Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Narzeczony chce jak najszybciej wziąć ślub. Dzieli nas pięć lat różnicy - jestem od niego starsza. Mam 28 lat i nie ubłagalnie zbliżam się do 30-stki. Zaczynam zauważać zmiany w swoim ciele na złe. Chciałabym by moje ciało zaczęło wyglądać lepiej. Poza tym jak się poznaliśmy nosiłam rozmiar 38 i ważyłam jakieś 70-75kg. Nie to co teraz. Przez mój wygląd jestem mało pewna siebie i cierpi na tym nasze życie prywatne chciałabym bardzo to zmienić i wrócić do tego co było. I poprawić wygląd swojego ciała. By na ślubie wyglądać pięknie, dla niego i siebie.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 11494
Komentarzy: 251
Założony: 20 maja 2013
Ostatni wpis: 15 czerwca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Sylwia1985B

kobieta, 39 lat, Toruń

170 cm, 82.60 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: schudnę do wagi 80kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

10 kwietnia 2014 , Komentarze (5)

Dziś udało mi się zjeść o wiele mniej. Z czego jestem zadowolona. Dużo warzyw było i owoców :)

Śniadanie - pieczywo chrupkie żytnie z ziarnami sezamu + szynka + serek almette + ogórek + szczypiorek + kawa + mleko 0% (185kcal)

Śniadanie II - jogurt naturalny + banan + kiwi + łyżka miodu akacjowego + ziarna słonecznika (320kcal)

Przekąska - pieczywo chrupkie żytnie z ziarnami sezamu + szynka + rzodkiewka + ogórek + papryka + szczypiorek + kawa inka z błonnikiem (144kcal)

Obiad - marchewka + cukinia + pietruszka + kukurydza + jogurt naturalny + czosnek + zioła (wszystko gotowałam na parze) (338kcal)

Kolacja - ogórek kiszony (10kcal)

Dziś spożyłam według obliczeń 1000kcal. Ale powiem wam, że obiad zrobiłam MEGA SYCĄCY tak się najadłam tym wszystkim że do teraz czuję się pełna. Polecam wszystkim głodomorom takim jak ja. Na dodatek ten sos z jogurtu i ziół z czosnkiem jakim polałam te warzywa dał mi uczucie takiego super smaku. 

Miałam jeszcze dziś napisać co odkryłam do jedzenia i co mi bardzo zasmakowało. Jest to mianowicie chrupkie pieczywo żytnie z Lidla. Powiem wam że byłam mile zaskoczona. Zauważyć można na nich ziarna i są pyszne. Jadłam już wasa, sanko itp ale te przebijają wszystkie według mnie. Na pewno zagoszczą u mnie na dłużej.

Tak więc podsumowując. Zadowolona bardzo jestem z dzisiejszego dnia. Jutro postaram się zrobić skalpel bo co drugi dzień na sam początek to chyba dobry pomysł. Mam nadzieję, że wasz dzień również był pełen sukcesów i walki o lepsze zdrowie. Do jutra :)

10 kwietnia 2014 , Komentarze (10)

Muszę wam powiedzieć że rano miałam wielkie oczy ze zdumienia. A dostałam coś takiego jak otworzyłam oczy.

Dostałam  je od narzeczonego. Powiedział, że jest ze mnie dumny iż wczoraj dałam rade ten skalpel zrobić i widzi ile pracy to wszystko ode mnie wymaga. Ale na końcu powiedział coś chyba najfajniejszego "Wiesz, że nie musisz tego robić. Dla mnie jesteś piękna". Nawet nie wiecie ile to dało motywacji jeszcze większej.

Parę słów na temat dzisiejszy zakupów. Nie chodzę do sieciówek gdyż tam nigdy nie mogę znaleźć na siebie rozmiaru, wiec bywam na tzw. rynku. A oto co dziś zakupiłam.

