Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Co mnie skłoniło do odchudzania? Zdyszałam się na sylwestra. Po prostu.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 13126
Komentarzy: 33
Założony: 4 lutego 2013
Ostatni wpis: 3 czerwca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
RedNails

kobieta, 35 lat, Świdnica

160 cm, 59.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

3 czerwca 2014 , Komentarze (4)

Tak jak w tytule-czas na podsumowanie maja z dietą moją osobistą (:P) i ćwiczeniami FitMAJ z FitMamą. Przez pierwsze 2 tygodnie ubyło mi 21,5 cm, ale bardzo dokładnie ćwiczyłam wedle harmonogramu, w kolejnych dwóch tygodniach już trochę mniej regularnie :P Ale dzięki diecie zgubiłam kolejne 9,5 cm ;) A wagowo przez cały miesiąc zgubiłam 3,6 kg! Jupi jej :D MOŻE (z bardzo wielkim naciskiem na to może) uda mi się do wakacji zobaczyć 5 z przodu, oł jea :D

A sprawa wygląda mniej więcej tak: (było/jest)

BIUST: 99/93 (-6cm)

POD BIUSTEM: 84/79 (-5cm)

TALIA: 76/73 (-3cm)

BRZUCH: 88/79 (-9!!!!!!!!cm)

BIODRA: 101/96,5 (-4,5cm)

UDO: 57/53,5 (-3,5cm)


Od dzisiaj rozpoczynam FitCzerwiec z FitMamą! Na prawdę warto, nawet jeśli nie jesteście mamami ;) A jak już osiągnę tą 5-tkę z przodu to... Pokażę Wam moje porównawcze zdjęcia, a co ;) 

MIŁEGO DNIA :)


Na koniec kilka motywacji:


19 maja 2014 , Komentarze (9)

Witajcie!


W ostatnim wpisie opisywałam, że zaczęłam ćwiczyć FitMAJ z FitMamą. Dziś są 2 tygodnie od początku wyzwania, przez te 14 dni ćwiczyłam 10 razy. Efekt jest powalający - w mierzonych przeze mnie miejscach ubyło mi 21,5 cm :D :D :D Jestem taka z siebie dumna! 


Niestety nie wiem jak to wagowo się kształtuje, bo nie mam w domu wagi :P 

A sprawa wygląda mniej więcej tak: (było/jest)

BIUST: 99/94

POD BIUSTEM: 84/79

TALIA: 76/75

BRZUCH: 88/81,5

BIODRA: 101/98

UDO: 57/56


Ciekawe co będzie się działo w kolejnych dwóch tygodniach, już nie mogę się doczekać! :) Dziś mam dzień przerwy, ale kusi mnie żeby iść pobiegać ;)

Na koniec trochę motywacji:


Miłego dnia i samych dobrych wiadomości! :)

15 maja 2014 , Skomentuj

Moja motywacja jak do tej pory była, no, co najwyżej średnia. Mój zapał do ćwiczeń po 3 razach umierał śmiercią naturalną, szukałam czegoś nowego, znów kilka dni super-hiper-mega motywacji i znowu klapa. I tak od lutego. :/

Po urodzeniu synka i próbie podjęcia odchudzenia, czyli jakieś 1,5 roku temu natknęłam się na FB na stronę "FitMama powraca do formy", polubiłam i... No cóż, gdzieś tam się przewijała, ale jakoś specjalnie nie przeglądałam jej z wypiekami na twarzy. Czerpałam pomysły raz na jakiś czas, ale dopiero od niedawna nie mogę bez niej żyć! :) A wszystko przez grupę wsparcia i "wyzwanie". Podejmowałam się kilku, ale nigdy nie dotrwałam do końca. No bo co to za wyzwanie jak się działa w pojedynkę ;) W tej grupie jest ok. 700 osób, jeśli mam jakiś problem/pytanie/brak chęci/motywacji/czasu, to zawsze znajdzie się ktoś kto powie "weź się w garść, nie martw się, my też tak mamy, itp." Ale największą motywacją jest przewijające się co chwilę "Ja już po treningu, co prawda dzieci przeszkadzały, ale dałam radę :)" Wtedy w mojej głowie pojawia się "Ona dała radę z dziećmi biegającymi między nogami, to ja nie dam ze śpiącym brzdącem?" :D 

