Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Młoda dziewczyna z kompleksami.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 6285
Komentarzy: 71
Założony: 24 października 2010
Ostatni wpis: 28 listopada 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
just.kiss.me

kobieta, 34 lat, Kraków

172 cm, 62.80 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: go snail, go!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 października 2016 , Komentarze (5)

U was też taka beznadziejna pogoda? (deszcz) Ciapie i ciapie i nie sądzę żeby przestało do poniedziałku. Pogoda ponura ale ja chyba będę miała całkiem fajny dzień :D.

Po pierwsze POMIARY ( różnica około 1,5 tygodnia)

jest (22.10.16)było (12.10.16)
Waga62kg63,5kg

Wnioski - w większości spadła pewnie woda ale dla mnie 1,5kg to jest bardzo dużo i jest to widoczna różnica! Cieszy mnie ogromniaście taki spadek tym bardziej że smacznie dopasowana nie różni się jakoś drastycznie od tego co jadłam dotychczas i nie spodziewałam się aż tak spektakularnego wyniku w przeciągu 1,5 tyg.Praktycznie nie jadam fast foodów ( raz na pół roku jak coś wpadnie to łooo) nie pijam słodkich napojów, ale to co się zmieniło:

-jem więciej :PP serio serio ( może to był sekret)

- jem regularnie 

- jem więcej owoców  (owoce) (widzę że błonnik działa cuda)

- bardziej pilnuje picia wody, herbaty i ziół ( te szklaneczki do zaznaczania ile się wypiło są super!)

- odstawienie słodyczy, ale nie ortodoksyjnie (te kilka dni przed tym zanim dostałam smacznie dopasowaną wpadło coś słodkiego ale z UMIAREM, poza tym do tej pory słodzę herbatę miodem lub cukrem, łyżeczka na wielki 0,5l kubek i nie zamierzam na razie z tego rezygnować!)

Co do wczorajszych imienin u dziadków, nie było tak źle jak to widziałam w swoich czarnych myślach (uff)


21.10.16

śniadanie: kilka łyżeczek serka wiejskiego z twarogiem i rzodkiewką (uwierzcie o 4.50 ciężko cokolwiek w siebie wcisnąć, ale się zmuszam)

II śniadanie: 4 śliwki, jabłko

lunch: serek wiejski z twarogiem i rzodkiewką

kolacja: ((impreza) imieniny u dziadków) połówka jajka na twardo, spodeczek pieczarek marynowanych (swiety)uwielbiam je, 4 plastry szynki, 4 kawałki camembert, 5 plastrów kiełbasy swojskiej z chrzanem, łyżka sałatki warzywnej, i 1 kawałek ciasta kokosowego, 1 plaster sernika


Jak widzicie tragedii jakiejś okrutnej nie było, ciasta bez masy więc super, a żeby babcia ciągle nie krzyczała "weź sobie nałóż coś" to podjadałam pieczarki które wiele kalorii nie mają.

Dziś czeka mnie porządne sprzątanie na mieszkaniu, ale najpierw do fryzjera odświeżyć kolor, trochę je pocieniować i może później na jakieś zakupy :)(dziewczyna)


Dla większości sobota to dzień sądny więc kochane spadków ładnych życzę (pa)

20 października 2016 , Komentarze (8)

Hej dziewuszki, co do tematu to owszem jestem skazana na porażkę i to dietową ale nie dziś, dziś nawet ok. Jutro muszę iść na imieniny dziadków mojego narzeczonego. Jak wiadomo dziadkowie to jest to pokolenie, które absolutnie nie rozumie że ktoś może się odchudzać, co gorsza tam nie ma tak że ciasto leży na stole i bierze kto chce, tylko każdemu kładą na talerz 2 solidne kawałki i pilnują aż wszyscy zjedzą :PP a później dopytują czy ktoś chce "repetę". Będę się starała z całych sił żeby nie zaprzepaścić całego tygodnia, ale wiem że nie będzie to 100% dietki.

