Hej,
dziś będzie dłużej, bo dzieci wyzdrowiały!!!!! NAWET NIE WIECIE JAK SIĘ CIESZĘ O TAK!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! i jeszcze raz TAK!!!!!!!!!!!!!! i co tam jeszcze raz !!!!!!!!!!! :):):):)
Jak mnie natchnie, a dokładnie jak znajdę chwilę czasu to planuję zrobić pomiary ciała (robię je mniej więcej raz na miesiącu rano) i się nimi pochwalę:).
W ciągu ostatnich dwóch tygodni przybył mi 1kg, ale nie zamierzam się tym martwić. Jak mawia mój dziadek "koń ma dużą głowę to niech on się martwi".
Co do świąt to poległam tzn. w sobotę było całkeim ładnie, a w niedziele dałam czadu bo moi rodzice przynieśli mój ukochany mazurek, smak dzieciństwa. To był normalnie zamach na mnie i na moją dietę :). Zjadłam go tyle, że sie pochorowałam. Co roku jadłam go więcej, ale po 3 miesiącach zdrowej diety okazało się, że mój organizm nie jest gotowy na taką ilość tłuszczu więc w poniedziałek było już grzecznie :).
We wtorek i środę też już było raczej grzecznie, a dziś to już bardzo grzecznie (patrz. niżej:D:D:D).
W ogóle to chyba przestanę odliczać dni, bo chciałabym żeby takie jedzenie stało się moją codziennością.
Motywacja:
Jest!!! Życie usiane samymi sukcesami jest nierealne więć biorę wszystko na klatę i działam dalej!!!!! Od sylwka w 3 miesiące poszło około 10 kg w dół. 1 stycznia ważyłam 83,4kg :):) To jeśli dalej bedę tak chudnąć to na lipiec powinnam być już sexi :)
Jedzienie (vitalia ustaliła mi na 2300 kcal, karmię):
* śniadanie, 2 śniadanie, obiad - zgodnie z vitalią
* podwieczorek -2 domowe razowe muffinki
* tuż przed rowerem zjadłam cukierka od kolegi z pracy (urodził mu się syn) :D:D
* kolacja - kawa latte bezkofeinowa z syropem miętowym, krówka - spotkalam sie z koleżanką:)
Picie:
ok 2l wody, kawa z mlekiem (dużo mleka)
Ćwiczenia:
Rower 2* 9,7 km - na skrzyżowaniu zaczepił mnie koleś, że niby tak fajnie jadę, że powinnam startować w amatorskich zawodach, dobrze trzymam tempo i takie tam... Czyżbym już była sexi ? :)