o kur.. cały wpis mi się skasował :(, no dobra spróbuje odtworzyć, choc piszę co mi przyjdzie akurat do głowy a więc:
Nie sądziałam że bycie tutaj doda mi tyle energii i chęci do działania - to niesamowite ! Dzieki!
Dzień z posiłkami zaliczony pozytywnie, bieganie dzisiaj sobie odpuściłam, bo pięta jeszcze się paprze i nie dałam rady założyc butów do biegania. Poćwiczyłam w zamian z Mel na bosaka :)
Wracając do tego biegania to początkowo mówiłam sobie nie wymiekaj, kobieta po pięćdziesiątce biega maratony i przebiegła świat dookoła w ciagu pięciu lat, miała odmrożenia, kontuzje itp.itd. a ty co tylko jeden krwisty odcisk! No ale nie dałam rady, bolało jak cholera.
Ostatnio przeczytałam książkę "Mała wielka podróż" właśnie o tej kobiecie samotnie przemierzajacej świat na własnych nogach przez tyle lat, bardzo inspirujaca historia. Jestem pełna podziwu i szacunku dla tej kobiety. Moim marzeniem jeszcze sprzed ciaży było i jest przebiegnięcie maratonu. Może kiedyś, hmmmmm! Dobrej nocki!