A dziś okropnie późno wróciłam z pracy, około 1,5h później niż zwykle, więc jak wpadłam do domu to myślałam że zjem wszystko co na mojej drodze. Zanim zabrałam się za obiad zjadłam kromkę ziarnistą z awokado, ale tłumaczę sobie że to takie jak na moje możliwości zdrowe potknięcie. Zazwyczaj w takich sytuacjach wpadał jakiś baton.

czwartek 20.10.16

śniadanie: pół kromki ziarnistego z serem bałkańskim

II śniadanie: banan, gruszka

lunch: twaróg z truskawkami, siemieniem lnianym i 2 kromki ziarnistego

przed obiadokolacją: awokado z 1 kromką ziarnistego

obiadokolacja: ryba pod pomidorami z pieprzem cytrynowym

Wnioski na dziś: za mało wody, za dużo chleba, kocham awokado ;)

Na zdjęciach wczorajsze śniadanie i obiadokolacja no i zestaw z końca dzisiejszego dnia. Idę odpoczywać (dziewczyna)

19 października 2016 , Komentarze (6)

Serio, nie mam czasu szczególnie w poniedziałki i środy, to jest masakra jakaś. Z całego serca podziwiam matki, które pracują i wszystko ogarniają. Mam na capoeirze kilka fajnych dziewczyn, każda po 2 dzieci, i jeszcze znajdują czas dla siebie. SZACUN. W tym moim niedoczasie dziś bez fot, jutro dodam.

Środa 19.10.16

śniadanie: kromka ziarnistego z sałatą, plasterkiem sera żółtego i jajecznicą

II śniadanie: banan, gruszka, jabłko

lunch: makaron z sosem pieczarkowym

obiadokolacja: kasza z mięsem mielonym z indyka, pieczarkami i pomidorami

capoeira: 1,5h

Czyli praktycznie powtórka z wczoraj, ale dla mnie to bardzo OK bo gotuję sobie na 2 dni i przynajmniej zużyję składniki. Dziś mogło by być trochę więcej wody jeszcze, ale  co zrobię, i tak piję ponad 1,5l ale do 2 trochę mi brakuje. (ziew)(spi)(noc) dobranoc pchły na noc.

18 października 2016 , Komentarze (1)

Kurcze jestem padnięta, tak absolutnie. Ale co się dziwić codziennie wstaję koło 4.50, wracam przed 17, a w weekend jak mogę spać to się budzę i tyle z tego. 

Poniedziałek 17.10

śniadanie: sekek wiejski + kawałek sera bałkańskiego + czarne oliwki

II śniadanie: koktajl jabłko-kiwi-szpinak z siemieniem lnianym

lunch: kanapki z pastą marchewkową (ochydna ochyda, nie tknę tego nigdy więcej(wymiotuje))

obiadokolacja: ryż z fasolą i pomidorami

capoeira: 1,5h 8)


Wtorek 18.10

śniadanie: ziarnista kromka z sałatą, serem żółtym i jajecznicą z 1 jajka

II śniadanie: koktajl jabłko-kiwi-szpinak z siemieniem lnianym

lunch: makaron z sosem pieczarkowym

obiadokolacja: kasza z pomidorami i pieczarkami

Nie mam zdjęć wszystkich posiłków bo rano po prostu nie mam czasu pstrykać zdjęć

Coś mi zdjęcia wstawia do góry nogami :PP nie chce mi się z tym bawić. Załóżmy że zdjęcie 1 uczy się stać na głowie, a zdjęcie 2 ćwiczy na boczku. 


Idę odpoczywać dziewuszki. Dobranoc (ziew)(spi)

16 października 2016 , Komentarze (5)

No, jestem, jestem. Byłam dziś u przyszłych teściów przekazać dokumenty mojego chłopa, który chwilowo jest poza domem. Wczoraj rozmawiam z teściówką przez telefon, że nie będę u nich jadła obiadu bo się dzielnie odchudzam itd., no i że przyjdę ale tylko na herbatę. Przychodzę a tam szarlotka... z cukrem pudrem, pachnąca i do tego gadka że specjalnie dla mnie upieczona.Typowe wredne zagranie. Trochę się wkurzyłam, ale w żartach powiedziałam że to jest już szantaż emocjonalny i że naprawdę dziękuję. Później jeszcze 10 razy powtarzałam NIE wielkimi literami :/ . I wiecie co, nie tknęłam tego ciasta! A jak wychodziłam to ona sama stwierdziła że chyba zacznie się odchudzać, więc dodałam że wtedy przyniosę jej ciasto ;). 

