Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam 27 lat i od roku jestem mężatką. Od jakiegoś czasu z mężem zaczęliśmy rozmawiać o dziecku. Niestety przed zajściem w ciążę powinnam troszkę spaść z wagi, a chęć posiadania dzidzi narasta z dnia na dzień, więc motywację raczej mam silną. Wiem o tym, że po ciąży znów będę musiała walczyć, ale taki chyba już mój los - wieczna walka z wagą!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 26147
Komentarzy: 845
Założony: 6 listopada 2012
Ostatni wpis: 1 kwietnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
mylunia

kobieta, 39 lat, Warszawa

180 cm, 125.90 kg więcej o mnie

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 listopada 2012 , Komentarze (5)

Jakoś sobie radzę, ale cholernie trudno zapanować nad sobą!!!
Trzymam się dietki 11 dzień, ale niestety nie menu jakie sobie wymyśliłam wczoraj
W sumie nie było chyba najgorzej, bo wyglądało tak:

11:00 bułka grahamka + plaster szynki na połówce i      serek almette na drugiej połówce
          2 łyżki sałatki z warzyw konserwowych
12:00 czerwona herbata
13:00 banan
15:00 2 marchewki
16:00 czerwona herbata
17:30 2 marchewki
19:30 jogurt + 2 wafle ryżowe


A co do papierosków: nie palę już 6 dzień . Dziś mężuś kupił mi pastylki NiQuitin tak na wszelki wypadek gdybym miała psychozę, albo jak on to ładnie nazywa "odjebkę"
A to wszystko dlatego, że wczoraj miałam słabostkę i zapaliłam, ale zaraz  wylądował w WC , bo był paskudny i od razu zaczęłam kasłać, że myślałam, że wypluję płuca. Ja uznaję, że nie paliłam wczoraj, bo to się nie liczy, chyba że się mylę??? Ale i tak jestem z siebie dumna, bo wcześniej paliłam już 1,5 - 2 paczek dziennie!!! A taki jeden od razu wyrzucony to dla mnie nic...
Dzisiaj nawet nie pomyślałam o paleniu, a co najlepsze pastylki leżą na stole nieużywane! Chyba pomogło mi samo to, że je mam i wcale nie muszę ich  brać

mylunia
Szkoda mi , że nie mogę wychodzić z domu z powodu mojej choroby. Mój mąż ma dziś 15-lecie swojego zespołu, a ja nie mogę pójść na koncert  Bardzo bym chciała, ale jaki byłby sens jakbym cały czas kasłała. Jak wróci do domku, to będzie musiał zagrać specjalnie dla mnie


8 listopada 2012 , Komentarze (1)

Ja tak mogłabym cały czas!

Siedzę sobie w domku na zwolnieniu, robię tylko to co muszę i to co lubię!!!
Weszłam na swoje konto, bo ostatnie dni to już leciałam na oparach :-), a na koncie pensja i w dodatku z premią, z którą już zdążyłam się pożegnać zanim jeszcze ją zobaczyłam! A jednak jest! W dodatku jakiś czas temu zamówiłam sobie kosmetyki i dziś przyszły - mąż pojechał na pocztę odebrać i zapłacił i nawet nie chce żebym mu oddała kasę!

Jakiś cud!!!!

Zaczyna mi się to podobać, ale od poniedziałku wracam do pracy, a tam wszyscy wszędzie palą papierosy i wszędzie pełno kulinarnych smakowitych pokus!!! Będę musiała zdwoić motywację, żeby za nic w świecie nic nie podjadać, a to będzie nie lada wyzwanie!
(
Dodam tylko, że pracuję w restauracji...)
Ale nie chcę więcej przejadać i przepalać tak ciężko zarabianych pieniędzy! A na same fajki miesięcznie wydawałam około 500zł - niemało prawda! Są fajniejsze rzeczy, które można za tą kasę zrobić niż puścić z dymem!!!

 
P.S. Muszę sobie sama dawać takie lekcje motywacyjne!
To pomaga jak się to napisze, niż tylko o tym myśli!




8 listopada 2012 , Komentarze (7)

MUSZĘ, MUSZĘ, MUSZĘ!!!!!!!

Poprzeczka została wysoko ustawiona! Przemyślałam sobie wszystko i zaczynam walkę z moimi dwoma "smokami" : OBŻERANIE SIĘ I FAJKI - BAJ BAJ!!!

Coraz bardziej nakręcam się i motywuję!
 Czytam Wasze wpisy, podziwiam sukcesy i coraz bardziej wierzę w siebie i swoje możliwości!!!

