Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Cześć ? Wielokrotnie się odchudzałam, raz nawet udało mi się zrzucić 25 kg - nosiłam wtedy xs i super się czułam. Teraz widzę, że jest mi znacznie trudniej zwalczyć kg. Poza tym dużo w życiu przeszłam. Mama syna i trzech kocurów :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 21029
Komentarzy: 164
Założony: 6 maja 2014
Ostatni wpis: 17 kwietnia 2021

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
baladyna

kobieta, 38 lat, Miarkówka

165 cm, 69.60 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Do lipca 2021 zobaczyć upragnioną piątkę z przodu

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

25 grudnia 2020 , Komentarze (22)

Dzień dobry w Boże Narodzenie 🎅 


Czy byłyście grzeczne i czy dostałyście prezenty, o których marzyłyście? Czy dużo zjadłyście? (bo ja tak :)) 


Mnie spotkała wyjątkowa niespodzianka 😲 T. oświadczył się mi :) 

Trzeba przyznać, że chłop odrobił lekcję :) wiedział, jaki mam rozmiar i jaki rodzaj pierścionka mi się podoba ♥️

Wieczorem, kiedy wszystkie dzieci się rozgoniły do naszych byłych żon i mężów, lezelismy w łóżku z kotami i planowaliśmy wspólną przyszłość :) 


Poza tym wszyscy chwalili moją figurę, jak bardzo się zmieniłam przez ostatnie miesiące. Oczywiście pytania co to za dieta i czy ćwiczę. No ba, pięć razy w tygodniu - nie ma zmiłuj się :) 


Także jestem szczęśliwa. Nie myślałam, że kiedyś jeszcze mnie to spotka. 


Kochani, w te Święta pragnę Wam złożyć wszystkiego co najwspanialsze, abyście nie przestali marzyć. Mam nadzieję, że każdy nadchodzący dzień przyniesie ze sobą wiele dobrego ♥️

12 grudnia 2020 , Komentarze (9)

Cześć Dziewczyny! 


Noszę okulary od 2009 roku, zaczynałam od - 1,5. Z biegiem czasu wada się powiększała aż w końcu zrobiła mi się nierówna i prawe oko mam dużo słabsze od lewego. 


Ostatnią parę oksów kupowałam w kwietniu 2017. Z czasem zauwazylam, że moje - 4,25 jest za słabe na prawe oko. Więc postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce i kupiłam w Internecie piękną parę oprawek dzięki Vitalijce, która jakiś czas temu wstawiła zdjęcie na forum z pytaniem ile ma lat. Potem komuś wysłała model i kupiłam sobie taki sam :) 


Jednak dzisiejsza wizyta mnie przytłoczyła. Nie tylko finansowo (same szkła ponad 700 zł 😬) ale okazało się, że prawe - 5.25 a lewe - 3.75. Wada się powiększa. I na dodatek minusy nigdy się nie cofają, co najwyżej wada może się zatrzymać. 


Z dobrych wieści : mam juz kupione prezenty na Święta a dziś bylam bardzo dumna z siebie, bo po drodze T. kupił wielki kawał sernika, przyjechaliśmy ze smakiem do domu na kawę i ciacho ale... Nie uwierzycie! Popatrzyłam w lustro i powiedziałam: ja podziękuję, tylko spróbuję od Ciebie. Zrobiło mi się szkoda tych wysiłków, wczorajszej trampoliny i hektolitrów potu. Moj T. dziś patrzył na mnie takim zakochanym wzrokiem :) :) a jaki pyszny był ten sernik (tylko spróbowałam pół małej łyżeczki). Potem jeszcze wyłożył paterę czekoladowych cukierków, ale nawet nie patrzyłam na nie. 


Jestem z siebie dumna! Bardzo! Mała rzecz, a potrafi dodać skrzydeł :) 



2 grudnia 2020 , Komentarze (5)

Cześć,

Chciałabym się z Wami podzielić moim listopadem. To był trudny miesiąc. Cały czas praca zdalna, więc wiadomo, że mniej ruchu. Ale dość intenstwnie, jeśli chodzi o aktywność fizyczną. Tak jak napisałam w poprzednim poście, założywłam sobie dzienniczek aktywności fizycznej. I tak oto sprawy się mają :)

- rowerek z obciążeniami na kostki: 11 h i 17 min

- interwały - 3 h i 40 min

- pilates: 1 h i 48 min

- stretching - 1 h i 27 min

- trampolina - 30 minut

RAZEM: 18 godzin i 45 minut.

