Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam na imię Gosia.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 33411
Komentarzy: 1339
Założony: 28 lipca 2014
Ostatni wpis: 28 stycznia 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
NieidealnaG

kobieta, 39 lat, Za Krzakiem

172 cm, 68.40 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

12 października 2014 , Komentarze (5)

Cześć kochane :)
Weekend zmierza do końca, co porabiacie?
Ja właściwie kolejny weekend przebimbałam nic nie robiąc konkretnego, miałam sprzątać, takie grubsze sprzątanie ale no znowu mi się nie chciało :D Leń górą!
Teraz siedzę i zamulam a to dlatego, że mam dzisiaj nizutkie ciśnienie i się czuję jak flak. W głowie mi się kręci, czuję się słabo. Jak byłam o wiele grubsza to ciśnienie mi pokazywało za dużo, to był sygnał alarmowy dla mnie by zabrać się za siebie. Odkąd regularnie ćwiczę, dbam o to co jem to się unormowalo na prawidlowe ale są dni kiedy jestem typowym niskociśnieniowcem. Niby to lepsze niż wysokie, które zagraża ale dolegliwości przyjemne nie są.
Wczoraj zagadał do mnie jeden facet.W pierwszej chwili miałam myśli, że pewnie to jakaś akcja typu zakład z kolegami czy co, wiecie, takie pierwsze myśli zakompleksionego grubasa, który nie wierzy, że może się ktoś nim zainteresować, tak w ogóle, nawet na głupią nic nie znaczącą rozmowę. Ale wzięłam kilka oddechów, pomyślałam, że jestem fajna i uśmiechnęłam się, pogadałam, było bardzo sympatycznie.Facet dość przystojny chociaż nie mój typ. Ogólnie miłe to było i oznacza, że chyba ne jest ze mną tak źle, że wyglądam w miarę jak fajna kobita (chociaż jeszcze za gruba;))
Trzymajcie się cieplutko :)

9 października 2014 , Komentarze (3)

Cześć :)
Dzisiaj koleżanka powiedziała mi, że nie wyglądam na swoją wagę, że wyglądam na mniej. Miłe to bylo :) I kiedyś trudno mi by bylo w coś takiego uwierzyć, dzisiaj zaś w to wierzę. I wiem, że to zasługa regularnego treningu, który sprawił, że ciało wygląda lepiej i smuklej. Nadal mam jeszcze fałdki to tu to tam ale ogólnie ćwiczenia sprawiają, że nawet mimo fałdek wygląda się lepiej :)
Zważyłam się też, wyjątkowo dzisiaj i ostatnio było 87, dzisiaj 86,1. Także dobrze jest, ubytek zaliczony. Pisalam ostatnio, że planuję najbliższy cel 85, na ten tydzień lub na przyszły, no w tym się raczej nie uda dobić do równego 85 ale w przyszłym jak najbardziej powinno się to na wadze pojawić :D Aż trudno mi uwierzyć, że mogę tyle ważyć, to nadal jest jeszcze za dużo ale w prównaniu do 115 rok temu to różnica jest.
W tym tygodniu trenuję co drugi dzień, nie czułam się jeszcze na siłach po przeziębienu by ruszyć tak mocno, nie chcialam też się ponownie załatwić więc postawilam na ruch ale w mniejszej ilości. Od poniedziałku wracam jednak do mojej klasyki czyli ćwiczenia 6 razy w tygodniu plus jeden dzień odpoczynku, weszło mi to w nawyk, dobrze mi robi więc nie będę tego zmieniać :)
A na koniec wyobraźcie sobie ten skandal! otóż na drugie śniadanie zjem tosta z ciemnego pieczywa z nutellą :D Jak ja mogę, na diecie nutella. A no mogę, bo zjem jednego, który mi nie zaszkodzi a nie jak kiedyś pięć bo takie dobre i zero dbania o umiar.
Buziaki :)

6 października 2014 , Komentarze (3)

Hejka :) Jak tam po weekendzie ?
Ja w sumie tylko się obijałam, miałam sprzątać no ale jakoś tak nie wyszło ;)
Po przeziębieniu został mały ślad w postaci jeszcze czegoś lekko drapiącego w gardle ale nie ma już wymówek, dzisiaj trening na orbim zaliczony, od razu mi lepiej :) Zmierzam do 85 na wadze,czy uda się to ujrzeć w sobotę ? nie wiem ale jest blisko i to mój najbliższy cel, jak nie w tym tygodniu to w przyszłym. Widzę już to jak na mnie czeka za małym zakrętem :)
Cały czas myślę o zmarłej Annie Przybylskiej, ani nie była moją ulubioną aktorką ani nic ale zawsze taka pozytywna mi się wydawała, sympatyczna. Nie była anonimową osobą stąd chyba te ciągle myśli o niej bo człowiek ma poczucie, że "znał" tę osobę, strasznie to smutne :(
Udanego tygodnia :)

3 października 2014 , Komentarze (5)

Dzisiaj na wadze równe 87 kg, może być ciut mniej bo ważyłam się już po śniadaniu ale ogólnie tak jak sądziłam, waga stoi w miejscu. Nie dziwi mnie to biorąc pod uwagę fakt, że od dwóch tygodni nie ćwiczę, raz mi się tylko udało. Miałam w tym czasie ruch w postaci długich spacerów, to też przydatne ale na mnie stanowczo za mało by wagi ubywało ;) Generalnie się nie ważyłam zgodnie z planem ale zdarzyło mi się w ciągu tych dwóch tygodni niespodziewnie stanąć na wadze i wahała się od 86,8 do 87,6, także normalka. Jasne, że bym chciala by spadalo ale spoko, znowu zacznie, od poniedziałku wracam do regularnego treningu. Najważniejsze, że nie idzie w górę.
Dzisiaj już się czuję całkiem dobrze, no jeszcze trochę pozostałości przeziębieniowych mam ale ogólnie czuję się ok.
Na weekend nic nie planuję, zostanę w domu by do końca się wykurować, powinnam zabrać się za porządki bo mam burdel totalny, zwlaszcza w ubraniach ale tak mi się nie chce ;) Bo teraz jak znaczna część ciuchów na mnie znowu wchodzi to je wyciągam z  szafy, mierze, ubieram, ogladam się i tak w kólko i robi się mały syf :)
Udanego weekendu:)

1 października 2014 , Komentarze (8)

Leżę sobie w łóżku i się kuruję, nie jest jakoś mega lepiej ale też nie jest gorzej. Plus jedyny jaki widzę to, to, że mam bolące gardło i nie chce mi się prez to jeść :D 

Ogólnie to mam czas i rozmyślam. Jestem w takim momencie życia, że potrzebuję zmian. W życiu prywatnym, zawodowym. Nie czuję się na swoje lata, czuję się młodziej i nie mam takiego poczucia, że powinnam mieć już wszystko poukładane,ustabilizowane. Oczywiście każdy ma swoje podejście do tematu, ja piszę tylko i wyłączne o moim. Okolice 30-stki to moim zdaniem dobry czas na nowy początek. Nie jestem już nieświadomą życia młodą gąską, coś już tam przeżyłam, coś już wiem ale jeszcze sporo przede mną :)
Mam tysiące myśli, pomysłów, wszystko bym chciała natychmiast, tak zrobić myk i jest. A tak się nie da. Dlatego póki co fantazjuję o tym co będzie a realizuję małymi krokami swoje cele. Najpierw chudnę, później będą kolejne sprawy. Co nie znaczy, że nie będę nic działać bo jak się da coś zrobić wcześniej to będę to robiła.

Ostatnio pisałam, że weszłam w dzinsy, dzisiaj przymierzyłam dwie kolejne pary, które ostatnie lata leżały w  szafie bo przecież słonik czyli ja w nie nie wchodził. Teraz fajnie leżą, w jednych szczególnie moje uda wydają się takie zgrabne i szczupłe. Szok. Materiał, fason robią swoje oczywiście ale też nie da się ukryć, że moja ciężka praca daje efekty :)
Sciskam mocno :)

29 września 2014 , Komentarze (12)

Witam Was w ten poniedziałkowy dzień z nad tony chusteczek, zasmarkana, zakaszlana, z bólem głowy i ogólnie czująca się do...pupy :/ Siedzę w pracy i się męczę, uważam, że przyjście do niej dzisiaj nie było dobrym pomysłem ale sądziłam, że nie będzie źle i jakoś dam radę, zresztą nie miałam za bardzo innego wyjścia. Jak tak dalej pójdzie to jutro już raczej będę wylegiwać się w łóżku. Ogólnie tak mnie coś brało już od piątku, liczylam na to, że dam radę się obronić ale nic z tego, wczoraj wieczorem już poleglam. Uroki takiej jesiennej pogody, chociaż nie powiem, sama też sobie trochę winna jestem ale o tym już cicho bo nie będę się dobijać ;)
Jedyne co mnie wkurza to, że znowu muszę zrobić przerwę od ćwiczeń bo nie da się z tym katarem i kaszlem pogodzić orbitreka. Dzisiaj rano próbowalam, to było idiotyczne z mojej strony ale mam poczucie , że chociaż na niego wlazłam ;) a, że po chwili zeszłam bo bym go zasmarkala to inna sprawa.
Jak zeszłam poniżej 90 kg to liczyłam, że pójdzie z górki a tu los przeciwko mnie, a to uraz pachwiny a to wyjazd a to przeziębienie i waga stoi, tak zakładam, że jest okolo 87, zobaczę na dniach. Ale znam siebie, swój organizm, swój rytm, wiem, że ja muszę ćwiczyć żeby spadało. No ale trudno, ja się nie poddam, najwyżej będę walczyła chwilę dłużej.
Buziaki :)

26 września 2014 , Komentarze (15)

Cześć:)

Wróciłam już do domu, wyjazd był udany, pzypomnienie starych , dobrych czasów gdy wszystkie żyłyśmy beztrosko, bardzo intensywnie, się szalalo, imprezowalo, bo nie miało się tylu obowiązków, zobowiązań, zarywało się noce, odsypiało w dzień bo z wykładów bylo prościej się urwać niż teraz z pracy ;)
Już w domu więc zaliczyłam w końcu orbiego, od razu mi lepiej, tego mi brakowało. Pierwszy dzień okresu dzisiaj więc się nie forsowałam tak jak zwykle ale i tak się spociłam jak szczur ;) A no właśnie, pierwszy dzień okresu to się nie ważę ani dzisiaj ani jutro bo wiem, że by bylo ze 2 kg więcej,zawsze tak jest, zresztą czuję się jak balon więc to nie ma sensu, zważę się po @. Dietkowo się trzymałam dobrze, chodziłam na długie spacery więc raczej ogólnie pomijając @ powinno być dobrze. A i cieszę się, że ten wyjazd przypadł mi przed @ bo dzięki temu jakoś przetrwałam napady głodu bo cały dzień coś się dzialo a to spacer a to rajd po sklepach ( głównie,z  galerii do galerii :D) a to wypad gdzieś tam a to tu  i nie mialam nawet kiedy o tym myśleć. Czułam momenty ale w tym ferworze wszystkiego łatwo było je pokonać.

Miłego weekendu :)

24 września 2014 , Komentarze (11)

Cieszę się wolnym, jestem z przyjaciółką u koleżanki, plotkujemy, dietkujemy. Tak, tak dietkujemy , ja bo muszę i chcę, koleżanka bo taki preferuje styl odżywania się a przyjaciólka bo nie ma wyjścia przy nas dwóch ;) Fajnie tak, przypominają nam się czasy sprzed lat kiedy tak często się spotykałyśmy i szalałyśmy.
Wspomnialam Wam, że koleżanka chodzi z kijkami, miała kijki i dla nas więc byla próba, dzisiaj trzeci dzień i nie zaiskrzyło między mną a kijkami. O ile samo chodzenie bardzo lubię, dużo chodzę tak z kijkami mi nie idzie. Może też jakoś specjalnie się nie starałam, może to wynik początków, z czasem by było lepiej. Póki co jakoś nie mogę skoordynować swoich ruchów z kijkami i chodzę jak jakaś pokraka :D  W efekcie po jakimś czasie biorę kijki pod pachę albo do ręki i muszę ja nosić zamiast się "podpierać". Raczej nie będę tego kontynuowała bo się nie widzę w tym rodzaju aktywności, może za wcześnie rezygnuję ale uważam, że fajnie jak ćwiczenia, wszelkiego radzaju aktywność sprawiają nam przyjemność i dobrze nam się ćwiczy. Ja mam swoją fazę na orbitrek i pilates i z nimi jest mi dobrze więc nie muszę szukać czegoś innego. Może od czasu do czasu bym i postawila na nordic walking ale jeśli na wstępie nie czuję radochy z tego to nie ma sensu się zmuszać. A chodzić będę ale bez kijków ;)
Z minusów to okres tuż, tuż więc czuję, że puchnę i robię się ciężka, brzydka i w ogóle ble ;). Pewnie kulminacja przypadnie akurat na ważenie i wtedy będzie piękne 2 - 3 kg więcej haha.
Buziaki, dziękuję za komentarze :)

