Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Aktywna, szczęśliwa osoba uwięziona w swoim ciele.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 13214
Komentarzy: 200
Założony: 9 lipca 2014
Ostatni wpis: 2 czerwca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
FortuneFavoursTheBraves

kobieta, 32 lat, Opole

168 cm, 81.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

25 stycznia 2015 , Komentarze (13)

Witam :)

Jestem tu cały czas, wspieram komentarzami i wypełniam wyzwania. Dlaczego nie piszę ? Właściwie nie mam usprawiedliwienia niestety Kochane. 

Co u mnie odkąd chodzę do fitnessu na zumbę i rowery z aktywnością nie ma najmniejszego problemu, raczej pojawia się problem i wręcz stany depresyjne gdy tego wysiłku brakuje - jak np. podczas wyjazdu do Budapesztu, wyjeżdżając już prawie 7 była, no ale wiadomo alkohol , śmieciowe jedzenie i 0 wysiłku równa się przytycie i teraz ten balast zrzucam. 

Co ćwiczę?2, 3 razy w tygodniu zumba, 2 razy rowerki + jakaś Ewka zawsze wpadnie ostatnimi czasy Secret i Perfect Body- uwielbiam ten program nadal :)

Jeśli chodzi o jedzenie muszę wrócić do podstawowych zasad paleo, niestety zdrowe odżywianie plus wysiłek nie daje u mnie efektów, pszenica musi być out. Wystarczy, że w 2 dni jem trochę więcej chleba nie że się objadam czy coś, a waga potrafi podskoczyć o 2kg, które z bólem zbijałam ostatnie 2 tygodnie. Przygryzam zęby, no ale tak już musi być: śniadanie jaja, obiad jakieś mięso z warzywami, kolacja warzywa + opcjonalnie owoc, jesli akurat w tym okresie planowany jest trening.

Niedługo muszę zmienić mój plan treningowy, bo ciało zaczęło się przyzwyczajać, chcę postawić na siłówkę, może powrót do karate? Hmmm jeszcze do tego nie dojrzałam. Ciało wygląda co raz lepiej mimo że waga nie spada, ręce ,plecy brzuch fajnie zarysowane, a i nogi takie szczuplejsze :)

Co do cierpliwości częściowo zostałam wynagrodzona, po 14 miesiącach spotkałam się z M. i po 2 dniach euforii przyszły stany depresyjne i tak na zmianę, w życiu jeszcze nikogo tak nie pragnęłam i z nikim tak dobrze się nie czułam, pełno ludzi dookoła a dla mnie liczył się tylko on. Oczywiście jedno spotkanie nie zmieniło tej skomplikowanej relacji, jest już lepiej , ale nie tak dobrze jak mogłoby być. Szukam sobie najdziwniejszych zajęć, zajeżdżam na treningach,a potem jedna myśl i znów ta frustracja. Podobno ten kto ma cierpliwość, będzie miał co zechce. Tyle już czekałam, więc co mi tam :)

Powodzenia Kochane :*

3 grudnia 2014 , Komentarze (5)

Hey;)

Muszę podzielić się moją dzisiejszą spinningową refleksją. Ćwiczenia w grupie to jest to, trener, muzyka, obokCiebie inni pocący się zmotywowani ludzie- czuje moc i to uczucie, źe wszystko jest w zzasięgu ręki, jestem jak naćpana wyciskiem na rowerach, a potem zumbą:) czasy multisporta wracają,7 przed świętami nadciąga!

Ćpajcie sport Kochane;)

10 listopada 2014 , Komentarze (4)

Hey Kochane :)\

co u Was? 

U mnie świat wiruje, praca po 12 godzin , potem ćwiczenia- znowu ostro zumbuje :) 

W weekendy studia i inne sprawy. Ogólnie wszystko w biegu, na nic nie mam czasu, nie wysypiam się i powiem Wam, że czuję , że żyję :) 

Pozytywne nastawienie sprzed lat chyba wróciło i to na dobre, co prawda nie chcę mi się iść do pracy i wstawać przed 5 rano, ale już myśl, że idę na zumbę o 20 dodaję skrzydeł. Tak samo dzisiaj, jestem na nocce, ale przed zaliczyłam zumbę,a jutro jadę na koncert do Wrocka spotykam się z przyjaciółką i to mnie mega motywuje.