Ilość dni treningowych: 19/ nietreningowych: 11 (63%)

A teraz podsumowanie wymiarów. Pierwszy pomiar jest z końca października, drugi z 01.12.2020:

szyja: 32/32 (0)

biceps: 30/30(0)

biust: 94/93 (-1 cm)

talia: 76,5/75 (-1,5 cm)

brzuch: 96/95 (-1 cm)

biodra: 107/105,5 (-1,5 cm)

udo: 62/61 (- 1 cm)

łydka: 38/37 (-1 cm)

waga: 71,7/70 (-1,7 kg)

RAZEM: - 7 cm oraz -1,7 kg


Podsumowując, uważam że jak na tak dużą (jak na mnie) aktywność fizyczną, to schudłam bardzo niewiele. To mnie demotywuje, ale działam dalej. Wczoraj miałam stresujący dzień i niestety nagrzeszyłam. Dostałam karę - wieczorem bolał mnie brzuch. 

Mnie taki dzienniczek i zapisywanie motywuje do działania. Może i ktos z Was się zainspiruje? :) 

28 listopada 2020 , Komentarze (9)

Cześć Dziewczyny :) 

Uwierzycie, że już końcówka listopada? I grudzień za pasem... To był dziwny rok, dla wszystkich. Pamiętam noworoczny spacer; nic nie zapowiadało zbliżającej się katastrofy. 

Mamy plany na następny rok, ale czy wypalą? Czy pandemia zahamuje? 

Ale wracając do nagłówku. Wczoraj po raz pierwszy od początku pandemii ujrzałam przez chwilę cudo na wadze : 69.9 :) ale się ucieszyłam. Tym bardziej, że pomimo przestrzegania diety i intensywnych ćwiczeń, waga idzie bardzo opornie w dół. 

A po drugie, przyszła nowa zabawka : trampolina fitness. Od razu została zamontowana i część treningu zrobiłam właśnie na niej. Jeny, ale super sprawa! O ile nie lubię ćwiczeń, o tyle znalazłam w końcu to, co sprawia mi przyjemność 😌 

Kiedyś moj bardzo dobry kolega powiedział, że jeśli coś jest głupie ale działa, to wcale nie jest głupie :) ot, taka filozofia. No więc założyłam dziennik aktywności fizycznej. Trochę nabryzgoliłam, czasu zajęło, ale... wyobraźcie sobie, że motywuje! Sobie myślę: kurcze, nie zrobię treningu, szkoda, nie wpiszę do tabeli, będę mieć mniej zrobionych minut sportu. No i działam! W poniedziałek cyknę fotkę, może któraś się zainspiruje? 

A tak poza tym to jeszcze chcę dodać, że moje koty bardzo się kochają, mimo dzielących ich różnic. Powinniśmy brać z nich przykład, człowieki :) 

*all you need is love *

23 listopada 2020 , Komentarze (6)

Cześć dietujące się kobiety i mężczyźni :) Jak mija Wam listopad? 

Mnie jesienna chandra przechodzi. Ostatnio waga stała w miejscu, bo @, ale dziś już wskazała - 0,4 kg. 

Taki paradoks : wyglądam już ok, nawet całkiem ok. Ale ważę więcej, niż wyglądam i to sporo. 

Ale... Aby urozmaicić swoje Cardio, kupiłam sobie wczoraj... Trampolinę fitness 😁😁😁😁 Teraz na Allegro jest promka za 149 zł, jednakże wyhaczyłam używaną na olx za 65 zł. Będę skakać :) trampolina ma wiele zalet i ćwiczenie na niej jest bardzo efektywne. Sprzęt, który posiadam to:

- rowerek stacjonarny 

- steper 

- trampolina fitness (w drodze) 

- ciężarki 2x1 kg

- obciążniki na kostki lub nadgarstki : 2x0,5 kg oraz 4x0,7 kg

- skakanka 

- guma do brzuszków (takie zakłada się na nogi i przyciąga do siebie) 

- hula hop z kulkami do masażu (w ogóle nie używam, bo opada) 

- karimata. 

