Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chciałabym ładnie wyglądać i nie zdziadzieć w wieku 30 lat

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 33481
Komentarzy: 463
Założony: 11 grudnia 2012
Ostatni wpis: 1 lipca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
beatrycja83

kobieta, 41 lat, Koszalin

171 cm, 72.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 czerwca 2013 , Komentarze (1)

Jeszcze kilkanaście lat temu mało kto słyszał o istnieniu takiego zawodu. Dziś dietetyka to jedna z najbardziej przyszłościowych branż. Wiele osób, zniechęconych nieudanymi próbami odchudzania, uważa wizytę u specjalisty za ostatnią deskę ratunku. Tym bardziej, że dietetycy obiecują, iż dzięki ich pomocy szybko i przyjemnie stracimy na wadze. Niestety, porady wcale nie są tanie i mogą sięgać nawet 200 złotych za jedno spotkanie. Czy naprawdę warto tyle wydawać?



Coś w tym jest, jak się nie ma silnej woli to dietetyk też nie pomoże, nie ma na to żadnej reguły. Przecież wszyscy wiemy co trzeba jeść i ile żeby schudnąć. Takie jest moje zdanie



Pogoda mnie wykańcza, bardzo czekam na deszcz oczy mnie bolą od słońca, jedynie rano jak jadę do przedszkola z małym i do pracy to jestem w stanie normalnie funkcjonować. Popołudnia są już dla mnie nie do zniesienia. Dzisiaj było bardzo gorąco, a wczoraj, termometr w słońcu wskazywał 48 stopni, chciałam zrobić zdjęcie, ale niestety tak się naświetliło, że nic na nim nie widać, aż się ćwiczyć nie chce, w nocy nie idzie spać bo mieszkanie nagrzane przez cały dzień, tragedia po prostu.Jeść też nie chce mi się, ale jeść trzeba żeby nie zwolnić metabolizmu bo to jest krótkotrwały efekt i kilogramy wrócą z nadmiarem. 

Lubię za to wiosnę kiedy jest do dwudziestu stopni i chłodny wiaterek. Kwitną kwiaty, świat budzi się do życia



Czy tak nie jest piękniej:)

16 czerwca 2013 , Komentarze (3)

pomóc komuś łatwo widząc świat oczami nie ze swojej perspektywy, pomóc samemu sobie bardzo trudno nie jest się obiektywnym ....

14 czerwca 2013 , Skomentuj

Tak sobie siedziałam i się zaczytałam i tyle właśnie mam, ile osób musiało to poczytać, pewnie ja też jestem wliczana jak sobie zaglądam , moja sytuacja lepsza niż wczoraj, ale nerwy na świat cały ogólnie mam nadal, niby weekend ale mnie to jakoś nie rajcuje. Nie wiem co mi jest, wszystko mnie wkurza i nic nie cieszy. Może to z wiekiem jest jakieś związane, do tej pory Ewuni nie otworzyłam , czeka sobie grzecznie, le do mojego wyjazdu muszę coś z tym cielskiem zrobić. Dobra to na tyle odezwę się jutro, poczytam inne pamiętniki. Wsoaniała dla mnie pogoda 18 stopni, ani nie za zimno, ani nie za ciepło


13 czerwca 2013 , Komentarze (1)

Kto wymyslił taki dzien, bez sensu, od rana same skuchy tylko zaspałam do pracy, ale spóźniłam się tylko 10 minut, ale akurat w rejestracji rozdzwoniły się telefony do mnie, już się za mną wszyscy stęsknili, wszyscy prawie dzwonili z jakimiś pierdołami, które mogły trochę poczekać, ale trudno, bure dostałam w końcu mój mały zanim wsiądzie do samochodu musi poczytać wszystkie rejestracje, nie dziw że zaspałam skoro poszłam wczoraj spać o pierwszej, nie potrafię inaczej, a może po prostu nie chcę. Dietkowo jest, u nas w Zachodniopomorskiem taki upał jak diabli, 27 stopni w cieniu lekki wiaterek ale duchota straszna nie cierpię takiej pogody, męczę się , zanosiło się na burzę, ale przeszła bokiem, liczyłam na deszcz, kapanie kropli deszczu po parapecie bardzo miło mnie odpręża, jedyny plus że jest tak ciepło to taki ze pranie mi szybko schnie, ale z kolei nie mam siły prasować. Pokłóciłam się z mężem to już sie stalo jakąs tradycją jest czwartek, jest awantura, była jednak mniejszego kalibru niż tydzień temu,ale na figle nie miałam ochoty i jakoś uciekłam . Chodakowska siedzi w szafie i czeka na mnie aż po nią sięgnę na razie nie mam jakoś weny , dzisiaj na obiad zjadłam ryz po meksykańsku, przepyszny, uwielbiam ale mąż mój stwierdził że lepszy robię w domu, kiedyś tak stwierdził oczywiście nie dzisiaj , na dzisiaj to duma by mu  na to jego nie pozwoliła. Kupiłam sobie truskawek za sześć złotych i polałam je naturalnym jogurtem, zapchałam się nimi że nie zmieściłam kolacji, nie poprawiły mi nastroju, może dlatego, ze zamiast na słodkie trafiłam na kwaśne:)Jakiś ciężki okres teraz przechodzę, może dobija mnie to, że w tym roku kończę 30 lat i to już niedługo, jakoś tak głupio. Wcześniej nigdy nie zwracałam uwagi na wiek, a teraz tak mnie to wkurza że hej

