Pamiętnik odchudzania użytkownika:
irena.53

kobieta, 71 lat,

165 cm, 82.80 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

19 czerwca 2014 , Komentarze (5)

Dawno już nic konkretnego nie pisałąm,   bo szamotałam się z tymi zdjęciami a I tak nie udało sie we wpisy. Aha... uzupełniłam  tam   opisami  to sie całkiem przyjemniej oglada, - bez opisania jakoś tak  - nijak .

A chciałam   cos o tych ostatnich wydarzeniach,  po wyprowadzce córki. Otóż   zaraz  po kilku dniach miał byc niby proszony obiad dla rodzinki, ale zmienili na spotkanie rodzinne - debate co zrobić z starszym  wnuczkiem  bo jego zachowanie zmieniło sie na gorsze. (Mówią dorastanie ...)Wiec  zachowanie  niemiłe I do córki I do ziecia - zrobiliśmy spotkanie. Ja mówię,żeby ziec zaczął pierwszy, a on że ja jako najstarsza,żebym  odmówiła modlitwę żeby wszystko przebieglo w duchu pokojowym. Wiec  odmówiłam,potem  on zaczął ,że zachowanie Szymka bardzo zmieniło sie odkąd on  go poznał,  na ordynarniejsze .I do niego I do córki.Rozmowa trwałą,postanowiono,że koniec komputera,,że computer będzie w salonie, I będzie z niego korzystał tylko wtedy,kiedy trzeba będzie zrobic lekcje. Zkonieczności będę skracać mój wpis,żeby nie za dłgi był). Oddał też telefon,  bo stwierdziliśmy ,że dziecku potrzebny nie jest, skoro używa go do pisania z koleżanką sms-ów brzydkich na mamę. A w komputerze  założył sobie facebooki I twittery,  na których wypisywał inwektywy z koleżanką - na matkę.  Postanowiliśmy,że koniec też chodzenia  po mieście,  bo chodzili palili  papierosy elektr. I normalne.i pili enenrgetyki.  Przedtem  byliśmy umówieni,że miał byc obiad dla rodzinki na nowym mieszkaniu córki, ale zmieniło sie na ta rozmowę rodzinna o wnuczku. Zanim  przyszłyśmy wtedy  w srodę to miałam  sen   , Otóż sniło mi się,że muszę umyć drzewo,  I umyłam   nie wiem  jak liście, czy jak ale umyłam. I myślę,że chyba nie zbyt dobrze umyłam, ale zaraz za chwilę myślę, - mówię, Nieee -  dobrze jest umyte . Było  takie zielone duże, piękne.A potem  myślę,że miałam  jeszcze nakarmić te dwie świnki, poszłam  więc na gore, bo mieszkały na górze, tak normalnie w pokoju. Wchodzę a jedna świnka jest pod ścianą, to zaczęłam  ją karmic I myślę,że mało będzie tego jedzenia. Natomiast drugiej świnki nie było, była tylko jakaś duchowa postać w powietrzu, a wszystko wokól było bardzo drudne, zakurzone, zamglone, szyby brudne, sciany, wszystko takie szare.  To wiadome co to znaczy, nakarmic swinkę to chodziło o wnuczka,że muszę wprowadzić przedstawić mu napełnić go moją mądrością, zasadami,  ukierunkować na modlitwę tu chodzi o pokarm duchowy.  I na tej rozmowie mówie do córki,że on ma szatana.ta duchowa postać ( A ja znam sie na snach)Przyszliśmy za kilka dni przynioslam  modlitwę, bo napisałm specjalnie dla niego, ale zapomniałam  wziąć.wtedy. Napisałm  taka specjalnie dla niego.  W pewnym  momencie córka poszla ze mna do kuchni I mówi,a wiesz mamo,że w domu bylo I wyło  jaakies zwierzę, jak takie udręczone rzężące   zwierzę. Nikt tego nie słyszał ani wnuk, ani zięć tylko ona. No I kot który  zjeżył sie warczal I schowal a włosy mu sie zjeżyły.  Od tej pory zaczęłam   jej oczyszczać mentalnie mieszkanie, ona tez sie modliła, Jak poszłyśmy tam  za dwa trzy dni to jeszcze czułam  że są złe energie,  bo ja potrafię to wyczuć. Ale robiłam  jeszcz edwa razy,że w sumie  bylo trzy bo to trzeba powtórzyć, bo po trzech dniach to można zniszczyć, wtedy odchodzi zło.  Bo liczby u Boga też znaczą,  a trójka znaczy że napewno rzecz   sie stanie, niejako umrze .Więc teraz siedzi w domu modli się trzy razy dziennie,  I dobrze, bo jeszcze jest trzy lata  do osiemnastu, kiedy to by mógl wyprowadzić się z domu. Jest dość czasu, trzy lata, dobrze,że jest te trzy lata. No I odmawia trzy razy dziennie.  Jest dobrze   teraz wnuczek  wychodzi na miasto z mama  I dadem. czyli drugim   tatą, czasami jedzie do ojca , to tam  też jest pod nadzorem.  I tak razu jednego mówię do córki że oczyszczę jej to mieszkanie, ale ona mówi,że już nic nie ma w jej mieszkaniu,to jedna oczyszczanie na odległość także działa . Teraz jak poszlam  w niedzielę to rzeczywiście  aura już jest dobra, tylko troszkę obawiałąm się,żeby ten najniewinniejszy nie nałapał, czy mały nasz Kubuś.  A siedzą koło niego troszkę widzę ,żę nałapał, muszę go też oczyścić. Będąc troche juz oczyszczałąm   go choc tylko  robiąc seans, bo akcesori  nie wzięłam  bo wlasnie przysłali mi co potrzeba do oczyszczania mieszkań.  I tak  to taka historia była , wydarzyła się. Pierwszy raz coś takiego w moim  otoczeniu osobiście przeżyłam, I wiem  ,że to po to,żeby uświadomić mi,że muszę zająć się tym  do czego mam predyspozycje, a więc leczenie, oczyszczanie mieszkań I ludzi.  - -  -   -   I tak na tym  zakończę tą historię,  bo piszę drugi raz ( przed chwilą mi uciekło,  bo schering wysiadł, sluchałam z telefonu muzyki,  to bacteria szybciej sie wyczerpała.Wciąż nie myślę .   To pozdrawiam   Was kochane dziewczyny I panie, pa, tymczasem   -  Irena  

