Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

lubię literaturę i sztuki piękne. Do odchudzania skłoniło mnie to ,że chcę wyglądać tak jak kiedyś,a nie być tłustą babą.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 86289
Komentarzy: 3678
Założony: 1 marca 2014
Ostatni wpis: 7 sierpnia 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
iwonaanna2014

kobieta, 68 lat,

163 cm, 98.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

13 lutego 2015 , Komentarze (24)

<3Kochane Babeczki :)

Dziś jest piątek 13-tego. Od rana bałam się tego dnia. No i stało się. Mama zapytala mojego męża ,czy jutro ją odwiezie do Polski. On jej zaczął tłumaczyć, że nie ,ja z holenderskiego na polski do mamy . Mamusia jednak się uparła.Pół dnia się spierała z nami ,jaka to jest silna i że sąsiedzi jej pomogą ( akurat),że tak dobrze chodzi ( okropnie chodzi). Żeby zmienić myśli poszłam z nią do sklepu. Nasza prędkość z rolatorem jest tak koszmarnie mała ,że ja się prawie przewracam od tak powolnego chodzenia. Sklepy jednak nie zmieniły myśli a wręcz przeciwnie, bo mamusia myślała,co komu kupić na prezenty jak pojedzie do Polski. Potem wstąpiłyśmy do sklepu z butami i przymierzała różne fasony. Nie było nas w domu 3 godziny choć byłyśmy maksymalnie 100 metrów od domu. Nagle patrzymy naprzeciw nas idzie mąż z wózkiem inwaildzkim dla mamy - bo myślał, że nie może iść a ja nie mam telefonu ,żeby go zawołać na pomoc. Poprosił, żeby mama usiadła na wózek ,ona na to ,że nie bo się wstydzi jechać na wózku inwalidzkim. No to ja na to- ty się wstydzisz, a ja się nie wstydzę i mnie maż zawiózł do domu na tym wózku a mama szła z rolatorem . Pokazałam jej ,że to nie żaden wstyd. W Holandii mnóstwo ludzi jeździ na wózkach inwalidzkich ,wszystko - sklepy ,urzędy ,domy są przystosowane dla inwalidów.

W domu znowu było gadanie o wyjeżdzie do Polski. Wkurzyłam się i powiedziałam ,żeby nie przeginała, bo jak się naprawdę tak będzie upierać to ja odwieziemy, ale już nie przywieziemy z powrotem i tam już będzie musiała zostać - a wie doskonale ,że tam nie ma jej kto pomóc. Powiedziałam ,że my stare dziady ja i mój mąż nie będziemy ciagle na każde jej gwizdnięcie ją zawozić i odwozić, tak jak było do tej pory, bo nie mamy ani sił, ani nadmiaru pieniędzy ,żeby je tracić na ciągłe jazdy ( przecież 12 stycznia wróciliśmy z Polski - to niedawno). Jakoś sie po tym moim wywodzie uspokoiła i zaczęła ogldądać gazetki i zjadła smaczną rybę. No i teraz jest spokój. Ale muszę przyznać ,że mocno się zdenerwowałam. Spokój był niedługo bo potem znowu się zaczęło to samo, ale teraz jakoś się uspokoiło.powiedziałam zreszta zgodnie z prawdą ,że pojedziemy razem z nią do Polski, ale nie teraz tylko później. Jestem zmęczona tym gadaniem w kółko tego samego. Z tych nerwów zjadłam sporą ilość czekolady o zwiększonej zawartości kakao o smaku miętowym.To taki przeniesiony na piątek tłusty czwartek.

Buziaczki :)(kwiatek)

11 lutego 2015 , Komentarze (4)

Kochane Babeczki,:)

Chociaż już minęlo pół roku po mojej operacji, to widzę, że jeszcze nie jest na 100 procent OK. Wczoraj niosłam w torbie około 4 kg . Przecież to nie jest dużo a rana mnie boli do dziś. Dzisiaj miałam dzień śpiący, fakt ,że zasnęłam około 3-ciej w nocy ,ale spałam do 10-tej. Porobiłam trochę w domu i potem znowu zachciało mi się spać. Czuję się jakbym była przeziębiona, biorę scorbolamid 3 razy dziennie i co trochę jest lepiej to na drugi dzień gorzej. I bardzo mocno sie pocę. Kiedyś czytałam, że tak może byc , gdy jest mniej nerek.W kwietniu - drugiego mam znowu badania kontrolne, a o wynikach dowiem się dopiero 17 - tego - to się naczekam i nadenerwuję. Wieczorem mialam przypływ sił - odkurzyłam mieszkanie i umyłam podlogi w ramach ćwiczeń gimnastycznych :D