Poza tym wszystko ok, dzień bez sportu ale zostawiam sobie wolną niedzielę.

Żarełko dziś:

śniadanie: omlet z cukinią , twarogiem, rzodkiewką i pomidorem

II śniadanie: koktajl jabłkowo owsiany z miodem, cynamonem i imbirem (z wyglądu paskudny ale smak: mniam!)

obiad: miałam pisać ryż z warzywami i kurczakiem ale to były warzywa z kurczakiem i odrobiną ryżu (dla mnie duży sukces, bo uwielbiam takie wypełniacze typu ryż, makaron i teraz walczę z tym)

kolacja: będzie wiejski z jakimś warzywkiem

woda: około 1,5l

sport: brak

Postanowiłam wrzucać zdjęcia żeby mieć większy ogląd na to co jem i bardziej się zmotywować.

Przygotowałam sobie też na jutro pastę marchewkową do kanapek.Wiecie co wam powiem FUUUUJ. Teraz wiem jak biedne są dzidziusie którym mamy wpychają kremik z marchewki :PP fuj fuj. Próbowałam ratować pastę dodatkiem cebuli i papryki, ale szału nie ma (mysli) nie wiem czy uda mi się to zjeść. Wygląda łanie...


15 października 2016 , Komentarze (4)

Jakby tu zacząć, no jak zwykle "co se schudnę to se przytyję" :PP

Wracam tu ale zaczynam trochę inną walkę. Wcześniej pojawiając się tu za każdym razem po prostu chciałam schudnąć, dla wyglądu, a jak już to osiągnęłam to sobie folgowałam. Nie to żeby było ze mną aż tak źle, ale jak już na wadze pojawia się 64kg to zapala mi się taka ostrzegawcza lampeczka.

No co no, mam cellulit, mam miłosną warstewkę użytkową na brzuchu.. ale już nie długo.

Tym razem owszem znów chcę schudnąć, ale nie dla samego ciała, tylko dla mojej nowej pasji. Od prawie roku chodzę na capoeirę i mogę z całego serca powiedzieć, że w końcu po wielu wielu latach od kontuzji znów znalazłam sport dla siebie. Ludzie są super, muzyka jest super, walka jest super... tylko że jak się ma zbyt ciężki tyłeczek i mało siły w łapkach, słabe mięśnie brzucha i pleców, to ciężko jest robić fajne widowiskowe sztuczki. 

Podsumowując:

CELE:

-wzmocnić obręcz barkową i ręce

- krata na brzuszku (bez przesady ale chociaż ciut ciut)

-mocne plecy

-zrzucić z siebie trochę ciężaru (chyba że przerobi się na siłę to wtedy ok)

METODY:

- zdrowe żarełko (wypróbuję smacznie dopasowaną, łatwiej mi utrzymać dietę jak mam ją narzuconą niż jak sama mam wymyślać)

- 2 do 3 razy w tygodniu capoeira

-2 razy w tygodniu aktywność domowa albo najlepiej byłoby się zmusić do biegania (tylko że ja tak nie lubię :( )

PARAMETRY STARTOWE (przy wzroście 172cm) :


15.10.2016

śniadanie: szakszuka (2 jajka sadzone na podduszonych warzywach z kminem rzymskim: 1/4 cebuli, 1/4 papryki, średni pomidor, 2 ząbki czosnku, łyżka koncentratu)

capoeira: 1h

obiad i kolację idę kombinować

Znalezione obrazy dla zapytania capoeira

Kiedyś tak zrobię (pa)(kujon)

30 października 2014 , Komentarze (5)

Że tak powiem - kwintesencja mojej osoby

Zeszły weekend spędzony u teściów czyli jedzenie, jedzenie, jedzenie i słodycze :(

Teraz na święta jadę do domu, pewnie będzie podobnie :(

Może zabiorę wagę z domu ze sobą , chyba znów dobijam do 60kg, a przynajmniej tak się czuję, Zobaczymy...

