Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 2751
Komentarzy: 36
Założony: 29 grudnia 2013
Ostatni wpis: 13 lutego 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
big.return

kobieta, 28 lat, bydgoszcz

168 cm, 64.10 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

13 lutego 2014 , Komentarze (2)

Mam zakwasy... Zawsze mówiłam, że lubię to uczucie, bo to znaczy, że się nie opierdzielam, że daję moim mięśniom popalić. i to prawda. Ale lubię jak się pojawiają na chwilę. Obecne trzymają mnie od poniedziałkowego biegania, to nie dlatego, że nie mam mięśni, MAM, ale codziennie moje zakwasy pielęgnuję.. trochę już jestem nimi zmęczona..
Przez te ostatnie 3 dni podstawa moich ćwiczeń jest rowerek stacjonarny, jeżdżę, po ok, 1,5-2h + ćwiczę na ręce z hantelkami do tego oczywiście brzuszki, no i od wczoraj robiłam sobie wyzwanie dzień 24 Chodakowskiej, szybkie 5min na nogi :>
Od zawsze mam wrażenie, że rower to niewiele.. Ostatni raz ważyłam się w poniedziałek lub we wtorek.. miałam 64,5 i postanowiłam sobie za wszelką cenę zejść do poniedziałku poniżej 64. Mam nadzieje na najwyżej 63,9.. to 0.7kg w tydzień, nie jest to kolosalnie dużo, ale zastanawiam się czy nie robię za mało żeby to osiągnąć..
Jeśli chodzi o jedzenie... po niedzielnej wpadce już jest jak najbardziej OK.
Liczę kalorie, ale nie jakoś obsesyjnie, bez żadnego ważenia, na oko.. i tak 'na oko' to jem ok. 1500kcal.. WYDAJE SIĘ BYĆ OK, no nie?
Chcę wyjść już z tej cyfry.. baardzo, to nie pierwszy raz kiedy tak mam.. Tak ze nie mogę się jakiejś pozbyć..pamiętam że najtrudniej było mi pozbyć sie 68 i coś.. ciągle do tego wracałam. waga skakała mi w granicach 0.5kg i nie chciała iść dalej. Dlatego tak bardzo czekam, na 63,9 potem 63,5 i potem 62 i coś.. jejciu do piątki z przodu już tak blisko! <3

taka leciutka motywacja :))



Upiekłam dziś szarlotkę na kruchym cieście, (jak ja dawno nic nie upichciłam) wyszła PRZEEEPYSZNA, zresztą.. to że już jej nie ma, mówi samo za siebie :D
Udało mi się odratować jeden kawałeczek na jutro :P  przy okazji następnego postu wrzucę jej zdjęcie.  Była pyszna i co najważniejsze lekka, bo na dużą formę (średnica 26cm) użyłam tylko jedno jajko, 150g masła, 250 mąki, 2łyżki cukru, 70g cukru pudru i duuuuuuuuuuuużo jabłek :>



Za trzy dni ważenie.. trzymajcie za mnie kciuki..

11 lutego 2014 , Komentarze (2)

Cześć dziewczyny :*
U mnie kicha, nie wiem od czego zacząć, wgl nic nie wiem, bo nie moge pozbierać myśli.. Może tak trochę to podzielę:

ŻYCIE:

Aktualnie ma ferie, ale miały one wyglądać zupełnie inaczej. Wszystko się popierdzieliło i to już na samym początku. Bo od razu w pierwszy weekend na 18. mojej koleżanki poznałam pewnego chłopka, tzn tak nie zupełnie od zera poznałam, jesteśmy w jednej szkole, mamy razem wf, ale w sumie nigdy nawet nie gadaliśmy. No ale tam się zbliżyliśmy, później gadaliśmy przez kilka dni, mieliśmy się nawet spotkać jak wyzdrowieje, bo się rozchorował, no ale nic z tego nie wyszło..  Nie wiem co się stało po prostu się wymiksował ze znajomości ze mna, nie odzywa się. zobaczymy jak to będzie wyglądać jak wrócimy do szkoły..
Dlatego właśnie nie moge pozbierać myśli i jestem trochę rozbita.. bo to nie pierwsza taka sytuacja.. po prostu jest mi przykro..



