Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Młoda dziewczyna z kompleksami.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 6273
Komentarzy: 71
Założony: 24 października 2010
Ostatni wpis: 28 listopada 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
just.kiss.me

kobieta, 34 lat, Kraków

172 cm, 62.80 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: go snail, go!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

28 listopada 2016 , Komentarze (6)

Cześć kobietki, u was też tak zimno?Dziś spóźniłam się do pracy jedyne 1,5h takie lodowisko było. Co kilometr auta w rowie, masakra jakaś. 

Miałam się zbierać na trening ale ciągle kicham i postanowiłam grzać się pod kołdrą. 

Nic ciekawego się nie dzieje, z jedzeniem słabo. Pozwalam sobie na zbyt dużo słodkości. Mimo to waga spadła 61,2 nie wiem jakim cudem, nie wierzę no ale niech będzie. Może przez to że nie mam ostatnio czasu gotować i moim obiadem jest np makrela wędzona albo coś w tym stylu.

Zaczęłam powoli kompletować prezenty. Dla narzeczonego mam bieliznę termoaktywną, przyda mu się bardzo. Tata sam wypytywał o myśliwskie skarpety (kupiłam mu w zeszłym roku takie wypasione z wełny merino) więc już mam zamówione z dzikiem i jeleniem :). Mama delikatnie zdradziła że jakiś sportowy polarek by jej się przydał więc spokojnie coś wykombinuje no i został mi jeszcze brat... nie mam pojęcia co z nim poczynić. Chłop lat prawie 22, nie uprawia żadnych sportów więc tym trudniej coś mi dla niego wymyślić ... Macie jakieś pomysły? W zeszłym roku dostał fajne słuchawki bezprzewodowe. A w tym roku w mojej głowie pustka.

22 listopada 2016 , Komentarze (4)

Jest średnio, ale lepiej niż w zeszłym tygodniu

Sobota 19-11-2016

śniadanie: mozzarella z pomidorami, bułka z szynką, camembertem i domowym ketchupem paprykowym

przekąska: marchewka, kapusta kiszona

obiad: kapuśniak (wyszedł tak okropny że ledwo zjadłam taka uzdolniona jestem)

przekąska: mandarynki

capoeira 2h


Niedziela 20-11-2016

śniadanie: jajecznica, mozzarella z pomidorami, grzanki, camembert,rzodkiewka

obiad: zupa z soczewicą i pomidorami, pieczeń, sałata, 1 łyżka ziemniaków

przekąska: kawałek ciasta marchewkowego na mące orkiszowej, wiórkach kokosowych, orzechach pekan

kolacja: kanapka z szynką i jajkiem na twardo


Poniedziałek 21-11-2016

śniadanie: owsianka z jabłkiem i cynamonem

II śniadanie: kanapka z domowym ketchupem paprykowym, szynką, camembert

przekąska: orzechy pekan, mandarynki

obiadokolacja: makaron razowy z pesto paprykowym i pomidorem

przekąska: granat 1/2

capoeira 1,5h


Wtorek 22-11-2016

śniadanie: kanapka z domowym ketchupem paprykowym, szynką, camembert

II śniadanie: jogurt z orzechami pekan

przekąska: banan

obiadokolacja: makaron razowy z szynką i sosem śmietanowym

przekąska: granat 1/2



Dlaczego tak mało warzyw? Dlaczego przy makaronie nie ma żadnej sałatki? Dlaczego tak mało białka? 

