Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Duża kluska o imieniu Katarzyna :) Żona, matka, doktorantka. Zalatana pomiędzy uczelnią, a domem. Chcę w tym wszystkim zmienić siebie. Kilka razy podejmowałam rękawice do walki z kilogramami, ale zawsze jakoś tak mi nie szło. Mam cel - być piękną na długie, długie lata. Żebym już więcej nie musiała kupować ubrań w rozmiarze 44.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 25205
Komentarzy: 209
Założony: 27 stycznia 2014
Ostatni wpis: 10 października 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
ka_wu

kobieta, 34 lat, Bydgoszcz

168 cm, 78.40 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

3 stycznia 2018 , Komentarze (2)

Jak większość tych, których teraz pełno w klubach fitness i na siłowniach poszłam na trening. 20 minut na bieżni 30 minut zajęć CX WORX ćwiczenia głównie na mięśnie brzucha. Może coś tam jest pod tą górą tłuszczu.

Na Nowy Rok nie chcę snuć postanowień - działam. Rozliczcie mnie w grudniu 2018.

20 listopada 2017 , Komentarze (4)

Hej!

Dawno do Was nie pisałam. Można się tylko domyślać dlaczego. Wracam ze spuszczoną głową i wagą na plusie. Pasek zaktualizowałam wagą obecną. To, co kiedyś udało mi się osiągnąć trzeba odznaczyć grubą linią, a walczyć o nowe sukcesy.
Od dzisiaj do jutra w klubie, do którego chodzę jest akcja charytatywna i właściciele sieci przeznaczą 1€ za każdy kilometr, który zostanie zrobiony na maszynach w strefie cardio oraz dodatkowo po 10€ za każdego uczestnika wybranych zajęć grupowych u nas to zajęcia rowerowe z programami LesMills Zatem od 18 zaczynamy RPM, a po 45 minutach zajęcia Sprint. Zaczynam się modlić, żeby nie wyjechać z klubu rowerem stacjonarnym albo na noszach :p

Trzymajcie kciuki za moje 75 minut walki!
Dam znać czy przeżyłam!

5 października 2017 , Komentarze (6)

Hej!
Deszczowe dni, nastrój siada, nie pomaga czekolada, jedna kostka, nawet trzy, a gdy wrypiesz całą tabliczkę przychodzi myśl, po co Ci to było, skoro nie uszczęśliwiło. Ułuda szczęścia, wyimaginowane problemy, które próbujesz zagryźć, ehh. Muszę nauczyć się rozładowywać emocje w inny sposób, nie wiem, szydełko, haft, ćwiczenia, cokolwiek, co odciągnęło by moje myśli od jedzenia...

We wtorek nie dotarłam na RPM. Mąż mi się pochorował i chciałam go trochę odciążyć, żeby mógł wypocząć. Wczoraj też nie dotarłam na siłownię. Z aktywności były tylko przysiady. Spróbuję pójść dzisiaj na sztangi.

Zamówiłam dzisiaj prezent na imieniny dla męża. Skarżył się na odgrzewanie obiadów w mikrofali w pracy, więc pomyślałam o termosie. Zamówiłam Food Jug o pojemności 1L firmy Esbit. Czy ktoś z Was miał z nim może do czynienia i wie, czy dobrze się sprawuje?

Nie ukrywam, że w weekendy ja zamierzam z niego korzystać zabierając sobie ciepłe posiłki do szkoły. Plan mam taki, że zajęcia od 8-19.30, a chciałabym zjeść choć jeden ciepły posiłek w tym czasie... 

Menu środa:
Śniadanie: 120g gotowanego schabu,  kapusta kiszona
II Śniadanie: 60g gotowanego schabu, ogórki, papryka
Obiad: zupa z mieloną szynką, pieczarkami, fasolą szparagową, kiszoną kapustąPrzekąska: 1/2 bułki pszenno-żytniej (niezgodne z dietą)
Kolacja: 120g burger wołowy, sałata, papryka, ogórki

Dodatkowo: domowa drożdżówka z gruszką, tabliczka czekolady ;(

Menu czwartek:
Śniadanie: zupa z mieloną szynką, pieczarkami, fasolą szparagową, kiszoną kapustą
II Śniadanie: 60g gotowanego schabu, ogórki, papryka
Obiad: zupa z mieloną szynką, pieczarkami, fasolą szparagową, kiszoną kapustąPrzekąska: 60g gotowanego schabu, ogórki, papryka
Kolacja: 120g 
mięsa + warzywa (nie wiem jeszcze co)

3 października 2017 , Komentarze (2)

Hej!

