No, mogę sobie pogratulować!
1kg mniej za mną w tydzień, pewnie część to woda, bo dietować zaczęłam się w tak zw. trudnych dniach, ale 1kg mniej, to 1kg mniej. Nie nagradzałam się wcześniej za te małe sukcesiki a może warto, bo w mózgu wtedy coś się tam wytwarza, jakieś dobre skojarzenie. Idę zatem na koncert organowy i chóralny( wstęp wolny) bo siedzę w domu jak purchawa, a ruszać się trzeba, niekoniecznie jakieś biegania, skoro można dla ciała i ducha.
Porażka!!!
Wczoraj impreza, "andrzejki" i co, okazało się,że w zaplanowaną kreację owszem wchodzę ale na wcisk i niezbyt komfortowo się z tym czuję, próby znalezienia w szafie czegoś mniej krępującego zakończyły się powiedzmy powodzeniem, bo spodnie za ciasne na szczęście z lykrą, oraz tunika do kolan załatwiły problem na wczorajszy wieczór a dalej.... no cóż, jak nie schudnę, to garderoba do wymiany, to daje kopa, bo nie lubię rozstawać się z ulubionymi ciuchami. Polecam! Przegląd szafy, przymiarki za ciasnych spódnic i sukienek to dobra motywacja!
Zaczynam jeszcze raz
Zrobiłam postęp! Zgubiłam dzięki diecie 6 kg ( z 65 na 59kg) dobrze było, waga stała na tym poziomie przez wakacje od maja no i przyszła jesień i odrobiłam straty. Próby narzucenia sobie ograniczeń nic nie dały, więc wracam do Vitalii. Znów mam 65kg, babskie dolegliwości więc czuję się jakbym połknęła wielką piłkę plażową, do tego koleżanka przygadała mi odnośnie tuszy, nie to, że jestem jakimś wielorybem, ale mnie zirytowała( chyba ma problemy ze sobą i próbuje na mnie się odreagować) generalnie czuję się depresyjnie, mam ciężkie nastawienie do rozwiązywania problemów, chyba brak energii. Z tego wszystkiego wykupiłam więc 3 miesiące diety.
Grzeszne Święta i rozterki
nagrzeszyłam dietetycznie w Święta, bo było nieumiarkowanie w jedzeniu, tyle dobrych ciast i innych kalorycznych pokus. Przez cały okres Wielkiego Postu nie jadłam żadnych słodyczy i nie piłam alkoholu no i po tym poście trochę sobie pozwoliłam a teraz boję się ważyć. No cóż zapewne trzeba ponieść konsekwencje, postanowić poprawę i wprowadzić na powrót w życie. Dręczą mnie wyrzuty sumienia, może nie powinnam się tak przejmować ale już ważyłam 59,5 kg do celu mam jeszcze 4,5 kg do zgubienia a teraz... no może nie będzie tak źle.Zobaczymy w piątek( mój dzień ważenia)
O kurczę ! Waga mi stanęła!!!
Niech to, przez ostatni tydzień waga mi nie spadła ani o 100 gram, fakt miałam tzw. babskie dni i nieco zwiększałam porcje przewidziane w diecie ale też i miałam trochę ruchu- gimnastyka, zatem co spowodowało zastój???
Trudności na półmetku- czy odstawienie diety
powoduje efekt jojo?
Wczoraj miałam dzień pomiarowy ale tego nie zrobiłam, z obawy o rezultaty, dopiero dziś rano, na szczęście waga spada kolejny kg mniej ale tempo mniejsze, po spektakularnym spadku na początku ( -1,5kg) zauważam spowolnienie ale ie jest źle. Niestety, trzymanie się ściśle diety nie zawsze mi wychodzi, bo nagle nie mam ochoty na surówkę z planu diety tylko na coś innego np. rybę czy kanapkę z wędliną. Nie liczę kalorii, staram się trzymać ogólnych wytycznych, to, że trochę ćwiczę i jeżdżę rowerem pomaga w tym spadku wagi niewątpliwie.
Chciałabym uzyskać pożądaną wagę i ją utrzymać, zapewne trzeba przedłużyc dietę aby rezultat końcowy utrwalić i utrzymać. Czy ktoś ma doświadczenia z "odstawieniem" Vitalii ?
Pomiary
Właśnie dokonałam pomiarów( szyja brzuch talia itd) i ze zdziwieniem zauważyłam wahania np.biceps
czy brzuch a inne stoją w miejscu. Niektóre mi się powiększyły inne
zmalały a inne stoją w miejscu. Może niedokładność wykonywanych
pomiarów? Używam miary krawieckiej i np. biceps mierzę jedną ręką, zatem
w przypadku bicepsu byłaby to niedokładność a pozostałe ? Hm... w sumie schudłam kolejny kilogram więc o co chodzi ? Może woda "zeszła" ale piję dość dużo ok 2l na dobę, dziwne...
Jazda rowerem zimą. Polecam: sauna i siłownia na
świezym powietrzu
Uf... właśnie przejechałam 14km rowerem, trasa trochę czarna, trochę ze śniegiem. Jazda bardzo ostrożna, bo na tym śniegu można się wywalić a po "czarnym "też nie za szybko bo się w ciuchach przegrzewam. No właśnie przez ten rower wypadł mi posiłek tzn. obiad i przekąska. Po powrocie do domu zjadłam obiad jako obiad przekąskę i kolację.Uwielbiam jazdę rowerem, praktycznie nie korzystam z komunikacji miejskiej.
Vivat Vitalia!!!
Dziś ważyłam się po kolejnym tygodniu i 1,5 kg mniej!!! No powiem szczerze, ostanie ważenie 7 dni temu wypadało na tzw. trudne dni, pewnie do tego sukcesiku przyczyniła się woda, która była a już jej nie ma, bo tkanka tłuszczowa tak szybko się nie spala. W każdym razie Vitalia bardzo mnie dyscyplinuje aczkolwiek mam ciągoty do słodyczy i obawiam się Świąt Wielkanocnych, ale na to jeszcze czas. Jestem na małym głodzie, mam takie uczucie podczas diety staram się wtedy czymś zająć lub napić herbaty a czasami przekąszę chrupka z czymś jak już nie mogę znieść uczucia ssania. Czy ktoś ma podobne doświadczenia i jak sobie z tym radzi? Może to źle że odczuwam lekki głód?Dietetyczka powiedziała,że powinnam zmniejszyć swoje wymagania i zwiększyć kaloryczność diety. Może, może jak wykupię kolejny abonament Vitalii to pewnie to zrobię
Jakoś idzie
Jakoś idzie, początek był trudny, kompletny chaos wydawałoby się nie do ogarnięcia, powoli się wciągnęłam. Wydruk planu dietetycznego dnia bardzo mnie dyscyplinuje, co nie znaczy,że czasami sobie czegoś w tym planie nie poprzestawiam, no ale jestem na diecie dopiero od tygodnia. Na razie się nie ważę, zrobię to w piątek , po ubraniach czuję ,że jakieś efekty są.