Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem 33 - letnią pracującą mamą, która tyje na sam widok jedzenia. Mam motywację do zmiany swego wyglądu, który po urodzeniu dwójki dzieci pozostawia wiele do życzenia :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 31322
Komentarzy: 645
Założony: 11 sierpnia 2014
Ostatni wpis: 10 września 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Lexie_1983

kobieta, 41 lat, Bydgoszcz

170 cm, 84.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

15 października 2018 , Komentarze (15)

W związku z tym, że waga na dotychczasowej "diecie" bezmlecznej niebezpiecznie szybuje do góry(dziś 98,7kg) postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce. Prawdą jest, że jadłam dużo i niezdrowo - mało warzyw, dużo słodkiego, do tego mało piłam. Dużo czytałam ostatnio o diecie opartej na zupach. Przemyślałam sprawę i doszłam do wniosku, że skoro lubię zupy, to spróbuję. W związku z tym, ze wciąż karmię Matyldę piersią przyjęłam, że będę jadła 6 posiłków dziennie (rozpisałam sobie stałe pory), wszystkie zupy będą treściwe, na mięsie, głównie drobiowym, choć będę też od czasu do czasu gotowała na wieprzowinie. Ma być dużo warzyw i w każdej zupie kasza, razowy makaron lub brązowy ryż. Na pierwszy ogień poszła pomidorowa z ryżem (wyszła pyszna), krupniczek z kaszą pęczak oraz kalafiorowo-brokułowa z kaszą gryczaną. Chodzi mi po głowie również gołąbkowa, barszcz ukraiński i ogórkowa -to moja następna playlista. Niestety, ze względu na skazę białkową Matyldy, nie mogę zabielać zup nawet jogurtem naturalnym, ale jakoś to przeżyję. Zapomniałam jeszcze dodać, że na śniadania zjadać będę owsianki lub jaglanki gotowane na mlekach roślinnych. Do południa będę też jadła porcję owoców i pozwolę sobie na jedną kawę. Nie będę liczyła żadnych kalorii, ale na pewno nie mam zamiaru chodzić głodna. Jeśli waga zacznie spadać, to będzie super, jeśli nie, to przynajmniej dupa nie będzie mi dalej rosła (smiech) Oczywiście będę kontynuowała suplementację - biorę witaminę D (4000j) oraz Calperos (wapń). Robiłam sobie pod koniec sierpnia badania krwi (morfologia, żelazo, tsh, mocz i glukoza) - wyniki miałam idealne. Powtórzę je za jakieś 4 tygodnie, dodam do tego krzywą cukrzycową, żeby sprawdzić, czy poziom cukru jest ok... 

Jako motywację ustaliłam sobie kasę - 20 zł za każdy zgubiony kg. Za każde zgubione 5 kg będę wypłacała sobie ekstra premię w kwocie 50 zł. Pieniążki wylądują w słoiku, a po osiągnięciu satysfakcjonującej mnie wagi wybiorę się na super zakupy :D

Muszę Wam powiedzieć, ze mój mąż rozbawił mnie dziś do łez. Rozmawialiśmy rano w kuchni na temat naszej wagi (On też ma ok 10 kg do zrzucenia), no i zapytałam go, ile jego zdaniem, ważę. Mój małżonek stwierdził, że skoro mam 168 cm wzrostu, a mam "niewielką nadwagę", to ważę co najwyżej 78 kg. Tak mnie tym rozbawił, że się uspokoić nie mogłam, łzy leciały mi ciurkiem. Kochany jest ten mój Misiek. Najśmieszniejsze jest to, ze on jest świecie przekonany, że ma rację. No ja Go z błędu wyprowadzać nie będę :D

Zmykam do łóżka, bo tam czeka na mnie 3,5 - miesięczna ciemnooka ślicznotka ;)

11 września 2018 , Komentarze (10)

2,5 miesiąca temu po raz trzeci zostałam mamą. Matylda przyszła na świat pewnej czerwcowej nocy robiąc mam niesamowitą niespodziankę. Miało być wywoływanie porodu, którego po doświadczeniach ze starszą córką bardzo się bałam, a okazało się, że był to niesamowity, intymny poród, trwający od pierwszego skurczu do narodzin Matyldzi 4,5 godziny.