DIETA:

Dieta JUŻ ok. W niedzielę zawaliłam, może nie jakoś bardzo ale wystarczająco.. ale od wczoraj dietowo jest juz ok, dalej zapisuje co jem i licze kalorie wszystko pod kontrola, dzis postanowiłam się zważyć, natępnym razem zrobie to w poniedziałek,  wiem że poległam ostatnio trochę i to kilka razy, ale powiedziałam sobie KONIEC TEGO i choćby nie wiem co w poniedziałek chce zobaczyć 63.x chociażby to miało być 63.9 NIE MA ŻE BOLI!



ĆWICZENIA:
 Tu sie mogę pochwalić.! Mimo niedzielnej klęski, wczoraj dałam czadu. Przynajmniej jak dla mnie :P Wspomniałam już że zaczełam biegać, byłam w zeszłym tygodniu z siostrą, żadnego wyczynu nie było pół godzinki z przerwami, ale byłam zadowolona, tym bardziej że sie nie rozchorowałam ( jak ona) :/ Wczoraj.. Postanowiłam sobie mocno, że bedę w tym tygodniu zapieprzać na całego. Miałam w niedzielę doła z powodu tego chłopaka, ale w poniedziałek zebrałam sie do kupy i postanowiłam wszystko zebrać : D Chciałam dac sobie wycisk, poćwiczyć z Chodakowska i co? I MIAŁAM AWARIE INTERNETU :/ No myślałam, że dostane wściekliznę  grrrrrrrrr!
Ale NIE DAŁAM SIĘ! Postanowiłam: pojde biegać,  sama.. kiepska perspektywa, ale CHCĘ! I poszłam i jestem z siebie dumna bo biegnąc ciaglę dokładałam sobie czas, aż w końcu doszło do tego, że obiegłam całe moje osiedle BEZ ZATRZYMANIA to wyszło 25min w całkiem niezłym tempie.. ok 5-6km :D JA JESTEM Z SIEBIE DUMNA Z TEGO POWODU. dziś mam lekkie zakwasy w udach :P
dziś nie biegałam, nie brałam się też za dywanówki, ale też jestem z siebie zadowolona, program 300 brzuszków realizuje sumiennie a do tego dziś 2h na rowerku stacjonarnym :)



8 lutego 2014 , Skomentuj

Widze ze już troche mnie tu nie bylo bo nawet pomiaru nie wrzuciłam. Ale jeszcze dziś sie z tym wstrzymam. Waga jutro :> Jestem tylko na chwilke w dodatku pisze z telefonu U mnje wszystko dobrze. No moze mialam troche gorsze dni po poprzednim weekendzie ale mam nadzieje ze nie odbije sie to na moich wynikach.. ZOBACZYMY. Wlaściwie to chcialam sie czyms pochwalic.. zaczelam dzis... SEZON NA BIEGANIE. poszlysmy z siostra dzis pierwszy raz w tym roku. Mam nadzieje ze pogoda nam tego nie przerwie. TRZYMAJCIE KCIUKI :*

2 lutego 2014 , Komentarze (2)