9 czerwca 2013 , Komentarze (7)

Dzisiaj rano zważyliśmy się , u męża mojego bez zmian waga stoi w miejscu , wkurzył się bo strasznie dużo pracy włożył w to żeby schudnąć a tu lipa, ja za to nie byłam taka grzeczna i jadłam zdrowo, ale w miarę dużo zwłaszcza na śniadanie, ale nie jadłam za to kolacji a zważyłam się i waga wskazała 71,4, teraz się pomierzę zrobię sobie zdjęcie z boku, z tyłu i z przodu i zacznę od jutra swoją metamorfozę, fajnie że Ewka nie każe rygorystycznie przestrzegać diety, oczywiście nie trzeba się obżerać, ale maniakalne liczenie kalorii tez nie jest wskazane, zobaczymy co z tego będzie. Powiedzcie mi gdzie można kupić fajną matę do ćwiczeń, nie mówię o internecie, ale o jakichś sklepach typu Lidl lub biedronka. Tak się cieszę że nie przytyłam nic i sobie teraz zacznę ćwiczyć twardo i zaraz będzie 6 z przodu, tak jak większość moich koleżanek bardzo już bym chciała tą cyfrę zobaczyć



7 czerwca 2013 , Komentarze (2)

może i nas nie wzmocniło ani nie zabiło, ale zgoda naciągnięta jest, już wczoraj doszlismy do jakiegoś tam porozumienia, dzisiaj przyszła moja książką Ewy Chodakowskiej, można przeanalizować i zacząć walkę , ale to od poniedziałku na razie sobie poczytam, ja tak mam muszę przeczytac od deski do deski i dorosnąć do decyzji. Dzisiaj coś mnie tknęło żeby się zważyć. Bałam sie tego jak jakiejś klasówki, pofolgowałam sobie przez miesiąc grubo , chociaż i tak nie uznawałam kopytek i smżonego żarcia, napiłam się nawet rozcieńczonych soków malinowych, ale mowie muszę , stnęłam na wagę a tam 72,1, szok. Myślałam ze ważę jakieś 75 kilo. A tu jest pole do popisu, mam wenę by zacząć, zakupiłam koktajlowe pomidorki, jajka na twardo sobie ugotowałam przeprosiłam wasę, i będę dzieln, łatwiej mi bo Marcin sie odchudza. Dzisiaj moja Mama miała konsultacje w sprawie badania tego BRC1 dla nieznających tematów to jest takie badanie co zrobiła Angelina Jolie, i u mojej Mamy wyszło że nie ma tego wadliwego genu, szczęście w domu ogromne a martwiliśmy sie strasznie, bo siostra mojej mamy zmarła na raka piersi w wigilię, stresa miałam jak cholera, teraz ja będę dzwonić i się rejestrować, chcę być spokojna, dobrze że medycyna daje człowiekowi takie możliwości ze może coś sprawdzić. Boję się trochę bo w lipcu kończę dopiero 30 lat, chciałabym mieć drugie dziecko, ale jeżeli zdrowie nie pozwoli to przepadnie mi cała nadzieja na bycie matką po raz drugi, na bycie atrakcyjną żoną, itp. Mam takiego męża z którym jak się kłócę to aż wióry lecą , ale wiem że mnie kocha masakrycznie, powybaczał mi w życiu takie rzeczy, że nie będę pisać, zawsze był przy mnie w trudnych momentach, pod tym względem jest świetny.

Co do diety to jakoś mi będzie łatwiej bo mój mąż też się odchudza. On jest jednak silniejszy ode mnie, jak patrze jak się stara, jak sobie odsuwa piwo i pije tylko jedno, nie je karkówek w tłustym sosie itp, tylko je ryż i jakieś tam ze mną sałatki, to az jestem pełna szacunku dla niego. Mało tego podziwiam go bo wiem jak się męczy:) Dobrze, może to na tyle.

