Pamiętnik odchudzania użytkownika:
kachagrubacha.wroclaw

kobieta, 42 lat, Wrocław

163 cm, 73.30 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: wylaszczenie !!!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

12 lipca 2017 , Komentarze (4)

Wszystko wraca do starego rytmu… przynajmniej taki jest zamiar… Brodaczowa zona nie dowiedziala sie jednak wszystkiego, a to co wie nie jest niebezpieczne…  wszystko sie rozejdzie po kosciach…

…Brodacz ma ciche dni lamane przez dni ciaglej gadaniny… fair enough-  nalezy mu sie, tak jak i mi… gdyby sie trzymal z uczuciami z daleka + geba na klodke nic by sie nie stalo…

… niewazne… wszystko wyszlo ze zlej strony… postanowilam wrocic do powaznej rozmowy z narzeczonym… w koncu trzy lata to nie przelewki…

 

…usiadlam, poczekalam az skonczy ogladac program i poprosilam o powazna rozmowe… - znowu bedziesz marudzic- mruknal – marudzisz i marudzisz, wiecznie ci cos zle..

… jest mi zle – zaczalam – piore, sprzatam, robie, pracuje, nic nie mam z tego zwiazku… jak to nic nie masz, to czego chcesz ? – zajojczyl sie … - chce czuc sie kochana, chodzic na randki, do kina, chce przytulac sie i ogladac filmy do pozna… chce dostawac kwiaty … chce byc chciana…

… no filmow sie nie da z to ba ogladac bo zasypiasz – zaburczal on – robisz w domu bo jestes pania domu przeciez, a na randki ? przeciez juz mieszkamy razem to po co na randki?... w domu ugotujesz, bedzie to samo …

… gula stanela mi w gardle – no ale pamietasz – na poczatku nie mogles ode mnie rak oderwac, dzwoniles, pisales, zapraszales a teraz…

…teraz to sie miodowy miesiac skonczyl – mruknal on - a zreszta ty sie nawet nie postarasz… popatrz na swoje zdjecia z przed trzech lat… bede cie chcial ale wez schudnij… ja dobrze wygladam a ty… pozatym nic ci sie nie stanie jak posprzatasz… poruszasz sie to moze schudniesz…

… gula zeszla mi z gardla i polozyla sie zimnym kamieniem na zoladku…

…rano w pracy Brodacz stwierdzil, ze jego uczucia sie nie zmienily… ze nie odpusci… nie wie jeszcze jak, ale tego tak nie zostawi… ze liczyl na to ze ona go wywali i moze to najgorsze wyjscie okazaloby sie najlepsze… a teraz wszytsko bedzie duzo trudniejsze…

…na moje urodowe zale odparl, ze moja nadwaga nie jest problemem, ze to bzdura… ze widzial mnie chudsza i grubsza i ten aspekt nie jest najwaznieszy… bo jak ma byc … przeciez ludzie sie zmieniaja , choruja, starzeja sie…ze jestem marudna ? no jestem… w zle dni… ale w dobre dni jestem swietna i zabawna, wystarczy wprowadzic mnie w dobry humor…

 

… w tym momencie nie wiem co z nami bedzie… moze Brodacz sie nudzi w pracy, moze chce zliczyc kolezanke, a moze mowi prawde i rzeczywiscie od dwoch lat mnie kocha… nic nie wiem

… ale tez zrozumialam, ze z kim innym moze byc lepiej niz jest z lubym… ze sa ludzie dla ktorych nie mam na czole wypisane – pralka/zmywarka/kucharka…daje mu czas na zmiane ... musze teraz pobyc sama... 

9 lipca 2017 , Komentarze (26)

...Brodaczowa zona wlamala sie na fb... niby nic nowego ale tym razem jak to mowia - damage is done... nie prowadzilismy sex chatow, erotycznych gadanin czy emocjnalnych wyznan... ale pani sie wczytala i wyciagnela wnioski....

... dostalam maila pelnego k*rw, suk  i dziwek...wcale sie nie skarze... zdrady nie bylo, bo nie bylo ale fakt ze maz kocha kogos innego to pigulka gorsza niz pojedyncze bzykniecie w bramie...

... zgromadzilam wszystko co mam w sypialni... wyszla z tego spora kupka, odlozylam kubki, srupki, durnostojki, ciuchy nienoszone, kosmetyki nie uzywane, ksiazki do ktorych nigdy nie wroce... te dwie walizki to ja ... dwie walizki i moge uciec tak jak zawsze uciekalam do innej pracy,  miasta, kraju... zaczac od nowa z czysta karta... gdzies gdzie nikt mnie nie zna... robilam tak zreszta wiele razy... od jednego eksa ucieklam do innego kraju... drugiemu zniknelam z domu w jeden dzien... przeciez to takie proste... wziasc bagaz, wsiasc w samolot i uciec... wina spadnie na mnie , bo ja to ta zodziejka mezow i dziwka, on mnie nie bedzie widzial, naprawi malzenstwo... ja wmowie sobie ze go nie kocham i bedzie git ... jego syn jest najwaznieszy... trzeba miec priorytet w zyciu i Brodacz je ma... dlatego go cenie...