Właśnie przyszedł od ubezpieczyciela wykaz kosztów mojego leczenia - to przeszlo 17 tysięcy euro z czego przeszło 13 tyś. euro to operacja i pobyt w szpitalu. .O kurczę, jakim ja jestem drogim pacjentem.

Ojciec mojego syna ,ktory jest polskim lekarzem bardzo interesuje się moim zdrowiem i zdrowiem mojej mamy, którą bardzo lubi, często wypytuje naszego syna o szczegóły. Po tym jak dowiedział się o mojej chorobie bardziej zaczął się synem interesować. Rozstaliśmy się z powodu nieporozumienia i chyba byliśmy wtedy za głupi, a dziecko na tym ucierpiało ,bo ja wyszłam potem po latach za mojego, obecnego męża ,gdy syn miał 12 lat. Dobrze, że mąż sie nami zajął i zaopiekował , dzięki temu syn skończył dobre studia, a ja nie musiałam pracować zawodowo tylko zajęłam się domem. No, ale człowiek czuje się taki rozbity, gdy dziecko nie ma własnego ojca przy sobie od młodych lat.

Mamusia dzis znowu chciała jechać do domu, a jak ona zaczyna tę gadkę ,ja zmieniam temat ale akurat to to mama pamięta. Wiadomo ,że tęskni za swoim domkiem - ja jej tłumaczę nie mury są ważne, ale ludzie.Pytam ,co woli - być tam sama ,czy tu z nami.Nie może sie przyzwyczaić do tej nowej sytuacji.

Przesyłam Wam serdeczne Buziaczki :)<3(kwiatek)



11 lutego 2015 , Komentarze (23)

Moje Kochane :)

Dziś uciekłam z domu na dwie godziny. Mąż został z mamą, a ja chodzilam po sklepach, oglądałam, trochę kupiłam. Były promocyjne ceny dezodorantów Fa i Nivea, szamponów itp. 

Coraz bardziej popularny stał się u nas jogurt naturalny grecki i grecki z miodem. Tutaj nie ma śmietany wobec tego zastępuję ją tym jogurtem a także znakomity jest z cynamonem.

Mąż wyszedł mnie szukać, bo mnie nie było 2 godziny i myślał, że gdzieś zasłabłam po drodze, ale nic mi nie było.

Dzisiaj już przyszedł prezent walentynkowy dla mnie , który mąż zamówił w Yves Rocher - dwa kremy odzywcze, jeden na dzień ,drugi na noc i do tego gratisowo był naszyjnik z trzema wisiorkami do wyboru z różnymi kolorami kwarcu. On zawsze już tydzień wczesniej przed świętem daje mi prezenty.

Mama czuje się coraz bardziej nieszczęśliwa, koniecznie chce wyjeżdżać, codziennie jest to samo. Zmieniam tematy, ale ona swoje o wyjeżdżaniu doskonale pamięta. Ona 15 lat mieszkała sama w swoim dużym mieszkaniu, a teraz musi się gnieździć z nami - no to wiadomo ,że brakuje jej przestrzeni.Wie, że pewien etap jej życia się skończył i nie może sie z tym pogodzić.Ale nasze życie też się zmieniło i teraz zupełnie inaczej wygląda, ale my się z tym godzimy, a ona nie za bardzo.Czuję się zmęczona, nie mam swobody, ani prywatności, ani czasu dla siebie, tylko ten ,który wykradnę. Podziwiam mojego męża, że jest taki cierpliwy, on jest bardzo religijny - czynem, pomaga nie tylko mojej mamie, ale też jest bardzo uczynny dla sąsiadów i wszystkich w ogóle. Dobrze ,że taki jest.Ciekawe na ile czasu starczy mu tej cierpliwości, bo może być różnie.