Nowy miesiąc, nowe możliwości, może znajdę nową dawkę motywacji.
Kręcę się jak w jakimś pierdzielonym kołowrotku, co sobie schudnę, to zaraz przytyję, żeby znowu wracać do diety i ćwiczeń.
Ehh durna ja.
Na uczelni galimatias, zaczynam szukać pracy zawodowej, a doktorat będę ciągnąć dalej eksternistycznie. Weekendy zawalone, w tym semestrze w technikum farmaceutycznym zajęcia od 8-19.30 i tak weekend w weekend, plus jeszcze kilka piątków od 16-20, ale nie ma co narzekać, sama tego chciałam.
Dom opanowały wirusy, najpierw Młody, teraz Mąż dobrze, że ja jeszcze na chodzie.
Od wczoraj powrót z podkulonym ogonem do zasad DPM.
Wieczorem zaliczyłam Sprint z programu LesMills - interwałowe ćwiczenia na rowerach stacjonarnych. Motywująca instruktorka z zajęć na zajęcia wytrzymałość się poprawia. Może uda się trochę spalić.
Wróciłam do wyzwania przysiadowego od niedzieli.
Mąż zmotywował, bo stwierdził, że tyłek oklapł, a robił się już lepszy.
Cóż... Każda motywacja dobra.

Dzisiaj w planach też ćwiczenia cardio i też na rowerach. Program trochę dłuższy i bardziej zróżnicowany - RMP LesMills, gdyby ktoś był zainteresowany.


Menu:
Śniadanie: owsianka czekoladowa na wodzie, szkl.ananasa
II śniadanie: grejpfrut
Obiad: makaron gryczany z mielonym kurczakiem i pomidorami, 2 gruszki
Przekąska: pomidor, gruszka
Kolacja: nie wiem jeszcze (białka+ziarna)


Trzymajcie się dzielnie,
Kacha

22 września 2017 , Komentarze (1)

Hej!

Zgodnie z zapowiedziami poszłam wczoraj na Body Pump. Całe ciało dostało wycisk, ale najbardziej wczoraj odczułam pośladki i triceps. Wyciskanie francuskie to dla mnie masakra, a i Arnold Press przy ćwiczeniach na biceps też daje nieźle popalić. Swoją drogą nie sądziłam, że polubię ćwiczenia siłowe.

Dzisiaj mój Maluszek poszedł ostatni raz do Klubu Malucha. Będzie impreza. Zarządził chrupki i ciasteczka na pożegnanie dla kolegów i koleżanek. W podziękowaniu "ciociom" za troskliwą opiekę, życzliwość, cierpliwość, pomoc i wsparcie w rehabilitacji zrobiłam domową lawendową sól do kąpieli. Zapakowałam w słoiczki z kokardkami. Troszkę budżet nam się wymknął spod kontroli, dlatego pomyślałam, że będzie to miłe i stosunkowo niedużym kosztem. Od poniedziałku zaczynamy przygodę z przedszkolem. Trochę się martwię, czy będzie potrafił się tam odnaleźć. W klubiku spędził rok, znał "ciocie" i dzieci, a teraz wszystko będzie nowe. Mam nadzieję, że wszystko się nam ładnie ułoży.

Dzisiaj dzień pod znakiem awokado. @ za dwa dni i ciągnie mnie do słodkiego, więc zblendowałam 1,5 sztuki na krem z ksylitolem i kakao i będę się w ten sposób ratować.

Menu na dziś:

Śniadanie: placki owsiane z kremem z awokado, śliwki, pomidor
II Śniadanie: krem z awokado, kalarepa
Obiad: sałata rzymska z papryką, ogórkiem, awokado, jajkiem, sezamem, słonecznikiem i oliwą
Przekąska: krem z awokado, marchewka, ogórek świeży
Kolacja: 120 g łososia smażonego na oleju kokosowym, surówka


Życzę Wam miłego weekendu. Ja sobotę spędzę w szkole, ale wyjątkowo niedziela będzie wolna i mam nadzieję wypocząć ;)


21 września 2017 , Komentarze (6)

Hej!

Wczoraj dietowo dzień przykładny, ćwiczeń nie było, chyba że policzyć mycie okien do aktywności, to może coś tam spaliłam.