Ćwiczenia też mi baaaardzo odpowiadają, są tak ułożone, że cały trening trwa ok. pół godziny, no i dla mnie najważniejsze - 2dni ćwiczeń, 1 regeneracji, 2dni ćwiczeń, itp. W każdym tygodniu jest inny zestaw, więc nie mam czasu się zbytnio znudzić :D A poza tym-czuć wszechobecne wsparcie i zrozumienie. Jeśli chcesz dołączyć, nie zastanawiaj się ani chwili, nawet jeśli nie jesteś mamą :)

https://app.vitalia.pl/p/fitmaj-z-fitmama...


Dodam, że po 1,5 tygodnia zauważam spadki :D Ale postanowiłam, że pomierzę się po zakończeniu FitMAJA :D Powodzenia wszystkim walczącym :)

23 kwietnia 2014 , Komentarze (5)

Poczytałam sobie Was trochę, a co! Niestety moje obserwacje nie są zbyt ciekawe, chociaż zależy jak kto na to spojrzy ;)

W połowie pamiętników co chwila występuje "och jak było ciężko,ale zjadłam tylko JEDEN malutki kawałeczek ciasta", "ale dałam ciała,zjadłam JEDEN kawałek sernika", "obiecuję to mój ostatni raz ze słodyczami, w końcu to Święta,a zjadłam aż JEDEN kawałek", "nie chciałam, ale babci nie odmówię JEDNEGO kawałka babki" itp., itd.

Ciężko Ci? Zjadłaś coś zakazanego? Naprawdę? I co, przytyłaś 50 kg? No proszę, jednak nie, wow. JEDEN kawałek nie zaszkodził i nie zaburzył drogi do celu, co? To zamiast narzekać należy się cieszyć, przecież zawsze mogło być gorzej, bo mogłaś zjeść DWA kawałki sernika/babki/mazurka/makowca/jabłecznika/czegokolwiek...


A tak na poważnie, to teraz zamień się ze mną. I wyobraź sobie święta u cukiernika. I co, widzisz to? Na stole to co zostało/nie sprzedało się czyli - pascha, mazurek kruchy, mazurek francuski, mazurek biszkoptowy, babka drożdżowa, piaskowa, makowiec, jabłecznik, sernik krakowski, sernik wiedeński i Bóg wie jeszcze co, a pośrodku tego wszystkiego JA. Tak, ja. I co ja miałam powiedzieć? Siedząc wśród najlepszych ciast na świecie, bo mojego taty <3 

Nie, nie udawałam że ich nie ma, i na mnie nie patrzą. Zjadłam sobie spory kawał paschy i mazurka, bo to jest MOJA TRADYCJA, MOJA WIELKANOC. Tego nie mam na codzień. A teraz, już po Świętach wracam do ćwiczeń :)


Miłego dnia wszystkim!

11 kwietnia 2014 , Komentarze (4)

Dziś w ramach urozmaicenia Skalpela Wyzwanie postanowiłam poćwiczyć coś innego. Skalpel jest wymagający, ale nudny. Gdyby udało mi się wytrwać całą deskę już dawno bym nim rzuciła wpiz... :P Ale mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu uda mi się go zrobić w 100% dobrze i ze 100% mocą.


