Pamiętnik odchudzania użytkownika:
mania_zajadania

kobieta, 44 lat, Gdańsk

169 cm, 76.10 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Będę zdrową i lekką 40tką

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 października 2016 , Komentarze (35)

w ostatnim wpisie pisalam, że osiągnęłam wagę sprzed ciąży... wszystko wskazuje na to że długo się nią nie naciesze.... ciąża. Ten teges.

Wg mojego doktorka  to trochę cud medyczny, ale jak mówi nie takie cuda widział. 

Pozostaje mi teraz kibicować waszym spadkom, a swojej wagi pilnować żebym się nie rozrosla za bardzo.

Jeeeeny trochę jeszcze jestem dzika i nie wiem jak się ogarnąć. Bo niby chcieliśmy, ale nie szło,  więc się już przestałam nastawiać. I tu taka niespodzianka.poza tym między chcieć a stać się faktem to różnica jest.

O!

24 września 2016 , Komentarze (6)

Dzień Dobry :)

U nas naprawdę dobry :) małżowina wróciła i mogę się z rana dokokosic w łóżku z kawą:) 

Pomimo mojej małej kontuzji ćwiczyłam jak mogłam i efektem tego jest mały, bo mały,  ale jednak spadek. Tym sposobem osiągnęłam wagę sprzed ciąży. Zajęło mi to rok, ale trudno.... ważne że jest sukces. Dobrze się czuje i chce jeszcze :) 

Ostatnio mniej spacerowalysmy, ale mam nadzieję w tym tygodniu wrócić do intensywniejszych ćwiczeń i przede wszystkim do chodzenia z kijkami. Tata się zajmie dziekciem, a mama siuuup...

Dietę trzymam całkiem fajnie. Poza nielicznymi dyspensami na domowe słodycze (tak sobie postanowiłam,  że jak słodycze to domowe, a nie ze sklepu nie wiadomo z jakim skladem), z alkoholem też nie mam problemu.... hihi jak to brzmi.

Tyle na te chwile. Mam nadzieję że Wy też zobaczycie weekendowe spadeczki :)

20 września 2016 , Komentarze (3)

Pizgłam sobie palcem o nogę kanapy w niedzielę. Palcem od stopy, a nawet całą stopą. Ale palce najbardziej ucierpiał. Chodzić za bardzo nie mogę, tzn po domu jakoś sobie kuśtykam, ale do sklepu to już dzisiaj był wyczyn. Ćwieczenia leżą i kwiczą :/ Pozostała dieta.

coś lub ktoś chce sprawdzić moją determinację?!? nie dam się tak łatwo!

Małżowiny nie ma do piątku. Ech...

17 września 2016 , Komentarze (6)

Mój dziekć postanowił dziś wstać w okolicach 6.... nooo....

Na szczęście od rana taka fajna muzyka w radio że energia jest. Tym sposobem jestem już dzisiaj po ćwiczeniach a zaraz się wybieramy na dłuuuugi spacer z ciocią dziekcia, a moją przyjaciółką od 20 lat:)

W tym tygodniu aktywność bardzo przyzwoicie

Poniedizałek: skalpel i ok 10 km

Wtorek: skalpel i 8 km

Środa: basen

Czwartek: Spacer 5 km i tiffany + fitappy czy jakoś tak na ręce

Piątek: Spacer 5km i ćwiczenia na nogi i ręce 30 min

Sobota: skalpel i pewnie będzie 10 km spaceru.

Miłego weekendu :)

16 września 2016 , Komentarze (11)

przez 2 tygodnie schudłam ok 2 kg. Podoba mi się.  Jeszcze pół i będzie waga sprzed ciąży, a chciałabym jeszcze trochę dodać do zrzucenia. 

W tym tygodniu nie ma małżowiny więc nie za bardzo jest mowa o wyjściu. Chodzę jednak na długie spacery z wózkiem,  a dodatkowo wieczorem jak położę dziekcia spać ćwiczę dywanówki- choć czasem mega mi się nie chce.  Razmi sie udalo zatrudnić babcie i pójść na basen.... co to byl za relaks:) no bardzo lubię. Uwielbiam ten dźwięk wody w uszach jak mam głowę pod wodą.  To jest dla mnie na maksa relaksujące i uspokajające więc chciałabym choć raz w tygodniu się wybrać na basen. 

Pilnuję też miechy,  żeby było w okolicy 1500 kcal.co ciekawe od kiedy małżowina wyjechała prawie w ogóle nie jem mięsa. Jakoś nie mam potrzeby. Choć  wiem że na dłuższą metę bez mięsa bym rady nie dała.

Dość ładnie że słodyczami się trzymam. W niedzielę maly kawałek tortu bezowego i wczoraj jedna gałka loda waniliowego. Jak dla mnie to duży sukces.w chwilach kryzysu podzeram migdały. No fakt że jadłam też 2 razy miód, ale wszystko się zmieściło w kaloryczność więc sobie pozwalam czasem.

Coraz lepiej mi też idzie z wodą. 

Staram się też codziennie smarować i prawie mi wychodzi.

Alkoholu nie tklam ale jak nie ma małżowiny to mnie nie kusi więc to żaden wyczyn. 