Czeeeść :))
Właśnie zaczęły się moje ferie.. Choć chyba powinnam powiedzieć ferie mojego miasta.. Bo ja przez 1,5tyg. śmigam na praktyki
Baardzo mi sie to nie uśmiecha, bo zostanie mi tylko kilka dni takiego naprawdę wolnego, a nie da się ukryć do szkoły też mam nie mało do zrobienia.. Zacznę od czytania Pana Tadzia -,-
Co prawda znalazłam sposób na czytanie lektur, właśnie w drudze na praktyki, ale i tak nie zdążę tego skończyć..
Ferie będą pracowite..
Choć zaczęły się ferie i powinnam się wysypiać, to w najbliższą noc dzięki praktykom będę śpać ok 3,5-4h, bo ide na 18. :D
A teraz dietkowo...
Udało mi sie z wodą! <3
Co dziennie napełniam 1,5l butelke i ja wypijam, a często nawet więcej. UDAŁO MI SIĘ!
Przestałam sie mierzyć, bo uważam że to bez sensu, raz zmierzę się w jednym miejscu następnym razem gdzie indziej i tylko ma fałszywy obraz.. Waga, bardzo oporna.. Dziś 64,1kg. Bardzo powoli, ale do przodu.. Myslę, że pogodziłam się z tym i znalazłam sobie optymalny sposób.. Żeby się nie denerwować,bo to doprowadziłoby tylko do porażki. Ja po prostu.. liczę kalorie, chce to mieć pod kontrolą, jem ok 1600kcal i ćwicze codziennie, co najmniej brzuszki i godzina na rowerze, może robię za mało, albo źle jem, nie koniecznie za dużo, tylko.. np wydaje mi sie że jem za dużo chleba ostatnio, ale ciężko mi go ograniczyć..
Mam nadzieję, ze ta impreza przybliży mnie do celu a nie od niego oddali, dobrze, że nie mam za dużo kasy, nie będę pic :D
Leeecę zobaczyć jak Wam idzie :*

25 stycznia 2014 , Komentarze (2)

Troszkę rzadziej tu bywam, ale doba jest dla mnie za krótka hihi
Dzisiaj przysiadłam na dłużej i nadrobiłam zaległości u was :))
Dużo mi to dało.. Już u pierwszej osoby, ktorą odwiedziłam.. Dało mi to do myślenie i chyba muszę wprowadzić jeszcze trochę zmian.. JAK NAUCZYĆ SIĘ PIĆ DUŻO WODY?! Spróbuję tak: Kupiłam 1,5litorową butelkę  i codziennie będę ja napełniać,  i do końca dnia musi być pusta, muszę też zacząć nosić wodę do szkoły.. więc jak będę brać pół litra do szkoły to do mojej butelki już tylko litr :) MOŻE SIĘ UDA.. OBY!


Zastanowiło mnie też to, co jem.. liczę kalorie już prawie od miesiąca i mieszcze się w granicach 1500-1800kcal, to dobrze, ale chyba jem za dużo sera, serków topionych  i tego typu produktów, ograniczę to!

Nie mierzyłam się ostatnio, bo szczerze mówiąc... zniechęciłam się do tego.. dwa razy pomogła mi siostra, jak mierzyłam sie sama, miałam zupełnie inne wyniki.. nie robię tego w odpowiednich miejscach.. Kontrola wagi w poniedziałek, może wtorek..  Na razie pan O. nie pozwala :D Chciałabym zobaczyc chociaż malutką zmianę, ale się nie nakręcam, bo poczatkowo tez przez ponad tydzień nic, a potem od razu poleciało 0,8kg

Moje ulubione, dostępne caaaały rok owoce.. obrazujące moja figurę :( z przeklętym centymetrem :D

22 stycznia 2014 , Komentarze (1)

Cześć dziewczyny :))
Dawno mnie tu nie było.. czas.. a raczej jego brak, ale u mnie wszystko w porządeczku, daje radę :)))
Jestem strasznie zabiegana, szkoła, praktyki, dodatkowy niemiecki, siatkówka no i moje domowe treningi :)
Na razie żadnych nowych wyników moje pracy nie dodaje, bo właśnie dostałam okres.. pro po... Mój kręgosłup się buntuje :(
No ale nic, jest dobrze :) Dzisiaj.. mimo że jestem chemikiem dzień humana na 100% Miałam dziś do ogarnięcia wos i polski.. Jestem w sumie w szoku, że tak gładko mi poszło.. minęły mi jakieś 2,5h i wszystko ogarnęłam..
Jestem PADNIĘTA! No ale nic, dziś zostało mi już tylko dokończyć ten wpis i przygotować sobie jedzonko na jutro..
Jest dość wcześnie więc może zmobilizuje sie jeszcze do ogarniecia fiszek, albo zacznę czytać lekturę.. tym razem nie-boska komedia na celowniku :D
Okres daje mi popalić wiec dziś tylko program 300brzuszków. TEGO NIGDY NIE ODPUSZCZAM! Na razie nie widzę żeby się brzuszek jakoś porządnie zmniejszył, ale zrobił się twardy, nawet mocno, a to już sporo :)