W trakcie ciąży miałam cukrzycę ciążową, leczoną dietą, co okazało się dla mnie zbawienne. Dzięki diecie ciążę zakończyłam 9 kg na plusie, a nie 25 kg jak poprzednio. Po porodzie waga ładnie spadała, niestety moja córka ma stwierdzoną skazę białkową i ja znów jestem na diecie. Nie wiem co mam ze sobą zrobić, bo mam całkowity zakaz spożywania wszelkich produktów mlecznych i pochodnych, kakao, orzechów, jajek, wieprzowiny, wołowiny... Alergolog sugerował również profilaktyczną rezygnację z glutenu, ale tego już nie zdzierżę. Od 2 tygodni jestem na ścisłej diecie, dzięki czemu cera na buźce Malutkiej ładnie się zagoiła, pozostała suchość na tułowiu, pleckach i kończynach. Nie mam pojęcia co mogę jeść, jak urozmaicać posiłki. Po diecie cukrzycowej nie mogę patrzeć na kasze, obrzydły mi warzywa, choć te staram się jeść. Póki co, jadę na chlebie, ziemniakach, zupach bez śmietany, gotowanym  kurczaku i indyku. Zależy mi na dalszym karmieniu piersią, co zresztą jest najlepszą możliwą opcją. Alergolog zapisał nam też Nutramigen, który Matylda będzie dostawać podczas mojej nieobecności (dałam jej posmakować i zjadła, choć smakuje mało apetycznie). 

Mała jest kochana, choć bardzo absorbująca - skubana nie chce spać w dzień przez co ja nie mogę nic zrobić. Dodatkowo nie chce spać w wózku, więc nawet spacery są dla mnie stresujące, bo z reguły głośno sygnalizuje swoje niezadowolenie. Staram się mojego 7-latka zaprowadzać do szkoły i jeśli mogę to go odbierać, ale to w skali tygodnia niewiele ruchu. Nie mogę jeszcze wyrwać się na kijki, a o ćwiczeniach w domu nie ma mowy (jak już Młoda uśnie wieczorem to ogarniam chatę, prasuję itp.). Boję się, że na takiej monotonnej diecie bez nabiału  będę tyła. Macie może jakieś pomysły na to, co mogłabym jeść?

21 czerwca 2018 , Komentarze (8)

Moje ciążowanie dobiega końca. Dziś mam termin porodu, jutro stawiam się w szpitalu na wywołanie porodu, ponieważ Matylda przestała przybierać na wadze. Mam cukrzycę ciążową i ona spowodowała problemy z przybieraniem na wadze. Ogarnęłam mieszkanie i teraz się relaksuję oglądając "Przyjaciół". Trzymajcie kciuki.

Wrócę do Was po porodzie i połogu

10 lutego 2018 , Komentarze (10)

Jestem. Żyję. Tyję. Noszę pod sercem swoje 3 Szczęście. To 21 tydzień ciąży. Kiedyś do Was wrócę! :D:D

21 lipca 2017 , Komentarze (10)

No i znowu dupa, znów 95kg. Już mnie to zaczyna wkurzać. Mam 34 lata, a nad miską nie potrafię zapanować. Zdrowie mi siada, zwłaszcza kręgosłup - jestem po wizycie u neurologa, czekam na rezonans kręgosłupa, to prawdopodobnie rwa kulszowa, do tego drętwieje mi prawa ręka od łokcia do palców. Wzrok mi wysiada - 2 sierpnia mam wizytę u okulisty. To chyba ostatni dzwonek żeby się ogarnąć.

Ostatnie miesiące były dla mnie cholernie trudne pod względem zawodowym. Było na tyle źle, że myślałam poważnie o zmianie pracy. Wtedy siadło wszystko - psychika i somatyka. Przez otyłość i stres rozchwiał mi się okres. Od kilku miesięcy staramy się z mężem o 3 dziecko i jakoś nie wychodzi. Jestem przekonana, że zracjonalizowanie posiłków pomoże w zrealizowaniu moich planów.

Wczoraj dołączyłam do grupy, która ma na celu wspieranie się w walce o siebie. Mam nadzieję, ze wszystkie osiągniemy założone cele! Trzymajcie za nas kciuki!