A tym czasem, borem, lasem... To chyba nie ta bajka, chociaż kto wie ;) Huragan przeszedł. Na pewno chociaż w jednym słowa znaczeniu- sąsiadom pod spodem wszystko musiało się trząść, jak to przy huraganie :P Mam nadzieję, że nikt na skargę mi nie przybiegnie :D 


Ale wracając do treningu - bardzo ciekawie rozegrany trening! Na początku każdy musi sobie zrobić swoją osobistą rozgrzewkę, ja się trochę rozpędziłam i po 5 minutach rozgrzeweczki zrobiłam 50 squatów (w ramach wyzwania w którym uczestniczę) ;) A potem Huragan cz.1, 2 i 3. Czyli około 22 min + 8 rozgrzewka :)

Fajnie było, sama metoda przeplatania ćwiczeń wolniejszych z szybszymi jest mega-każdy kto chce z siebie trochę wycisnąć w szybkiej serii daje z siebie 150% i wtedy efekt miss mokrego podkoszulka murowany ;) Ćwiczenia szczególnie trudne nie były i to jest to o co mi chodziło i czego poszukiwałam - wolę proste ćwiczenia o dużej intensywności niż trudne w których miesiąc uczę się utrzymać równowagę... Jak ktoś jest wprawiony, wysportowany/z niezłą kondychą i nie ma balastu w postaci dodatkowych kilogramów to może kombinować przysiady na jednej nodze ze skłonami i Bóg wie czym jeszcze, ale to nie dla mnie :P No i przynajmniej można sobie popatrzeć na miłego pana :D (niestety na treningu jest w koszulce, a szkoda :P)


Dlatego Tomku, dzięki Ci za te ćwiczenia, trafiłeś w me serce (i mięśnie też)!


A tu moje wyzwanie squatów, może ktoś chętny? :)

3 kwietnia 2014 , Komentarze (3)

Właśnie skończyłam pierwszy tydzień. Masakryczny tydzień. Już więcej nie płakałam, co to to nie :P To prawda, że najgorzej jest zacząć. Potem już jest coraz lepiej. Ale w tym wypadku po tygodniu ćwiczeń wcale nie czuję żeby mi było łatwiej :P Chociaż to pewnie dlatego że jakość ćwiczeń się poprawiła. Ćwiczenie na rozżarzone niczym węgiel w ognisku uda ani trochę nie maleje, mimo że od początku je wytrzymywałam. Deska czy plank, jak wolicie, nadal nie umiem zrobić w jednym spójnym kawałku, bez ani nawet sekundowej przerwy. Ćwiczenia na boczki powoli powoli sklejają się w całość ;)


Pewnie gdyby nie plank który postanowiłam sobie zrobić od A do Z i chcę się tego trzymać, to już bym tym Skalpelem rzuciła w kąt. Tak, jestem taka niestała. W ćwiczeniach of kors, bo w uczuciach to już inna sprawa :D Ale szybko ćwiczenia mnie nudzą i szybko mi się odechciewa, za wyjątkiem jednego szczegółu. Gdy napotkam przeszkodę w ćwiczeniach, nie odpuszczę. W tym wypadku przeszkodą jest deska, "deskowa deska" jak to mawia MelB. I w sumie dobrze że jest taka a nie inna- długa, ciężka i męcząca- przynajmniej mam motywację na miesiąc. Tak sądzę. No chyba że się tak sprężę jak to nie w moim zwyczaju. 


Dobrze, że jesteś desko! Inaczej szukałabym właśnie kolejnych ćwiczeń na chińskich bądź afrykańskich portalach fitnessowych. Tylko z tłumaczeniem byłoby wtedy ciężko :D

27 marca 2014 , Komentarze (2)

Boże, nie potrafię obsłużyć się tym nowym edytorem tekstu. Trudno. 


Jak w tytule posta - zmienna jestem jak marcowa pogoda za oknem. Jak zachcianki kobiety w ciąży. Jak wykres funkcji kwadratowej, czy jakiejś tam innej para-super-hiper-boli ;D Rozpisałam sobie przepięknie na początku marca rozkład treningów z MelB, NA KOLOROWO co by jeszcze ładniej i bardziej motywująco było. I co? I nic. Po niecałym miesiącu nudne to to jak flaki z olejem. Nie mogę patrzeć (na te ćwiczenia, rzecz jasna,bo Mel B jest bardzo spoko). I co robię? HA! Nie rzucam tego, o nie, nie myślcie sobie. 