Ciasto marchewkowe, z mniejszą ilością cukru na mące orkiszowej wyszło pyszne mimo że masa z mascarpone mi się spierniczyła równo. Ciasto zostało rozdane :)

19 listopada 2016 , Komentarze (4)

Cześć czołem,

Ostatni tydzień w moim wykonaniu był sromotną porażką, zaczęło się od wizyty rodziców, restauracje, dobre jedzonko, drinki, spotkanie z koleżanką i tak poleciałam. O ile do południa w pracy leciało mi nie źle (owoce, jakaś kanapka, serek) to po pracy dałam czadu. Ciasteczka, orzeszki, chipsy, czekolada, frytki, buła czosnkowa. Odpuściłam też poniedziałkowy trening. Shame on me. Nie przytyłam dużo (tylko 0,3kg) , ale to że trochę odzwyczaiłam się od niezdrowego żarcia sprawia że po prostu po tym tygodniu czuję się źle. I psychicznie i fizycznie. Czuję się ciężka, powychodziły mi różne dziwne rzeczy na twarzy, samopoczucie dno - ogólnie lipa - nie warto. Dziś śniadanie rozpoczęłam tak w 70% jak powinnam ale może być lepiej. Postanowiłam że jednak zwiększę trochę kaloryczność posiłków, myślę że te napady na ciasteczka itd mogły się pojawić dlatego że mój organizm był po prostu w jakimś sensie "głodny". Potrafię jeść ogórki kiszone lub marynowane pieczarki zaraz potem zagryzać to czekoladą a później dla równowagi orzeszkiem w słonej skorupce. Tak być nie może. Co do pieczarek marynowanych, ogórków, kapusty kiszonej.... może jakiś witamin mi brakuje?

1. Ważę 62 kg, od jakiegoś czasu już powinno być jakieś 60 (loser) 

2. Mam cellulit - ochydny(loser)(loser)(loser)

3. Zaraz śmigam na trening, idę wcześniej żeby poćwiczyć przed przyjściem dzieciaków (dziś mam prowadzić dla nich trening)  (ninja)

4. Wracam na dobre tory (kujon)

5. Znów robię zdjęcia tego co jem (salatka)

6. Znów szykuję bardziej warzywne pudełka do pracy (kujon)

7. Narzeczony wraca za 4 tygodnie (18.12.16) do tej pory bardzo bardzo miło by mi było gdybym ważyła 60kg. Głupia babo to tylko 0,5kg tygodniowo. (puchar)

NIE MARUDZIĆ ZBIERAĆ DUPĘ W TROKI


11 listopada 2016 , Komentarze (2)

Cześć dziewuszki,

Jak dobrze że ten tydzień roboczy miał tylko aż 4 dni. Delikatnie mówiąc zmęczona jestem. Dziś zrobiłam sobie dzień pomiarów, waga praktycznie 3 tydzień stoi 61,7kg, centymetry  też spektakularnie nie spadają, ale powoli, cierpliwości babo - co się przybrało przez miesiące nie spadnie w mig. W tym tygodniu miałam dwa naprawdę męczące treningi. Koszulkę mogłam wykręcać, a waga nie drgnęła. Mimo wszystko jakoś tak lepiej się czuję i mam nadzieję że takie (na ile mi się to udaje) zdrowe jedzenie przyniesie jakieś efekty. Generalnie wydaje mi się że taka trochę bardziej umięśniona jestem, nie jest źle.


12-10-1622-10-1611-10-16
waga         63,56261,7
szyja333333
biceps24,524,525
piersi898989
talia75,572,571
brzuch8584,583
biodra96,595,595,5
udo575655
łydka343433,5

No dobra chyba maruder jestem, jak tak zebrałam to w tabelkę to jednak jakieś tam efekty po miesiącu są. Szału nie ma ale jak na mój wzrost to i tak niską wagę mam, więc nie leci to tak szybko jak u osób z wyższą wagą. Talia git, udka też, cycki też (uf nie spadają :D) , biceps + 1 cm - super to znaczy że rośnie i będzie siła (ogólnie ręce mam takie chabinki, przeszkadza mi to w capoeirze nie mam siły po prostu). Brzuch z tego wszystkiego najbardziej mnie denerwuje :?. Pomyślimy popracujemy. Muszę się przełamać i pójść na kijki w dni w które nie mam treningów. Całe dnie jestem w pracy albo w samochodzie, takie spacery to nawet dla zdrowia są mi potrzebne.