W weekend miałam zjazd na studiach w tym 4 godzinny wf , dałyśmy z dziewczynami czadu, a w sobotę byłam na weselu z przyjacielem z czasu studiów licencjackich, tyle godzin z Nim po takim czasie tylko utwierdziły mnie w przekonaniu, że uczucie którym do Niego pałam od drugiego roku studiów było tylko uśpione ,a z biegiem lat i mądrzeniem naszej dwójki jest co raz to mocniejsze. Postępy tej znajomości są porównywalne z moim odchudzaniem raz wszystko rozwija się w zabójczym pędzie,a potem znowu staję na jakiś czas by znów odżyć i zrobić kolejny krok do przodu.         Ale teraz jestem mądrzejsza i wiem, że na najlepsze rzeczy w życiu trzeba czekać :)

Po tym tygodniu należy mi się złoty medal, a nawet kilka w kategorii:

  • 5 przećwiczonych dni + tańce na weselu
  • pójście na uczelnię i wf mimo wesela i całotygodniowego zmęczenia
  • picie na weselu tylko piwa i w konsekwencji bycie trzeźwą, co może brzmi śmiesznie , ale dla mnie to mega wyczyn i postęp

Poza tym co raz poważniej zastanawiam się nad powrotem do Wrocka, muszę to przemyśleć , ale jakoś mi tęskno: za miastem, za moim trybem życia tam, znajomymi i Nim oczywiście :)

Buziaki Kochane :*

20 października 2014 , Komentarze (7)

Cześć Kochane !

Przepraszam, że ostatnio bardzo Was zaniedbałam, tak jak ćwiczenia i dietę. Przeszkalano mnie do pracy w hotelu i dzisiaj właśnie zaczynam próbny miesiąc od nocki o 19 do 7 rano :) Trochę się stresuję, ale jestem dobrej myśli.

To jakiś krok w moim wychodzeniu na prosto, bo ostatnio czasu na nic nie było, a zmęczona po całym dniu wolałam napić się piwa niż wziąć za ćwiczenia. 

Teraz już wiem jak sobie wszystko ułożyć i zaraz zabieram się za Body Express Ewy, dawno już nie robiłam tego zestawu i po 1,5 tygodniowej przerwie pewnie sam Skalpel by mnie wykończył :P W weekend miałam studia, ale tez kolejny fajny koncert, co widać po moim wielgaśnym piwnym brzuchu :P hehe

A jak u Was, jest stabilizacja, czy takie zawroty jak i u mnie :P?

Buziaki :*

30 września 2014 , Komentarze (8)

Hey Kochane !

Dzisiaj będzie długo i mało pozytywnie. 

Żegnam dziś kolejny miesiąc, powinno być super, powinno być mimo wszystko optymistycznie. Otwarcie uważam miesiąc wrzesień za klęskę, nic praktycznie nie schudłam- waga skakała między 81, a 83. Dietetyczka zleciła kolejne badania i zmianę endokrynolog, myślę,że właśnie po tej drugiej kontroli się załamałam. 

To przelało czarę goryczy, starasz się jesz te świństwa, ćwiczysz robisz co możesz,a efektów nie widać, wszyscy rozkładają ręcę. Stresująca sytuac ja w domu- ojciec wyjeżdża za granicę, dziadek schorowany z motywacją do życia wynoszącą 0, a ja nie jestem już osobą kipiącą optymizmem i radością do życia. 

Więc wróciłam od dietetyczki i spotykając się z koleżanką zaczęłam wpieprzać co popadnie, ciastka, ciasteczka, pizza wino, mój jedzeniowo- alkoholowy trans trwał od środy do soboty, w sobotę kulminacja spotkanie z znajomymi, o piwo za dużo i płacz o wszystko, tak właśnie kończy się duszenie wszystkiego w sobie- wybucham płaczem, ale dalej nie jestem w stanie nic powiedzieć.

Od poniedziałku miało być lepiej i było przez 5 dni, potem trans znowu, zbyt wielkie sportowe emocje, ogólne rozżalenie, tęsknienie za tym co było i nie wróci, patrzenie na czyjeś szczęście przyprawiające mnie o rzyganie tęczą i powstrzymywanie się od walnięcia komuś w mordę  za złote rady jak to trzeba pozytywnie myśleć, gdy jego życie świeci przykładem,a ja nie mam ani jednego stałego punktu zaczepienia.

Wieczór, 23.30 oglądam ,,Puszyści kontra szczupli" i zajadam sobie bułkę z boczkiem popijając słodzoną herbatą. Totalna znieczulica, totalny bezsens, na chwilę obecną brak marzeń- a w sobotę testy do policji, już nie wiem jak się ogarnąć, jak zacząć kolejny raz, jak ruszyć z kopyta i robić swoje.