Zmieniam super żywiołową MelB i jej niczego sobie ćwiczenia na Flegmę EwęCh, której ciężko mi się słucha. Czemu taka zmiana? W tamtym roku z Panią Flegmą schudłam sporo. Może nie dzięki jej ćwiczeniom schudłam, ale moje ciało po Szok Treningu nabrało mięśni. JA MAM MIĘŚNIE! Taka była moja pierwsza myśl po porównaniu 3-miesięcznych treningów. Z MelB ćwiczyłam niby tylko miesiąc, ale nie widzę żadnej, nawet najmniejszej zmiany. Centymetr też nic ciekawego nie zanotował. Przekopałam pół internetu i tym razem padło na Skalpel Wyzwanie. 


Pewnie zapytacie jak wrażenie po pierwszym treningu. No cóż. Myślałam że po miesięcznych bojach z MelB mam już jakąkolwiek, malutką kondycję. A tu dupa. Dupsko. Dziś ryczałam na tym treningu. Łzy mi ciekły po policzkach ze wściekłości i bezradności. Myślałam, że jestem silniejsza, a jednak. Na pospolitym, zwyczajnym ćwiczeniu jakim jest przysiad (ale nie taki szkolny :P). Ten prawdziwy squat. Zrobiłam go i trzymam. Uda palą. A ona każe jeszcze dołożyć ręce! Krowa jedna. Wytrzymałam go do końca, ale co ściany słyszały to ich. Po tym ćwiczeniu popłynęłam. Pomyślałam sobie: "To ja się bawię w 10-cio minutówki jak ta Flegma mnie po 5minutach rozwaliła??!!" A potem było jeszcze gorzej. Planka ze zmianą pozycji już nie dotrwałam do końca, tak samo ćwiczeń na boczki. I wtedy postanowiłam, że dopóki nie zrobię tego całego Skalpela Wyzwanie porządnie, w tempie i nie zatrzymam się po drodze choćby na sekundę, nie odpuszczę. Kij z MelB. Kij z energicznym prowadzeniem ćwiczeń. Zmieniam strategię. Mam nadzieję, że się nie zawiodę :)

17 marca 2014 , Komentarze (1)

Jupiiii jej :) 

W końcu mogę z czystym sumieniem napisać-wróciłam. Trochę to potrwało,ale teraz już się nie poddam tak łatwo! Najpierw ta nieszczęsna kość ogonowa, której rekonwalescencja (tak to się pisze?:P) trwała wieki wieków czyli miesiąc, a potem przeprowadzka. Ale już po wszystkim, już na swoim od 23 lutego, już nic nie stanęło na przeszkodzie żeby zacząć ćwiczyć. A jednak nie. 

Pierwszego dnia po przeprowadzce stanowczo nie można zacząć ćwiczyć, no przecież takie męczące jest przeprowadzanie się. Drugiego dnia trzeba jeszcze tyle sprzątać. Trzeciego już nawet chciałam,ale nie potrafiłam sobie zgrać ćwiczeń, czwartego był czwartek więc jak to tak ni w pi ni w oko zaczynać, potem był ostatni dzień lutego i chyba bym tak nigdy nie zaczęła. Ale przyszła sobota, pierwszy dzień marca i w głowie mała myśl "lepszego dnia na rozpoczęcie nie będzie! Masz równe 4 miesiące do wakacji! Jak nie zaczniesz dziś to jesteś MIĘCZAK!" 