Dziś mają przyjechać do mnie rodzice :) pewnie pójdziemy do jakiejś restauracji na obiad. A ja z okazji ich rocznicy ślubu kupiłam na jutro bilety do teatru. A co! Raz na jakiś czas trzeba się jak to mówią "odchamić". Cena biletów nie była jakaś powalająca i mam nadzieję że miło spędzimy czas. Dzielni są 27 lat razem. My z narzeczonym też już chcemy jak tylko wróci ustalić jakąś konkretną datę ślubu, zaraz pyknie nam rok od zaręczyn a my nic z tym nie robiliśmy, od 3 lat mieszkamy razem i właściwie to chętnie weźmiemy ślub tylko najlepiej jakby SAM się zorganizował ;)


7 listopada 2016 , Komentarze (1)

Hejo, dziś wpis szybki i konkretny.

Poniedziałek 07.11.2016

na czczo: sok z 2 cytryn

śniadanie: orzechy nerkowca

II śniadanie: serek wiejski z truskawkami

lunch: sałatka z ryżu brązowego, tuńczyka, kukurydzy, oliwek, jajek, rzodkiewki 

obiadokolacja: ryż brązowy z soczewicą, kurczakiem, pesto pomidorowym, pomidorami, cebulą, oliwkami, sałata z jogurtem naturalnym

capoeira 1,5h - dziś był morderczy trening, aż mi teraz ciężko usnąć (bomba)

po treningu: granat (tak patrzył na mnie i groził że wybuchnie- to zjadłam)

Za mało wody dziś :/ 

Testuję ostatnio te gumki do włosów invisibobble, muszę przyznać że jestem zadowolona, wcześniej na treningu musiałam co chwilę włosy wiązać, a te dają radę8).

Koniec tego dobrego. Idę spać jutro znów pobudka 4.50 (slina);((szloch)(spi) 

6 listopada 2016 , Komentarze (2)

U was też taka smętna pogoda? Nie powiem, rano fajnie było poleniuchować pod kołderką i się nie wychylać, ale jak cały dzień tak ciapie to już nie jest fajnie. Dziś wyjątkowo wyspałam się za wsze czasy (dlatego tylko 1 śniadanie). Ogólnie staram się być grzeczna jedzeniowo ale wychodzi tak sobie. Nie jest źle!

Sobota 05.112016

śniadanie: 2 kromki z mozzarellą, pomidorem i oliwki

II śniadanie: koktajl- jabłko, pomarańcza, kiwi

przekąska: kawałek sernika

obiad: makaron z tuńczykiem, kukurydzą, oliwkami, pomidorem, plastrem mozzarelli

capoeira


Niedziela 06.11.2016

na czczo: sok z 1 cytryny

śniadanie: 2 kromki z mozzarellą, pomidorem, cebulką, oliwki, ogórki konserwowe

obiad: (u teściowej), pieczeń z mięsa mielonego z indyka, brokuł na parze, salata pomidory, kulka ziemniaków

kolacja: będzie pewnie jakieś jajko na twardo bo mam ochotę :)

Mojej teściówce coś się stało - specjalnie starała się zrobić zdrowy lekki obiad, muszę przyznać że był na serio smaczny i ok pod względem dietetycznym (zdjęcia nie ma bo trochę głupio by było jakbym telefon wyciągnęła :PP 8))

Kupiłam sobie czystek do zaparzania, naczytałam się i dostałam bezpośrednie polecenia że świetnie wspomaga odporność. Koleżanka przed wycięciem migdałków czekając na operację popijała i sobie chwali. Jak taka pogoda za oknem to pomyślałam że warto spróbować. Nie na rękę mi żadne choroby więc niech idą przecz.