15 czerwca 2014 , Komentarze (1)

Jeżeli I tym razem  mi się nie uda,   bo probuję opublikować I wrzucić zdjęcia ,   to dla zainteresowanych zdjęcia udostępnione sa w galerii ....  Tymczasem, pa...

8 czerwca 2014 , Komentarze (5)

I tak jak obiecałąm   ze zamieszczę troche zdjęc z wycieczki,  tak robię to dopiero dzisiaj  bo jakoś po tych wszystkich trudach, a było  zdarzeń - może wspomnę o tym   któregoś razu.   Ale,   ale tymczasem  zdjęcia.   Życzę miłego oglądania,  - pozdrawiam  ....

1 czerwca 2014 , Komentarze (7)

Trzeba by I wypadołoby  natychmiast  tu napisać, odezwać się a zwłaszcza do tych co tu śledzą I czytają, a  I przekazują w swoich komentarzach tyle serdeczności .     To przecież jak zobowiązanie -  ale było niemożliwe .  Wiem   strasznie długo mnie nie było,   ale tyle się działo,  że działo ! !    Dzisiaj tylko krótko,   bo trzeba wszystko po kolei,    a po kolei   to miały być najpierw zdjęcia, I one będą , bo muszę pójśc do córki po tąże pomoc w umieszczeniu tychże zdjęc.   Właściwie  nie chciałam    dzisiaj jeszcze pisać, ale nie mogłam  wytrzymać I zajrzałam.  Krótko napiszę o ostanich wydarzeniach ( nie o wszystkich dzisiaj )Tylko tyle,że wczoraj wróciłam  późnym   wieczorem   z Polski, nie było mnie od wtorku, to ani nie zaglądałam   do komputera, a na wyjeeazdach nie korzystam    bo bym   się nie wypłaciła).  Wiec wróciłam   z pogrzebu,   umarła moja najstarsza siostra,  I  to takie dziwne,  bo Bożesz Ty mój   niedawno to wszysto  było,  byłyśmy młode  byliśmy wszyscy młodzi.  I my trzy siostry,  I naszych trzech braci, a tu ot masz .... Mówię,że zaczynamy już się wykruszywać, odchodzić....  Ale ONA Biedna  nasza taka,   napiszę  tylko,że już  nie cierpi,   bo leżała kilka lat, a ostatnio byla w szpitalu,   to już tak nie było  dobrze...Dobrze ,że byłam   zobaczyłam  rodzinę,  rodzeństwo, których kilka lat nie widziałam, dzieci urosły,   pozmieniały się, dziewczyny wypiekniały, zwłaszcza mojego jednego brata. Ma pieć dziewczyn,   ale co jedna to ładniejsza....  Jego księżniczki, jak on  to mówi....I  dobry taki wyjazd,    bo to zawsze ludzie im starsi,  to pokorniejsi troche I bardziej spolegliwi,  przystępniejsi  I serdeczniejsi,   ( nie wszyscy, niestety)ale  troche coś można lepszego zauważyć.  -   -   - 