Jest już po północy, idę spać, przesyłam Buziaczki i uściski:)<3(kwiatek)

9 lutego 2015 , Komentarze (15)

Moje Kochane,:)

Wczoraj byliśmy w gościnie z mamusią u córki męża . To jest już dorosła kobieta, mężatka z trójką dzieci. Bardzo fajnie nam się gadało. Przywieżliśmy prezenty dla dzieciakow bo niedługo maja urodziny. Mamusia miło się czuła w gościnie . Bylismy tam 5 godziń. Zięć w czwartek ma mieć robioną koronarografię, a w ogóle serce mu źle pompuje. Jest tym bardzo przejęty, bo wiadomo. Jego żona próbuje myśleć bardzo optymistycznie, ale on jest bardzo przygnębiony. Dzieciaki podrosły i są ogólnie bardzo fajne i dobrze wychowane.Jeżdżą na koniach - tę miłość do zwierząt a szczególnie do koni wszczepił im mój mąż. On zna te konie od malutkiego,sam je wszystkie kupował i tak rosły w ich rodzinie . potem na ślub córki dał jej 5 koni. Ona zrobiła z nich szkółkę dla dzieci. A jeden koń ma już 40 lat i tak sobie tylko spaceruje i je i nikt mu nie przeszkadza i na nim nie jeździ. Dzieciaki są szalone na punkcie koni. Najstarszy chce być w przyszłości konnym policjantem. Chłopak naprawdę bardzo dobrze jeździ na koniu ,nawet dobrze skacze przez przeszkody. Raz koń go zrzucił ,ale on się nie zraził.Córka męża tez znakomicie jeżdzi na koniach. Ona ma ciągle kłopoty z kilogramami.   Musi się odchudzać. Na szczęście jest bardzo proporcjonalna i śmiało można powiedzieć ,że jest ładną choć "dużą" kobietą. Zniewala wszystkich bardzo sympatycznym sposobem bycia i usmiechem . Gdy ja przyjechałam do Holandii codziennie przyjeżdżala po mnie o 7.oo rano i zawoziła mnie do holenderskiej szkoły i potem po mnie przyjeżdżała.Zawsze traktowałam ją jak przyjaciółkę i wzajemnie.Z moją mamą też bardzo się lubią. Mamie trudno było sobie przypomniec związane z nimi szczegóły. W ogóle ma dziś też słaby dzień jeśli chodzi o pamięć.Już w nocy mowiła mi ,ze chce wyjeżdżac i dzisiaj od rana też, nawet ich zaprosiła do Polski.

Żebyście wiedziały jakie to wszystko jest trudne. Moja mama święcie wierzy w to co mówi,choć niekiedy to jest fantazja, aż mi żal wyrowadzać ją z błędu . Mówi ,że tak tęskni za swoim domkiem - lubi sobie tam siedzieć - mówię ,że lekarze nie pozwalaja jej samej mieszkać a ona twierdzi, że czuje się bardzo dobrze, że wszystko pamięta- bo jej się wydaje ,że pamięta, ze to ja jestem przewrażliwiona - bo każdy troche zapomina. Zawsze była bardzo inteligentna i często z tych swoich pomyłek wypływa na cało ,że niby to był jakis żart.Nie chce do siebie dopuścić myśli ,że zapomina. Chodzi bardzo,bardzo źle, ale mówi ,że tak sie zasiedziala i to jest chwilowe, a w domu to będzie super chodzić i sama do sklepu też. Jestem wykończona tym tłumaczeniem, że musi być pod opieką,. Nie mogę nic nie odpowiadać na pytania , a zwodzić ją jakimiś nieprawdziwymi odpowiedziami też nie umiem. Mówię, że pojedziemy razem ale później co jest prawda ,ale ona chce już niedługo za parę dni.

Ja czuję się chora, boję się ,że ta sytuacja mnie wykończy.Moja mama nieświadomie mnie niszczy  . Jakie to jest przykre. A ja nic nie mogę zrobić.Udawanie cały czas zadowolonej i szczęśliwej męczy mnie, a przecież jest mi ciężko z różnych powodów.

Przesyłam Wam buziaczki i uściski(kwiatek)<3

7 lutego 2015 , Komentarze (9)

Kochane Babeczki,:)

Zgodnie z obietnicą melduję, że włosy ufarbowane na ciemny kasztan. 

Buziaczki :)

7 lutego 2015 , Komentarze (10)

Moje Kochane Babeczki:)

Niby chcialabym być szczuplejsza, ale wyraźnie nie mogę sobie z sobą poradzić. Jem dużo owoców, może i za dużo, ale nie mogę im się oprzeć. Wiadomo ,że owoce też tuczą, ale z drugiej strony są zdrowe. Już sobie tłumaczę ,że mój organizm tak mocno pragnie owoców i są mu potrzebne. Sprawdzałam na wadze,otóż w tym tygodniu nic nie schudłam i nic nie przytyłam. Mam wielkie rozterki, boję się ,że jak bedę tyć to źle dla mojej choroby i jak będę chudnąć to też żle dla mojej choroby. przeciez jakby się okazało w kwietniu ,że mam jakies nawroty i dostałabym chemie to kilogramy są potrzebne ,żeby było z czego chudnąć. A jak sama schudnę przed czasem to może mi zabraknać kilogramów do chudnięcia w terapii i co wtedy. Lekarze sami nie wiedza co doradzić, tak naprawde nikt nie wie co jest dla mnie lepsze. Mówią po prostu ,żeby cieszyc się życiem i z niego korzystać i sprawiać sobie przyjemności  . A jedzenie owoców jest dla mnie wielką przyjemnością. Nie słodzę herbaty,nie jem nic tłustego, ani tuczącego. Wiadomo, że życie jest ważniejsze od figury i owoców sobie nie ograniczę do jednej sztuki na dzień - nie ma mowy. Choć coś  z  życia muszę mieć  - a właśnie owoce dają mi przyjemność. Czytam o dziewczynach , które chcą mieć jakieś czterdzieści kilka kg,ktore przesadzają z odchudzaniem i myślę o ich głupocie - co one z siebie robią - szkielety i pakują się w anoreksję. Wszystko co za dużo lub za mało to jest źle .Od starożytności wiadomo, że najlepszy jest "złoty środek" czyli średnio.

Wczoraj byłam z mamą na spacerze- ale nie dawała rady bardzo bolały ja nogi i mdlały ręce ( szła przy rolatorze). Dzis jest slisko to w ogole nie wyjdziemy ,tylko ja sama.

Mama nie może spać i chce ciągle ze mną rozmawiać,żal mi jej i rozmawiam ,ale czasem do drugiej ,czy trzeciej nad ranem to jest dla mnie męczące,Zauważyłam,że jak sie trochę wymiguję i chcę iść do innego pokoju a nie ciagle z nią siedzieć to od razu mówi ,że chce jechac do siebie do domu i wtedy musze ja błagac i tłumaczyc ,żeby została. Żal mi jej, ale trzeba będzie nie reagować na te gadki o wyjeżdżaniu, bo wiadomo ,że by sobie nie poradziła.Dużo mnie to nerwów kosztuje i raz powiedziałam - no dobrze to Cię odwieziemy ,ale przeciez wiesz ,że sobie nie poradzisz. Ostatnio przecież była próba - była 3 dni sama w domu i zakończyło się upadkiem i  zawałem. 

Wiem ,że nie powinnam jej słuchać ,ale jeszcze zostały we mnie cechy córki słuchajacej matki i tłumaczącej się. Powinnam przejać rolę asertywnej opiekunki ,ale jest mi bardzo ciężko sie przekształcić.ale dla jej dobra i własnego dobra muszę - ale to jest dla mnie bardzo cieżkie i trudne. Trudno jest walczyć z własną matką - żal mi pozbawiać ją złudzeń ,że jeszcze będzie silna i zdrowa - bo ona ma takie nadzieje, A zresztą,może jej sie poprawi, nie takie cuda sie zdarzały. 

Babeczki, wiecie ,ze mam dzisiaj ufarbowac włosy wieczorem - a jak  tego nie zrobie to opiprzcie mnie solidnie !