5 czerwca 2013 , Komentarze (7)

Nadal czekam na książkę, ale juz ograniczam spożycie tych niewłaściwych rzeczy, wypiłam sobie taką fajną kawę z pianką smaczna była ale ponad sto kalorii miała na bank, na obiad pulpety z ryżem i pieczarkami. Strasznie pokłóciłam się z mężem dawno się tak nie pokłóciliśmy, nie wiem, może z głodu taki nerwowy poszło o bzdurę totalną a skończyło na bardzo przykrych słowach, znowu w pracy będziemy schodzili sobie z drogi, znowu rano mnie nie obudzi o 6:30, potem ja do niego nie zadzwonię że dojechałam do pracy, nie powiem mu co u nas jak się wstawało, a on nie powie mi o 6:30 jaka jest pogoda i jak mamy się ubrać. Potem przyjedzie do pracy, nie da mi buzi, sam zrobi sobie kawę nie będziemy mogli na siebie patrzeć więc ucieknie coś robić na inne piętro, żeby na mnie nie patrzeć, a ja i tak mam stałe stanowisko, z którego nie ruszam się, ale on i tak często się tam kręci. Znowu nie zrobię mu kanapek do pracy bo i tak ich nie zje tak jak nie chciał dzisiaj mojej kolacji i na znak protestu zjadł suchy chleb, znowu będzie łaził w butach tam gdzie posprzątałam i nie poukłada swoich ubrań jak przyjdzie do domu, pomimo że trzy dni zajęło mi sprzątanie szafy. Tacy jesteśmy dla siebie ,,cudowni" jak jesteśmy skłóceni, na znak protestu kupi jedzenie na mieście jakąś beznadziejną kielbasę i suchą bułkę, dla mnie nie kupi kefiru. Jak ja nie lubie takiej sytuacji potem kazdy sie pyta i zastanawia co sie tam stało że my tacy naburmuszeni, najbardziej nie lubię jak o 14 jedzie bez buziaczka chociaż jestem taka zła na niego, że wcale nie mam na takiego buziaka ochoty. Jutro się tak wystroję do pracy ze aż mu oko zbieleje, ze szkoda gadać. Bedzie mógł sobie popatrzeć tyle jego. Żal mi tylko że Maksiu mój na takie głupoty musi patrzeć, nie wie wtedy czy ma nas pocieszyć, nie chce się wtrącać, ale chce nas wtedy rozbawić wygłupia się i mówi, żebyśmy się śmiali. A nam nie jest do śmiechu ale potem staram się go jakoś zagadać i robię dobrą minę, żeby nie było mu przykro. Dzisiaj tak mało dietkowo ale głowy jakoś nie miałam , przepraszam, wiem, że ten portal ma inne przeznaczenie, ale przy takich nerwach to człowiek chyba spali więcej kalorii, niż na najlepszej siłowni:(

3 czerwca 2013 , Komentarze (5)

Mój mąż w końcu bo długim czasie wahań postanowił rownież odchudzić się troszeczkę, a ma z czego uwierzcie mi, przy nim ja to pryszcz:). Tak sobie wieczorem wczoraj usiedliśmy no i postanowienia, nie ma piw, winko jest tylko w piątek i sobotę, jedzenie nie smażone jak mięso to w parowarze a nie z patelni, grilowanej nie mam nie chce zagracić mieszkania bo marzeń mam wiele kulinarnych, ale niestety za małe mieszkanie by te wszystkie marzenia spełnić, ostatnio odkryliśmy że mamy w domu niesamowita rzecz, a mianowicie : elektryczną wyciskarkę do owoców nakupiliśmy 2 kilo pomarańczy z której wyszło 0,7 soku. Był taki pyszny, a ten miąższ, mniam mniam, spokojnie można by było rozcienczyć go jeszcze z woda i też byłby super. Dostałam okres wczoraj. Mój synuś już nie był taki super grzeczny jak w dzień dziecka, trochę broił, dzisiaj miał przedstawienie w przedszkolu z okazji dnia matki , nawet nie był taki nieśmiały chociaż to ich pierwsze przedstawienie, ubrałam mu ładną koszulę, trochę zapomniał tekstu, ale potem jak siedzieliśmy już w domu to powiedział mi sam na sam bez żadnego potknięcia:), hehe fajnie być mamą, żadne cuda świata nie zapewnią kobiecie takich atrakcji jak jej własne dziecko. Książkę juz zakupiłam nową na allegro, nie preferuje kupna książki używanej, nie Ewka Chodakowska sobie zarobi skoro odwaliła taki kawał dobrej roboty, przejrzałam książkę w Empiku, zastanawiałam się czy ją kupić chociaż już bardzo mi się podobała, ale dojrzewałam do decyzji przez dwa dni, zamówiłam i ponoć już do mnie wysłali