Problem leży w mojej głowie, nie jestem chorobliwie gruba, nie jestem brzydka- wielu facetów uważa, że z moją buzią jakbym schudła mogłabym zostać modelką, nie jestem beznadziejna. Osoby, która ma bardziej zaniżoną samoocenę od siebie przyznaję szczerze nie znam, jakbym schudła zawsze coś będzie nie tak, bo mam małe piersi i nie czuję się kobietą, bo musze wybielić zęby, a przez szparę miedzy zębami rzadko się uśmiechałam. Dochodząc do absurdalnych i wytykając sobie swoją wyjątkowość i odmienność, chęć nauczenia się jak najwięcej, większych dążeń niż znalezienia miłości, urodzenia dziecka i koniec historii. 

Jem z nudów, śpię jak kot po 12 godzin , w mojej głowie tworzą się co raz to bardziej zawiłe koszmary senne, nie chcę mi się wstawać bo po co.

Gdzieś jeszcze na dnie mojego optymizmu są plany, są marzenia, jest pragnienie miłości z tym jedynym, jest bycie szczupłą. Próbuję się do tego dokopać, ale ręce grzebiąc w tej jałowej ziemii odpadają w przedbiegach.

I mimo że sił mi brak i mdli mnie od zataczającej się kołem historii próbuję, bo nie chcę tak całe życie, nie chcę by moje dzieci miały grubą mamę , która zabiera je co weekend do MC'a i jest smutna, bo już do tego przywykła. Bo wyszła za mąż za zakompleksionego faceta z piwnym brzuchem, bo w końcu za kogoś trzeba było zamiast walczyć o siebie i swój nieidalny ideał.

I nawet ja wykaraskam się z tego kokonu rujnujących mnie przyzwyczajeń.

9 września 2014 , Komentarze (2)

Hey Małe :*

Nie odzywam się i czasem zalewam łzami, wczoraj pierwszy raz płakałam i ćwiczyłam, musiało wyglądać to komicznie, ja zaryczana z zapuchniętymi ćwicząc Perfect Body Ewki i słuchając disco polo. Zawsze musi tak być, że jak na raz to na raz, najważniejsze że ćwiczyłam, waga dalej swoje, no ale cóż...

Dzisiaj byłam zawieźć papiery do policji, co tam się dzieję to szok, ale dla mnie to przede wszystkim odwieczne marzenie, powołanie i predyspozycje i mam nadzieję, że to przemówi na moją korzyść :) 

Tak więc 4 października będzie mega ważnym dniem, nie tylko dlatego , że mój ukochany zawodnik debiutuje w najlepszej organizacji MMA na świecie, a na tej gali walczą jeszcze dwaj moi ulubieńcy, dajcie z siebie wszystko:

Janek

Krzysiek

Rory

no i Magdalena

Dzisiaj zaliczone 5 części Huraganów no i można iść spać :)

Dobranoc :***

28 sierpnia 2014 , Komentarze (2)

Hey Kochane :)

Kładę Was dzisiaj do snu zadowolona z swojego dnia, mianowicie skosiłam trawę, zrobiłam pranie, ugotowałam obiad, poczytałam coś z francuskiego, wzięłam pieska na spacer no i oczywiście pozumbowałam :D W końcu mogłam iść na zumbę w mojej wiosce, jednak całkiem inaczej jest tańczyć i podskakiwać w grupie- od razu było mi lepiej, a koszulka od razu do zmiany :)

Waga od kilku dni stoi, cellulit zalał cały tyłek i uda :( ale wiem, że dobrze robię i muszę jakoś przeboleć i robić swoje- waga ruszy, skóra się ujędrni i będzie pięknie :) 

Mogę już ćwiczyć prawie normalnie, nawet bez węglowodanów daję radę  nawet tę godzine- to cieszy, bo trening to naprawdę coś na co czekam cały dzień i daje mi uczucie spełnienia :) Wczoraj przetestowałam nową płytke Ewki i naprawdę przypadła mi do gustu, tło całego nagrania i same ćwiczenia naprawdę super, mam taki zakwas na prawym pośladku, że szok :P

Wczoraj moje chłopaczki w końcu wygrały i to spektakularnie , bo aż 5:0. W niedzielę czeka ich kolejny mecz, tym razem ligowy i znowu sobie pogadam ;)

Czekam już pożegnanie z ,,8" , jak tylko tak się stanie zaczynam znowu biegać, żeby na testach w policji nie dać plamy, pościągałam wszystkie dokumenty, materiały i nie jest tak hop siup jak myślałam, ale jeśli długo się o czymś marzy to marzenie w końcu się spełni, więc do roboty :) !!!

Dobranoc :*

25 sierpnia 2014 , Komentarze (4)

Hey Kochane :*

Ehhh jestem w totalnej rozsypce, od czwartku nie ćwiczyłam, w piątek i niedzielę piłam, bo why not ?! W momencie gdy wszystko zaczynało wychodzić na prosto ( waga nawet spadła) poniżej 82,a mój Dziadek zauważył, że zeszczuplałam, gdy poznałam innego faceta ( mimo że też postrzelonego ) odezwał się On, oczywiście w środku nocy po 9 miesiącach i przewrócił mój świat do góry nogami.