Wlaściwie  to żałuję,że nie wzielam  więcej dni wolnych,   odwiedzilabym   brata który  mnie kocha,   bo dobre sece ma  I szlachetny człowiek, ale już obiecałam sobie ,że wkrótce pojadę specjelnie do niego, do nich  do tych co mają te ładne dziewcz\yny.... Tak,że tych dwóch braci   serdeczni, a najstarszy nie I starsza siostra też nie.   Wiem,że nie ma co do niej sie nawet próbować zbiżac,  (   daruje sobie szczegóły, zwłaszcza na dzień dzisiejszy, ale spróbowałam   sie odezwać,  poprosiłam   na stypie ,żęby podała mi półmisek    bo chciałabym  spróbowac tego nadziewanego pomIdorka, wyciągnęła jakby rękę coś mruknęła I .... nie podałą mi...Nie rozmawiałyśmy, no ale mniejsza ...

To na dzisiaj   dosyć  -   chciałąm   tylko się odezwać,  pozdrowić.  (A reszta po kolei potem )  Cieszę się,że jestem   z Wami drogie panie   znowu....  Życzę wszystkim   dobrej niedzieli,    radości    zdrowia  I wszystkiego dobrego   - Pa , całuję  -  Irena

16 maja 2014 , Komentarze (4)

Wreszcie odezwę się, bo stęskniłam  się za Wami, za pisaniem .... Nie odzywałam sie pare dni,   bo teraz takie gorące dni były,  zapracowane .  Córka przeprowadzała się I pomagaliśmy wszyscy, a trwało to niemalże trzy dni . Od 12 - tego takie początki, zawieźli coś takiego drobnego, jakieś troche worków z rzeczami, ciuchami, potem 13 - tego 8 kursow  I cos jeszcze zostalo na 14 - tego . Jednak 14- tego trwalo to cały dzień,  bo naszemu przewoźnikowi zepsul się samochód I czekaliśmy  gdzie by tu kogo znaleźć żeby przewiózl resztę.    Siedzieliśmy znosząc resztę z tych pięter I tak snuliśmy się dzwoniąc do ludzi, gdzie kto mógł.  Az wreszcie były małzonek mojej córki znalazł kogoś oczywiście . Kto by jak nie on,  bo to taki obrotny chłopak,   dobry byłby, gdyby nie ten jego nałóg alkoholizmu, który ich poróżnił I sie rozstali. Tak abstrahując od tematu przeprowadzki,   dodam tylko,ze teraz jak na iron ię przestał pić I już teraz dojrzał chyba na pewno,i nie pije, całkiem znormalniał.  No coż życie już poszło inaczej.   No I tak udało sie już póxnym wieczorem zawieźć resztę, ten nasz Danielek  znalazł jakiegoś znajomego, a gdzie /... A akurat   znanego zx mityngów anty alkoholowych.   No ale nieważne,  dobrze że to szybko poszło,   bo córka już chciała tak jak umówiła się z landlordem rozliczyć 15 -tego aoddać klucze, odebrać depozyt.   Biedny nasz chciwy landlord, ściemnia,że już ma następnego wynajmującego za 200 funtów drożej . Córka mówi,   nie żartuj Rob, gdzie , Tu w takiej dzielnicy ?...Kłamał ściemniał,   żeby nie wiem   co,   nie  wyjść na przegranego,   bo opuszczają go lokatorzy.   Dzisiaj byłam   tam u niej dopiero dzisiaj,  bo byłyśmy umówione na oglądanie mieszkania dla mnie.  Zobaczyłam  pierwszy raz jej mieszkanie. Piękne !   ... Spore, duże dwie sypialnie, jedna mniejsza,  ale co tam Kubuś mały to jeszcze ze dwa lata będzie mieszkał w sypialni rodziców, a I dla niego małego wystarczy potem . Starszy wnuczek ma duży pokój. Pięknie położone, wokól dużo drzew, Chyba najładniejsza posesja na ulicy. My mówimy, że Jehowa swoim  dzieciom  bardzo błogosławi.   Ja odnoszę wrażenie,że kiedyś byłam  u kogoś w takim  mieszkaniu, chyba w poprzednim  życiu,   bo w tym    to nie pamietam ..... Córka też tak mówi, że już kiedyś była w takim   mieszkaniu ....  No, ale mniejsza,  a to co obejrzałyśmy dzisiaj  dla mnie -  to nie aż takie najpiękniejsze,   bo troche może zbyt małe, nie dałoby sie pomieścić wszystkich mebli, a potrzebnme mi one są . Ja mam tyle rzeczy, książek, gazet, których przynajmniej jeszcze wyrzucić nie chcę.  Poza tym   moje rękopisy ksiązki jeszcze tego spalić też nie chcę, no I innych. Właściwie to chcemy jeszcze dikupić szafę, bądź kom odę, to gdzie tam. Potrzebne jest nam troche większe mieszkanie.  Dzwoniłam  do jednego landlorda, teraz nie ma wolnych mieszkań, ale mówił,że popyta znajomych I jutro oddzwoni. Wczoraj zwyczajnie szłam  I wyszli młodzi ludzie z drugiej ulicy I mówią,że oni się za tydzień wyprowadzają,    tpo pomyślałam,a co,    zagadam   do nich, może ten ktoś opuszcza niezłe mieszkanie.  I już oddalili się ale poszłąm    I nawet podbiegłam  ( dobre dla mojej diety ) I co zapytałam. No I podpowiedzieli mi troche coś - dali mi sporo adresów landlordów.  Robimy co możemy. Jesteśmy dobrej myśli I całe radosne,że opuścimy to mieszkanie,   to tu już wytrzymać nie można,   bo okazuje się ,że to złodzieja mamy w tej naszej klatce,  bo tyle razy pukał tu do nas. Sprawdzał czy jesteśmy w domu,żeby okraśc.  Mówił ostatnio,że się pomylił.  Pomylił , on mieszka na trzecim   my na pierwszym,  a gdyby nawet był taki pijany,że by sie pomylił,   to by nie pukał, tylko złapałby za klamkę ... no czyż nie .... Zlodziej,  nie ma na narkotyki.  Niedobrze robi nasz landlord wynajmuje nie patrząc komu, żeby tylko pieniądze były.  Tak pieknie wyremontował ( widziałam ) a teraz tam słychać lecą szafy na podłogę, dzwonią szyby , słychać kłótnie I na końcu płacz kobiety.  Bo ona nie daje mu wziąć ostatnich pieniedzy na narkotyki... To chętnie by ukradł.  No ale dość o tym,    bo to nieciekawe.    To szukamy mieszkania,   -0   -   -      A tymczasem   od powrotu z holiday   staram się jeść dietowo, w miarę dobrze, widzę że coś troche przychudłam.  w dalszym ciągu robię w tym kierunku....  A zdjęcia z wyjazdu zamieszczę może jutro, pojutrze, z pomocą dzieci.   Tymczasem   pa,   do usłyszenia    - Irena