22 października 2014 , Skomentuj

    Cześć laseczki, wracam z nadprogramową oponką na brzuchu (szloch) a całkiem nie dawno cieszyłam się z tego co osiągnęłam :<. Jestem zła na siebie. Za każdym razem tak jest że jak czuję, że jest już ok to nie dążę do doskonałości, tylko odpuszczam jem słodkie jak słodyczoholiczka (czekolada) itd ;(. Eh dbanie o siebie to nie kończący się proces.

    Co tu dużo gadać, dostałam pracę, mega szybka przeprowadzka, totalna zmiana trybu życia, poczułam się atrakcyjna i pozwalałam sobie na zbyt wiele, ale chcę  się ogarnąć póki nie zabrnęłam zbyt daleko.

    Ogarniam się w kwestii jedzenia, chociaż boję się że moje obiadokolacje po pracy (mimo, że w miarę zdrowe) robią swoje. Zaczęłam też ćwiczyć callanetics - robię dokumentację zdjęciową, więc po kilku godzinach pokażę co i jak i czy są jakieś efekty czy nie.

Powracająca z podkulonym ogonem just.kiss.me (loser)

18 września 2014 , Komentarze (3)

Wiecie że zajęło mi to jakieś 3 lata... Żeby osiągnąć sukces i jako tako go utrzymywać. Mówiąc wprost - jestem z siebie zadowolona. Podobam się sobie. Nawet mój własny prywatny na dodatek złośliwy, młodszy brat stwierdził, że jest OK. Oczywiście nie wyglądam jak te super sexy dziewczyny z motywacji, ale dobrze się czuję w swoim ciele.

A co najzabawniejsze... chciałam znaleźć zdjęcie które by pokazywały moją sylwetkę jak było 10kg więcej. Ale nie mam... jak już jakieś zdjęcia są to widać tylko moją twarz, pyzatą, nawet bardzo, ale twarzy nie chcę tu ujawniać. A reszta ciała jakby to powiedzieć... na każdym zdjęciu zgrabnie się chowałam za innymi osobami. Jak siedziałam to na kolanach trzymałam torbę chowającą mój brzuch. Co to człowiek nie wymyśli, żeby ukryć co nie co. Starych zdjęć nie ma ale są aktualne :)

Ostatni raz tyle ważyłam w liceum...

Nie podoba mi się tylko górna część moich ud. Ale nawet za czasów świetności jak ja to mówię, miałam taki "problem" z którym jakby nie było nauczyłam się żyć. Jak pomyślę że kiedyś w udach miałam po 6cm więcej to rany...

1 września 2014 , Skomentuj

    Dzień pierwszy nie jedzenia słodyczy zaliczony. Cieszę się tym bardziej, że tata znów przyniósł jakieś rodzynki w czekoladzie i tradycyjnie wafelka grześka. Ja nie wiem co on z tymi grześkami ma. W sumie jak mieszkałam sama to nie miałam jakiegoś dużego problemu ze słodyczami, bo po prostu nawet nie chciało mi się wieczorem ubierać i specjalnie po nie iść do sklepu, ale w tu słodycze same przychodzą do domu :|... No nic trzeba się nauczyć opierać pokusie :)

     Coś mi waga spada i obawiam się że to niestety nie tkanka tłuszczowa, a mięśnie spadają. Nie ma co się oszukiwać ruszam się znacznie mniej. Mimo że wcześniej nie ćwiczyłam regularnie, to jednak ruch był naturalną częścią życia w Krakowie. A to tenis z chłopakiem a to rolki rower jakoś samo tak wychodziło. A sama jakoś nie mogę się zbytnio zmobilizować.

     Może jakieś wyzwanie? Bo motywacji sama w sobie niestety znaleźć nie potrafię. Nie będę owijać w bawełnę. Jeśli w lustrze wyglądam już dla siebie ok, ani źle ani rewelacyjnie to nie mam siły żeby zebrać się za ćwiczenia i porządne jedzenie. A nie oszukujmy się rewelacji jeśli chodzi o moje ciało takiej żeby krzyczeć oh i ah też nie ma i wiele można poprawić.

Ktoś powinien mi krzyczeć nad uchem: KOBIETO ALBO COŚ CHCESZ ALBO NIE!

No właśnie chcę coś jeszcze zmienić czy nie?