Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem studentką prawa, której większość czasu absorbują właśnie studia:) międzyczasie znajduję troszkę czasu na dobrą książkę, fajny film, spacery a od jakiegoś czasu na ćwiczenia;)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 24876
Komentarzy: 686
Założony: 6 marca 2013
Ostatni wpis: 10 marca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
anna290790

kobieta, 34 lat, Świnoujście

174 cm, 68.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 kwietnia 2013 , Komentarze (2)

No powiem Wam że się nie popisałam- ostatni tydzień to był jakiś szał, na nic czasu.  Szczerze powiedziawszy to zapomniałam żeby tu zajrzeć i się ogarnąć, na wagę strach stanąć po Świętach, ale innego wyjścia nie ma, może jak dostanę kopa w tyłek patrząc na cyferki to się wezmę w garść. Zaczął się na studiach kocioł i życie od kolokwium do kolokwium. Macie czasami ochotę się tak po prostu ponudzić??!! Ja mam i to wielką;).Za oknem wciąż śnieg więc póki co na rolki się nie wybiorę i do tego wszystkiego straciłam motywację.... Mam nadzieję że u Was duzooooo lepiej i że małe sukcesy wciąż rosną, bo mi na razie jedyne co rośnie to waga.

Miłego dnia:)

22 marca 2013 , Skomentuj

Dzisiaj od rana nauka na kolokwium, niedlugo te paragrafy, ksiązki i notatki wyrosną mi na głowie. O 15 wyjazd do Szczecina i na zajęcia, więc z całą pewnościa już po 15 nic ciekawego nie zjem chyba że jakieś jabłko, zanim wrócę do domu będzie 22.30 więc będzie za późno na jedzenie, w sumie to dobrze. Wczoraj rano na śniadanie zjadłam 2 kromki chleba o niskim indeksie glikemicznym z chudą wędliną, wypiłam 3 kawy ( troche mało zdrowo ale zasypiałam na siedząco), na obiad talerz zupy i na kolację pozwoliłam sobie znów na kanapkę z pomidorem, ogórkiem i serkiem almette. Na wadze spadło całe 200 gram ha ha , no cóż zawsze to jakiś krok do przodu, ale zważę się i zmierzę dokładnie w poniedziałek.

21 marca 2013 , Komentarze (7)

Cóż, koniec końców dieta kapuściana niestety( a może stety) nie zagościła u mnie na długo, niemniej raz dziennie jem jedną porcję jako że z wielkim zapałem ugotowałam jej cały wielkiiiii garnek! A oprócz niej... no cóż na śniadanie wczoraj pełnoziarnista bułka z chudą wędliną, zielonym ogórkiem i szczypiorkiem, na obiad warzywa z patelni duszone na niewielkiej ilości oleju ryżowego. Jak byłam dawno dawno temu u dietetyka to dowiedziałam się właśnie o tym oleju, jest dobrym rozwiązaniem do smażenia mięsa jeżeli już mamy ochotę na smażone, ponieważ nie wchłania się w potrawę tak jak normalny olej:). Cóż wracam do nauki bo przede mną kolokwium, a ja robię wszystko tylko nie to co należy.

Ps. wiosno gdzie jestes?!

20 marca 2013 , Komentarze (5)

Eh... 2 dzień diety kapuścianej odbiegł niestety od planu... zjadłam kanapkę ( całą wielką bułkę) i zawiodłam się sama na sobie... Może dzisiaj trochę nadrobie ale wątpię, w sumie to nie wiem czy zaczynać od początku, czy robić kolejny dzień. A zresztą w moim przypadku to chyba chudnę tylko jak żyje powietrzem, bo jak jem to już gorzej...:(

19 marca 2013 , Komentarze (2)

Dzisiaj zaczynam drugi dzień diety kapuścianej, po porannym ważeniu stwierdziłam z niemałą radością, że waga ruszła o 1 kg w dół. Wczoraj faktycznie jadłam tylko zupę i to chyba z 6 talerzy a do tego 3 jabłka- według rozpiski którą znalazłam, w pierwszym dniu można jeść zupę oraz owoce za wyjątkiem bananów. Dzisiaj z kolei zupa+ warzywa, a nie można jeść owoców.