Kosztowała całe 10zł. Idealna będzie na lato, z rozciągliwego miłego materiału. I poza tym najważniejsze nie widać w niej mi mojego odstającego brzucha. Poza tym na tych zdjęciach widzicie jak teraz wyglądam strasznie przy wadze 90kg. Tylko ja nie nosze standardowo tej spódnicy. Ale tak...

Następnie zakupiłam bluzeczkę na święta. Nieco elegancka z guziczkami na rękawach i z tyłu troszkę koronki. Też luźna by ukryć krągłości. Wstawię może potem zdjęcia ze świąt i pokaże jak w niej wyglądałam. Kosztowała 35zł jakby to kogoś interesowało. Trochę na zdjęciu pogniecione są te ciuchy, ale niosłam je w jednej małej reklamówce.

Jeszcze jedną. Może nie wyglądam w niej rewelacyjnie. Ale tak mi się podoba ten styl jak widzę go u innych dziewczyn, że postanowiłam ją zakupić. Zapłaciłam 38zł. Poza tym jest uniwersalna w noszeniu. Bo pod spód mogę dobierać koszulki w różnych kolorach :)

Na koniec trochę bielizny. Przez to, że taka duża jestem mam problemu z biustonoszem. Nie mogę znaleźć żadnych ładnych i dużych w obwodzie by mnie nie cisnęły. Wiec nosze takie "babcine". Kiedyś nosiłam kolorowe, w różne wzorki, kwiatki a teraz o takich mogę pomarzyć. Musze kupować te z obwodem 90cm...a pamiętam jak nosiłam 75cm...ech...

To tyle jeśli chodzi o zakupy. 

Wieczorem napiszę wam jak wyglądał mój dzisiejszy jadłospis i o pewnym odkryciu pewnego produktu w którym się rozkoszowałam.

9 kwietnia 2014 , Komentarze (3)

Hura!!! Dziś SKALPEL zaliczony!!! Jak się czuję po? Rewelacyjnie, mam więcej motywacji gdyż wiem, że będzie coraz łatwiej. 

Pozwoliłam sobie dziś na nieco więcej bo około 1800kcal. Ale starałam się dobierać nie tuczące produkty i zdrowe. Oto co dziś jadłam.

Śniadanie - trzy kromki chleba żytniego ze słonecznikiem + serek almette + rzodkiewka + szczypiorek + sok ananasowy (418kcal)

Śniadanie II - twaróg chudy + papryka czerwona + ziarna słonecznika + szczypiorek + rzodkiewka (345kcal)

Przekąska - bułka fitness + masło flora + ogórek kiszony (290kcal)

Obiad - warzywa włoskie na patelnie + filet z kurczaka + łyżka oleju oliwier + sok pomidorowy (516kcal)

Przekąska - jabłko (60kcal)

Podwieczorek - kawa z ubitym mlekiem 3,2% + biszkopty (133kcal)

Kolacja - ogórki kiszone + sok pomidorowy (42kcal)

Dość dużo tego. Ale już nie czuję, że coś mi zalega w brzuszku. Mam nadzieje, że jutro uda mi się zjeść o nieco mniej. Ale jak wspominałam wczoraj w związku ze zbliżającym się okresem ciągle bym coś spożywała.

8 kwietnia 2014 , Komentarze (1)

Dziś było gorzej. Praca mnie wyczerpała. ledwo dałam rade ogarnąć dom i zrobić obiadek dla siebie i narzeczonego. Dziś bardzo mam ochotę na słodycze i ogólnie ciągłe podjadanie,ponieważ zbliżają mi się "te dni w miesiącu" a wtedy mam duże napady głodu, nawet w nocy.

Dziś postanowiłam trochę dostarczyć witamin do organizmu w postaci soczków - pomidorowego i ananasowego. Kiedyś gdzieś czytałam, że to zdrowe podczas diety.