1 czerwca 2013 , Komentarze (2)

Dziecko moje dzisiaj nadzwyczaj grzeczne, nie pamiętam kiedy ostatnio był taki grzeczny, rozumiał ze nie może iść na balkon, zrobiliśmy 200 km dzisiaj i nie marudził, fakt że wszedł w kałuże i pobrudził celowo mój fotel w samochodzie, ale to było takie zwykłe brojenie bez nerwów jakiś takich niepotrzebnych, zamawiam ta książkę na allegro, mąż obiecał do mnie dołączyć może nie będzie tak ciężko, z przedwczoraj na wczoraj mój syn poszedł o 2 w nocy siusiu i już się nie położył spać, zastanawiałam się czy dać Go do Przedszkola ale dałam bo miałam urlop, uprzedziłam tylko jego Panie że może sprawiać problemy wychowawcze i w razie jakby był śpiący maja Go położyć spać, okazało się że do 14 nie zasnął i udało się wszystko załatwić poszedł dopiero spać o godzinie 20, nieźle jak na dziecko które nie ma jeszcze 6 lat 18 godzin na nogach, spał 11,5 godziny wstał dzisiaj rano o 7:30 i był cudownie grzeczny, dzisiaj już poszedł spać  o 22:30, był taki padnięty że nawet się nie kapnął ze obcięłam mu paznokcie u nóg, od poniedziałku jestem grzeczna, nie piję piwka, nie obżeram się, zapasy w formie pulpetów z makaronem i tłuste pizzerki zostały wyjedzone przez mojego męża, w lodówce została tylko chuda wędlinka z indyka, upieczony chlebek przez moich rodziców, marchewka, por, załata i dwa kilo schabu zamrożonego dla Maksia, czasami pożyczamy, ale staramy się nie zabierać mu jedzenia jak nie musimy. Na dniach postaram sie wkleić zdjęcie naszego chlebka, jest bardzo syty i super czyści bo jest tam cala szklanka różnych fajnych składników, wspomagających odchudzanie:) Długi weekend bardzo szybko się skończył, za szybko:(


31 maja 2013 , Komentarze (4)

W planach mam zakup nowej książki Ewy Chodakowskiej na temat tej przemiany w trzy miesiące, zaraz mam urodziny w lipcu, więc w swojej liście życzeń zaznaczę ją sobie bo kosztuje 40 zł, teraz miałam trochę odpust w diecie . Dzisiaj miałam urlop, udałam się do lumpka i kupiłam sobie cos bardzo pięknego za ... trzy złote, to jest taka tunika dżinsowa w kropy w brązowych kolorach, czasami można coś fajnego wy-haczyć. Muszę to sobie teraz ładnie wyprać i wyprasować. Mój mąż stwierdził, że zrobił się z niego niezły misiek, tzn, że przytył mi mój grubasek, i będziemy z tym walczyć od poniedziałku, zero piwa i tłustego jedzenia zawsze rzem to raźniej, kiedyś już schudł fajnie 16 kilo, ale potem odezwał się efekt jojo.  Pojechaliśmy się dzisiaj obkupić, okazało się ze postawił na koszule w kratkę z krótkim rękawkiem ale nie było dla niego rozmiaru, bo największa była XXL i była taka opięta na brzuchu że wyglądał fatalnie, jak w dziewiątym miesiącu ciąży i się załamał, siada i ma taki duży brzuch (m.in. od piwa), mało tego nogi grubiutkie, ciężko mu się chodzi na piechotkę, i coś trzeba było z tym zrobić, mam nadzieję że utwierdzi się w swoim przekonaniu. Kupiliśmy jakieś tam dwie koszule , są super, ale bardzo ciężko było znaleźć taką w której dobrze by wyglądał :). Od paru dni żwawo uczestniczę w akcjach zakazu handlu w niedzielę, jestem za tym, że to głupota więc dostarczyłam sobie bardzo dużo wrogów, no ale trudno. Takie mam zdanie i go nie zmienię, cztery lata ciągnęłam wszystkie niedziele, przyjmowałam przez cały dzień gości hotelowych, nikt mnie nie żałował i niby 6 rodzin a przyjeżdżali między 5 rano a 17, bo np. zachciało im się wyjazdu na plaże i zapominali ze ja na nich czekam i chce im zdać tylko klucz, nikt nie patrzył że ja też mam rodzinę. Najadłam się przez długi weekend tłustych pulpetów, tzn pulpety były mało kaloryczne, ale sos do nich...masakra, dziękuję to na tyle:)