Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam 27 lat i od roku jestem mężatką. Od jakiegoś czasu z mężem zaczęliśmy rozmawiać o dziecku. Niestety przed zajściem w ciążę powinnam troszkę spaść z wagi, a chęć posiadania dzidzi narasta z dnia na dzień, więc motywację raczej mam silną. Wiem o tym, że po ciąży znów będę musiała walczyć, ale taki chyba już mój los - wieczna walka z wagą!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 26201
Komentarzy: 845
Założony: 6 listopada 2012
Ostatni wpis: 1 kwietnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
mylunia

kobieta, 39 lat, Warszawa

180 cm, 125.90 kg więcej o mnie

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

15 listopada 2012 , Komentarze (7)

Witam Was Drogie Koleżanki!!!
Na Początek chciałam Wam bardzo podziękować za miłe słowa wsparcia, które dają bardzo dużo chęci do działania. Wasze rady i opinie są bardzo pomocne i wartościowe i w dużym stopniu napędzają moją motywację. Dziękuję Wam za wszystkie kciuki, jaki za mnie trzymacie oraz życzenia spełnienia swojego celu!!!

Dziś jest Światowy Dzień Bez Papierosów, a ja mogłam z czystym sumieniem dziś go obchodzić jako swoje święto!!! 

Z resztą wszystkie poprzednie  13 dni, jakie wytrzymałam bez palenia były takimi moimi małymi świętami!!! Z tego powodu jestem z siebie bardzo dumna!!!

Co do dzisiejszej mojej diety, to przedstawiała się następująco:

5:00 2 kromki chleba razowego z szynką i papryką

(ok. 300 kcal)

9:30 jajko na twardo, pół pomidora, kilka plastrów ogórka, 2 plastry żółtego sera, 3 kromki chleba razowego (ok. 500 kcal)

14:00 filet z kurczaka, 2 łyżki kaszy pęczak, 2 łyżki kapusty kiszonej duszonej (ok. 300 kcal)

17:00 2 jabłka (ok. 300 kcal)

20:00 jogurt (ok. 200 kcal)

 

Razem moje dzisiejsze jedzonko miało około 1600 kcal – niby podobnie do wczorajszego, ale zupełnie inne produkty i uważam,  że bardziej wartościowe.

Dziś zrezygnowałam z Kubusia i pieczywa chrupkiego i uważam, to za spory sukces, bo właśnie te produkty traktowałam mimochodem  jako substytut słodyczy i przekąsek. Dobrze, że  się udało ich pozbyć. Mogłam dzięki temu zjeść obiadek. Zamiast tego wypiłam dwie czerwone herbaty i 6 butelek 0,5l wody niegazowanej!!! Bardzo dużo i niestety później dużo biegałam do łazienki, co niestety było jedynym ćwiczeniem, jaki dziś zrobiłam. W pracy mam sporo biegania - wiem, że to nie jest usprawiedliwienie, ale byłam strasznie padnięta.

Może jutro będzie lepiej...


 

15 listopada 2012 , Skomentuj

Zaraz zacznę pisać od nowa, ale jestem wściekła, bo już kończyłam, a mój wpis był długi jak na mnie!!!
Dlaczego tu nie ma opcji "cofnij"!!!

14 listopada 2012 , Komentarze (6)

Dziś pierwszy raz od początku listopada byłam w pracy. Całe szczęście pokusa nie zadziałała i nie poszłam na papieroska z nikim, choć zapraszali. Byłam stanowcza i się nie dałam skusić. Myślę, że dziś było najgorzej, bo później to wszyscy już przywykną i nie będą kusić.
Niestety co do jedzenia wcale nie jestem z siebie dumna. Niby wcale nie tak dużo, a kcal się sporo nazbierało. Analiza dzisiejszego menu  poniżej :


5:30 dwie kanapki z chleba razowego z szynką, serem żółtym i pomidorem (400 kcal)
8:00 - 12:00 trzy małe Kubusie, razem 0,9l (450 kcal)
11:00 6 szt pieczywa chrupkiego Vasa (120 kcal)
12:00 czerwona herbata
14:30 2 łyżki ryżu, 3 łyżki marchewki z groszkiem, 2 łyżki surówki z kapusty (300 kcal)
17:00 jogurt malinowy (200 kcal) + banan (150 kcal)

Razem: 1620 kcal


Masakra!!! Strasznie dużo!!!
A to w dodatku nie jest koniec dnia...

Moje założenie było takie, żeby nie przekraczać 1200 kcal. Teraz już wiem, dlaczego waga stoi w miejscu. Jutro na śniadanie będzie jedna kanapka, a nie dwie i nie będzie Kubusiów, tylko woda lub herbata czerwona, nie będzie 6 szt pieczywa Vasa, tylko 2szt  i nie będzie banana. Tym sposobem zaoszczędzę 880 kcal a zjem tyklo 740 kcal!!! Będzie jeszcze rezerwa na kolację, a dziś już nie powinnam nic jeść, ale nie będę głodować do wieczora. Może jabłuszko, albo marchewka???