Śniadanie - chleb żytni ze słonecznikiem + serek almette + rzodkiewka + szczypiorek (205kcal)

Śniadanie II - twaróg chudy + rzodkiewka + ziarna słonecznika + szczypiorek + szynka (278kcal)

Przekąska - sok pomidorowy (34kcal)

Obiad - szaszłyki z kurczaka, papryki czerwonej i cebuli + przyprawy (pieprz, papryka czerwona, natka pietruszki, odrobina soli) (320kcal)

Przekąska - sok ananasowy (102kcal)

Kolacja - jogurt naturalny + kiwi + ziarna słonecznika (246kcal)

Podwieczorek - jabłko (60kcal)

Razem uzbierało się według moich obliczeń około 1300kcal. Nie ćwiczyłam dziś gdyż praca bardzo wypełniała mój dzień. Jutro również czeka mnie bardzo pracowita środa. Mam nadzieję, że czwartek okaże się bardziej motywujący.

Może nie oczekuję spektakularnych efektów, ale staram się jeść zdrowo. Po prostu traktuje to jako przygotowanie mojego organizmu na walkę. 

Życzę wszystkim miłych snów. I jeszcze większej motywacji do działania z rana.

7 kwietnia 2014 , Komentarze (5)

Tutaj zamieszczam to co dziś pochłonęłam. Choć nie ukrywam, że jestem nadal głodna. Nie miałam czasu iść do sklepu po jakieś mięsko. Jutro się poprawie. Według moich obliczeń to około 1100kcal.

Śniadanie - mix sałat z łyżką octu jabłkowego + rzodkiewka (36kcal)

Śniadanie II - jogurt naturalny z łyżeczką cukru + musli z rodzinkami + truskawki (530kcal)

Obiad - warzywa na patelnie (200kcal)

Przekąska - jabłko (60kcal)

Kolacja - dwie kromki chleba żytniego ze słonecznikiem + serek almette + szczypiorek (215 kcal)

Oczywiście w ciągu dnia były dwie kawy z czego jedna z łyżką cukru z rana aby podładować baterie :) Wody niestety zbyt dużo dziś nie piłam.

Jeśli chodzi o ćwiczenia udało mi się wytrwać 20 minut ćwiczeń skalpela niestety. Odniosłam porażkę. Jutro podejście drugie.

Mam nadzieję, że wasze sukcesy na dziś były bardziej owocne niż moje.

7 kwietnia 2014 , Komentarze (5)

Wracam po jakimś roku. I co? Z większą wagą. O ile? O około 10kg...tak 10...

Nie wiem jak to zrobiłam, znaczy wiem. Nie dbałam zupełnie o siebie, swój wygląd i zdrowie.

Czy próbowałam? Tak…

Mianowicie dokładnie 6 stycznia zakupiłam książki Ewy Chodakowskiej i ćwiczyłam całe dwa tygodnie. Co zauważyłam energie do życia, spadek kilogramów, lepszą sylwetkę w tak krótkim czasie. Ale dlaczego przestałam? Pojechałam do rodziców na weekend i co? Jadłam, jadłam, jadłam…Potem zbierałam się aż do teraz by zacząć. Próbowałam kilka razy ale nic z tego się nie udawało.

Postanowiłam wrócić tu. Gdyż poprzednio choć krótko udało mi się dojść do celu. Nie utrzymałam go ponieważ na nowo zaczęłam jeść bardzo niezdrowo.

Mam nadzieje, że widząc jak wy walczycie mi też się uda. Tu nie chodzi o wygląd, chodzi o zdrowie. Strasznie obrywają tu moje nogi z żylakami i serce…niestety.

ZACZYNAM WALKĘ O ZDROWIE !!!

17 czerwca 2013 , Komentarze (3)

Powracam. Długo mnie nie było, bo calutki tydzień. Musiałam odpocząć psychicznie od tej diety i zmotywować się na nowo. Tydzień miałam bardzo pracowity i jak mam duże wysiłki psychiczne w pracy to potrzebuję dużo jedzenia. Ale bilans nie jest aż taki straszny, bo to tylko 1,4 kg przybyło. Zrzucę szybko bo u mnie tak jest że to woda. W tygodniu starałam się kontrolować. Ale i tak podjadłam trochę tych trucizn dla naszego organizmu typu chipsy i pepsi. Wiem to nie tragedia i tak tego nie traktuję. Tydzień słabości i tydzień złego samopoczucia. Kolejny dowód na to co daje zdrowe odżywianie, miałam więcej energii. Dziś zabieram się za pranie, prasowanie. W weekend tego nie mogłam uczynić, bo goście wiec nadrabiam straty. Moje dupsko przy takich czynnościach trochę spali być może.