Jutro, jak będę w szkole wpadam do Was i nadrabiam zaległości :))


16 stycznia 2014 , Komentarze (1)

Czeeeść dziewczyny! NIE UWIERZYCIE!
Dobra.. to ja nie mogłam uwierzyć :D
Miałam wczoraj ciężki dzień dopadł mnie dołek absolutny.. trochę podjadałam wieczorem ale nie powiedziałabym że 'zawaliłam' bo zjadlam kilka herbatników i pomarańczę nadprogramowo.. chyba nic więcej.. nie jestem pewna.. W każdym razie...
weszłam dzisiaj na wagę.. tak od niechcenia.. nawet się nie załatwiłam.. a tu co?
64.4KG <3
Na reszcie postępy i to to jakie! Ostatni raz jak się zważyłam miałam 65.4 wściekłość na 100% ale cos mi nie pasowało..  Więc jest pięknie :>
Po tym wczorajszy dołku nie poszłam do szkoły.. nie warto za dużo bym zawaliła bo na nic się nie przygotowałam.. Mama dziś też ma wolne, pojechałyśmy razem w milion miejsc.. Na końcu na zakupy GIGANTYCZNE, bo w lodówce zaczęło już witać tylko światło. Wróciłam tak głodna że nie macie pojęcia. Ale twardo nie jadłam c opadnie tylko migusiem zabrałyśmy sie za obiad. Był przepyszny! I mega zdrowy przy okazji.. Bo ziemniaki, mrożone warzywa z patelni i pierś z kurczaka. MMMMMMNIAAM <3 Trochę moze zjadłam za dużo, ale wiecie co? Mam to gdzieś! To było pyszne i zdrowe, a że zjadłam tak późno to nie zjem podwieczorku, więc i tak w bilansie dnia wyjde na mniej! :>
Naprawdę dostałam tym DNIEM WAGAROWICZA i trzema cyferkami na wadze WIELKIEGO POWERA!
Dzień wolny, a ja tak właściwie dopiero teraz mam tzw. 'czas wolny', bo tak to wygląda, że zero w nim wolności.. Biorę sie za niemiecki i całą resztę szkoły, potem zrobię zaległe brzuszki, tzn wczorajsze, bo nie odpuściłam ich sobie świadomie, naprawdę! Kompletnie o tym zapomniałam, więc niedługo zrobię wczorajsze, a wieczorem dzisiejsze :>  Ale oczywiście na brzuszkach sie nie skończy! <3



JA TEŻ BĘDĘ TAKI MIEĆ!

13 stycznia 2014 , Komentarze (1)

Dziś bardzo pomógł mi post Ewki o wspólnym treningu łącząc się w czasoprzestrzeni! Nie macie pojęcia jak mi nim dziś pomogła! Wróciłam do domu po bardzo ciężkim dniu. Byłam do tego stopnia zmęczona.. chyba bardziej psychicznie niż fizycznie, że zrobienie sobie herbaty mnie przerosło.. W momencie kiedy ją rozlałam zalewając wrzątkiem i przy okazji parząc sobie rękę zamiast saszetki z herbatą rozpadłam się zupełnie... Wypłakałam się, zmyłam z twarzy czarne plamy tuszu i nie wiedząc co z sobą zrobić włączyłam komputer.. facebook.. i prawie natychmiast natknęłam się na ten jej wpis.. Bardzo się go uczepiłam i DAŁAM RADĘ. wzięłam się w garść, zaparzyłam sobie kawę (tym razem bez robienia sobie krzywdy ) i zadzwoniłam do bliskiej mi osoby.. Nawet nie zauważyłam kiedy moja kawa się skończyła a humor poprawił.. a tu do treningu zostało 1,5h.. więc zabrałam się za to co jeszcze dziś zrobić musiałam.. NAUKĘ. NIe wiem jak to działa ale tak ucieszyłam sie na ten 'wspólny' trening, że ze wszystkim było mi łatwiej.. także z treningiem, bo wybrałam największy dla mnie POZIOM HARD---> trening z gwiazdami. I DAŁAM RADĘ!