8 maja 2014 , Komentarze (3)

Rzeczywiście wróciłam  już trzy dni temu, ale nie napisałam  wcześniej bo trzeba było sie na nowo zasiedzieć. To tak zawsze jest po powrocie , bo to sie troche zdziczeje od własnego domu . Wrociłam, jestem  już po tych wakacjach, które zaliczam  raczej do udanych.  Madera mnie a właściwie nas zaskoczyła swoim geograficznym położeniem,bo okazało się to,że są to gory, gory,  pagórki, wzniesienia. Domy na gorze, wysoko, wysoko, wszędzie jak okiem siegnąć stoją domki, jakby nie ludzie mieli tam mieszkać, a kozice. Dla Europejczyka mieszkającego na zwyczajnej równi,  na płaszczyźnie to az nie do uwierzenia,że ludzie tak mieszkają I wspinają sie tak codziennie, do pracy, z pracy. I to wyjdzie ,że do pracy z górki, a z pracy pod górkę.  No tak wielu ludzi ma teraz samochody, ale to przecież nie wszyscy mogą mieć, no bo nie wszyscy ...Ladnie to jest podobało nam sie , piękna malownicza kraina. I słońce . SŁOŃCE... Słońce I słońce. Wstajesz rano I widzisz ,że to kolejny słoneczny, piekny dzień.Spacerowaliśmy, zwiedzaliśmy, choc nie ma takich obiektów do zwiedzania  jak gdzie indziej , pałace, baszty,  kościoły,  mosty, budowle. Tu sie raczej nie przyjeżdza na zwiedzanie,  choc owszem jest katedra, museum, jakies kościoły, ale jednak tutaj przyjeżdzą się,żeby cieszyć sie słońcem, tymi malowniczymi widokami, I odpoczywać. Trafilismy ładnie, bo na początku maja jest Święto Kwiatów, jechały więc korowody , jakies machiny udekorowane strasznie kwiatami, jechały na tych wozach dziewczyny, dziewczynki,  wszystkie pięknie urbane, z poprzyczepianymi kwiatami, wszędzie we włosach, na sukienkach.  Była to prześliczna parada. Jechaly, szły, tancząc, od dziewczynek,  po starsze panienki, a nawet panie ...  I tak przemierzali duża odległośc, a wszystko to z muzyką. Mnóstwo ludzi stało na poboczach, wszędzie gdzie sie dało, na skałach,  a nawet wysoko bardzo na górze, że nam mogło sie wydawać,że no, spadną, bo niektórzy siedzieli gdzieś na jakimś urwisku, takim stromym skalnym   bloku. a tu tylko takie widoki.  ALbo jedziesz ( bo wykupilismy taki dwudniowy bilet na autobus taki odkryty do zwiedzania miasta, więc jedziesz , a tu przed toba widzisz ,ze droga sie urywa, skręca, I drżysz,żeby ten kierowca dobrze zakręcił, do dalej spad, stromy na kilkadziesiąt metrów ,a dalej widzisz tylko ocean, ocean. Wszędzie drogi tak przy oceanie, tak,że widzisz go wszędzie .  Ładnie ...Odpoczęlismy, troche sie opaliliśmy, a nawet spaliliśmy,  bo ja ich tak niemądrze namówiłam, a polezmy jeszcze troche tak do dwóch godzin   to nic,  to takie kwietniowe, słoneczko....koniec kwietnia był. Tak... ładnie kwietniowe,- spaliło nas , skóra nam jeszcze schodzi.  Zabrakło dobrej organizacji...Może uda mi sie wrzucić pare zdjęć, jak dzieci pomogą. Postaram się ..Ale I tak troche odmienililiśmy sobie , odsapnęliśmy kilka dni od pracy, no I coś zobaczyliśmy.  