Dostałam od koleżanki opaske miband i trochę mnie motywuje, żeby wyrobić normę kroków. Troche, bo jak chodzę z wózkiem to liczy mi tylko połowę kroków:( no pewnie bierze się to z tego że nie da się iść z wózkiem i machać lapkami, hihi

Jeszcze tydzień jesteśmy same. Nawet jakoś to leci. Dobrze się nastawilam psychicznie i skupiam się na czym innym. Teraz weekend więc jutro jedziemy do koleżanki na cały dzień  a w niedziele do babci. A potem już tylko 5 dni i będzie z nami tata :)

Miłego,  aktywnego weekendu Wam życzę.

9 września 2016 , Komentarze (5)

Noooo zleciało.... 2 miesiące do powrotu zostało a mnie ciągle za dużo jeszcze. Czas spiąć poślady definitywnie. Małżowina dzisiaj wyjechała na 2 tygodnie i postanowiłam wykorzystać ten czas na maxa na osiągnięcie celu. 

Jedzenie nie będzie kusić, wymówek też nie będzie. A jak nie będzie pokus w lodówce to ich po prostu nie zeżrem;)  Ćwiczenia pozostają te w domu. Czas zapoznać się z Chodakowską, albo inną panią fit.

Nie wiem ile waże, bo muszę wymienić baterie w wadze. Ale to nie ma większego znaczenia. Myślę, że nie wiecej niż na pasku.

Zamelduję za tydzień rezultaty pierwsze.

Żeby nie było... trochę ostatnio już ruszyłam z ruchem i to mnie bardzo cieszy. miska też bardziej ogarnięta, choć wymaga jeszcze dopracowania.

Macie jakieś pomysły/przepisy na TOFU?

1 sierpnia 2016 , Komentarze (6)

nie ma co kryć, trochę znów przybyło. Znów trza spiąć poślady i zacząć działać. 

Plan na ten tydzień znaleźć motywację, bo leń w dupie siedzi i chichocze zlowieszczo. 

17 kwietnia 2016 , Komentarze (9)

Trochę się pozbierałam... tak mi sie wydaje. Dojadamy co w lodówce, a na najbliższe 3 dni planuję... no właśnie nie wiem jak to nazwać. Nie cierpię słowa detoks albo oczyszczanie. Chcę przez te 3 dni jeść warzywa i owoce i kaszę (jaglana, gryczana) oraz oleje i orzechy. Wywalam nabiał, mięso, pieczywo i słodycze. I kawę:( Muszę się "odciąć" od tego co jadłam ostatnio bo była masakra.... 

Nigdy tak nie robiłam. Ale czas się odkwasić i dowitaminizować. Oraz nawodnić.... Z tym też ostatnio masakra. Potem powolutku będę dokładać kolejne produkty i rozszerzać dietę.

Nic to. Ważne, że pojawiła się cienka nić pozytywnego flow. Bez tego ani rusz.

A najdziwniejsze jest to że po tych wszystkich strasznych jedzeniowo dniach- po których bałam się wleźć na wagę... ona była uprzejma i pokazała 69,9 czyli malutki spadek. Motywacyjnie to na mnie dobrze działa. 

Wyzwanie 2016 km w 2016 roku na minusie ale gonie:)

11 kwietnia 2016 , Komentarze (5)

@ się skończyła, a ja mam nadal takie ssanie, że lepiej nie gadać. Ser zółty mogłabym jeść w każdej ilości. Marzy mi się taki cały blok, żebym go mogła jeść i jeść i jeść. Zagryżć kabanosem. A na deser ciasteczko. Z kremem. I 3 kawy.

Masakra jakaś. Nie wiem o co chodzi i nie wiem skąd mi się to bierze. Pierwszy raz w życiu zaczynam myśleć o jakimś zdrowym oczyszczaniu., bo mam wrażenie że inaczej się nie odczepię od jedzenia.

Najchętniej bym zamieszkała w lodówce i to bynajmniej nie ze względu na temperaturę.

6 kwietnia 2016 , Komentarze (11)

Trudno podsumowywać bo i chwalić się nie ma czym.

Waga po zwyżce lekko w dół. Wracam też na dobre tory ćwiczeniowe. Marzec był pod tym względem dramatem. Wyzwanie tez lezy i kwiczy. Trzeba będzie kilometry nadrabiać... a tak cieszyłam się, że na koniec lutego jestem zgodna z założeniami.

Diety też dawno nikt nie widział. Wczoraj wręcz myślałam że zjem całą lodówkę. A cokolwiek włożyłam do buzi to okazywało się że mam ochotę na inny smak i to jednak nie to. W nocy się wyjaśniło skąd to- przyszła wcześniejszą @. Jedyne co dobre że mam takie suchoty że piję 2 litry dziennie bez najmniejszego problemu. Ostatnio wchodzi mi bardziej woda lekko gazowana niż niezgazowana.

Dzisiaj nastrój tragedia. Płacz na końcu nosa mam przez cały dzień... ech te hormony. Byłam bliska płaczu, ze małżowina nie rozwiesiła prania...

Ogólnie to ciągnę na resztkach baterii zimowych. Potrzebuje wiosny jak przez ostatnie dwa dni:)