% owoce leśne
Razem: około 100 kalorii

5. Kolacja:
2 jajka, kromka ciemnego chleba ze słonecznikiem,
2 łyżki mleka, łyżeczka konfitury niskosłodzonej
Razem: około 270 kalorii

OGÓŁEM: 1300 - 1350 kalorii.

Tak myślę, że musiałabym jakoś rozsądnie zwiększyć trochę kaloryczność.
Dziś zjadłam chyba dość dużo węgli, rozkład wyszedł tak (plus minus)
b: 92.8g / w: 150g / t: 41.3g

TYDZIEŃ BEZ SŁODYCZY:

1 2 3 4 5 6 7
(na zielono sukces, na czerwono porażka)

Dziś minie 7 dzień. Nie wiem co musiałoby się stać, żebym się teraz złamała!
Powiem to dopiero jutro, ale chyba mi się udało :D(impreza)

Jutro czeka mnie więc zasłużona nagroda. Niestety - Maltesers'ów nigdzie nie znalazłam. Ani w Rossmannie, ani w Carrefourze, ani w Simply :(
W nagrodę wybrałam sobie białego Kit Kata, bo byłam teraz w sklepie obok i nawet białego Kinder Bueno nie mieli :(

Swoją słodką nagrodę zjem jutro przed siłownią - chyba najrozsądniej?

Jeszcze parę fotek:

Kupiłam z ciekawości. Skład świetny, bo jest w nim tylko brzoskwinia.
Cena za to nie powala - 2,99zł za 15g to moim zdaniem trochę za dużo.
Smak - dobry, ale mnie to trochę zasłodziło, być może przez to, że
ostatnio nie jadłam właśnie nic słodkiego.
Były jeszcze plasterki jabłka z toffi, może kiedyś spróbuję,
ale brzoskwini już raczej nie kupię.

I dzisiejszy "luzak" :)

26 marca 2014 , Komentarze (21)

<3<3<3
Na wstępie chcę Wam wszystkim podziękować za wszystkie miłe komentarze pod ostatnim wpisem.
Wiele one dla mnie znaczą i dają mi motywację do dalszego działania, dziękuję!
<3
<3<3

Dzień dziś na plus.
Co prawda bez ćwiczeń, bo byłam na uczelni od 11 do 16,
a jak wróciłam to mama była w domu, ale jutro nadrobię.
Chciałabym pójść jutro pobiegać i poćwiczyć w domu.

TYDZIEŃ BEZ SŁODYCZY:

1 2 3 4 5 6 7
(na zielono sukces, na czerwono porażka)


Jakoś leci, ale już bym baaaardzo wciągnęła coś słodkiego.
Snickersy Miniatures leżą na widoku i kuszą, ale nie zjem!
W piątek będzie zasłużona nagroda jeśli wytrwam :)

DZISIEJSZE MENU:

1. ŚNIADANIE - 09:00:
owsianka z konfiturą i wiórkami kokosowymi na mleku 2%
Razem: około 360 kalorii

2. II ŚNIADANIE - 13:00:
kanapka z ciemnego chleba ze słonecznikiem (dwie kromki)
z sałatą, ogórkiem i plasterkiem szynki sopockiej
jogurt naturalny Activia 165g
Razem: około 340 kalorii

3. OBIAD - 16:30:
dwa średnie ziemniaczki, dwa jajka sadzone,
kalafior gotowany, buraczki wiórki, odrobina masła
Razem: około 345 kalorii

4. PRZEKĄSKA - 18:15:
350ml soku pomidorowego
Razem: 60 kalorii

5. KOLACJA - 20:30:
placki twarogowe z chudego twarogu
75g jogurtu Jogobella owoce leśne 0%
Razem: około 370 kalorii

OGÓŁEM: 1460 - 1500 kalorii

Chyba nie jest najgorzej?

Ostatnio zakochałam się w owsiankach,
mogę je jeść codziennie na śniadanie <3
Kiedyś nie wyobrażałam sobie smacznego śniadania bez
białych kajzerek, rogalika, chałeczki z żółtym serem/serkiem do
smarowania itd.
A teraz? Teraz nie mogę doczekać się śniadaniowej owsianki <3
Dziś była taka:

Może nie wygląda najpiękniej, ale była przepyszna.
Rok temu, gdy się odchudzałam robiłam największą głupotę -
jadłam owsianki bez dodatków (owoców, orzechów itd.), ale za to
dosypywałam łyżeczkę cukru i dorzucałam ze 3 kostki czekolady (kreci)

Teraz mam już swoje owsiankowe faworytki -
<3 owsiankę budyniową z gruszką,
ale nie jem jej za często ze względu na proszek budyniowy;
<3 pieczoną owsiankę z jabłkiem i cynamonem;
<3 owsiankę z konfiturą truskawkową i wiórkami kokosowymi

Każdą swoją owsiankę robię na poniższej bazie:
- 3/4/5 (jeśli to posiłek przedtreningowy to zwiększam ilość)
łyżek płatków owsianych górskich
- 1 łyżka otrębów owsianych
- szklanka mleka 2%

A Wy jak robicie swoje owsianki?
Chętnie spróbuję czegoś nowego :)

PS Jeśli się nie mylę, a raczej nie, to chipsy ostatnio jadłam 1 marca!
I była to mała 22g paczuszka Cheetosów Ketchupowych.
Ja!
Maniaczka chipsów wszelakich. Cheetosów, Laysów i chipsów z Biedronki!
Dumna z siebie teraz jestem jak nie wiem.
Tzn. jadłam ostatnio dwa razy "chipsy błonnikowe" Sonko, ale nie zaliczam ich do normalnych chipsów. 
Skłamałabym, gdybym powiedziała, że mnie nie ciągnie, bo ciągnie czasem (w sklepie głównie) jak nie wiem. Ale daję radę!
Kuszą mnie głównie jakieś chyba nowe z Biedronki - z jednej strony faliste, z drugiej płaskie, ale to jeszcze nie teraz ;)