Na szczęście jest powód do dobrego wygladu bo na jutro jesteśmy z mamą zaproszeni do córki męża na wizytę. Bardzo się z nią lubimy.Nareszcie jakieś wyjscie z domu :D

dzisiaj jeszcze (wieczorem zdam Wam relację z farbowania itd. :)

Buziaczki , miłych ,wolnych dni - Iwonka

5 lutego 2015 , Komentarze (24)

Witam Was kochane Babeczki,:)

chyba na zmianę pogody wszystko mnie dziś boli,mama i mąż tez narzekają. Podwyzszyło sie ciśnienie i idzie mróz ,ale tylko noca będzie do minus 4 a w dzień słonecznie i  plus 1.

Dzisiaj miałam dzień telefoniczny. Sporo spraw musiałam załatwiać telefonicznie. Ale na szczęście się udało. 

Widzę ,że źle wyglądam, bo się zaniedbałam. Włosy niezrobione, odrost widać, paznokci w ogóle nie maluję miesiącami od czasu operacji, gdy szłam w sierpniu do szpitala zmyłam i nie maluję, zwłaszcza po tym jak przeczytałam , że wszelkie lakiery włażą przez paznokcie do organizmu- a to są  szkodliwe substancje.

Normalnie nic mi się nie chce. Moim znajomym chyba też się nie chce - bo mało piszą albo wcale ,na pewno ludzie są zapracowani.

Jak uważacie ,czy lepiej farbowac włosy farbami ,czy henną ( niby roslinna- ale nie wiem dokładnie jaki ma skład ) ?

Buziaczki :)(kwiatek)<3

4 lutego 2015 , Komentarze (17)

Moje Kochane:)

Dzisiaj wypróbowałysmy z mamą podjazd - no i spisał sie doskonale. Bardzo sie bałam jak to bedzie z tym spacerem, bo ostatnim razem mama doszła tylko do końca bloku i wróciłyśmy bo mdlały jej ręce i była słaba. Dziś było inaczej ,wprawdzie ręce ja bolały ,ale była silniejsza i bardzo ,bardzo wolno idąc doszłyśmy do sklepu. Po drodze zaczęło mi się robić niedobrze,myślałam, że zemdleję, chyba z nerwów.

Wszystko zaczyna mnie przerastać, wszędzie gdzie spojrzeć w rodzinie źle, od siostry dowiedziałam się ,że niedawno zalożony butik chyba zbankrutuje. Nie ma klientów. Styczeń - przeszedł tak ,że musiała do sklepu dopłacić,myslała,że w lutym bedzie lepiej a tu nic. Ludzie nie mają pieniędzy, raczej wszyscy pilnują jedzenia a nie modnych ubrań.Jej mężowi też źle idzie ,mocno sie rozchorował. Martwię się, też wiadomo  o moją osobistą rodzinkę - choroby i niepowodzenia.

Ale dalej o spacerze, poszłyśmy do naszego ulubionego sklepu - kupiłyśmy dla mamy ładną piżamkę bawełnianą - granatowa ozdobna góra i błękitne spodnie w granatowe kropeczki, kupiłyśmy też ładne bawełniane majteczki w różnych kolorach i kolorowe koszulki z koronką- niedrogie ,ale bardzo ładne.Mimo to ,że sklep jest 10 minut drogi od mojego domu to samo przejście trwało na pewno godzinę- bo mamusia ciągnie te nogi z wielkim wysiłkiem a na wózku nie chce jechać więc używamy rolatora.

Dziś wieczorem tak nagle bardzo posmutniałam, nie czuję się dobrze fizycznie a teraz zaczyna mi siadać psychika.Martwię się też o mojego męża. Dwa lata temu miał operacje na raka pęcherza moczowego, no i jakoś jest dobrze,lecz na podudziach pojawiają mu sie krwawiące rany,ktore nie chcą znikać. Dostaje maście wszelkiego rodzaju od lekarza,ale to nic nie pomaga. Sama zastosowalam mu ziola szwedzkie i polski arcalen - bo już było coraz gorzej , poprawiło się , ale wczoraj znowu podrapał to miejsce i znowu pojawiła sie krwawiąca dziurka. On jest cukrzykiem  i to też ma wpływ.

No i tak sobie siedzę i jest mi smutno. Wszystkich mi żal. Mąż mówi :" Nie uniesiesz na swoich plecach smutków całego świata",wiem ,że on ma rację.

