Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 8956
Komentarzy: 160
Założony: 25 marca 2013
Ostatni wpis: 12 stycznia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
optymistkaS

kobieta, 46 lat, Palma

169 cm, 79.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 kwietnia 2013 , Komentarze (4)

Tak sobie czytam różne wpisy i komentarze i się zastanawiam w jakim celu jest ta cała Vitalia? Po  to żeby pomóc nam w walce z kg czy po to żeby promować swoją osobę? Właśnie przeczytałam komentarz pod jakimś tam wpisem typu : nie wiem co jest takiego specjalnego w twoich wpisach, pamiętniku że często jesteś na głównej" . Jest na główne i tyle. A czy to ważne? Powinno się pisać to na co mamy ochotę, co nas boli, cieszy, co robimy lub czego nie aby osiągnąć wyznaczony przez nas cel. Nie ma znaczenia czy jest to potok myśli czy piękna składnia. Jestem tu od niedawna i nie zastanawiam się ile osób mnie czyta czy komentuje. Cieszę się że tu jestem, bo dawno nie czułam takiej motywacji i chęci do działania jaką otrzymuję czytając Was. Pisze to co mi "ślina na język" przyniesie i jest mi z tym dobrze i tego życzę wszystkim!
Miłej nocki!

1 kwietnia 2013 , Komentarze (3)

Wesołych Świąt i każdego kolejnego dnia w roku, dużo ciepła tego wiosennego, letniego, rodzinnego, pozytywnej energii, wytrwałości, uśmiechu  i sukcesów wiecie w czym :))

1 kwietnia 2013 , Komentarze (3)

Witajcie,
Lenistwo i w sumie nie takie aż taaaakie obżarstwo. No ale w porównaniu do zdrowej diety troche tego było. Coś tam przez te dwa dni poćwiczyłam, ale szału nie ma, cieszę się że bez wyrzytów sumienia w końcu to święta a szał zacznie się jutro . Dobrze, że pogoda nie taka jak w Polsce, bo znowu świeci słoneczko i w ogódku można było posiedzieć i załapać witaminki D. Mąż dzisiaj wyjeżdża na 5 dni więc resztę jedzenia zapakuję mu w torby - w szczególności tę "kupę" ciast, która została, nie zostawię ani okruszka :). 
Wracając do zimy to mam nadzieję, że skończy się do 10, bo wtedy lecę do Polski z niunią i wolałabym przywitać wiosnę. A jak nie to z pewnością zabiore ze soba tą holenderską. Co wy na to? Razem z tulipanami, krokusami i żonkilami!

30 marca 2013 , Skomentuj

o kur.. cały wpis mi się skasował :(, no dobra spróbuje odtworzyć, choc piszę co mi przyjdzie akurat do głowy a więc:
Nie sądziałam że bycie tutaj doda mi tyle energii i chęci do działania - to niesamowite ! Dzieki!
Dzień z posiłkami zaliczony pozytywnie, bieganie dzisiaj sobie odpuściłam, bo pięta jeszcze się paprze i nie dałam rady założyc butów do biegania. Poćwiczyłam w zamian z Mel na bosaka :)
Wracając do tego biegania to początkowo mówiłam sobie nie wymiekaj, kobieta po pięćdziesiątce biega maratony i przebiegła świat dookoła w ciagu pięciu lat, miała odmrożenia, kontuzje itp.itd. a ty co tylko jeden krwisty odcisk! No ale nie dałam rady, bolało jak cholera.
Ostatnio przeczytałam książkę "Mała wielka podróż" właśnie o tej kobiecie samotnie przemierzajacej świat na własnych nogach przez tyle lat, bardzo inspirujaca historia. Jestem pełna podziwu i szacunku dla tej kobiety. Moim marzeniem jeszcze sprzed ciaży było i jest przebiegnięcie maratonu. Może kiedyś, hmmmmm! Dobrej nocki!