Zaczynam przygotowania do 3 fazy DPM. W tym tygodniu będzie obfitować w awokado. A zatem skoro zrobię jakąś pastę do chleba, przydało by się też upichcić chlebek zgodny z założeniami diety. I tak padło na chleb gryczany. Przepis jest banalnie prosty, choć na wykonanie potrzeba trochę czasu, niemniej smak rekompensuje.
Dzisiaj w planach zajęcia Body Pump. W zeszłym tygodniu zaczęłam z nowym obciążeniem, w nocy nawet kołdra była dla mnie zbyt ciężka :PP
Mam nadzieję, że w tym tygodniu będzie dużo lepiej. Lubię te zajęcia, bo po skończeniu ich czuję w następnych dniach przyjemne drżenie mięśni - znakiem tego pracują wciąż ;)


I pamiętajcie!

20 września 2017 , Komentarze (3)

Hej!

Znalazłam to wczoraj na facebookowej grupie użytkowników klubu fitness,
do którego uczęszczam.

Stwierdziłam, że tym razem dołożę najwyższych starań, żeby żadna z tych wymówek nie stanęła mi na drodze do sukcesu. Nie tylko w kwestii dietowo-ćwiczeniowo-motywacyjnej, ale też w dalszym rozwoju kariery naukowej i zawodowej. 
Dietowo wczoraj prawie idealnie poza zakazanymi w diecie winogronami. Pojadłam ich trochę. Dostaliśmy od teściów, którym obrodziło full na działce. Ćwiczenia zaliczone, byłam na RPM (trening HIIT na rowerach stacjonarnych) - już wkrótce wchodzi nowy program jazdy, więc nie mogę się doczekać jakie nowe wyzwania dla nas przygotowano.


Tymczasem popijam Rooibosa i zbieram się do pracy, choć zimno, że hej.

18 września 2017 , Komentarze (2)

Hej!

Dawno się nie odzywałam, bo było mi najzwyczajniej wstyd. Bo ledwie udało mi się zobaczyć 79,5 kg na wadze, to dowaliłam sobie 5 kg przez czas urlopowania i centymetrów też przybyło, więc nie same złogi ani zatrzymana woda. Tak to jest jak po praktycznym wyeliminowaniu pszenicy i nabiału sięga się po białe pieczywko, mleczko czy lody, czekoladki, ciasteczka i inne pierdzielstwa. Ale już się ogarnęłam. 

W zeszły poniedziałek pomierzyłam się, zważyłam (waga 84.5 kg) i wróciłam z podkulonym ogonem do zasad Diety Przyspieszającej Metabolizm H.Pomroy.
Co mnie skłoniło, czarę goryczy przelało spotkanie z dawno nie widzianą sąsiadką, która pogłaskała mnie po brzuchu i zapytała kiedy następne. No jak się ma wydęty bebzol po wsuwaniu pszenicy, to takie są efekty.
I tak od poniedziałku dieta prowadzona przykładnie: 5 posiłków, woda w odpowiedniej ilości (przy mojej wadze 2,7l) i ćwiczenia zgodne z fazami. Raz byłam na RPM, raz na siłowni i raz na Body Pump – tam instruktorka dała nam nieźle popalić. Każdemu zwiększyła obciążenie na sztandze do ćwiczeń na nogi i klatkę. Oj zakwasy miałam, ale i efekty są. W sobotę – mój kontrolny pomiar wskazał 80.5 kg, czyli od nieszczęsnego poniedziałku 11.09 spadło -4kg; cóż ta dieta tak działa po dłuższych okresach przerwy. 


Plany na ten tydzień:

  •         trzymać się zasad DPM
  •         wykonać zaplanowane treningi
  •         ogarnąć chałupę
  •         zakisić jeszcze więcej kapuchy (co prawda w piątek zrobił to już mój mąż, ale  na nasze potrzeby to zdecydowanie za mało)

Trzymajcie się dzielnie :)

11 sierpnia 2017 , Komentarze (7)

Hej, Hej!

Wczoraj poszalałam na zakupach. Udało mi się w Lidlu dopaść nowe legginsy i koszulkę, bo te, których używam obecnie robią się już przyduże, a poza tym czasem należy się docenić za wysiłek i wyglądać na siłowni też jakoś trzeba :p Poza tym kupowanie rozmiaru 40/42 jest jakieś takie przyjemniejsze niż 44/46
Później jeszcze zahaczyłam o Biedronę - świeżo otwarta po remoncie i wypatrzyłam buty przecenione na 42,99 zł, więc nie przeszłam obok nich obojętnie i zakupiłam, choć kolor miętowy był bliższy memu sercu to brak rozmiaru (tak, tak kobiece 41) spowodował, że róż zagości na mych nogach. A co tam, jak wygodne i w dobrej cenie, to kolor jakoś przeboleję :D

