Oczywiście, że wzięłam pod uwagę Wasze rady o doborze menu i jednocześnie wsłuchując się w moje zachcianki pokarmowe dostosowałam jadłospis vitalijkowy do siebie. I jest efekt! Dla mnie bomba! Nie wymagam, żeby było tak co tydzień, ale co jakiś czas mogłoby. :) Wielkim sprzymierzeńcem w traceniu kilogramów jest temperatura, która odbiera wszelkie chęci, nie tylko do jedzenia, a poza tym nauczyłam się pić wodę mineralną, minimum 1,5 l.
Najbardziej cieszę się z tego, że w ogóle podjęłam decyzję o odchudzaniu! To najważniejszy krok, bo następne, przy Waszej pomocy i mojej obecnej determinacji będą łatwiejsze (chociaż nie zawsze), a efekty będą stymulować dalsze dietkowanie.
Cały czas mam nadzieję, że obniżę swój wiek biologiczny, bo fizycznie, mimo wielkiej nadwagi, wyglądam na 10 lat mniej - zmarszczek nie posiadam, bo tłuszczyk "wyprasował" wszelkie zmarszczki, a sylwetka mimo obszerności zachowała proporcje. Mam niezły materiał wyjściowy, więc do dzieła!
A to mój vitalijkowy, bardzo fajny obiadek: