Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Duża kluska o imieniu Katarzyna :) Żona, matka, doktorantka. Zalatana pomiędzy uczelnią, a domem. Chcę w tym wszystkim zmienić siebie. Kilka razy podejmowałam rękawice do walki z kilogramami, ale zawsze jakoś tak mi nie szło. Mam cel - być piękną na długie, długie lata. Żebym już więcej nie musiała kupować ubrań w rozmiarze 44.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 25215
Komentarzy: 209
Założony: 27 stycznia 2014
Ostatni wpis: 10 października 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
ka_wu

kobieta, 34 lat, Bydgoszcz

168 cm, 78.40 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 sierpnia 2017 , Komentarze (5)

Hej!

Ostatnio mi jakoś tak pod górę ze wszystkim. Chyba chciałabym zrobić za dużo rzeczy na raz, a w rezultacie efekt jest mizerny. 
Weekend nie należał do udanych. Wpadło znowu niezdrowe żarcie. Ale od poniedziałku jestem grzeczna, no AŻ dwa dni, jednak zawsze to coś. Problemów z piciem wody nie mam. Posiłki poplanowane. Biorę przykład z męża. Nie mogłam go od miesiąca przekonać, żeby znów się za siebie zabrał, ale chyba wizja trzycyfrówki i za ciasne spodnie, które były już dobre zrobiły na nim wrażenie. I tak w niedzielę poszedł biegać, wczoraj na siłownię, no i regularnie jeździ rowerem do pracy, czyli codziennie robi w porywach do 30 km. 
Brzuszki, Tiffany i przysiady kontynuuję mimo wszystko. 
Wieczorem idę na zajęcia na rowerach. Balsamowanie też idzie mi już lepiej.
Muszę sobie poukładać bałagan w tej mojej głowie. 

Wiem jedno, CHCĘ, aby tym razem to odchudzanie było docelowym. Nie chcę do końca życia być na diecie. Chcę wyrobić zdrowe nawyki, żeby tylko utrzymywać efekty.
Pomarudziłam, może mi ulży...

 
Trzymajcie się dzielnie!

4 sierpnia 2017 , Komentarze (10)

Witajcie!

Jak w tytule wpadłam w cug. Zarówno zdrowy jak i niezdrowy. Zacznijmy od pozytywów. Woda, woda, woda - wszędzie woda. Wypijam ponad 4 L przy tym upale. Niech się organizm nawadnia. Co prawda nigdy z piciem nie miałam problemów. Od małego mi wpajano, że muszę duuuuużo pić, ze względu na moje problemy z nerkami. Także nawyk miałam wyrobiony. Co prawda nie takie ilości, ale jednak :)
Ze złych ciągot. O ile środa była czysta, mimo dalej trwającej @ i chcicy na słodkie, którą z braku laku (synek zjadł moje bitki w drodze ze żłobka) zabiłam ciastkiem z kubeczka zgodnym z dietą (ubite białko z ksylitolem i dodane do tego kakao, zapieczone), o tyle wczoraj zjadłam 4 kawałki Lindora tiramisu, 2 batoniki kinder, małego marcepana, 1 Mozart Kugeln i jakieś coś z Nutellą. Znowu mnie mdliło i żołądek bolał przez pół wieczora. Poszłam na body pump, żeby odpokutować swoje winy. Ale pora przerwać to błędne koło. Zobaczymy czy waga będzie jutro w miarę łaskawa. Nie dałam już rady zrobić wczoraj boczków, były tylko brzuszki. Za to poprawiłam się jeżeli chodzi o balsamowanie. Używam balsamu z Eveline, jest fajny, chociaż czasami jego efekt chłodzący mnie przerasta :p 

Menu czwartek:

Śniadanie: 120 g piersi kurczaka pieczonej w folii wcześniej marynowanej w papryce, majeranku i musztardzie, papryka, sałata z ogórkiem skropiona sokiem z limonki

II śniadanie: sałata rzymska z papryką, ogórkiem i tuńczykiem (60 g)

Obiad: zupa na wołowinie z fasolą szparagową, pieczarkami i szpinakiem

Przekąska: 60 g bitek ze schabu, ogórek i papryka

Kolacja: 60 g bitek (więcej nie dałam rady w siebie wcisnąć po obżarstwie)

Aktywność: brzuszki, 60 minut Body Pump

Menu piątek:

Śniadanie: placuszki owsiane ze słonecznikiem i sezamem smażone na oleju kokosowym, nektarynka, 2 pomidory

II śniadanie:Czekoladowe trufle z ciecierzycy, nektarynka

Przekąska: sałata rzymska z papryką, ogórkiem i tuńczykiem

Obiad:smażony łosoś z duszoną cukinią i pomidorami

Kolacja: ???

Aktywność: zaplanowane: boczki z Tiffany, przysiady i jak się wyrobię to pójdę na trening obwodowy


Jutro idziemy na roczek do córeczki znajomych. Chcę też zacząć odpieluchowywanie Młodego, macie jakieś patenty? Siusiu na nocnik posadzony zrobi, ale nie woła. A załatwianie większej potrzeby na nocniku to już w ogóle dramat. Nawet jak go przyłapię, że jest w trakcie, to posadzony na nocnik wstrzymuje :( 

Miłego weekendu Wam życzę, bądźcie grzeczne, a jak się zdarzy grzesznie to z rozsądkiem, pod kontrolą i grzecznym powrotem na dobre tory! 

2 sierpnia 2017 , Komentarze (8)

Hej!

Wczorajszy dzień nie należał do najbardziej udanych. Przyszła @ a wraz z nią chcice i inne beznadzieje. Wsunęłam wczoraj tabliczkę czekolady nadziewanej truskawkami i wiecie co, nawet nie poczułam jej smaku. Za to poczułam ból żołądka i mdłości jak poszłam na zajęcia rowerowe, bo obżarłam się nią ok.30 minut przed treningiem. Jedyny plus taki, że w tym upale i przy słabo działającej klimie na sali liczę, że spożyte kcal poszły wraz z potem. Koszulkę to mogłam wczoraj wykręcać po treningu.
W ogóle wczoraj to jakieś apogeum. Nie mam pojęcia jakim cudem w zapakowanej w karton szklanej butelce z 2,5l rozpuszczalnika organicznego odpadło dno i wszystko wylało się na podłogę w naszym labie i to tuż przed moim wyjściem z pracy. Całe szczęście udało mi się ogarnąć sajgon i przez noc wywietrzały opary – zostawiłam włączony wyciąg.

Zaplanowałam sobie aktywności na sierpień. Wróciłam do ćwiczeń na boczki z Tiffany – dawały fajne efekty jak odchudzałam się przed ślubem. Tak, czuję dziś „magię” tych ćwiczeń :p Możecie sobie obejrzeć moje plany.

Tam, gdzie jest tubka zaznaczyłam sobie balsamowanie, ale jakoś od dwóch dni mi póki co nie wyszło :p


Menu wtorek:

Śniadanie: owsianka na wodzie z łyżeczką kakao i ksylitolem, nektarynka

II śniadanie: arbuz

Obiad: zupa buraczkowa ze szklanką makaronu orkiszowego, arbuz

Przekąska: arbuz

Kolacja: 120g piersi kurczaka z cukinią i pomidorami, makaronem orkiszowym

Ponad plan: tabliczka czekolady, batonik kinder, pół mlecznej kanapki

Aktywność: 45 minut zajęć RPM, przysiady, brzuszki, Tiffany

 

Menu środa:

Śniadanie: 120g pieczonej piersi kurczaka, sałata z ogórkiem i papryką

II śniadanie: 60 g bitek ze schabu „smażonych” na suchej patelni, sałata z ogórkiem i papryką

Obiad: zupa z pieczarkami, wołowiną, szpinakiem i fasolką szparagową

Przekąska: 60 g bitek ze schabu „smażonych” na suchej patelni, sałata z ogórkiem i papryką

Kolacja:??

Aktywność: przysiady i brzuszki

31 lipca 2017 , Komentarze (3)

Hej!

Przyszedł czas na podsumowanie lipca. Efekty są, może nie spektakularne, ale są. Zaczynam przestawiać myślenie w swojej głowie, nie szybko i efektownie, a powoli, wytrwale i na stałe. Nie robię dramatu, że spadło tylko 0,5 kg i 1 cm. Zawsze to malutki kroczek, ale na drodze do upragnionego celu. Wszystkie zmiany możecie prześledzić w tabelce :) Jestem dumna, że w końcu zobaczyłam "7"

08.06.201701.07.201731.07.2017zmiana
waga [kg]82.381.879.5-2.8
BMI29.1628.9828.17-0.99
szyja [cm]353433-2
ramię [cm]343332-2
biust [cm]1009594-6
talia [cm]827976-6
brzuch [cm]878583-4
udo [cm]646160-4
łydka [cm]4141410

Jeżeli chodzi o weekend. Trzymałam się diety. Z grzeszków wpadł: kawałek sernika, jeden lód, kosteczka od batonika Kinder, 2 żelki. Także uważam, że zachowałam się w miarę przyzwoicie.

Niektóre pytały o wyzwanie przysiadowe. Otóż "jędrnego poślada" jeszcze nie wypracowałam, ale ruszył się mocno cellulit na udach i wyraźnie zmniejszyły bryczesy. Skóra zrobiła się fajnie napięta. Miałam też problem z cellulitem po wewnętrznej stronie ud przy kolanach. Po miesiącu przysiadów prawie zniknął, a przynajmniej nie rzuca się już tak w oczy jak do tej pory. Zachęcona efektami miałam zacząć poziom drugi dzisiaj, ale po jednym dniu przerwy zaczęłam już wczoraj i nie żałuję. W tym miesiącu dorzucę sobie jeszcze jakiś balsam, może pomoże :p
Na sierpień planuję jeszcze wyzwanie brzuszkowe, bo niestety, ale skóra na brzuchu wymaga ujędrnienia. Choć rozstępy po porodzie dość ładnie się wciągnęły, to jednak skóra potrzebuje dodatkowych bodźców.

Dzisiaj zaczynam 4 tydzień diety H. Pomroy. I pociągnę ją chyba do wyjazdu na urlop, czyli do 19.08, a później zobaczę co dalej.

Menu na dziś:

Śniadanie: 2 kromki chleba żytniego z pomidorem, nektarynka

II śniadanie: Arbuz

Obiad: Zupa buraczkowa ze szklanką ryżu brązowego, pół szklanki borówki, nektaryna

Przekąska: arbuz

Kolacja: cukinia faszerowana mięsem mielonym i warzywami

Aktywność: rower, brzuszki, przysiady


Podsumowując plany na sierpień:

  • zobaczyć 77 na wadze
  • ukończyć wyzwanie przysiadowe
  • ukończyć wyzwanie brzuszkowe
  • czuć się z sobą dobrze i kupić strój DWUCZĘŚCIOWY na urlop

28 lipca 2017 , Komentarze (6)

Witajcie!

Wczoraj zanotowałam spadek formy. O ile przez cały dzień idealnie trzymałam się jadłospisu, o tyle wieczorem nadszedł kryzys. Przyjechała moja dawno nie widziana psiapsiółka no i się zaczęło… Nie będę się nad sobą użalać, chciałam to jadłam, nikt mi na siłę nic do buzi nie wkładał – pierdyliard głupich, pustych kalorii. Wpadło pół piwa, zjedliśmy w trójkę 3 paczki chipsów, pół paczki paluszków i wypiliśmy 2 butelki czerwonego wytrawnego wina. Tak walczyłam w tym tygodniu z ciągotami, a tu poległam na całej linii i dooopa blada. No może blada nie, bo pewnie wyjdą moje szaleństwa w jutrzejszym ważeniu. Rano mąż mi powiedział, że jak wrócił wczoraj z basenu i zobaczył, że ja taka walcząca w tym tygodniu wsunęłam już prawie paczkę chipsów, to był mocno zaskoczony. Kurde szkoda, że nie miał odwagi mnie opieprzyć od razu, może bym się opamiętała w porę. No, ale każdy jest kowalem i budowniczym swoich losów. Dzisiaj kończę wyzwanie przysiadowe, zrobię dwa dni przerwy i od poniedziałku startuję z poziomem 2 dla początkujących.
Dzisiaj też po pracy wyjeżdżamy w kierunku nadmorskim do moich rodziców. Ech, mam nadzieję trzymać się dzielnie w ten weekend, czego Wam i sobie życzę! 


27 lipca 2017 , Komentarze (12)

Hej!