Zaliczyłam wczoraj Body Pump. Czuję dzisiaj mięśnie, szczególnie naramienne. Plan jest taki, że jeszcze 2 tygodnie i zaczynam zwiększać obciążenie i dorzucę jeszcze jedne dodatkowe zajęcia w tygodniu. No ale to po urlopie, czyli od września chciałabym 2x tyg. Body Pump, 1x zajęcia RPM (interwały na rowerach stacjonarnych) i 1x trening obwodowy. Resztę, tyle ile się da będę robić w domu, bo mam też swoje obowiązki względem moich chłopaków :)
Jedzeniowo wczoraj było zgodnie z planem. Dzisiaj też się w miarę trzymam i mam nadzieję nie poszaleć w weekend - wyjeżdżamy do moich rodziców. Może tym razem uda się nam zahaczyć o morze lub chociaż jakieś jeziorko.



Menu
Śniadanie: 2 jaja na twardo, łyżeczka majonezu, łyżeczka hummusu, 35 g chleba z kaszy gryczanej (pyszota), papryka
II śniadanie: hummus, papryka, kalarepa, ogórki
Obiad: zupa jak wczoraj (z mieszanki chińskiej na rosole), arbuz
Przekąska: arbuz
Kolacja: co mama da :p


Przyjemnego weekendu, wypoczywajcie i bawcie się dobrze!

10 sierpnia 2017 , Komentarze (4)

Hej!

Wczoraj miałam trochę spraw do załatwienia na mieście, więc powiedzmy, że był to dzień wolny. Przed południem zaliczyłam zakupy warzywne na targowisku, poszalałam trochę. Później mój dom wypełnił zapach prażonego sezamu - uwielbiam. Zrobiłam tahini, bo hummus chodził za mną już od dłuższego czasu, a jakoś nie mogłam się zebrać do zrobienia. Jakoś wersja sklepowa mnie nie przekonuje. Wolę zrobić sama. No więc blender wczoraj pracował niestrudzenie. Najpierw blendując prażony sezam. Tahini wyszło obłędne. Chyba najlepsze w mojej karierze. Szczerze to nie wiem od czego to zależy. A później przyszedł czas na hummus. O rajuśku, jaki pyszny. Właśnie spałaszowałam trzy łyżki razem z warzywami. 
Wieczorem jeszcze blendowałam kaszę gryczaną na chleb. Piekłam go pierwszy raz. Nawet wyszedł, ale muszę zwiększyć porcję kaszy i dodać trochę więcej przypraw i soli. Padałam wczoraj na pyszczek, bo synek od 4.30 był już wyspany, więc swój dzień zaczęłam dość wcześnie. Ale mimo wszystko wieczorne przysiady i Tiffany zaliczone, dla brzuszków był rest day. 


Dzisiaj po 5 obudziłam, żeby włączyć piekarnik z chlebkiem. O 6 wstałam, w całym domu pachniało świeżym pieczywkiem. Takie poranki mogą mnie witać codziennie. Rano okropna burza. Podróż do pracy zajęła mi dużo więcej niż zwykle, no ale w trasie nie dało się jechać więcej niż 60 km/h tak lało, że nic nie było widać, wycieraczki nie nadążały zbierać wody, a moje auto zamieniało się miejscami w wodolot :p Wieczorem lecę jak to w czwartek na Body Pump. Moje ramiona już "cieszą się" na całe serie Arnold Press'ów :D Oprócz tego jeszcze Tiffoczki, brzuszki i przysiady. Uda palą, czyli jest progres. 
Używam balsamu z Eveline na ujędrnienie i pozbycie się cellulitu i nie mam do niego do końca przekonania, czy macie doświadczenia z jakimiś innymi balsamami? Możecie coś polecić?


Menu środa:

Śniadanie: orkiszowa drożdżówka z rabarbarem (mąż piekł 8))
II Śniadanie: gruszka, pomidor
Obiad: cukinia faszerowana komosą, mięsem mielonym, pieczarkami i papryką
Przekąska: 1/4 drożdżówki, 2 wafle ryżowe z hummusem
Kolacja: 120 g steka wołowego, sałata, pomidory

Menu czwartek:

Śniadanie: 0,5 szkl. płatków owsianych gotowanych na wodzie, z kakao, łyżeczką ksylitolu i tahini, 100 g borówki amerykańskiej
II Śniadanie: 3 łyżki hummusu, 2 marchewki; 1,5 kalarepy, 4 ogóreczki świeże
Obiad: zupa z mieszanki chińskiej na rosole z soczewicą i makaronem orkiszowym (1 szklanka), arbuz
Przekąska: arbuz, 1/2 kalarepy
Kolacja: ???


Dobrego dnia!