Byłam 2 tygodnie w domu. A dieta.. diety nie było. Jadłam wszystko, ale w wyraźnie mniejszych ilościach i waga nie drgnęła. Uff.. Stoi w miejscu, w poniedziałek wracam na uczelnie i kontynuuje mój plan żywieniowy i ćwiczeniowy :)
A za ten obiadek mnie nie zabijcie, ale jest pyszny. Nie miałam czasu na robienie czegos innego ani na zakupy i szybko zrobiłam to, co było w lodówce. Parówki 92% mięsa z sokołowa wiec moze nie takie złe ale zazwyczaj ich nie jadam. Ziemniaki i parówki na parze, posypane przyprawą gyros. Niestety pyszne! hehe