...  zadzwonil telefon - Brodacz - Nawet o tym nie mysl - wrzasnal, nigdzie nie znikasz, nigdzie nie wyjezdasz. Wiem gdzie mieszkaja twoi rodzice i wiem ze tam pojdziesz. Oszczedz nam obojgu tej podrozy....

...mowie mu ze wole uciac to wszystko teraz niz patrzec jak sie powoli oddala, sklada wypowiedzenie, za miesiac wyprowadza itp itd... przez jakis czas pokarmimy sie wspomnieniami a potem czasem fb przypomni o urodzinach i wszystko zniknie powoli, bolesnie i zalosnie...

... Brodacz jest w pracy, nie wie czy ma dokad wrocic czy jest juz spakowany... podobno przez telefon byl tylko krzyk, ze ma sie wynosic...

.....to wszystko nasza wina...  powtarzam mu ze musi ratowac to co ma dla dziecka... on powtarza ze syn jest najwazniejszy... ja chce sie zwolnic z pracy, moge znalezc cos innego... on mowi ze nie chce sie zegnac, ze sie nie zgadza na to by to byl koniec, ze mam przyjsc i ustalimy sytuacje po jego dzisiejszej konfrontacji... dla mnie jest jasne ze ma ratowac rodzine... sa szczegolne powody dla ktorych jego syn musi byc blisko... nie smialabym wchodzic w ta sytuacje ...on to wie ... priorytet to dziecko...

... na 99.9% zlozy wymowienie, przeciez nie omzemy pracowac juz razem.. ..ja placze, bo boje sie ze on odejdzie i juz nie zobacze jego glupiej twarzy... on stwierdza, ze jestesmy i tak szczesciarzami bo takie nam sie piekne love story trafilo a nie kazdy ma taka szanse i cokolwiek sie stanie - mamy  to na zawsze... historia jak z nedznego romansu...w dupie mam love story, jesli odejdzie to strace tez przyjaciela ...po tym wszystkim nie umialabym pracowac przy tym samym biurku i i patrzec w inna twarz ... lapac dowcipy w pol slowa i przeklinac klientow tuz po odlozeniu sluchawki .... on powtarza ze ja widze tylko czarne scenariusze a tak naprawde to moze byc najgorsze i jednoczesnie najlepsze wyjscie... ze jezeli ona zachce rozwodu, to on bedzie mogl po cichu odejsc , znalezc mieszkanie niedaleko by widywac dzieko i wtedy moglibysmy w koncu byc... kocham go ku*wa...

7 lipca 2017 , Komentarze (4)

... zwiazek mi kwitnie... znajomi mowia, ze promienieje i ladnie wygladam... chce mi sie wyjsc na spacer, opalac sie i kwiatki wachac... dom jest sprzatniety na blysk, zdrowe jedzenie w lodowce a koszule wyprasowane...  nic tylko zazdroscic. .. brodacz stwierdzil pomimo naszej powaznej rozmowy , ze nie odpusci ... ze tyle jego radosci ile ma w pracy i moge sobie gadac ile chce a on bedzie czekal ...i czeka  ... a mi jest dobrze ... ja promienieje bo niesie mnie emocjonalny haj... dom sprzatniety bo zabijam czas miedzy praca a snem... moj zwiazek jest jak ksiezyc... bo przeciez ksiezyc swieci swiatlem odbitym czyz nie ?

4 lipca 2017 , Komentarze (6)

... robimy dwa kroki w tyl... koniec z przyjacielskimi spotkaniami, odsuwamy biurka, nie ma wiecej zwierzania, wspierania i wszystkich tych rzeczy ktore  moga nas zblizyc do siebie... on idzie na terapie par, ja sprzatam mieszkanie i probuje wzniecic opadly zar ...oby bylo warto... wcale nie czuje sie lepiej ... no ale coz - niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie ...meh...