A Portugalczycy  tam  na górach to wszyscy szczuplutcy. No bo wiadomo, taki  wyczerpujący styl życia, wszędzie chodzić,pod gore.  A ja to zaqwsze za dziećmi na końcu,  no bo jak . Bo ciężko grubasowi chodzić, no bo jakżeby....  Schudnąć trzeba, myslało by się,że troche schudłam  ale gdzie tam  nadrobiło sie choc nie codziennie chodzililismy na posiłki do restauracji, bo byłoby bardzo drogo. Owszem kilka razy bylismy, chociac może napewno nie popróbowaliśmy Portugalskich potraw,  jedliśmy jakies takie pierogi, tylko duże, I pieczone , z miesem, sałatki z kalmarów, łososia,  tuńczyka, a tak kaczka pieczona, fish and chips, czyli normalne angielskie ryba z frytkami, wołowina z feytkami, ryżem, no I czywiście też zadowoliliśmy się nawet mac Donaldem  Hamburgerem .  Tak jak to było mozliwe. Restauracje są przerózne, I kazdy zachęca do siebie stoją nawet przed I zapraszają do środka, bo każdy chce zarobić, a restauracji jest chmara. Tutaj  żyją z turystów, tyrystyki,   tylko hotele, restauracje, sklepy,  bazary z wielką ilością ich   wyrobów, a ich wyroby praca zajęcie to wino,  banany, czyli winnice,  sady bananowe, więc jest tego, a jest. Można najeśc się bananów niedrogo, I za wszystkie czasy.  Bananów rózne krzyżówki, odmiany. Do tego jeszcze Madera kobiety zajmują się rękodziełem, haftowaniem, więc sa piękne wyhaftowane obrusy, I inne wyroby przeróżnego użytku, ale tego zabardzo nie kupowaliśmy bo to sa rzeczy bardzo drogie. Taki obrus np kosztuje 450 euro,  to tak jakby prawie 450 funtów. Strasznie drogo.   No pamiątki kupiliśmy, bo jest co kupić.  -   -    Wakacje zaliczam   do udanych, fajnych, było miło.  A teraz z powrotem  do pracy,  I chyba do diety, choc się nie chce.   Trzeba sie zmuszać.  Portugalczycy z Madery tacy szczupli.  Też I do wysiłkowego życia dodac nalezy ich sposób odżywiania, ryby,  ryby,  owoce morza wogóle.  Chciałam  koniecznie spróbowac ich jednej ryby, a mianowicie pałąsza czarnego, ale jakoś nie udało się, za mało mieliśmy czasu, na wszystko.  Nie popłynęliśmy tez z delfinami jak to córka mówi, takie wyjazdy są  na oglądanie delfinów, ale to następnym razem obiecaliśmy sobie.  A ryba inna taka, łowiona na dużych bardzo głębokościach, specyficznie prostymi metodą jakieś koło, z uczepionymi haczykami I tak łowi sie ta rybka. Czarna taka , ponoć dobra .  Mniam... Tak więc kochani tak krótko o tym  moim  pobycie na Maderze. No I wino, a oczywiście chociaz troszkę bo trzy butelki kupilismy, te ich najlepsze chyba raczej,. Wino - Madera. Dobre, ale kupiłam  tylko pięcioletnie,  na to trzydziestoletnie nie byłoby mnie raczej stać. Kosztuje 150-    180  euro.  To widzicie jakie to jest drogie.  Ale pokosztujemy tu , my oczywiście popróbowalismy tam, ale przywieźliśmy tu drugiej córeczce, tej co to bawi małego Kubusia.  Nie mogła jechać ....No I tak  ,   to tymczasem    na razie tyle.   Pożegnam się,  serdecznie się z Wami witając . Przewrotne takie, ale tak -   Witam Was Panie I Dziewczyny ponownie   ,  I do usłyszenia ....   Buziaczki   