Tak jak zaplanowaliśmy wczoraj było kino. Polecam Wam serdecznie film „W starym dobrym stylu”, na który się zdecydowaliśmy. Przed seansem mąż kusił cappuccino, ale i kofeina i mleko zakazane w diecie, więc kulturalnie odmówiłam, poczekałam aż sam dopije i poszliśmy oglądać film. Początkowo na sali było tylko małżeństwo ze stażem chyba ze 30 lat większym od naszego. Ucięliśmy sobie miłą pogawędkę, a Państwo wspominali jak to „za ich czasów” trzeba było stać w kolejce za biletami ponad 2 godziny.

Wróciliśmy do domu po 22. Zrobiłam wczoraj tylko wyzwanie przysiadowe (150) zostały mi jeszcze dwa dni i ukończę swój pierwszy poziom – już wiem, że będę je kontynuować, ale o tym szerzej w sobotnim lub poniedziałkowym wpisie. Nie wiem czy w weekend znajdę czas, bo wyjeżdżamy do moich rodziców nad morze.

Dietowo przyzwoicie. Menu z wczoraj i dziś prezentuje się następująco:

Środa:

Śniadanie: 120 g bitek ze schabu „smażonych” na suchej patelni, sałata, papryka, rzodkiewka, ogórek skropione limonką

II Śniadanie: 90 g tuńczyka w zalewie własnej z sałatą, rzodkiewką, papryką, ogórkiem małosonym

Obiad: zupa na indyku z fasolką szparagową, pieczarkami, szpinakiem i papryką

Podwieczorek: 60 g bitek ze schabu i 3 małosolne

Kolacja: indyk mielony 120g „podsmażony” na suchej patelni, z pieczarkami i cebulką, 3 małosolne i sałata z papryką, rzodkiewką i ogórkami

Aktywność: wyzwanie przysiadowe (150)

 

Czwartek

Śniadanie: indyk mielony 120 g„podsmażony” na suchej patelni, z pieczarkami i cebulką, 5 małosolnych

II Śniadanie: żelki cytrynowo – imbirowe, 2 świeże ogórki, papryka, 2 małosolne

Obiad: zupa na indyku z fasolką szparagową, pieczarkami, szpinakiem i papryką

Podwieczorek: żelki cytrynowo – imbirowe, 2 świeże ogórki, papryka, 2 małosolne

Kolacja: 120 g schabu wolno pieczonego marynowanego w papryce, czosnku, majeranku, sałata z papryką, ogórkami i rzodkiewką

Aktywność: wyzwanie przysiadowe (95) jak mi się uda przed przyjazdem koleżanki to może Body pump


Trzymajcie się dzielnie i walczcie o spadki wagowe i centymetrowe!

25 lipca 2017 , Komentarze (7)

Hej!

Dziecko na wakacjach, to siedzę trochę dłużej w pracy. Wczoraj po pracy popędziłam do Ikei po foremki na lody, bo mama mnie prosiła o zakup. Pojechaliśmy też z mężem zarezerwować sobie bilety na seans w środę. Btw. jeżeli macie Kartę Multisport polecam skorzystać z promocji. 2 bilety w lipcu i 2 w sierpniu do wybranych kin ;) Zrobiliśmy szybkie zakupy i zanim dotarliśmy do domu była już 19.

Wczoraj też zgodnie z planem poszłam na basen. Dociągnęłam tym razem do 30 długości. Może nie imponujące, ale udało mi się pobić tę granicę. W ogóle muszę chyba chodzić tam wcześniej, bo w okolicach godz. 20-tej robi się straszny tłok. Wczoraj zaczynałam pływać sama, a przy końcówce było już 5 osób na torze... Mały komfort pływania jest wtedy. 
Dietowo trzymam się porządnie, chociaż wczoraj pokus było co niemiara. A to wszystko tak pięknie wyglądało na wystawce u Sowy, a to dolatywały jakieś zapaszki z fast foodów w galerii... Złapałam męża pod pachę i pognaliśmy do auta :p 
Nie po to spędzamy czas w kuchni szykując potrawy zgodne z wytycznymi diety 
i nie po to zapylam na fitness czy basen wydając na to kasę, żeby kawałek tortu sprowadził mnie na manowce. Zobaczę na koniec roku 6 na wadze, a jak nie zobaczę, to będę chociaż bliżej niej o ten jeden, jedyny niezjedzony kawałek ciasta, O!


