Cześć :)
Tydzień temu 84,2 dzisiaj 83,7 także nie jest źle, coś drgnęło więcej po tym zastoju i @ , chciałabym by było okolo 1 kg mniej ale tak też jest spoko :) Postanowilam kolejny raz zważyć się 6 grudnia, taki prezent Mikołajkowy mam nadzieję wtedy ujrzeć czyli spadeczek ;) Szkoda, że miałam ten zastój bo gdyby nie on to podejrzewam, że na Mikołaja bym mogła powitać 7 z przodu :) A tak to nie wiem, niby jest to możliwe ale w swoim trybie idę z reguły w granicach 0,5- 1 kg na tydzień więc pewnie trochę zabraknie. Chyba, że podkręcę tempo ale to zobaczę jeszcze. Nie chce przegiąć ;)
Kilka razy wspomniałam tutaj o tym, że gdy doszłam do 115 kg to się za siebie zabralam i pisalam w jaki sposób walczę ale zbieram się do takiego wpisu podsumowującego, mija rok tej mojej walki i myślę, że to dobry czas by zrobić wpis tylko na ten temat i ze szczególami napisać co i jak ale obawiam się, że może to być długi wpis i nie wiem czy zechce Wam się czytać,dajcie znać ;)
U mnie dzisiaj mały grzeszek, zjadłam kawałek ciacha urodzinowego koleżanki z pracy. Wkalkulowałan to siebie w swój bilnas dnia, zjadłam to zmiast drugiego śniadania więc nie powinno byc problemu. Ba, nie będzie tylko to głupie myślenie i wyrzuty sumienia :/ Muszę trochę nad tym jeszcze popracować bo o ile bym je rozumiala i by były uzasadnione gdybym szła po bandzie bez oporów i się obżerała jak szalona tak w momencie gdy od czasu do czasu coś nieplanowanego wpadnie i to w małej ilości nie powinnam się nimi zadręczać i się usprawiedliwiać jakbym zbrodnię popełniła. To zadanie dla mojej główki, ogarnąć to ;)
Miłego weekendu,niech kg lecą w dól, buziaki :)