Moja dietka trwa już 11 dni i narazie pokusy mnie nie dotykają, a waga spadła 3 kg.
To już coś, ale chcę więcej i więcej i więcej....

Mój plan był taki:
1) do końca roku dieta, ale palę papierosy
2) rzucam palenie z Nowym Rokiem i jestem nadal na diecie
3) od wakacji staramy się o Dzidziusia

Jak wiadomo, czasami plany trzeba modyfikować. Punkt 1) zrealizowany i połączony z punktem 2) , który przyspieszył.

Muszę zrobić wszystko, żeby wytrwać!!!




 

7 listopada 2012 , Skomentuj

Pomimo ostrzeżeń że mam nie wychodzić z łóżka (choroba) wyskoczyłam do sklepu (dosłownie 15 minut) na zdrowe zakupy :-)
Kupiłam: ser biały chudy, paprykę czerwoną, cebulę czerwoną, sałatę lodową, ogórki, pomidory, marchewkę, rzodkiewki, szczypiorek, pestki dymi i słonecznika, szczypiorek, jogurt naturalny light, ryż brązowy, makaron razowy, chleb razowy, piersi z  kurczaka, jajka, banany, jabłka no i to chyba tyle.
Zaczynam od jutra ustalać sobie jadłospis na cały dzień, bo narazie tego nie robiłam, i przez to jem byle jak i nieregularnie.
Dziś na przykład zjadłam tylko jeden posiłek i wypiłam morze herbat i wody z cytryną!!! Bardzo niedobrze!!! Muszę popracować nad regularnością posiłków - koniecznie!!!
To jest waśnie mój największy problem - jem za mało razy (raz albo dwa) za duże porcje, zamiast 5 posiłków za to mniejszych.
Kiedyś próbowałam jeść więcej posiłków na dzień, ale kończyło się tym, że zamiast 5 małych posiłków jadłam 5 duuuużych posiłków i chyba nie muszę mówić jak to się kończyło?!
Niestety ja już tak mam, że 1 mała kanapeczka mi nie "wystarcza" i idę zaraz robić sobie drugą  i trzecią i ......
Będę z tym walczyć - ustalam jadłospis na jutro i będę się trzymać choćby nie wiem co!!!

10:00 (teraz mam wolne i mogę sobie pospać) - kromka chleba razowego, jako na twardo  + herbata czerwona
12:00 banan
14:00 papryka faszerowana ryżem brązowym i pieczarkami zapiekana + sałata lodowa z warzywami + herbata czerwona
17:00 mała garść pestek dyni i slonecznika (mix)
19:00 2 kromki pieczywa chrupkiego + mały jogurt

Czy ma ktoś jakieś opinie na temat mojego menu na jutro?
P.S. Robię to pierwszy raz i dlatego czekam na jakieś opinie. Zawsze jadłam na oko...

7 listopada 2012 , Skomentuj

Mimo wszystko waga jest ok. Bałam się, że jak będę siedziała w domu na zwolnieniu to wszystkie smakołyki będą mi się pchały w ręce i do buzi :-) Wiadomo, że z nudów to cały czas ma się ochotę, żeby coś pochrupać. No i w dodatku praktycznie zero ruchu - to też może być zdradliwe. Ale jak narazie jest ok. Jem bardzo mało, za to dużo śpię. No i choroba trochę pomaga w ograniczaniu apetytu. Tylko trochę mi się nudzi. Cały czas tv , telefon albo internet. Nie ma się do kogo odezwać "na żywo" , bo mąż wraca dopiero dziś w nocy. No właśnie - muszę coś dla niego przygotować - jak wróci, żeby było mu miło.
Może jakieś dobre jedzonko? Albo kotlety od babci!!! hahaha :-)

7 listopada 2012 , Skomentuj

No to pięknie!!! Przez przysmaki od babci nie dość, że się zdenerwowałam to jeszcze zapaliłam papierosa!!! Miałam dziś wcale nie palić!!! Najgorsze jest to ,że wcale ale to wcale mi nie smakował i praktycznie musialam się zmuszać żeby spalić go do połowy a potem wyrzuciłam!!!
Oby to był ostatni dziś i na zawsze!!!

7 listopada 2012 , Skomentuj

Ja się trzymam - naprawdę! Siedzę w domu na zwolnieniu lekarskim, mąż w delegacji, a babcia męża założyła chyba firmę cateringową i zasypuje mnie jedzeniem, bo przecież:
1) "jestem chora"
2) "nie mam siły gotować"
3) "nie ma kto mi zrobić zakupów"
4) "nie będę przecież jadła tynku ze ścian"
itd. itp

Wczoraj dostałam naleśniki z serem na słodko - napewno bardzo dietetyczne i zdrowe !!!
Dziś ociekające tłuszczem kotleciki - napewno w wersji light wg babci !!!