Jeszcze parę dni temu byłam gotowa wrócić do Wrocławia i w ogóle na wszystko byle stąd uciec i znaleźć jakąś pracę, cokolwiek.  Nie było nikogo, więc nie było też kogo stracić. Teraz siedzę jak na szpilkach i chcę go już zobaczyć, zobaczyć jak zareaguję i jak on - podobno przytył( nie wiem czemu, ale mnie to ucieszyło ). Na urodzinach tego nowego oczywiście musiało paść stwierdzenie miesiąca- Najgorsze jest to, że nawet jakby ważył 120 kg to i tak by mi się podobał... 

Ehhh my kobiety ! Same cierpimy, odmawiamy sobie, nie doceniamy swojego piękna, całe życie na dietach, mordujemy się katorżniczymi ćwiczeniami czekając na jakiegoś równie oddanego idei przystojniaka z sześciopaczkiem,a niech to przebiegłość życia- zawłada nami kanapowiec z piwkiem w ręku, brzuchem napchanym po hamburgerach, po jego grze w piłce zostają mecze w telewizji. Uhhhh......

Ten tydzień ma być idealny , musi - wszystko jest rozsypane, ale niech chociaż jedzenie i ćwiczenia będą ustabilizowane. Amen !


18 sierpnia 2014 , Komentarze (9)

Hey Miśki :*

Pewnie i Wy tak czasem macie, że ogarnia Was totalny bezsens. Ja takich napadów przeżywałam sporo, różnie na nie reagowałam, różnie próbowałam załągodzić- trening zwłaszcza ciężki jest najlepszym rozwiązaniem. Nikt nie jest warty tego by układać pod niego życie, zwłaszcza jeśli ma Cię głęboko w dupie, zastanawiam się tylko dlaczego niektóre sprawy zajmują nam tak dużo czasu, łez i zmartwień? Może ze względu na to, że nie chcemy się poddawać i walczymy o coś/kogoś kto totalnie nie jest tego wart. 

Tak oświadczam, dzisiaj po 10 miesiącach zdecydowałam się na wielki krok. Wiedziałam, że trzeba coś z tym zrobić, bo inaczej już zawsze stałabym w miejscu czekając na człowieka widmo. Wzięłam pieska na spacer, troszkę ochłonęłam zabrałam się za Huragany- wszystkie 5 części i zdecydowałam: KONIEC z tym, skasowałam wszystkie stare wiadomości od M., zdjęcia na telefonie, zdjęcia na komputerze- niby nic, ale te rzeczy podtrzymywały jakieś wspomnienia, a już nie chcę tym żyć, nie mogę dalej się wykańczać- FINITO !!!

Uhhh od razu mi lżej, wiem że to nie załatwi całej sprawy, ale dla mnie to krok, krok milowy.

Dobranoc Miśki :****

16 sierpnia 2014 , Komentarze (1)

Hey Kochane :)

W końcu odespałam pracę, na naszej imprezie była masa ludzi. Od 22 do 3 nad ranem nie usiadłam na minutę, a wróciłam do domu o 7. Bo jeszcze z ostatnią garstką ludzi sprzątaliśmy teren boiska, ale się ubawiłam. 

Takie imprezy zawsze podbudowują, ludzie uwielbiają podrywać barmanki, zostawiają napiwki i w większości są naprawdę bardzo przystojni. 

Oczywiście końcówka zmiotła mnie z nóg zbierałam śmieci z kolegą jednego z naszych piłkarzy, który oczywiście stwierdził, że robi to dla mnie , bo ja dbam o środowisko, a on jest łobuzem i jak to powiedział: chciałby się przytulić do Pani, która zbiera śmieci, nie dałam się, choć gdyby był trzeźwiejszy kto wie :D Mieliśmy ich odwozić, ale mojej Mamie ktoś spuścił powietrze z opon, więc siedzieliśmy i czekaliśmy na ratunek, popłakałam się ze śmiechu ze sto razy będąc totalnie trzeźwa. 

Każde kolejne wyjście do ludzi daje mi nadzieję, że lepsze czasy właśnie nadchodzą i mimo swoich nadprogramowych kg jestem atrakcyjna i nie muszę czekać na kogoś, kto jest ch** wie gdzie i ch** wie czego chce- otwórz na świat,a on całą reszta przyjdzie sama :)

Dzisiaj już poćwiczone: 55 minut zumby i 240 przysiadów, o 16 lęce na inaugurację naszego sezonu piłkarskiego- znowu praca :D

Mego weekendu Kochane, świat należy do Was z uśmiechem i do przodu :)!!!