Pamiętnik odchudzania użytkownika:
mania_zajadania

kobieta, 44 lat, Gdańsk

169 cm, 76.10 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Będę zdrową i lekką 40tką

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

28 marca 2016 , Komentarze (5)

Cholera jasna! Żarło, żarło i zdechło. Wlazłam na wagę i 1 kg na plusie jeszcze przed świętami. Doskonale się to wkomponowuje w moją teorię o ruchu. W tym tygodniu wróciłam do aktywności. 

Wczoraj bez obżarstwa, ale też bez większych zakazów. Dziś obiad u teściowej już bez słodkości... na prośbę mojego męża.

Od wtorku trza się brać ostro do roboty. Letnie sukienki czekają. 

Szefowa zrobiła nam dziś piękny prezent... pospała bez pobudki do 6 rano:) nie miałabym nic przeciwko, aby tak już było ;)

Wczoraj super dzień. Poranek i popołudnie w gronie szerszej rodzinki, potem spacer, a wieczór z mężem przy winku, planszówkach i pogaduchach z planami na przyszłość.

20 marca 2016 , Komentarze (8)

Wpadły mi w ręce jeansy przedciążowe. Z duszą na ramieniu zaczełam wkładać. Pomyślałam, że jak zostanie mi malutko do dopięcia to będzie motywacja! Bardzo lubiłam te jeansy.

Wlazłam. Na luzaczku! Czuje się jak najbardziej fit laska w trójmieście, hihihi

Jupi:)

Ps. Pomyślałam, ze może czas na pierwsze zdjęcia porównawcze....

18 marca 2016 , Komentarze (19)

Waga bez zmian. Dobrze, bo aktywności nadal nie było. Wracam do gry od przyszłego tygodnia. Cieszę się, ze nie wzrosła... i że nadal 6 z przodu, a nie powrót do 7:)

Kolejny cel 65:)

Powoli rozglądam się za Roletic. Jeden miesiąc bym przycisnęła- to dobrze działa na jędrność skóry. 

No i od 1 kwietnia zaczynamy z Szefową basen:)

15 marca 2016 , Komentarze (14)

Ale się wybyczyłam na tym SPA:) Kadyny przepiękna miejscowość:) byłam wyspana, jestem wybawiona, wypływana, wymasowana, wypoczęta i rano choć obudziłam się w standardzie czyli ok 6... wzięłam sobie gazetkę i na spokojnie poczytałam... a potem drzemka, śniadanko, spacer, basen, sauna.... ech

Niestety nie da się wyspać na zapas, a by się przydało. Po tej infekcji Szefowej, a potem naszej mamy dramat ze spaniem. Do tej pory spała dość ładnie bo tylko raz się budziła w nocy. A teraz 5-6 razy i do tego czasem przez godzinę nie śpi.... Fakt nie płacze bardzo i na rękach nie trzeba nosić, ale i tak nie śpię. Od 23-6 tylko raz dostaje mleko, ale budzi się częściej. Masakra jakaś. Macie pomysły może jak pomóc jej wrócić na stare tory? Zastanawiam się czy nie zabrać smoka i przemęczyć się kilka dni, ale może potem będzie lepiej?

I pomyśleć że jeszcze 2-3 tygodnie temu myślałam jak wyeliminować to jedno karmienie a teraz marzy mi się żeby się budziła tylko jeden raz.

Męczy mnie to strasznie, bo ja mogę wiele ale spać muszę. jestem drażliwa i padnięta. Do tego przeziębienie to mam mieszankę wybuchową. Zresztą wydaje mi się że szybciej bym się wyleczyła jakbym mogła więcej spać. Po wyjeździe było super, a teraz dwie nieprzespane noce i znów się czuje do bani....

Ćwiczyć dalej nie ćwiczę. Dietetycznie całkiem spoko.

11 marca 2016 , Komentarze (18)

Jak w tytule. Wlazłam dziś na wagę i zobaczyłam 69,6 kg:)  Prawie sfrunełam z tej wagi;)

Potwierdza to moją teorię, że jak sie nie ruszam to waga leci szybciej. No ale nie tędy droga-wiadomo. Waga leci, ale skóra zostaje. Nie wiem, może jem więcej jak ćwiczę??? 

Mam tez nowe doświadczenia słodyczowe. Dostałam mały torcik na dzień kobiet bo ustaliliśmy dyspensę. No i go nie zjadłam od razu, tylko dawkowałam sobie przez 3 dni do kawki po kawalątku. No i niby 3 dni jadłam słodycze, ale było to na tyle mało, ze w bilansie się jakoś upchło;)

Spoglądam na pasek wagi i uwierzyć nie mogę, a morda mi się sama cieszy.