A ja naprawdę potrafię o siebie zadbać i tynku ze ścian jeszcze nie tknęłam i wiem, że jak mąż wyjeżdża a ja nie mogę wychodzić to jakimś cudem przewidziałam, żeby kupić tyle jedzenia i innych potrzebnych rzeczy, żeby przeżyć. Serio - jestem już calkiem dużą dziewczynką!!! Nawet bardzo dużą :-)
Ja polegnę jak wszyscy będą przeciwko mnie:-(



6 listopada 2012 , Komentarze (4)

Zaczęłam w poniedziałek 26.10.2012r. Moja waga rano wskazywała 137 kg.
Dziś jest 9 dzień mojego odchudzania i waga rano pokazała 134 kg. To nieźle!!! Ucieszyłam się i to bardzo.
Zainwestowałam w tabletki odchudzające, bardzo mało jadłam i to takie dość skromne porcje. Od 4 dni trochę choruje i nie mam apetytu, ale to akurat mi pomaga, zwłaszcza na początku!
Moim celem jest do końca roku spaść do 125 zł, czyli jeszcze 9 kg. Do końca roku zostało 8 tygodni, więc może się uda! Bardzo na to liczę, bo takie małe sukcesy bardzo dobrze działają na motywację. Potem do końca czerwca (24 tygodnie)  25 kg mniej - takie jest założenie.  Prawda, że całkiem realne?! Może się skuszę na jakiś sporcik na wiosnę?
No i potem zaczynamy starania o maleństwo :-)
Mam nadzieję, że jeśli tylko zdecyduję się na rzucenie papierosów, to nie roztyję się na całego i moje plany legną w gruzach...

6 listopada 2012 , Komentarze (2)

Jeszcze kilka miesięcy temu moja waga pokazała 142 kg!!! To był dla mnie szok i stwierdziłam, że tak dalej być nie może!!! Do obecnej wagi udało mi się spaść bez większego starania - były wakacje, trochę mniej jedzenia, trochę więcej ruchu i jakoś samo tak się stało.
Ostatnio z mężem zaczęliśmy rozmyślania na temat dziecka, i wiadomo, że dobrze by było, gdybym przed ciążą troszkę schudła. Tak naprawdę to mam pół roku i chciałabym, żeby po tym czasie waga spadła do 100. To trudne, ale możliwe! Wychodzi jakieś 5,5 kg na miesiąc. Nie ma tragedii, ale też łatwo nie będzie.
A jak to się stało, że ważę tyle ile ważę?
Jakieś 2,5 roku temu ważyłam 98 kg - spadłam ze 118 po kilku miesiącach walki. Byłam przeszczęśliwa!!! Po kilku miesiącach (w październiku 2010r) rzuciałam palenie. No i się zaczęło!!! Już w maju ważyłam 120kg - pamiętam, bo wychodziłam za mąż. No i wtedy też sie zaczęło!!! Obiadki, kolacyjki, śniadanka .... Zupełnie zmieniłam produkty, które jadałam, godziny, o których jadałam i ilości jakie jadałam. No i wyszło tak jak wyszło!!!
W sumie to przez 2 lata przytyłam prawie 40 kg!!!! AAAAAAAAAAAA!!!!
Tak więc nie ma się co dziwić dlaczego teraz zaczynam walkę!!! Niestety w te wakacje zaczęłam znów palić (prawie po dwóch latach niepalenia), ale waham się nad rzucaniem. Boję się tylko tycia, bo jak będzie tak jak ostatnio to ja nie wiem co się ze mnie zrobi ?! Wcale nie byłam z siebie dumna, że wróciłam do nalogu, za to miałam się czym chwalić jak rzuciłam, ale było minęło!!! Teraz jestem trochę chora i już trzy dni nie palę (no dziś tylko 2 szt, ale wczoraj i przedwczoraj ani razu) więc mogłoby być to dobrym startem, ale ciągnie jak cholera. Może jutro wybiorę się do apteki po wspomaganie?

6 listopada 2012 , Skomentuj

Jeszcze 5 minut temu nie myślałam nawet o pisaniu pamiętnika o odchudzaniu, ale może to pomoże mi się codziennie pilnować i mobilizować. Będę się starała :-)