Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (22)
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 4787 |
Komentarzy: | 77 |
Założony: | 13 lipca 2014 |
Ostatni wpis: | 24 października 2014 |
kobieta, 41 lat, Gorzów Wielkopolski
165 cm, 102.60 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Moja aktywność - spaliłam 507 kcal
Waga nic nie drgnęła, jak było 108,3 kg tak dalej jest 108,3 kg. Przez chwilę byłam przybita, w końcu wszystkie produkty troszkę kosztowały. Jednak przy mierzeniu całego ciała okazało się że spadły cm. Zawsze to coś Wczoraj odpuściłam ćwiczenia bo tak bolały mnie nogi, że chodziłam kulejąc. Nie ma to jak zakwasy,których nabawiłam się na własne życzenia. Bo oprócz obowiązkowych ćwiczeń zaczęłam ćwiczyć zumbe fitness. A że nie ćwiczyłam od szkoły to wiadomo jak to się mogło skończyć. Dziś wracam do gry
Dziś kolejny dzień mojej walki. Jak zapisałam się do vitalii ważyłam 110,8 kg, potem pojechałam do babci na wieś i schudłam do wagi 108,3 kg. Byłam pozytywnie naładowana i od razu wykupiłam pakiet dieta i ćwiczenia. Powinnam chudnąć 0,7 kg na tydzień. Wszystko tak ładnie szło. Zaczęłam się ważyć codziennie rano zaraz po wstaniu. Wczoraj waga pokazywała 108,0 kg. A DZIŚ 108,4 kg. No i się popłakałam. Gdybym chociaż złamała swoją dietę to bym wiedziała dlaczego. Całe ciało boli od ćwiczeń. A waga poszła w górę. Ten post jest trochę bez ładu i składu ale jestem tak zdołowana Do tego wszystkiego mam niby cudowną grupę wsparcia premium w której mamy się wspierać. Jest tylko jeden problem, jestem jedynym członkiem tej grupy. Nie wiem, czy tak zostanie, czy kogoś mi przydzielą, czy może powinnam gdzieś to napisać. Z mężem też się pokłóciłam o głupstwa. Na diecie i ćwiczeniach jestem od niedzieli czyli dziś 4 dzień, i to wszystko jest dla mnie takie ciężkie. I ta cholerna waga co idzie w górę.
Postanowiłam raz w miesiącu dodawać swoje zdjęcia by mieć motywację do dalszej walki Jak wiadomo przy moich nadprogramowych kg trochę ta batalia będzie trwać A nie ma nic lepszego niż widok samej siebie na zdjęciu w rozmiarze ciut mniejszym.
Jak widać powyżej jest co zrzucać, zwłaszcza brzuch, nogi, i ten tłuszcz na biodrach
Wczoraj rozpoczęłam swój plan treningowy. Był super, bardzo wymagający ale dałam rade, niestety dziś to jeden wielki ból:( Narazie staram się troszkę rozruszać by popołudniu przejść kolejny etap ćwiczeń. Rano waga pokazała że jednak schudłam kolejne 0,2 kg. Nie trzeba było się tak martwić:) Byle do przodu.
Postanowiłam się narazie nie przejmować, wyczytałam na forum że waga w ciągu doby może się wachać nawet do 2 kg i to nie ze względu na tłuszcz tylko wypitą wodę i zawartość jelit. A więc trzymamy rygor dalej i po tygodniu się okaże.
To mój drugi dzień diety i ćwiczeń:( A przytyłam 0,5 kg buuuuu. Płakać się chce. Zawsze jadłam 2 góra 3 posiłki ale duże, teraz mam 5, trzymam się dokładnie gramatury co do 1 g. Mąż mówi, że organizm musi się przestawić ale nic tak nie niszczy mojego optymizmu jak kolejne kg. NIE CHCE JUŻ BYĆ GRUBASEM:(
Dziś na śniadanie miałam kanapki z twarożkiem pomidorowym, sałatą i rzodkiewką. Obawiałam się smaku i czy dam rade to przełknąć. Bardzo miło się rozczarowałam, kanapeczki są pyszne i mogłabym zjeść ich więcej:) Dodałam jednak tylko pół łyżeczki koncentratu a nie całą. Naładowana pozytywną energią biorę się za robotę:)
Już jutro zaczynam dietę. Biorę się pożądnie za siebie. Dziś byłam na zakupach i okazało sie że w domu nie mam nic z listy potrzebnych artykułów na tydzień, co tylko dobitnie świadczy o moim dotychczasowym odżywianiu. Troszkę się boję czy dam rade, zwłaszcza jeśli chodzi o ćwiczenia. Poczekamy, zobaczymy a narazie pozdrawiam wszystkie witalijki:)
Moja aktywność - spaliłam -133 kcal