Dzisiejsze menu:

Śniadanie: kromka chleba żytniego i jeden wafel ryżowy z pomidorem i szczypiorem

II Śniadanie: arbuz

Obiad: makaron orkiszowy z soczewicą, cukinią, zieloną fasolką, mieszanką chińską, szklanka arbuza

Podwieczorek: arbuz

Kolacja: kromka chleba żytniego z wędliną i warzywami

Aktywność: zaplanowane wyzwanie przysiadowe (50 przysiadów)  i 45 min. RPM 

24 lipca 2017 , Komentarze (8)

Hej!

Ciężki ten początek tygodnia. Jakoś trudno mi się dzisiaj ogarnąć. Wczoraj wróciliśmy od znajomych. Byliśmy u nich od sobotniego popołudnia. Wczoraj też dziadkowie zabrali Juniora na kilka dni nad morze, więc mamy labę (impreza) 
Będzie czas na ponadganianie porządkowych zaległości, no i kino - szał ciał to już drugie wyjście w miesiącu. Kto ma małe dziecko ten zrozumie :D


Sobotnia waga wskazała lekki spadek -0,5 kg od zeszłego tygodnia, szału nie ma,
ale powoli idę do celu. Wskazanie paskowe jest aktualne. Po cichu liczę na 7 w przyszłym tygodniu. Wczoraj już ją nawet nieoficjalnie widziałam, ale ciiii.... :x

Dieta poszła trochę w odstawkę przez ten weekend. Wpadły lody, a poza nimi raczej przyzwoicie. Był grill - zjadłam szaszłyka i kawałek karkówki, do tego mnóstwo warzyw, czy to w formie surówki czy krojone w słupki z sosem czosnkowym na bazie jogurtu greckiego, no i moje ukochane ogórki małosolne :))) Od dzisiaj już grzeczny powrót do dietowej codzienności. Dla zainteresowanych wrzucam zdjęcie chlebka warzywnego, którym się zajadałam od piątku. Nie przypomina on w smaku chleba, ale jest fajnie wilgotny, no i smak można modyfikować czy to użytymi przyprawami (ja dodałam bazylię, zioła prowansalskie i majeranek) czy warzywami :)

Dzisiejsze menu:

Śniadanie: jaglanka z musem z czarnej porzeczki

II Śniadanie: 2 nektarynki i 2 marchewy

Obiad: makaron orkiszowy z soczewicą, cukinią, zieloną fasolką, mieszanką chińską dodatkowo pół szklanki borówki amerykańskiej i marchew

Podwieczorek: 2 nektarynki

Kolacja: jeszcze nie wymyśliłam :p

Aktywność: wyzwanie przysiadowe i basen spróbuję pobić zeszłotygodniowe 26 długości


I przesłanie na dziś

Przyjemnego popołudnia!

21 lipca 2017 , Komentarze (5)

Witajcie!

No to sobie wczoraj dogodziłam tą ksylitolową bezą. Zapomniałam, że zwykle zmniejszałam w niej ilość ksylitolu, bo... Możliwe, że zdarzyło się Wam przedawkować ksylitol, to wiecie o czym mówię, a jeśli nie wiecie, to powiem tylko, że przes**ne :x

Udało mi się ogarnąć Młodego, obciąć mu włosy, zacząć pakować nas na weekendowy wypad na Kaszuby. Upiekłam chlebek warzywny - kurczę, nie sądziłam, że będzie mi on tak smakował. Niestety padłam na pysk i nie dałam rady poza przysiadami zrobić treningu. Jakoś to przeżyję.

Dzisiaj, jutro i niedziela, najprzyjemniejsza faza trzecia (impreza) 
Bogata w d
użo zdrowych tłuszczy, ze średnia ilość protein i węglowodanów.
Jej głównym celem jest, aby po  dniach stosowania faz 1. i 2., w których nie było tłuszczu organizm zaczął spalać własny tłuszcz poprzez dostarczenie mu zdrowych tłuszczy z orzechów, nasion, oliwy. Praktycznie moja ulubiona faza,
w czasie której wydaje się, że nie jesteśmy na diecie. Trzeba uważać, żeby nie popłynąć i pamiętać o dodawaniu warzyw do posiłków, ponieważ wtedy tłuszcze są lepiej metabolizowane. 