No i zaczęłam, a co :P


Zainspirowana trochę FitMamą z fejsbuka stworzyłam swoje zestawy ćwiczeniowe z MelB, jednak ona najbardziej mnie przekonuje i zachęca do ruszenia tyłka :D

I tak ćwiczę 3 zestawy naprzemiennie, 5 razy w tygodniu: ZIELONY, CZERWONY I NIEBIESKI.

ZIELONY zestaw zawiera:

1.Rozgrzewka z MelB

2. 10-cio minutowy trening nóg

3. 10-cio minutowy trening pośladków

4. Trening ABS

5. Ćwiczenia rozciągające i rozluźniające

CZERWONY zestaw zawiera:

1.Rozgrzewka z MelB

2. 10-cio minutowy trening brzucha

3. Trening Cardio (15 min)

4 Ćwiczenia rozciągające i rozluźniające

NIEBIESKI zestaw zawiera:

1.Rozgrzewka z MelB

2. 10-cio minutowy trening klatka piersiowa&plecy

3. 20-cio minutowy trening Totally Fit

4. Ćwiczenia rozciągające i rozluźniające


I tak, ćwiczę od poniedziałku do piątku na przemian - np. Z, CZ, N, Z, CZ, w sobotę robię tylko pojedyncze ćwiczenia typu przysiady, pompki, deskę i odrobinę się rozciągam, a w niedzielę co najmniej godzinę spaceruję :) A następny tydzień zaczynam tym czym skończyłam poprzedni, czyli w drugim tygodniu ćwiczyłam zestawy - N, Z, CZ, N, Z ;)


Zobaczymy co z tego wyjdzie, póki co jeszcze nic nie opuściłam :D 

MIŁEGO DNIA LASECZKI!

22 stycznia 2014 , Komentarze (1)

No niestety, nie jest dobrze. Moja kość ogonowa wcale nie ma zamiaru ustąpić na polu bitwy i ani trochę nie odpuszcza. Ba, boli jak diabli. Równie mocno jak tydzień temu. Tylko że wtedy jeszcze był jako taki powód. Kontakt ze schodami pierwszego stopnia do najmilszych nie należy.

Nie chcąc się poddawać ćwiczę 10-cio minutowy trening pośladków z Mel B, ale bardziej rozgrzewkowo niż spalająco-kalorie. Szkoda. Zła jestem, ale może to i dobrze, większa motywacja mnie ogarnie jak już dojdę do siebie (tylko kiedy to nastąpi?!).

Póki co o ćwiczeniach na piękny i jędrny brzuch mogę zapomnieć. Wszystkie ćwiczenia, albo z 90% wymagają opierania się na odcinku lędźwiowym. Noł łej. Szybciej, za przeproszeniem, zesram się z bólu niż zrobię brzuszek. Pół brzuszka. Ćwierć brzuszka też odpada. Więc zostaje mi to machanie nogami jak piesek. Jak sikający piesek. 

Boże, co ja Ci zrobiłam że tak mnie karzesz? :D

Miłego ćwieczeniowego wieczorka wszystkim nie-kontuzjowanym :)

17 stycznia 2014 , Komentarze (2)

Hej wszystkim :)

Mój powrót zaczął się bardzo dobrze- ćwiczenia odpowiednio według planu wykonane, dieta również niczego sobie :) I tak bardzo się cieszyłam, aż u nagle 3-go dnia... spadłam ze schodów :(

Nic poważnego mi się nie stało, ale tak boleśnie obiłam sobie kość ogonową, że ciężko mi się siedzi, śpi też nie najlepiej, no i chodzić za bardzo "dokładnie" nie mogę, bo oprócz kości obiłam stopę.

No i teraz zasadnicze pytanie do Was- czy znacie jakiś sposób żeby pozbyć się ego wstrętnego bólu i czy myślicie że mogłabym wykonywa jakieś delikatne ćwiczenia na rozruszanie? Obawiam się że jak zrobię sobie dłuższą przerwę o źle to się dla mnie skończy ;)

Buziaki i miłego wieczorka! :)