22 września 2014 , Komentarze (11)

Jestem z przyjaciółką u naszej koleżanki.Piszę z telefonu a to nie jest super wygodne więc będzie krótki wpis.Jedzeniowo jest ok,grzecznie i z umiarem. A teraz fanfary bo weszły mi na dupsko jeansy,które jeszcze z 4 miesiące temu wchodzily do polowy ud i na tym koniec ;) Może jeszcze nie leżą idealnie ale żle nie jest ,weszly cale,zapięlam się więc dobrze jest :) Takie chwile pokazują mi,że ta walka ma sens :) Że to co robię się opłaca chociaż bywa ciężko.

Buziaki :)

20 września 2014 , Komentarze (11)

Jestem dzisiaj wkurzona,normalnie nerwy mnie roznoszą. Przez ten uraz i przerwę od ćwiczeń mam poczucie, że dreptam w miejscu. Spadek był ale to taki mały, że raczej uważam, że waga stoi. Niby to tylko kilka dni ale wiem,że gdyby nie to to by spadło więcej. I to mnie wkurza. A najlepsze, że jeszcze wczoraj mnie nie wkurzało bo przecież rozumiem, że zdrowie jest ważne i uraz trzeba zaleczyć i wlaściwie nic strasznego się nie dzieje a kilka dni w jedną czy drugą to niewielkie ma znaczenie. Może to przez @, która czai się już za rogiem. Generalnie jakoś ostatno wiele mi upływa od @ do @. Dni szybko lecą i mam wrażenie, że dopiero co ta cholera u mnie była a już znowu jest. Spodziewam się jej w czwartek-piątek przyszłego tygodnia ale może zjawi się chwilę wcześniej stąd te nerwy i tak mnie nosi. Do  tego w chwili słabości z godzinę temu miałam taką chęć rzucić się na żarcie, coś slodkiego zjeść, zrobić sobie jakąś kanapkę czy sięgnąć po kawałek ciasta. Walczyłam, zlamać się czy nie. Wiedziałam, że jak nawet coś sobie podjem to mimo braku ćwiczeń taki jednorazowy epizod nie spowoduje nagle wzrostu wagi o 5 kg,  ewentualnie tylko wyrzuty sumienia by były - taki odruch, zresztą dzień jeszcze długi to mogłabym później już tak jeść by ten nagły atak wkomponować w bilans dnia ale z drugiej strony zadalam sobie sprawę, że to mnie uszczęśliwi na chwilę, ukoi nerwy na chwilę i wrócę do punktu wyjścia. Przecież głodna nie jestem, bo gdyby to był głód to jeszcze pól biedy coś zjeść ale tak to by było  tylko zajadanie stresu i nerwów. A po co mi to. Już to kiedyś przerabialam i skończyło się na 115 kg:/  To był jeden z  powodów tej wagi ciężkiej. Zjem w ramach przekąski jabłko. Nadal mam ochotę na coś mniej zdrowego ale w głowie dudni mi, że to niczego nie zmieni na dłuższą metę a tylko później psychicznie będę się męczyć i zadręczać. Dlatego chyba pójdę na spacer, może mi trochę ulży.
Buziaki :)