Wszystko kupione w bardzo okazyjnych cenach lub używane, ale działają :) Dalej nie lubię ćwiczyć, ale widzę że przynosi zamierzone efekty. Tym bardziej, że teraz home office i nie zapowiada się na rychły powrót do pracy... :(

17 listopada 2020 , Komentarze (2)

Cześć, 

Niewiele ostatnio piszę, ponieważ fatalnie się czuję. Psychicznie i fizycznie. 

Wczoraj poszłam zrobić sobie badania na insulionoporność. Przyszły już wyniki glukozy (90, czyli w normie) i dodatkowo miałam zrobić cholesterol całkowity. Na szczęście ten mam idealny, 149. Z drugiej strony czego można spodziewać się po wegetariance :) Teraz czekam na wyniki insuliny. 

Nie chce mi się ćwiczyć. Zmuszam się do aktywności fizycznej, choć dwa dni z rzędu nie ćwiczyłam. Dodatkowo byłam przeziębiona, z zatok leciało jak z kranu. 

Dziś też otrzymałam informację, że znajomy lat 38, bez chorób, trener piłki nożnej, przysłowiowy chłop jak dąb, bardzo źle znosi koronawirusa. 

Dla rozweselenia wklejam zdjęcia chłopaków : 

11 listopada 2020 , Komentarze (7)

Cześć dziewczyny!
Jak Wam mija świąteczny dla wszystkich Polaków dzień? Mam nadzieję, że nie dajecie się tej okrpnej, listopadowej pogodzie.

Ja nadal choruję, to znaczy przeziębiona jestem. Chwyciło mnie w sobotę po południu i tak trzyma do dziś. Wczoraj i przedwczoraj czułam się paskudnie, ale dziś już lepiej. Gardło nie boli, nie ma takiego ogólnego rozbicia. Tylko jak zwykle zatoki...

Tak sobie pomyślałam o moich ostatnich, trzymiesięcznych poczynaniach dietetycznych. Dziś mijają trzy miesiące od kiedy rozpoczęłam dietę.

Może zacznę od pomiarów:

szyja: 35.00 - 32,00 (- 3 cm)

biceps: 31,5 - 29 (- 2,5 cm)

biust: 101 - 94 (- 7 cm)

talia: 86 - 76,5 (- 9,5 cm)

brzuch: 103 - 94 (- 9 cm)

biodra: 115 - 106 (- 9 cm)

udo: 66 - 62 (-4 cm)

łydka: 41 - 38 (- 3 cm)

RAZEM: - 47 cm

Jest mnie prawie o pół metra mniej! Wiem, że kolejne trzy miesiące będą dużo trudniejsze i już nie tak spektakularne. Tym bardziej, że ostatnio waga mi fisiuje i niekoniecznie spada, a nawet rośnie. 

WAGA: 79,8 - 71,2 (-8,6 kg)

Poza kurczowym trzymaniem się diety Vitalii, cieszę się że:

- nie jem w ogóle słodyczy i mnie do nich nie ciągnie. Zresztą nigdy nie przepadałam za słodkim (jestem tym ewenementem. Kiedyś usłyszałam: Nigdy nie ufaj tym, co nie lubią słodyczy hahah). Nie lubię też ciast.

- przerzuciłam się na wino. Bardzo okazjonalnie: wino półwytrawne, czasem wytrawne lub Prosseco. 

- z mięsem nie mam kłopotów, bo jestem wegetarianką.

- uwielbiam za to fast foody :( Oczywiście bezmięsne. Na szczęście omijam szerokim łukiem i nie pamiętam jak smakują np. fryty z surówami i sosem.

- lubię słone przekąski. Ale.... zamieniłam je na kiszone ogóry :) 

- dalej kocham nabiał. Niestety musiałam zrezygnować z moich ukochanych serów. A lubię wszystkie; im ardziej śmierdzące tym lepsze :)

- wykwintna kolacja z ukochanym (za czasów gdy restauracje były otwarte): zamówiona sałatka grecka i lampka wina półwytrawnego. A był smak na makaron z sosem śmietankowym i brokułami. oj był...