Menu:

Śniadanie: placuszki z płatków owsianych z sezamem i słonecznikiem, brzoskwinia i pomidor

II Śniadanie:chlebek warzywny, 3 marchewki

Obiad: zupa z cukinią, fasolą, fasolką szparagową, pomidorami i słonecznikiem

Przekąska: kalarepa i może migdały (?)

Kolacja: jajko sadzone z majonezem i sałata z pomidorem, ogórki małosolne

Aktywność: 100 przysiadów (dzień 24) i chyba pójdziemy na rower

Jeszcze tydzień wyzwania przysiadowego i opiszę swoje wrażenia :) 


Dobrego dnia i udanego początku weekendu! 

20 lipca 2017 , Komentarze (7)

Hej!

Jakaś taka rozbita jestem od wczoraj. Sflaczała, bez życia i zmienna jak pogoda za oknem. Wczoraj grzało i parowało, a dzisiaj wieje i mam nadzieję, że nie będzie lać, bo się wystroiłam licząc na popołudniowe ocieplenie. Chyba wina hormonów w środkowej części cyklu - eh jajowanie :p

Wczoraj poszłam na basen, szału nie było 26 długości. Muszę wykorzystać karnet męża, bo rozciął rękę szykując nam obiad i lepiej, żeby z nią nie chodził. Obkleiłam mu ją steri stripsami, mam nadzieję, że nie będzie jakiejś mega wielkiej blizny. 

Wzięłam się za uzupełnianie notatek z brakujących wykładów, wakacje się skończą,
a ja zostanę bez niczego. Później już będzie trudniej nadgonić. W tygodniu praca
a weekendami technikum farmaceutyczne. No ale jakoś damy radę. Przecież sama się na to zdecydowałam. Wczoraj zaliczyliśmy wizytę z Młodym u lekarza od rehabilitacji. Jest poprawa, teraz walczymy o wyprostowanie klatki i ustabilizowanie kostki, żeby nie doszło do wykrzywienia kolan. Całe szczęście kręgosłup trzyma się prosto i ani myśli skoliozować 8)

W menu wieje nudą, nie miałam głowy się przygotować do najtrudniejszej fazy drugiej diety. Tutaj posiłki składają się tylko z protein i warzyw, bez ziaren, owoców i tłuszczu. Celem tej fazy jest odblokowanie wątroby i budowa mięśni, dlatego ważne, żeby zrobić też trening siłowy.  Im większa będzie masa mięśniowa, tym szybszy metabolizm. Wątroba i pęcherzyk żółciowy odpowiedzialne za uwalnianie tłuszczu z komórek tłuszczowych w tej fazie są mocno stymulowane. Następuje też uwolnienie zmagazynowanego tłuszczu, który ma raczej nikłe szanse na odłożenie kiedy spożywamy głównie proteiny i warzywa. 


Menu środa:

Śniadanie: 120g pieczonej piersi kurczaka, sałata rzymska z ogórkiem, papryką i sokiem z limonki, 2 ogórki małosolne

II Śniadanie: 60g pieczonej piersi kurczaka, 3 ogórki małosolne

Obiad: zupa z mielonym indykiem, fasolką szparagową, pieczarkami i szpinakiem

Przekąska: 60g pieczonej piersi kurczaka, papryka zielona 

Kolacja: 120g pieczonego schabu, sałata rzymska z ogórkiem, 3 ogórki małosolne

Aktywność: 26 długości basenu, 80 przysiadów (dzień 22)


Menu czwartek:

Śniadanie: 120g pieczonej piersi kurczaka, sałata rzymska, ogórek świeży

II Śniadanie: 60g schabu smażonego jako bitki na suchej patelni, pół papryki, 3 ogórki małosolne, ogórek świeży

Obiad: zupa z mielonym indykiem, fasolką szparagową, pieczarkami i szpinakiem

Przekąska: "beza" (zapieczone ubite białko z ksylitolem) z rabarbarem, papryka czerwona 

Kolacja:120g pieczonego schabu i jakieś warzywa do tego

Aktywność: 40 przysiadów (dzień 23), trening siłowy

Dobrego dnia!