14 marca 2017 , Komentarze (4)

Byłam dziś z szefową i koleżanką na negocjacjach w sprawie projektu, który pisałyśmy.  Nie uwierzcie, ale wyjechałyśmy z firmy o 7.45, negocjacje zaczęłyśmy o 10.00, a z Urzędu Marszałkowskiego wyszłyśmy wypracowane o 18.00. Bez jedzenia, tylko o wodzie. Do domu weszłam o 21.30... 8 godzin szarpania się o pieniądze,  A i tak projekt obcięli nam i ponad 130 tyś zł.  Na szczęście wiele pozycji udało się obronić. Padam na pysk, nie widziałam dziś dzieci, ani męża. 

Waga dziś rano 87,6, a teraz 87,2 kg

11 marca 2017 , Komentarze (3)

Dziś wpis popełniony przy śniadanku. Waga na dziś (2 dnia okresu) - 88,2kg, co daje łącznie spadek 5,8 kg. Myślę, ze gdy zejdzie ze mnie opuchlizna okresowa to będzie większy spadek. W poniedziałek kończę 4 tydzień odkwaszania. Od wtorku planuję powolne wyjście poprzez wprowadzenie nabiału i mięsa, rozszerzenie katalogu zjadanych owoców. Planuję w dalszym ciągu zjadać śniadania na ciepło (dietetyk proponuje owsianki na ciepło z bakaliami), drugie śniadanie to będą koktajle owocowe, sałatki, surówki lub kanapki. Obiad na ciepło (warzywa, mięsko i coś z węgli), a kolacją pozostanie chyba zupa. Czuję się dobrze, lekko, nie mam żadnych skutków ubocznych odkwaszania. Planuję stopniowo zwiększać kaloryczność, aż dojdę do poziomu 1500 kcal - obecnie zjadam ok 1200 - 1300. Gdy waga stanie wprowadzę aktywność ruchową. Ostatnio strasznie dokucza mi ból pleców w części lędźwiowej. Wczoraj wieczorem nie byłam w stanie wstać z kanapy, przeszywający ból nie do opisania. Dostałam skierowanie do neurologa - wizyta umówiona na 29 czerwca. Do tego w nocy drętwieje mi lewa ręka. Ewidentnie po 30 dopadł mnie SKS :PP 

No cóż, takie życie, nie ja pierwsza i ostatnia. Zmykam, spróbuję zmusić się do sprzątania :) Miłej soboty Kochane moje!

3 marca 2017 , Komentarze (10)

...Jak w tytule... Po 3 dniach chwilowego zastoju waga leci w dół. Wczoraj było 89,6kg, dziś jest 88,9kg. To równo 5 kg. Czuję się rewelacyjnie pod względem fizycznym, z psychiką trochę gorzej, ale to akurat związane jest z zawirowaniami w pracy. Nie wiem, czy pisałam wcześniej, ale we wrześniu awansowałam na stanowisko koordynatora mojego działu, do tego pełnię obowiązki zastępcy dyrektora i trochę mnie to wszystko oszałamia. Na poprzednim stanowisku wszystko było poukładane, miałam swój rytm pracy, teraz to jedna wielka kołomyja - nigdy nie wiem, co mnie czeka! No cóż, chciałam, to mam! 

Nie ma co narzekać, za 3 godzinki weekend z moimi pacjentami (dzieciaki chore).

Do następnego!

25 lutego 2017 , Komentarze (3)

Dziś krótko. 10 dni za mną - bilans na wadze 3,8kg mniej. Samopoczucie bardzo dobre, motywacja wysoka. Oby tak dalej. W tym tyg jadę na samych warzywach i jabłku. Organizm się przyzwyczaił, nie odczuwam głodu. Od poniedziałku włączam kijki 3 razy w tygodniu. Do następnego

17 lutego 2017 , Komentarze (9)

Kurdę, mam kryzys i to poważny. Od wczoraj obsesyjnie myślę o słodkim, w ogóle jedzeniu. Czuję głód, ale najwyraźniej jest to głód emocjonalny. Wczoraj po południu byłam tak rozdrażniona, że nie macie pojęcia. Myślałam, że eksploduję! Mam chyba zespół odstawienny. Podobnie czują się pewnie palacze rzucając fajki! Moją złość spotęgował fakt, iż dotarło do mnie wiele w ciągu ostatniego roku zmarnowałam i jak wiele wysiłku kosztuje mnie to, aby teraz nie rzucić tego wszystkiego w cholerę! Musiałam się pożalić! Do następnego wpisu!