znowu na plusie i to dużo :( Mam dosc ciaglego odchudzania, całe moje życie to jedna wielka dieta.... :(
Ostatnio dodane zdjęcia
Ulubione
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 10468 |
Komentarzy: | 134 |
Założony: | 25 listopada 2013 |
Ostatni wpis: | 30 maja 2017 |
kobieta, 31 lat, Szczecinek
170 cm, 62.90 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
znowu na plusie i to dużo :( Mam dosc ciaglego odchudzania, całe moje życie to jedna wielka dieta.... :(
wszystko szlo w miare ok do dzisiaj- w nocy obudzilam sie i zjadlam czekolade + troche cukierkow. Szczerze? to nawet nie pamietam jak to robilam... to jest to wlasnie o czym pisalam wam wczesniej. Moje nocne ataki.... Zawsze mnie to załamywało i w konsekwencji doprowadzalo do konca diety- jak? a tak ze z reguly z powodu wyrzutow sumienia nastepnego dnia fundowalam sobie cos a la glodowke. potem moj organizm sie buntował i oczywiscie konczylo sie jak zwykle- jojo. Dlatego dzisiaj rano wstałam i pomyslałam "walcze dalej". poszlam pobiegac " na czczo" i uwaga : JEM DZISIAJ NORMALNIE ( w sensie zgodnie z moja dieta) ale za kare ide jeszcze raz dzisiaj biegać. koniec z głupimi głodówkami.
KONIEC.
Dzisiaj miałam sie zważyć i strasznie sie tego bałam bo wczoraj nagrzeszylam i zjadłam aż 1700 kcal. wiec bylam pewna ze znowu dostane po nosie od mojego ciala- a tu - 1 kg ;) meg amnie to zmotywowało. i pewnie gdybym sie nie zważyła a w głowie by mi siedziało że znowu skopałam, znowu bym sie załamała i z diety byłyby nici. Wiec warto czasem przezyciezyc strach bo mozna sie milo zaskoczyc. Do końca lutego BEDE ważyć 65. czyli 4 kg w dół jeszcze. BEDE. NIE MA INNEJ OPCJI. A wczoraj te 1700 skad sie wzielo? moja mama zostawiła czekolade na wierchu i mialam taka ochote... ale powiedziałam NIE. i zjadłam za to owoce z otrebami, rodzynkami i mleczkiem kokosowym i sie troche kalorii nazbierało :( ale czuje ze znowu zaczynam nad soba panować, nad tym swoim łupim obżarstwem...
Krok pierwszy: Raczej nigdy nie starałam sie zastanawiać nad motywami swoich działań, no właśnie dlaczego? W trakcie nauki do egzaminu z kryminologii napotkałam się na następujące zdanie
"Skuteczne oddziaływania resocjalizacyjne to takie które pozwalają wyeliminować dynamiczne przyczyny zachowań kryminogennych"
No właśnie, a gdyby to przenieść na moje odżywianie? Jestem typem osoby która ewidentnie cierpi na kompulsywne objadanie się. I zaczęłam sobie zdawać sprawe że to nie jedzenie jest moim wrogiem, ale moja psychika - precyzując - to, że sama sobie uwarunkowałam że wszelkie sytuacje które powoduja u mnie wieksze emocje ( zarówno dobre jak i złe) powodują że zaczynam sie obżerać.
Potwierdzeniem na to jest to że moja mama ostatnio stwierdziła "Jesz jak zwierze", kiedy właśnie w jakimś euforycznym amoku pożerałam piątą suchą bułkę ( Tak, piątą xD) Afekt? Mozna to tak nazwać, bo pożerając te bułki ani mi one jakoś nie smakuja ani nic. Jem po to żeby poprostu jeść i nie kontroluje tego.
Krok drugi:
Druga rzecz, która zauważyłam to to że jestem osobą która długo pamięta złe chwile, ale bardzo szybko zapominam o tych dobrych. O ile na płaszczyźnie życia nie jest to jeszcze takie złe- bo motywuje do dizałania i dążenia do celu, to na płaszczyźnie odżywiania to jest kolejny krok który powoduje u mnie wzrosty wagi np.