27 kwietnia 2014 , Komentarze (4)

Tak radośniej  się zrobiło,    ponieważ   słonecznie dzisiaj  jest.  Bardzo piękna pogoda, choc powietrze takie rześkie -  sympatyczne nawet . Jednak  na kije nie idę,  bo córka mi odradziła,  ponieważ dzisiaj  jeszcze dopakowywanie,  wyprasowanie cos tam  tych płóciennych spodni,  bluzek . I takie tam   ostatnie przygotowania przed wyjazdem ,zeby co nieco wynieśc do córki, choćby   laptopy,bo teraz to można obawiać się włamania,  po tych wydarzeniach.  Ostatnio  zamieszkali tu w naszej klatce też tacy jacyś..narkomani, to rodzeństwa z wielodzietniej rodziny alkoholika,  to można sie bać. Wczoraj ktoś zapukał nam tu córka wyszła a tu nikogo, no więc takie jakieś zabawy (głupie?)Stanowczo dalej jest tu nieciekawie, oczywiście szukamy mieszkania, ale to dopiero po powrocie z wakacji.  Wczoraj miałam  jakies takie głupie samopoczucie,  spadło mi ciśnienie mocno,  to ja zaraz mam atak paniki I to dopiero sie nakrecam.    Jakoś powoli przechodziło z pomocą kawy pitej w nocy ( kofeinowej)ćwiczeń, I rozmowy ze starszą córką, zadzwoniłam, ona jest niezawodna na to,żeby wyjasnić,  podtrzymać na duchu, wyjaśnić.  Słowem   psycholog -  zawsze pomaga tak naprawdę. Jeszcze dzisiaj cos tam  z sercem się działo, ale ,że ja sie teraz całkowicie przereooorganizowuje dokonuję zmian  więc I teraz nie umarłam  tylko wyciągnęłam  znowu odpowiednie wnioski  I-   będzie lepiej ...Dzisiaj jakieś głupie palpitacje I co.  I nic... Wczoraj czytałam  na forum  w tym  temacie  -   ciśnienie a nerwica,  to nawet bardzo młodzi ludzie maja takie problem, mierzą cisnienie co godzinę I juz nawet boją się podejśc do ciśnieniomierza. I takie tam. Ach,  te lęki ....  Rózne przeżycia I zaszłości,  karma tez ma związek.   Duży.

A dzisiaj  rano miałam   wizję,  -  tak przed pracą zamy,sliłam  sie tak wpadłam w głebokie myslenie I nagle -  Nie,   nie wyjdę,   bo tam   na podwórku leży zabity człowiek .   Takie tam, krótki moment . Zaraz pczywiście normalnie myslenie spokojne - nie  -    wyjde przeciez tam nikogo  nie ma. Oczywiście ,że nie przyszło mi to że sie boję,  bo tak naprawde to ja jestem  bardzo odważna, nie boje sie -(Pomijając ataki paniki)  a to była wizja , przyszłości .  No trudno,  a my tez tak czujemy,  trzeba nam sie szybko wyprowadzać I to nawet jeszcze przed włamaniem,myslałyśmy I planowałyśmy.  że tu juz dłużej nie można mieszkać, bo tu teraz w kwietniu takie złe energie czuc córka starsza mówi,że czuc starą śmiercia.  I ktoś chodził jej niewidzialny po mieszkaniu, ale ona sie nie bała,  bo bardzo wierzy Bogu. I wszystko mu zawierza.  Ktoś pochodził,  po pokoju,  poszedł  do kuchni, pochodził   . I potem  ucichło.   Tez jest bardzo uduchowiona.  I rzeczywiście tak jest.   No,ale to sa rzeczy takie nie z tego wymiaru, kto wierzy, niech wierzy ....Wracając do tu I teraz  -  to wielka radośc I nadzieja jest.  Mniemam,że mimo wszystko wakacje będa sympatyczne, potrzebne jest nam wytchnienie, jak zresztą każdemu .    Żegnać się będę, odprawy  nie moglismy zrobić, ale pani w biurze powiedziała,że bez problem zrobimy na lotnisku, więc wszystko będzie dobrze.  To trzymajcie się ciepło I niech Wam kilogramy spadają.  Tymczasem,   pa  - Irena