A jak tam wasze postępy? U mnie jakoś marnie, ale w zasadzie to mi się podoba to zdrowe jedzenie. Myślę że jak stanie się to dla mnie naturalną codziennością, a nie dietą to waga sama ustabilizuje się na odpowiednim zdrowym poziomie. I tak już jak na moje "skromne" możliwości całkiem fajnie ograniczyłam słodkości i zmniejszyłam porcje szczególnie obiadokolacji. Przyznam szczerze że nie trzymam się 100% diety z vitalii ale mocno się nią inspiruje, czasem jem dokładnie to co mam rozpisane czasem coś sama kombinuję ale raczej trzymam się w kcal.Więc moje drogie koko dżambo i do przodu. 

Chciałam iść na kijki ale tak leje... (deszcz)

2 listopada 2016 , Komentarze (1)

Hej dziewuszki, 

Dziś już chyba jakoś tak lepiej, pozbierałam się myślowo i jedzeniowo choć nie do końca. Dostałam jedzenie od mamy i nie mogę go wyrzucić więc obiad średnio dietetyczny. O chorobie nie mam co myśleć dopóki nie pójdę do lekarza i nie wypytam go co i jak i czy nie ma przeciwwskazań żeby planować dzidzię. Za facetem mym tęsknię okrutnie ale jeszcze 6 tygodni 2 dni i będziemy siebie mieli na dłużej. 

Zebrałam dzisiaj swe ciężkie dupsko na trening i strasznie dobrze mi z tym, jutro muszę chyba iść za ciosem i pójść na dodatkowe zajęcia żeby nabrać rozpędu na kolejny tydzień i nie robić zbyt długiej przerwy. 

A no i dziś w moim sklepie wzięli mnie z zaskoczenia, po treningu na luzaka wracam sobie, myślę wpadnę po jedzenie na jutro a tu zonk w okresie "zimowym" czynne do 21. No nic trzeba będzie planować takie rzeczy zaraz po pracy albo przed treningiem, taki los.

Wiecie jaki mam problem, że jak nie trzymam się idealnie tego co mam rozpisane w diecie to wychodzi mi w ciągu dnia za mało kalorii i później efekt jest taki że mój organizm sam domaga się kalorii co objawia się po prostu chcicą na słodkie.

Dziś jadło średnie muszę zjeść kilka rzeczy przywiezionych z domu

Środa 02.11.16

śniadanie: koktajl truskawkowy z miętą i miodem

II śniadanie: banan, gruszka, jogurt pitny

lunch: bułka z otrąb i jajka (nie miałam pieczywa improwizowałam) z serkiem białym w plastrach i pomidorem

obiadokolacja: fasolka po bretońsku (bardziej taka zupa rozwodniona)

po treningu: grejpfrut

(kujon):? za dużo cukrów

Idę się kąpać i spać (pa)(ziew)(spi)

1 listopada 2016 , Komentarze (2)

Chwile nie pisałam ale miałam słaby dostęp do neta. Muszę przyznać szczerze że ostatni tydzień jeśli chodzi o jedzenie to lipa straszna :(, i treningi też odpuściłam. Z tym jedzeniem to nie aż tak strasznie w granicach rozsądku jednak nie trzymałam się diety 100%, pozwalałam sobie na słodkie praktycznie co dzień i efekt jest taki że waga stoi - 62kg. No nic dzielnie wracam na dobre tory. Byleby się nie cofać. 

Dodatkowo przyszły mi wyniki badań, z moim zdrowiem nie jest wszystko ok, trochę się podłamałam bo wiecie jak człowiek czyta internet to w deprechę może popaść. Dlatego już nic nie czytam, czekam na wizytę u lekarza (prywatnie a i tak terminy dopiero na marzec :<) i poważnie zastanawiam się czy nie olać wszystkiego i nie zacząć starać się o dzidziusia. Mimo że dopiero co zmieniłam pracę i jeszcze nie mam umowy na czas nieokreślony. Wszystko jest takie zagmatwane ;(

26 października 2016 , Komentarze (4)

Cześć Kobietki,

Nie pozostaje mi dziś nic innego jak przyznać się że jem ciastka, takie wiecie, na wagę. Nie wiem co mi się dzieje w pracy dzielnie się trzymam wszystko idzie jak trzeba, stoję dzień w dzień przy tych garach staram się zdrowo gotować a później napad na ciastka :( jakiś wyjątkowo ciasteczkowy przedokresowy czas czy co? Eh liczę na to że się pozbieram.