13 listopada 2012 , Komentarze (5)

Na początek dziękuję Wam bardzo za przesyłanie ciekawych pomysłów na ćwiczenia - bez tego mój zapał skończył by się bardzo szybko.

Napewno znajdę dla siebie jakieś fajne ćwiczenia z tych, które mi przesłałyście. Dziś sobie poćwiczyłam tak delikatnie, bo nie chcę jutro za bardzo zdychać, tym bardziej, że wracam jutro do pracy po prawie dwóch tygodniach. Przyznam się, że niespecjalnie chce mi się wracać, ale muszę. Miałam sporo czasu, żeby odpocząć, przemyśleć trochę spraw i
zmienić trochę w swoim życiu.
Przeszłam na dietkę i pozbyłam się fajeczek z mojej codzienności. Najlepsze jest to, że mój mężuś też zamierza rzucić palenie - prawdopodobnie od 01.12.12 (o ile nie przejdzie mu zapał do tej pory).
Będę kuła żelazo puki gorące!!!

Moja dzisiejsza dieta wyglądała tak:
Rano: 2 kanapki razowe z pastą z jajka i papryką
W ciągu dnia: 1 banan, 3 jabłka, 2 czerwone herbaty
Wieczorem: 3 kanapki razowe z szynką i serem z pomidorem i kapustą pekińską

Trochę mi się nie podoba moje jedzenie - zbyt monotonne. Zamiast tych kanapek mogłabym wymyślić coś bardziej ambitnego. Dzisiejszy dzień znów był dla mnie krótki, bo wstałam dopiero o 13:00, bo znów siedziałam długo w nocy. Wszystko mi się poprzekręcało, ale jutro wchodzę na moje normalne tory i czeka mnie pobódka o 5:30, bo od 7:00 zaczynam pracę.  Trochę też zmienię jadłospis i ilość ruchu, bo jednak w pracy musze się trochę nabiegać.
 






 




13 listopada 2012 , Komentarze (5)

Płyta DVD z ćwiczeniami to jakaś kompletna porażka!!! Już ją wyłączyłam po 15 minutach!!!
Nie chodzi nawet o to, że nie chciało mi się ćwiczyć, bo nawet mi się chciało, tylko o to, że te ćwiczenia są fatalne!!!
Teraz szukam w internecie ćwiczeń, które będą mi odpowiadać i sobie poćwiczę , a jak nie znajdę to będę ćwiczyć, to co już znam: brzuszki, wymachy nogami, skłony,  przysiady itp.

13 listopada 2012 , Komentarze (5)

Nie mam najlepszych wieści: niestety waga stoi. Po pierwszym spadku, już od kilku dni waga się buntuję i stoi w miejscu.

Mam na ten temat trzy teorie:
1) brak ruchu
2) brak fajeczek zwolnił mój metabolizm
3) połączenie punktu 1 i 2

W związku z tym postanowiłam zrobić coś z moją aktywnością fizyczną, której do tej pory nie było wcale.
Wczoraj wieczorem oglądałam sobie różne przyrządy do ćwiczeń i się tylko zdołowałam. Nie chodzi tu o kasę, bo na to znalazłoby się jakieś rozwiązanie, ale o same sprzęty do ćwiczeń. Dokładnie, to chodzi o to, że urządzenia do ćwiczeń mają ograniczenia odnośnie wagi osób na nich ćwiczących!!! Najczęściej jest to 100 kg +/- 20%, czyli maksymalnie 120 kg - czyli i tak się nie łapię!!!
 Paranoja - żeby ćwiczyć i móc dzięki temu schudnąć, to najpierw muszę schudnąć
!!!

Czy orientujecie się, czy na profesjonalnym sprzęcie w siłowniach też są takie ograniczenia??? Zaczynam rozważać wykupienie karnetu na jakąś siłownię, ale jak i tam są jakieś dopuszczalne wagi ćwiczących to już sama nie wiem.
Ostatecznie dziś kupiłam sobie płytę DVD z ćwiczeniami spalającymi tłuszcz i narazie zadowolę się tym.
Dziś będzie pierwszy dzień ćwiczeń - jak zrobię połowę z tego filmu to i tak będę z siebie dumna.
Mężusia narazie nie ma w domu więc mam godzinkę na ćwiczenia.

Trzymajcie kciuki!!!