Pozdrowienia i buziaczki  (kwiatek)(kwiatek)<3- Iwonka

3 lutego 2015 , Komentarze (25)

Kochane Babeczki:)

Dziś jest słoneczny ,ładny dzień. Ale mamusia jest śpiąca i nie wiem ,czy damy radę wyjść na spacer.Ja czuję się jakaś trochę chora. Wzięłam scorbolamid może mi przejdzie.Zrobiłam rosół na skrzydełkach ulubiony rosół mojej mamy i męża . Oni szaleją za skrzydelkami a ja wolę piersi kurze :D

Wczoraj przekonałam mamę do nowej części garderoby- chodzi o rajstopy. Ona zawsze chodziła w ponczochach i twierdziała ,że w rajstopach jest jej "duszno". Wczoraj ubrałam jej bawełniane rajstopki ,najpierw bardzo narzekała, a potem nie chciala ich zdjąć, tak jej bylo w nich ciepło. Dzisiaj od rana juz chciała szybko je ubrac, czyli na starość tez mozna zmienić przyzwyczajenia. Dzisiaj sobie w nich siedzi, ubrala także ładną bluzeczke i spodniczkę i ogląda "seriale",teraz wlasnie przysnęła. To ja mam czas do Was napisać i pogadac z mężem. Męża dzisiaj powychwalałam, poprzytulałam i zapewniłam ,ze on wcale nie  jest odtrącony,bardzo mu podziękowałam ,że mi pomaga. Wlaśnie załatwił podjazd do wozka inwalidzkiego na naszym piętrze. To bardzo nam ułatwi wyjezdżanie rolatorem czy wózkiem. I pomyslec ,że moja mama kiedyś bardzo mi odradzała mojego męża i była do niego wrogo nastawiona, a ten czlowiek tak bardzo ułatwia jej życie. I dopiero teraz zrozumiała ,że to dobry człowiek. Jakie życie jest pokręcone.Ale ja jak zwykle robie w zycie swoje i nie słucham złych rad tylko dobre :)Za ktore  Wam bardzo dziękuję, bo od Was mam tylko bardzo dobre rady :)(kwiatek)

Serdecznie Was pozdrawiam<3

2 lutego 2015 , Komentarze (16)

Moje Kochane:)

Waga okazała się bardzo miłą wagą, pokazała dzis rano o 1kg mniej i to mi sie bardzo podoba;):D

Dzis była u mnie koleżanka prosiła, żebym zrobiła jej brwi henną no i zrobiłam ,przy okazji sobie i mamie. Pogadałysmy ,okazało sie ,że w zeszłym tygodniu miała grype żołądkową - mam nadzieje ,że już na niej nie siedziały te zarazki.Ale to sie dopiero okaże(slina)

Dzis mama zaproponowala mojemu mężowi ,żeby ją odwiózł do domu. On zaczął jej tłumaczyć ,że nie. Wzięłam go na bok ,żeby nie rozwijał tematu i na szczęście zeszła na inny temat.Mama planuje ,ze jutro pójdziemy do sklepu,ale ja nie wiem czy to sie uda bo ostatnio mogła dojść tylko do końca baszego bloku i siły odmówiły jej posłuszeństwa ( z pomocą rolatora szła). Dobrze by było ,żeby dała radę , bo by miala troche rozrywki.

Mąż miał w nocy kryzys,nerwy go złapały ,nie mogł spac ,żle sie czuł. Ja teraz ciagle jestem z mama a on sam spi na kanapie w salonie i czuje się taki odrzucony.Użala sie ,ze nawet zapomniałam dawac mu caluska na dobranoc. Był bardzo załamany rano,ale powiedziałam mu ,że bardzo go kocham i teraz juz nie zapomnem ucałowac go na dobranoc :)on to naprawde jest złoty człowiek ,inny mąż juz dawno by sie wściekł, a on i tak jest taki dobry cały czas i we wszystkim pomaga,choć przeciez nie ma juz tak sił bo niemłody i schorowany. 

Bardzo Wam dziękuję za przemiłe i mądre komentarze, dodają mi wiele sił i pokazuja co mam robić. Przepraszam,ze nie zawsze odpowiadam, bo np. dzis ta kolezanka wpadła niespodziewanie,a tu jeszcze obiad robic ,pranie  itp.

Wielkię Buziaki <3