No cóż kolejny dzień czas zacząć, może przetrwam:) Miłego dnia:)

18 marca 2013 , Skomentuj

Więc korzystając z tego, że jest początek tygodnia postanowiłam zacząć przygodę z dietą kapuścianą.. Od samego rana wzięłam się za gotowanie "zbawiennej zupy" i byłam tak zaaferowana że zapomniałam dodać jednego z głownych składników, jakim są pomidory... No coż pierwsza porcja smakowała nijak co mnie wielce zdziwiło, niemniej jednak naprawiłam błąd, dodałam pomidory i więcej przypraw. Nie powiem, żeby była to potrawa o zniewalającym smaku, ale skoro ma pomóc..?

Zupę przygotowałam według przepisu znalezionego w internecie:

  • 1 główka kapusty włoskiej lub białej
  • 6 sztuk posiekanej cebuli
  • 2 zielone papryki, opcjonalnie 1 czerwona i 1 żółta
  • pęczek selera naciowego
  • 6 świeżych pomidorów, ewentualnie pomidory z puszki
  • przyprawy: chilli, pieprz, czosnek
  • WAŻNE ABY NIE SOLIĆ ZUPY!!
  • Wszystko pokroić, wrzucić do garna, zalać wrzącą wodą i gotować do miękkości.  nie wiem ile wytrwam na tej potrawie, ale cóż- spróbować trzeba. Pozdrawiam i życzę wszystkim wytrwałości ( sobie TEŻ) i miłego dnia

    16 marca 2013 , Komentarze (2)

    Dzisiaj na kolację faszerowana papryka;) Brzmi poważnie, ale przygotowanie zajęło mi zaledwie 5 minut.Potrzebne składniki:

    * czerwona papryka

    * szczypiorek

    * świeży ogórek

    * twaróg chudy

    * jogurt naturalny

    * sól, pieprz

    Twarożek wymieszać ze szczypiorkiem, świeżym ogórkiem, jogurtem i doprawić do smaku. Paprykę kroimi na ćwiartki i tak przyszykowane łódeczki wypełniamy farszem:)

    W razie braku pomysłu na w miarę szybką kolację:)

    16 marca 2013 , Komentarze (4)

    Jako że waga stoi i nic nie pomaga, wpadłam na pomysł zastosowania od jutra diety kapuścianej, może dzięki temu waga choć trochę ruszy w dół. Myślicie że to może być dobry pomysł?

    16 marca 2013 , Skomentuj

    No cóż na wadzę nic się nie zmieniło, pewnie też trochę przez to że ostatnio regularne jedzenie to tylko wspomnienie, wczoraj nie zjadłam nic- jakoś stres wziął górę, więc pewnie organizm uważa że trzeba magazynować to co się da.. Muszę jednak przyjąć założenie, że ważę się raz w tygodniu bo ważąc się codziennie i nie daj Boże jak wskazówka wagi pójdzie w górę chociaż trochę to tylko się wkurzam i tracę motywację. Eh niby wiosna idzie ale jakoś nie bardzo to czuję, za oknem śnieg, w sercu chwilowo lód...

    13 marca 2013 , Komentarze (1)

    Kłopoty osobiste doprowadzają do tego że nie mam na nic ochoty, rolki odpadają bo za oknem nadal śnieg, a siłownia.. chyba nie dla mnie- nie wiem jak Wy, ale tyle razy ile byłam na siłowni, tyle razy wydawało mi się że tak nie pasuję- nie dlatego że mi się nie chce ale wszędzie wokół widzę wysportowanych facetów z brzuchami jak z reklamy, i szczupłe kobiety o talii osy które tylko dbają o kondycję a nie muszą się katować ćwiczeniami żeby spalić ten cholerny tłuszcz! I tak koło się zamyka- chcę schudnąć, więc powinnam korzystać też z siłowni, ale uważam że ona nie jest dla mnie bo jestem za gruba... Liczę że pogoda stanie się w końcu na prawdę wiosenna, a tymczasem zabieram się za naukę bo za tydzień dwa kolokwia a ja nadal w polu i ciągle tylko przekładam tą nierówną walkę... :(