 


12 listopada 2012 , Skomentuj

No cóż - moje leniuchowanie w domu przedłuży się o dwa dni, bo jeszcze dziś i jutro nie idę do pracy.
Dziś nie odczuwałam braku fajek - mąż palił przy mnie, a ja - jakbym nigdy nie paliła - zero ochoty na papierosa
Z tego powodu naprawdę jestem z siebie dumna.

Co do dzisiejszego jedzenia to mam mieszane odczucia.
Cały dzień było ok, a wieczorem się niestety skusiłam na kolację.
Wstałam dziś bardzo późno, bo wczoraj poszłam spać troszkę po 3:00 w nocy.
Pierwszy posiłek zjadłam o:
14:00 to były 2 kromki chleba pszennego z wędliną i serem żółtym +papryka i kapusta pekińska
15:30 jabłko
17:00 jogurt malinowy i duża marchewka
19:00 kanapki z ciemnego chleba z pastą z jajek i pomidorem

Niestety popełniłam ten sam błąd co wczoraj i na kolację niepotrzebnie jadłam pieczywo, a dziś w dodatku zjadłam go za dużo.
To jest właśnie mój podstawowy problem: rano ciężko mi coś przełknąć bo źle się później czuję, a wieczorem mogę jeść wszystko i najlepiej w dużych ilościach.
Jak z tym walczyć???
Będę się bardzo starała, bo podejrzewam, że to jest największa przyczyna mojej obecnej wagi i kłopotów ze zrzucaniem kilogramów.
Jutro będzie poprawa


 


11 listopada 2012 , Komentarze (3)

Wczoraj sobie za bardzo pofolgowałam,
to dziś mam karę!!!

Dziś menu owocowo - warzywne i do tego kolacja,
czyli :

14:00 banan (wcześniej odsypiałam wczorajsze spotkanie ze znajomymi)
14:30 czerwona herbata
16:00 jabłko
17:00 3 albo 4 marchewki
18:00 czerwona herbata
19:00 3 kromki razowego chleba z twarożkiem czosnkowym i papryką
20:00 pomarańcza

Zdaję sobie sprawę, że to za mało, ale nie chciało mi się jeść nic więcej, a na siłę jeść nie będę. Nawet jak mąż jadł obiadek, to nie chciało mi się nawet spróbować, bo jak robiłam obiad, to wiedziałam, że robię go tylko dla niego, bo ja nie mogę jeść klusek śląskich i bitki w sosie własnym. Takie jedzenie narazie idzie w niepamięć, ale nie mogę katować mężusia surową marchewką na obiad!!! już go widzę, jak on to je....

11 listopada 2012 , Skomentuj

Wczoraj nie pisałam, bo dzień był za krótki i za dużo się działo. Wczoraj bez papierosków wytrzymałam oczywiście bez problemu, ale niewielkie odstępstwa od diety się pojawiły, z czego dumna nie jestem!!! Trzymałam się nieźle aż do wieczora, kiedy przyszli goście... zjadłam kostkę czekolady, trochę chipsów i kawałek tortu Po co mi to było???

Dziś nie odpuszczę - będę trzymała się swoich postanowień!!!
Papieroski poszły w niepamięć i nawet jak mąż przy mnie pali, to jakoś mnie to nie rusza. Boję się, że jak wrócę do pracy to pokusa będzie silniejsza, bo tam wszyscy i wszędzie palą, a ja będę musiała wytrzymać i wytrzymam!!!
Dietka też dziś bez zarzutu - i tak będzie do końca dnia!!! Jestem bardzo na siebie zła za wczoraj, a dziś napewno takich błędów nie popełnię!!!





9 listopada 2012 , Komentarze (3)

Dziś rano waga wskazała kilogram mniej!!!

Moje dzisiejsze jedzenie wyglądało tak:

12:00 banan
16:00 porcja frytek
19:00 kanapka z kajzerki z plastrem szynki, dwoma plastrami sera i papryką
20:00 czerwona herbata

21:00 0,5l soku jabłkowego

nie jestem z siebie specjalnie dumna, ale też nie było najgorzej, o ile nie patrzeć na te frytki!!!
Pewnie jeszcze coś bardzo małego zjem, bo drugi dzień z rzędu mam w domu gości.


Jeśli chodzi o fajeczki to jestem z siebie bardziej dumna, bo nie paliłam, anie nawet nie pomyślałam, żeby zapalić - NiQuitin dalej leżą na stole nieużywane!!!

Dzień mogę zaliczyć  do udanych. Byłam sobie z mężem na zakupach, kupiłam troszkę fajnych rzeczy, w tym jedną bluzeczkę, której nie mierzyłam w sklepie, bo uznałam, że napewno będzie dobra, a w domu okazało się, ze fantastycznie opina i podkreśla wszelkie fałdki na moim ciałku!!!
 Przysięgam, że któregoś dnia, będzie leżała na mnie idealnie !!!