2 lipca 2017 , Komentarze (22)

... chce byc szczesliwa a nie jestem... cokolwiek wybiore bedzie zle...przyjaciel ma kobiete i dziecko ... znamy sie wszyscy dobrze, wiem kim ona jest... pamietam te wszystkie babskie wieczory przy winku i jej opowiesci jak trzyma chlopa dla kasy i wygody... zabawne ze nawet kilka dni temu wpadlysmy na siebie i przyznala ze cos tam podejrzewa, ale ma to gdzies ... niech on sobie tam puka laski, byleby kase przynosil... a jak sie zbuntuje to mu zabroni widywac dziecko  i tyle.... zrobilo mi sie niedobrze... wrocilam szybko do domu... luby zapytal czemu nie ma jedzenia i gdzie sa czyste gacie... pokazalam mu jak dziala pralka i uslyszalam ze to moja dzialka jako pani domu....dla narzeczonego stalam sie meblem...sytuacja patowa ...przychodze do pracy ... slysze to samo od dwoch lat - slicznie dzis wygladasz, jak ci minal dzien, czytalas ta ksiazke ? porozmawiajmy, pomoge ci...popoludniu wychodze na zakupy ... kradniemy pol godziny dla siebie, idziemy na kawe... pytam go jak sie czuje - byl w szpitalu, problem z kolanem... martwie sie, wszystko ok ? ... nie bardzo... potrzebna operacja... ona byla zajeta, nie jej problem, ona kolana nie rozbila wiec latac z nim nie musi...siedzimy na sofie, opieram glowe na jego ramieniu... ma rece cieple jak piecyk... pachnie mydlem i sie usmiecha... musimy isc do domow...co za banalny dramat...

1 lipca 2017 , Komentarze (9)

...che umrzec, zycie mi sie wali... mam dosc wszystkiego...

26 czerwca 2017 , Komentarze (2)

...wszystko jest ok, ok na tyle na ile moze byc w tej nienormalnej sytuacji... no bo coz mozemy zrobic ? skrzywdzic dwie kolejne osoby dla kaprysu ? to wszystko trzeba przemyslec, zastanowic sie, bla bla bla, rozum, rozsadek i zasady moralne ...

..a prawda jest taka ze miekna mi nogi i trzesa sie rece i mam ochote rozplynac sie jak lodowa gora w goracy dzien...wystarczylo kilka glupich slow i punkt widzenia zmieniony pozostal o 180 % , klapki spadly z oczu i prawda wylazla ze swojej ciemnej norki...

.. jak ja tego moglam do tej pory nie zauwazac ? ze wiekszos brudnych robot zawsze byla robiona za mnie, ze telefon byl zawsze wlaczony w dobre i zle dni, ze ramie do wyplakania czekalo w razie potrzeby a piwo chlodzilao sie czekajac na letnie plotkarskie popoludnia ... kuswa kuswa kuswa.... a teraz patrza na mnie te brazowe oczyska i nie mam nawet sily gadac...powtarzam sobie - spokoj wewnetrzny, spokoj wewnetrzny ...

gdziez ja to slyszalam ? - " jestem oaza spokoju, pier* , zaj* wyciszonym kwiatem lotosu na  na zaj* spokojnej tafli jeb* jeziora. Jestem wręcz jak jeb* wagon pełen pier* medytujących tybetańskich mnichów..."

... lapie moment zen, spokoj i wyciszenie, on zaglada mi przez ramie ... czuje zapach mydla i slysze glos tuz przy uchu ... co to ja wlasciwie robilam ? nogi przestaja mnie nosic... ja pier *...., ratunku tone ...

24 czerwca 2017 , Komentarze (11)

... jest zle, a nawet gorzej... zamiast pracowac obchodzimy sie nawzajem delikatnie jakby stal miedzy nami odbezpieczony granat... no bo stoi... oboje jestesmy w zwiazkach... on placze, ja rzucam meblami.... frustracja siega sufitu... jak tu przetrwac i nie wyskoczyc oknem... nie mam pojecia...a jednoczesnie czuje sie jakby to byl najlepszy czas mego zycia i wciaz nie moge uwierzyc, ze ten przystojny, inteligentny facet mowi serio.... czekam na ekipe wyskakujaca zza rogu z okrzykiem - ukryta kamera, obudz sie glupia grubasko !...  wciaz jestem w szoku ze nikt ze wspolpracownikow nic nie podejrzewa, przeciez miedzy nami jest taka atmosfera, ze mozna siekiere powiesic... ja rzucam przeklenstwami w kazdego, on wgapia sie we mnie swoimi brazowymi oczyskami.... nie spalam chyba juz cztery dni...

1 czerwca 2017 , Komentarze (9)

... czyli jak tu zyc gdy ktos kocha cie od dwoch lat nieprzerwanie ale nie ma dla was przyszlosci...jak to przetrawic zeby nie skrzywdzic nikogo i jak utrzymac jezor na wodzy by nie wygadac sie ze od pol roku ze wzajemnoscia ...lapac chwile szczescia i isc do piekla czy byc dobry czlowiekiem i sidziec cicho... wybor zewnetrzny jest wlasciwy ... wybor wewnetrzny powoduje ze mam ochote napluc sobie samej w twarz... 

1 czerwca 2017 , Komentarze (4)

... nie jem, nie spie... w trzy dni schudlam cztery kilo... kultura osobista tez mnie opuscila wiec podsumowujac - ja pier**e...