Rano pozwalam sobie zjeść świeżą pachnącą bułeczke ( tak- znowu te bułki xD) ale potem bardzo szybko zapominam jaką przyjemnośc mi to dało i znowu mam ochote na cos innego równie kuszącego zamiast pomyśleć - "halo stop, nagrzeszyłam rano to teraz na spokojnie jem normalne zdrowe rzeczy, a jutro rano zjem sobie coś innego kuszacego"
Krok trzeci:
Koniec z usprawiedliwianiem sie przed samą sobą. DLaczego? Dlatego że na plaży nikt nie będzie na widok moich fałd mówić- " o napewno przerwała diete bo byla przed okresem i miała ochote zjesc konia z kopytami"
Zamieszczam te analize nie po to zeby was zameczac moim chorym podejsciem ale po to ze moze ktoras z was zobaczy w tych zachowaniach jakieś swoje "odruchy" i postara sie je wyeliminować :) Ja już wiem nad czym pracowac. Niby to oczywiste ale ta swiadomosc mi dała bardzo bardzo dużo. Np to że zamiast pożerać sałatke w szale popijam zielona herbatke i słucham muzyki. A sałatke zjem za 2 h :)
Buziaki!
Kilogramy lecą ja nabieram wiary w siebie. Teraz jest mi nawet lekko ale wiem że nadejdą trudne chwile dlatego staram sie cały czas pracować nad swoją wolą, Ale jest duży sukces - znowu chce walczyć. Za miesiąc zamierzam wskoczyc w moją dress of sucess i przeparadować A. przed oczami. Niech zbiera szczeke z podłogi. A Wy jak tam? Walczycie?
Witajcie ponownie,
Znowu powracam, tym razem totalny upadek. TOTALNY. Wszystko przez facetów, A w zasadzie to jednego. Co tu dużo mówić- dostałam kosza. Skompromitowałam sie. i Chyba już gorzej być nie może, a że wszystkie porażki zawsze przeżywam bardzo do siebie, a miłosne to już w ogóle tak wiec przytyłam sobie najpierw 1,2 a potem co tam na bogato- 10 kg. Tu powinna nastąpic chwila wymownej ciszy. Faceci to jedyna rzecz która jest w stanie mnie aż tak wyprowadzić z równowagi. Nie mam mocy załamałam sie totalnie...
Dzisiaj dzień 7," obciełam" troche ilosc kalorii przez to wczorajsze objadanie. Ogólnie jest ok, walczę! Stosowala któraś z was dietę 5+ 2 ? Bo ja si ewlasnie zastanawiam czy nie sporobować :) Trzymajcie sie skarby!!! Dziekuje Wam za wsparcie <3
dzisiaj się nie wyspałam do tego cały dzień w pracy i mega atak głodu gotowy ... Miałam taka ochotę na słodkie ze masakra... objadlam się ale zdrowo. Słodkie zmieniłam na kurczaka i buraki, 2 kromki pełnoziarnistego chleba garść orzechów i mleko. Dużo kalorii - wiem. Ale wydaje mi się ze i tak lepiej niż miałabym się rzucić na słodkie a ja mam tak ze jak znowu poczuje smak słodyczy to w następnych dniach pewnie znowu bym uległa a tak to tak jakby zapominam .. trochę mnie oto podlamalo e boje się ze nie wytrwam ale chcę walczyć dalej, nie chce się poddawać! Pójdę dzisiaj pobiegać to Spale cześć tych kalorii...
trzymam sie dzielnie, pierwsze dni najgorsze. Dzisiaj widzialam się z H.( taki chlopak z ktorym sie spotykam) i stwierdzam ze faceci sa beznadziejni. Liczy sie dla nich glownie wyglad masakra... czy naprawde ciało jest najwazniejsze? Juz przestaje wierzyc ze jest inaczej... wkurzylo mnie to i podkrecilo do walki .... H. generalnie komentuje moja kolezanke ze ma taka cuowna figure i wg... Nie robi tego zbyt czesto ale ja jestem troche przewrazliwiona w tym temacie z tego powodu ze mi przybylo te kilka kilo i nie czuje sie do konca atrakcyjnie...
Dzisiaj pierwszy dzien dobrze zaczęty, rano bieganie + mel B, zdrowe śniadanie, czuję że będzie ok, walczę!!!!