- nie lubię ćwiczyć. Nigdy nie polubię. No ale ćwiczę... Zmuszam się do treningów 4-5 razy w tygodniu. Znowu wygrywa zdrowy rozsądek, bo home office, więc znacznie mniej się ruszam. No więc ćwiczę.... Eh... nad tym trzeba popracować.


Czekam też na upragnioną "6" z przodu. A potem 65, następnie 60 i potem już mam nadzieję "5" z przodu. Ciekawe czy wytrwam. Zobaczymy, czy  moje podsumowanie za trzy miesiące będzie równie optymistyczne. To już w lutym... Strzeli! I musi wówczas być upragniona "6". Nie w totka, wystarczy na wadze :)


9 listopada 2020 , Komentarze (6)

Od wczoraj paskudnie się czuję. Łapie mnie przeziębienie : wczoraj nie mogłam mówić, gardło mnie nawalało i ogólnie takia rozbita byłam. W związku z tym zero ćwiczeń.

Ale dziś się lepiej poczułam, jeszcze nie w pełni sił,, ale moglam sobie pozwolić na 25 minut w KFO oraz 40 minut na rowerku z obciążeniem. 

Po ćwiczeniach zawsze chce się jeść. Jako że jestem po kolacji, to full żarcia nie wolno. Ale oszukałam przeznaczenie : ogóry kiszone! To tylko 12 kcal w 100 gramach, więc można wcinać i wcinać. Mega zapychają. Dziś sobie dogodziłam i dodałam 2 łyżki musztardy. Też jakoś tam super kaloryczna nie jest, bo 120 kcal w 100 gr. No, czyli zjadłam max 70 kcal spoza "programu". Nie jest źle, ale dużo poćwiczylam. 

A Wy jak oszukujecie żołądki? Oprócz wody i mycia zębów :) 

8 listopada 2020 , Komentarze (4)

Dzień dobry!

Dziś mgliście i boleśnie. Codzienne treningi dają się we znaki : boli to tu, to tam. 

Ale uwielbiam te chwile, gdy leżę na kanapie a ze mną trzy szczurki smacznie sobie chrapią. To nieprawda, że kotki są tak bardzo niezależne i mają gdzieś człowieka. Moje kocury uwielbiają być przy dwunogu, być głaskane i drapane za uszkiem. Co prawda żaden nie lubi noszenia na rękach i spania na kolanach, ale sierściuchy są wspaniałe ♥️

Ostatnio kupiliśmy im taki mostek na ścianę. Tyle montowania, tyle pracy.. A one co? Tylko spojrzały, kilka razy weszły i tyle... Eh.. 


3 listopada 2020 , Komentarze (1)

Hej:) 

Swoją przygodę z odchudzaniem traktuję jak pracę. Pracę, której wyhagrodzeniem jest zdrowa i szczupła sylwetka. 

Zła wiadomość jest taka, że to praca 24/7. 

W XIX wieku "odkryto" ośmiogodzinny system, który do dziś uznany jest za najzdrowszy :

- 8 h pracy 

- 8 h odpoczynku 

- 8 h snu. 

Taaaa. W dzisiejszym świecie to nierealne. Bo też pracowałam na zmiany. Bo zdarzały sie zmiany... 15 h!!! (nie w Polsce). Bo mam dziecko (hłe, hłe - 8h odpoczynku). Ale cóż, pomarzyć wolno :) 

Tak czy inaczej staram się traktować odchudzanie profesjonalnie. Myślę, że podejście do tego tematu jest najważniejsze. Myśliwski (taki polski pisarz, polecam) napisał kiedyś w "Kamieniu na kamieniu", że najtrudniej zacząć. Najpierw działa serce, potem głowa, a następnie prowadzą nogi. 

Moje nogi poprowadziły wczoraj do: 16 minut pilatesu plus 40 min na rowerku z obciążeniami 0,5 kgx2 na nogach. Realizacja diety - 100%.

Zastanawiam się nad wprowadzeniem takiego tradycyjnego dzienniczka ćwiczeń - mam na myśli w zeszycie. Widziałam u Was takie zdjęcia z kalendarzowym rozpiskiem. Tylko czy to pomaga... Hmmmm