29 marca 2013 , Skomentuj

Dzisiaj moje serduszko przyczłapało do nas o 5 rano, maż właśnie wstawał do pracy. Toż to jeszcze noc! I stoi z ta poduchą w rączkach i czeka na zaproszenie :). Zmusiłam ją do poleżenia się na jeszcze jakieś 1,5 godziny, ja zasnęłam i słyszę: Mamo, mamo wstawaj, słońce świeci, no wstawaj nie leń się! Musisz ćwiczyć! Rano robię te rytuały o których pisałam ostatnio. Mówię: Zaraz !              
No mamo te lytułały musisz ćwiczyć! Jak widać innego personalnego trenera nie potrzebuję, wystarczy moja trzylatka.
Śniadanie w porządeczku i kawka nawet z chudym mlekiem smakuje. 
Reszta dnia zaplanowana, ale jak przebiegnie to się okaże
Życzę siły i usmiechu na cały dzień !

28 marca 2013 , Komentarze (3)

Witajcie!


Dzień zaczęłam od rytuałów tybetańskich. Jest ich pieć i rozpoczyna się 3 powtórzeniami dodając każdego tygodnia nastepne 3 i tak do 21 powtórzeń. Podobno działaja na wszystko :). Już troche je robię i mogę potwierdzić, że dodają energii i prostują sylwetkę. 
No, śniadanie mała porażka. W domu mam takiego małego potwora naleśnikowego w postaci mojej córki, chciała-zrobiłam i tez się skusiłam. Ale nic straconego. Dzień się jeszcze nie skończył. Oprócz tego, że perełka lubi naleśniki to uwielbia biegać i takim to sposobem wybiegałyśmy śniadanko - w domu hehe. Nie potrzebujemy stadionów, wystarcza rundki dookoła salonu, po jakimś czasie zaczyna krecić się w głowie :)
na lunch będzie sałatka owocowa z orzechami, potem zaprowadzę perełkę do przedszkola na popołudnie i wracam poćwiczyć i ogarnać chałupę, a na obiadokolację ryz warzywka i mięsko duszone, w międzyczasie jakis koktail, kawka i basta. Teraz ide pokorzystać ze słoneczka, bo u mnie znowu świeci i zaprasza do ogródka. Miejcie się!

27 marca 2013 , Komentarze (2)


Już zaczynam się wkurzać a to niedobry znak, bo wtedy potrzebuje słodyczy... A chodzi o moja nogę - dokładniej o odciski na pięcie do krwi, Zaczęłam biegać, no i się porobiło i żebym to jeszcze maraton przebiegła a to trening marszobiegów dla pocztkujacych. Teraz ciężko włożyć jakikolwiek bucik a już byłam tak pozytywnie nastawiona - treningi codziennie, dietka ( a tu jaja czekoladowe - takie malutkie nadziewane sie uśmiechaja). Powiedziałam sobie basta, zero wymówek - i dzisiaj zamiast jaj owsianka na wodzie z owocami i sprzatanie ogródka w japonkach. Pogoda była piekna, niby tylko 6 stopni ale w słoneczku było pewnie z 10. Cudownie, aż chce sie żyć! Bieganie poczeka na zdrowa piętę, a moze jutro wezmę się za ogródki sąsiadów hehehe! 
Miłej nocki!



25 marca 2013 , Skomentuj

Witajcie!

Dzisiaj pierwszy dzień na Vitalii. Trochę się zbierałam z założeniem konta, ale niestety znowu poległam w walce i mam nadzieje, że tutaj odnajdę równowagę i siłę. A może potrzebuję pseudo kontroli, bata nad moim wielkim d...kiem. Jak zwał tak zwał byle pomogło. Moja druga połówka już nie da sie nabrać na bycie kontrolerem, bo nie raz mu się" oberwało". Najpierw prosiłam, żeby nie pozwalał mi na słodycze i przypominał co mam jeść, żeby osiągnąć cel a potem jak przyszło co do czego to usłyszał (dobrze że bębenki mu nie padły), żeby zajął się swoimi 4 literami , bo ja chyba wiem co robię! No i wiedziałam dokładnie co robię, tyle że miało się to nijak do mojego założonego celu. Więc teraz mój kochany umywa rączki (słusznie zreszta). Zostałyście Wy kobiety, które choć trochę mnie rozumiecie. Możecie stawiać mnie do pionu, na Was krzyczeć nie będę 

Pozdrawiam serdecznie