wyczerpana ale szczęśliwa <3

jutro waga.. co raz bardziej wydaje mi się, że źle się po prostu pomierzyłam.. jutro
weryfikacja...



A to wisi na moje tablicy korkowej

12 stycznia 2014 , Komentarze (3)

Cześć dziewczyny
Miałam się wczoraj zmierzyć zrobiłam to dzisiaj.. Wagi nie było, bo.. zaparcia.. więc to nie miałoby sensu.. od dawna mam 'problemy brzuchowe' więc postanowiłam, że będę się ważyć wtedy, kiedy będę mogła, a pomiary regularnie..
POMIARY.. No właśnie..Tu też jest problem.. za pierwszym razem pomogła mi siostra, dziś mierzyłam się sama i nie jestem pewna czy robię to dobrze.. podejrzewam że nie..
Niby każdy dzień mam aktywny ale czy aż tak żeby w ciągu 12dni było:
biodra -2cm
talia -1,8cm
brzuch -2cm
udo +0,2cm
łydka -1cm
Możliwe?!


Zawsze z tym  problem!

Gdyby takie zmiany były prawdziwe to już mnie waga nie obchodzi, będę zadowolona :) Możliwe?!

10 stycznia 2014 , Komentarze (1)

Cześć dziewczyny :)
Idzie mi dobrze, tak sądzę :)
Wciągnęłam sie już ponownie w ten system posiłków i co dziennych ćwiczeń.. teraz wiem, że sama siebie oszukiwałam mówiąc, że nie jestem w stanie ograniczać pewnego jedzenia i ćwiczyć regularnie jak mam szkołę, bo jestem zmeczona, potrzebuję cukru itd.. WYMÓWKI, WYMÓWKI, WYMÓWKI! Nienawidzę się za to!
Na szczęście to już za mną :)
Tak się składa, że tak mi się teraz pieknie pozmieniało, że ruch mam bardzo ułatwiony :) Dzisiaj zrobię 5dzień programu 300 brzuszków, (już się nie mogę doczekać tamtych efektów!) a poza tym: w czw mam dwa wf.. zazwyczaj mało intensywne, jednak w tym tygodniu byłam w szoku.. mamy je z chłopakami z poligrafii.. graliśmy w NOGĘ! Na początku strasznie nie chciałam, a potem było super.. w sumie to byłam nieźle spocona po 30minutach , byłam tak wykoczona, że oprócz p300b nic nie robiłam, ale jak ten wf nie bd zadowalający to do brzuszków dorzucam rower stacjonarny. W pt mam siatkówkę. 1,5-2h + p300b, w sobotę wieczorem jeżdżę z tata na basen, w zeszłym tygodniu bylismy pierwszy raz zrobiłam 26długości i potem juz odpuściłam, bo czułam, ze już mi sie nogi buntują, postanowiłam, że zawsze muszę tyle zrobić minimum :D  Po feriach czyli od połowy lutego bedę jeszcze chodzić na siatkówkę w szkole, też ok 1,5h, wiec zostają mi do zagospodarowania ledwo 3dni :) W niedziele mam zamiar robic chodakowską, a na dwa pozostałe raczej rower+ Mel B a jak będę miała tyle siły to Chodakowska. NIE MA MOŻLIWOŚCI NARZEKANIA, ŻE ZNUDZIŁY MI SIĘ DYWANÓWKI BO NIE BĘDZIE ICH TAK DUŻO

W sobotę dopiero drugi raz robie pomiary, mam nadzieję, na chociaż maleńkie zmiany no i waga :D 3MAJCIE KCIUKI.