Widzę też zmiany w moim życiu prywatnym z powodu nadwagi unikałam zbliżeń z narzeczonym, wstyd, brak chęci wynikającej z nadwagi i złego samopoczucia. Wiem najwięcej się wtedy kalorii spala i to tez motywacja :) Ale jest już lepiej, widzę zmiany w ciele i od razu staje się pewniejsza siebie. Narzeczony tylko na tym korzysta. 

A tutaj umieszczam wam zdjęcie mojego śniadanka. Oczywiście były takie dwie kanapeczki :) pyszne. Na obiadzik jeszcze nie wiem co zrobię. Może jakaś sałatka i pierś z kurczaka na parze.

10 czerwca 2013 , Komentarze (6)

Minęły już równe trzy tygodnie. Z czego przez ostatni tydzień bardzo mało spadło. Jak widzicie łącznie to 5 kg.
Wiem teraz to będzie powoli spadać.
Ale ćwiczę jak na mnie to dużo :)
Umieszczam wymiary sprzed odchudzania i te które są teraz. Pamiętajcie to tylko równe 5 kg. A jaką różnice widzę w ciuchach :)

                      20 maj           10 czerwca
masa ciała      84,7 kg              79,7 kg       (- 5 kg)
szyja              35 cm                32 cm        (- 3 cm)
biceps            28 cm                26 cm        (- 2 cm)
piersi             88 cm                86 cm         (- 2 cm)
talia               84 cm                77 cm         (- 7 cm)
brzuch           92 cm                86 cm         (- 6 cm)
biodra           105 cm              101 cm        (- 4 cm)
udo               63 cm                59 cm         (- 4 cm)
łydka             38 cm                35 cm         (- 3 cm)

Tak oto przedstawiają się moje spadki. Mam nadzieje, że do końca czerwca uda mi się jeszcze zrzucić jakieś 2 lub 3 kilo.
Kibicuje wszystkim znajomym na Vitalii i trzymam mocno kciuki również za was.

8 czerwca 2013 , Komentarze (3)

Moja waga utrzymuje się w ciągu trzech dni na 79,8 kg. Codziennie wchodzę na nią i boje się żeby znów nie przekroczyć 80 kg. Nie spada pewnie dlatego, że jadłam zdrowo ale nieco większe porcje. Gdyż ostatnio bardzo dużo pracy miałam a kompletnie brak energii. Mam nadzieje, że w ten weekend będzie lepiej i dam radę. 
Teraz nowy cel 75 kg. Ciekawe czy się uda. 
Dziś już 10 dzień szóstki Weidera. A mój brzuch podoba mi się coraz bardziej. 
Trzymam kciuki za wszystkich pozostałych. 
I wiem, że jeśli będziemy się wspierać to się uda.

6 czerwca 2013 , Komentarze (7)

Dziś na wadze 79,9 kg. HURA !!!!!!!
Następny cel to 75 kg. 
Może trochę podsumowania.
Spadłam od 20 maja do 6 czerwca, czyli przez 15 dni, około dwa tygodnie - całe 4,8 kg.
Oczywiście weekendy były z małymi odstępstwami od diety. Co tez pewnie przyczyniło się na mniejszy wynik i wolniejsze tempo zrzucania kilogramów.
Jestem dziś szczęśliwa i jeszcze bardziej zmotywowana.
Teraz nowy cel 75 kg. Pewnie będzie szło wolniej.
Ale teraz mam większą ochotę do ćwiczeń, bo nie odczuwam aż tak swojej wagi. Przestał bolec kręgosłup, nogi itp.