24.10.16 (Poniedziałek)

śniadanie: pół kromki z serem

II śniadanie: pół bułki, sałatka z mozzarelli i pomidorów

lunch: sałatka z tuńczykiem, ryżem, kukurydzą, jajkiem

obiadokolacja: kasza z indykiem pieczarkami i cukinią

granat

ciastka 

24.10.16 (Poniedziałek)

śniadanie: pół bułki z pomidorem

II śniadanie: pół bułki, sałatka z mozzarelli i pomidorów

lunch: makaron z pomidorami, cebulką i pietruszką

ciastka

obiadokolacja: bób z pieczarkami , cebulą i pietruszką

26.10.16 (Środa)

śniadanie: pół proziaka z serem camembert

II śniadanie: koktajl jabłko kiwi

lunch: makaron z pomidorami, cebulką i pietruszką

obiadokolacja: bób z pieczarkami , cebulą i pietruszką

ciastka

Moje odkrycie roku, prymitywna maszynka do jajek przyśpiesza krojenie pieczarek ;)

I mój brzuch i nogi (loser)

WTF? Wszyscy mają dziś takie problemy z vitalią i muszą się co rusz logować?

23 października 2016 , Komentarze (8)

Cześć kobitki, lekko po 19 a ja wykąpana i w piżamie.

W sobotę po łaskawej ocenie przez szklaną wyrocznię pognałam na umówioną wizytę do fryzjera. Jestem zadowolona kolor ok fryz też pasi 8)nawet kawusia wpadła w ten ponury dzień. Później jako że miałam wolny czas poszłam do galerii i przepadłam... Wpadłam do TK MAXu i normalnie zakochałam się (zakochany)zobaczyłam krótkie glany dosłownie identyczne jak miałam w dzieciństwie jako 9 latka i przepadłam. Chodziłam w nich po sklepie chyba z 40 minut zanim się zdecydowałam, wyoglądałam ze wszystkich stron, wykonałam telefon zaufania do mamy i wiecie co ... kupiłam (zakochany)<3 oryginalne Martensy które na necie kosztują koło 500zł a ja je mam za 200. Jestem oczarowana nimi (zdaję sobie sprawę że nie wszyscy podzielają mój entuzjazm :D). Poza tym dorwałam w promod czarną sukienkę do kolan, i sprawdzone już od wielu lat takie grube leginsy na zimę z szerokim pasem z zary. Poprzednie miałam chyba z 5 lat dopóki ich nie przetarłam na amen. Świetnie sprawdzają się zimą do dłuższych swetrów i kozaków.

Poniżej moja nowa miłość

Teraz ja i moje drobne kompleksy, brzuch i uda :(uda mogę polubić brzucha nie cierpię (kujon) 

( 22.10.16 waga: 62kg )


22.10.16 (z jedzeniem kiepsko nie chciałam jeść w galerii)

śniadanie: omlet z pomidorami i serem camembert

przekąska: koktajl owocowy z tymbarku (wiem mało i lipnie)

obiadokolacja: sałatka z ryżu tuńczyka jajka kukurydzy i cebuli


23.10.16 (shame on me w przeciągu całego dnia zjadłam czekoladę, tak całą...(loser))

śniadanie: bułka zapiekana z pomidorami, papryką , camembertem i szczypiorkiem

II śniadanie: placki owsiane z orzechami i czekoladą (miało się na tych 2 kawałkach skończyć)

obiad: kurczak w marynacie miodowo paprykowej (niezbyt przypadł mi do gustu), kasza, surówka z jabłka i marchewki

kolacja: będzie połówka bułki z tuńczykiem i pomidorem


No i jak zwykle powinnam więcej pić