24 kwietnia 2014 , Komentarze (5)

Spokojnie dzisiaj,     słońce było,  ale zniknęło,  choc na ogół ostatnie dni są słoneczne . To pociesza.   Dzisiaj  zaraz poćwiczę ,   pomedytuję,   I ogólnie  spokojnie spędzę czas.   Chyba,że po południu około 17 - stej pójdę do córki I zrobi mi farbowanie włosów,  bo przed wyjazdem  trzeba to zrobić .   Wczoraj byłam  u dentysty, ale tylko zrobił mi przegląd, a myślałam,ze od razu uzupełni mi ten  brak,   bo plomba mi wyleciała ...  Dobre I to, mam już następny appointment,  czyli jestem zarejestrowana   na 6 - sty maj , po powrocie z wakacji, zaraz pójdę. Czyli dobrze jest.  A wakacje będą krótkie, tylko 8 dni - też wystarczy ...  -   -   -     Dobrze, że  oderwałąm się I poszłam  do kuchni,   bo tam   gotuje sie marchewka z fasolką I to już od 40 minut,- zapamniałąm...  Można spalic chatę...  I tak  to pożegnam się z Wami,   bo biorę się za swoje zajęcia, zacznę od brzuszków, rowerków, ....potem   inne I medytacja, a potem  chciałąm  jeszcze choc chwilę poczytać. Tym razem  chyba wezmę z moich zasobów , książkowych, "  O potędze duszy,"  - Edgara Cayce.  Mam sporto  takich dobrych tytułów, I cieszy mnie to,  bo kiedyś był czas,że nie było mnie stać na książki. Teraz tak... jest troszkę lepiej.   I tym  akcentem  zakończę, zasyłając wszystkim    Vitalijkom    życzenia wszystkiego dobrego,  I schodzenia z wagi - pa . Irena 

23 kwietnia 2014 , Komentarze (1)

Tak ,  napiszę  -  a mianowicie , że co nieco robie w temacie zdrowia I sylwetki .   Postanowiłam  solennie sie za to brać, tzn za siebie,bo ostatnio   po tym  śniadaniu u syna I jego dziewczyny,   to ciśnienie mi szalało.  I doszłam  do wnioskuże nie mam innego wyjścia  jak naprawdę jeść skromnie,  niedużo I zdrowo.   Bardzo mi to przeszkadzało, jak tylko słuchałam  własnego serca jak sie męczy, bo nawet jak mam niezbyt duż eto ćiśnienie   to znaczy niekoniecznie 220  ale tylko   170  mi   już daje sie we znaki to przy moim  niskim  pulsie to dla niego za ciężko.  Bardzo byłam  przerażona...   I powiedziałam  dość !  Więc już od kilku dni diietowo ;    dzisiaj  śniadanie, jajko gotowane, 5dkg kiełbasy, kromka chleba,   drygie śniadanie jabluszko,   mandarynka, gruszka, na obiad będzie 7 pierogów, kolacja surówka, 250- 300 gram  harbata woda.    

Nie ma co żartować,   bo nie wiadomo kiedy można sie obrócić, tak  mnie wystraszyły  te trzy dni gorszego samopoczucia.  DEzisiaj bez leku ciśnienie dobre, może góra minimalnie za wysoka bo 149....  ale  będzie lepiej   ....

A tak   to co ;   a byłam   na tym  świątecznym  śniadaniu,  I przyznałam  się ,że znowu dałam  pieniądze temu takiemu narkomanowi Heniowi,   to oberwało mi się. Dzieci bardzo krzyczały,  że nie dawać,  po co. Młody człowiek który zna 4 języki, narkoman  ,że to już nie marihuana, tylko daje w żyłę. A moja przyszla synowa, to mówi,że w życiu by nie dała, córka mówi,że dała by jedzenie, ale też syn  mówi,że on  jedzenia nie chce, poniewaz jeden nasz znajomy Wojteczek   zawsze nosi przy sobie jakieś jedzenie I chciał mu dać,  to on się jeszcze oburzył,że on  chce pieniądze,   ... Widzicie,  a ja dałąm  mu troche kasy, I jeszcze kupiłam  cos do jedzenia,że będę wracać to mu dam, ale już go tam  nie było, pewnei poleciał już po narkotyki.  A tak naprawdę to też postanowilam ,że nie będę dawać,  bo wnerwiłam   się,   to znaczy nie zdenerwowałam   ( bo ja juz teraz spokojnie, bez nerwów_)tylko  powiedziałam że nie dam,   bo zabrali mi koło od roweru. Przedtem  mojemu wnukowi  odkręcili koło od roweru, teraz mi I stoją takie dwa   kaleki.   Trzeba sie przeprowadzić ,żeby bylo jakieś miejsce trzymać rowery czy co ...A tak to już mi na tym  rowerze nie zależy, mogę wyrzycić.  Świat  człowieka zaskakuje , oburza   I   stawia przed  takimi sytuacjami,ze dzisiaj coś masz a jutro już nie masz.   ...  A tak   to troche wprowadziłam  medytacje,   spokojne spacery. Wczoraj byłam  na kijkach ale w takim spokojnym  rytmie,   nie leciałm za bardzo -  wszystko ma służyć wyciszaniu.     A   a temu,  to  powiedziałam  że jak go spotkam   to mu powiem, a właściwie to powiem   mu że jak odnalazł Boga,   to już teraz uda mu sie wybrnąć ze wszystkich słabości  I jego problem się skończą ( Oczywiście,z tym Bogiem   to oszukuje ,że wrócił do Boga,  bo myśli  ,że tym  mi pochlebi,  bo o tym oczywiście mówiłam.  Tylko ,że on  myśli,że ja nie wiem,że on kłamie. Przecież wiem ....  No I tak ....   A tak   to już za kilka dni wyjeżdżamy na Maderę,   a potem  czekamy,żeby ten chłopak przyjechał,   do córki,   tylko ,że ja myślę,  że to różnie może wyjść, że on   może należy do tych bojących  osób ,  co chciałby a boje się ...Bo dlaczego nie miałby jeszcze dziewczyny,  taki przystojny chłopak ....  Zobaczymy ...  I tym  akcentem  zakończymy,  bo wychodzimy do miasta może coś dokupić na ten wyjazd, choc dzisiaj  kupiłam   córce dwa sweterki I koszulkę bawełnianą .  Nowe, ładne...Coś odświeżyć garderobę .  To pozdrawiam   - buziaczki, pa  -Irena

19 kwietnia 2014 , Komentarze (3)

Muszę  donieść   ,że postanowiłąm   zrobić coś z tymi swoimi nerwami  I emocjami,  bo o emocje bardziej mi chodzi. Zbyt sie emocjonuję, zbytnio przezywam,  a ja juz sie mnie pominie,   czy  napisze cos w tonie zwyczajnym,  a ja odbieram  ,że nie doceniono  mnie.  Mam za bardzo  wymagania, żeby mnie nie wiadomo jak doceniać I co gloryfikowac pod niebiosy..?.. No, przesadzam  ale ż moim  opanowaniem   to pozostawia duzo do życzenia, - nie mam opanowania.   I za bardzo  co....  chciałąbym,zeby inni grail I tańczyli na moja modłę /....  Skrytykowałam  siebie, bo jestem   Wam winna powiedzieć, że zdaje sobie sprawę , że reaguję nie zbyt odpowiednio .  Więc od wczoraj zaczęłam   -  postanowiłam  sobie popracować nad swoją równowagą,  emocjami,   mianowicie teraz będą codziennie medytacje, Gdzieś te wszystkie rzeczy dobre przepadły) Medytacje,    rekaksowanie się I głębokie oddechy .   I wiem,że teraz będę w tym  trwać -  sprawa  postanowiona na ten I przyszły rok. I to mnie cieszy,że nareszcie dojrzałąm  do tego,  Pewnie może jeszcze nie raz zareaguje nieodpowiednio,  ale wiem   ż e  do rezultatów dojde szybko,  bo najważniejsze to wiedzieć co nam jest, a potem sie uleczy ..  Swiata nie zmienię,  a ludzie mają prawo byc jacy są,można powiedziec co mądre,  a co kto z tym  zrobi,  to juz trzeba pozostawić jemu.   -   -   -    

Dziisiaj   piękna pogoda  więc pochodzę,  ale najpierw pójdę odebrać tam   zalegające lekarstwo w farmacji,  potem  może cos kupię, może troche butelek wody, owoce, chleb, mleko,  czy kurczaki.  Może zrobię sałatkę jarzynową bo robię ją od dwóch miesięcy i nie moge zrobić - pewnie, więc zrobię  ....    A potem   te swoje sprawy,  może troche poćwiczę,    pomedytuje...  Odpoczynek,   a w niedzielę pójdziemy do syna   na śniadanie , takie zwyczajne rodzinne, niekoniecznie świąteczne.   Momment jeszcze posiedze ( odpoczywam  po pracy)  słuchając Edyty Bartosiewicz, potem     w rejs po mieście -    Życze dużo radości ciepła od I do wszystkich  -   zasyłam   buziaczki -  I