Dziś spotykam sie z przyjaciółką z którą dawno sie nie widziałam i plotkujemy całą noc no i jadę do SPA. Teraz mam motywacje do kontroli, żeby te 6 nie zgubić:)

A! i wymyśliłam pomysł na biznes, a raczej odświeżyłam bo myślałam o tym już wcześniej, ale jakoś nie było pary żeby podjąć wyzwanie. Teraz kiedy jestem na macierzyńskim mogę coś kombinować, bo gdyby dobrze szło- mogę pójść na wychowawczy albo wrócić na pół etatu jakby szału nie było. W razie "niemca" mam gdzie wracać. Na zmianę jestem pełna ekscytacji i obaw. Ale jak to mówią: kto nie ryzykuje ten nie jedzie. Najwazniejsze, ze mąż mnie wspiera żeby spróbowac:)

7 marca 2016 , Komentarze (7)

Tak się cieszyłam, że oststniego dnia lutego "dogoniłam" moje wyzwanie 2016 km 2 2016 roku. Czyli że mam normę wyrobioną za dwa mieiące.... a tu naszło mnie choróbsko. I nigdzie nie chodzę i nic nie ćwiczę:(

Ale nic to. Trza się wykurować bo w piątek wyjazd na SPA, a potem nadrabiać km trzeba będzie:)

Wagowo spadek 10 dkg... no szału nie ma ale nie było ruchu i do gęby wkładam co popadnie, bo sił na nic nie mam. Wczoraj np zamarzył mi sie budyń na moje bolące gardło. Na gardzło trochę pomogło- w sensie taka ciepła miła konsystencja ale na kg penie nie;)

28 lutego 2016 , Komentarze (15)

Dzisiaj mój weekendowy dyżur wstawania do Szefowej. Poranne rytuały nasze. Ona na drzemkę ja sobie włączyłam dobrą muzykę (Florence) i zrobiłam kawę. Oglądam "stylizacje" na stronie burdy w celu szukania inspiracji i czegoś łatwego do uszycia (w ciąży zaczełam trochę szyć).

Oglądam, oglądam i jestem pewna. BĘDĄ LETNIE SUKIENKI. Chcę być szczupła i nosic sukienki bez skrępowania. I krótkie portki latem. I od razu nabrałam ochoty na zdrowe jedzenie. I dłuuugi spacer:)

Życzę Wam żeby Was też dopadła taka motywacja!

26 lutego 2016 , Komentarze (18)

No i luty sie kończy.... czas na podsumowanie:

  • wagowo minus 1,1 kg szału nie ma, ale patrząc, że w tzw międzyczasie był jeszcze wzrost oraz na słabą dietę to i tak sukces. Natomiast jak myśle ile by mogło być gdyby nie było wzrostu... grrrr
  • Udaje mi się utrzymywać aktywność fizyczną 3x w tygodniu plus spacery (i to mnie chyba trzyma przy wadze). Jak mówię o spacerze to mam na myśli 8 km w 2 h. Tylko 4 dni były bez żadnej aktywności. Spalonych 7 tys kalorii.
  • 170 km w tym miesiącu. Co daje 298 km w tym roku-> 14% mojego wyzwania 2016 km w 2016 roku
  • niestety słodyczowa Masakra. od połowy popłynęłam... tzn jak na mnie to i tak nie jest najgorzej bo jak jadłam to np 3 rafaello a nie całe opakowanie (tak tak dobrze czytacie) ale nie tak miało być. Kilka ostatnich dni już lepiej więc mam nadzieję ze wrócę na dobre tory.
  • Niestety zawiesiłam robienie składów ze względu na kolana, a razem z tym zaprzestałam robienie deski- nie wiedzieć czemu.
  • Zakwas na chleb zrobiony wg założeń, ale ryb było za mało.

Ogólnie zadowolenie 50/50. Coś tam jest ale chciało by się więcej. Niemniej jednak małymi krokami do celu....

No i mamy marzec zaraz. W planie utrzymać aktywność. Natomiast skupić się trzeba ewidentnie na diecie i na niejedzeniu słodyczy. W drugi weekend marca jadę na mamuśkowe SPA- 10 mam się zorganizowało i jedziemy odpocząć:) Będzie tam trochę pokus, ale i basen, więc może wypływam co zjem ;) Za to aura coraz lepsza i będzie można dreptać więcej. Mam plan na Nordic Walking z Szefową, ale nie wiem jak jej się w nosidle spodoba... Zobaczymy:)

19 lutego 2016 , Komentarze (21)

Waga stoi i to jest sukces, bo patrząc na ostatni tydzień powinna wzrosnąć. Trzyma mnie tylko aktywność fizyczna. Zawsze coś. 

W tym tygodniu spinam poślady, bo tych minus10 to nie zobaczę długo. Z dietą trza ruszyć z kopyta. Chcę docisnąć bo 

Trochę mi dokuczają kolana ostatnio- martwi mnie to. ALe mam nadzieję, że to tylko kwestia przyzwyczajenia do większej aktywności fizycznej. W poniedziałek idę do mojego Fizjomagika to pogadam z nim.

I właściwie tyle

12 lutego 2016 , Komentarze (6)

Ale wciąż waga prawidłowa a nie nadwaga :)

Zwalam na @. Nie mam wyrzutów sumienia, bo ruszałam dużo ruchu w tym tygodniu i dieta przyzwoita. Ale ewidentnie coś metabolizm mi padł, jeśli mierzyć go ilością wizyt w toalecie ;)

Będzie dobrze. Do przyszłego piątku nadrobię:)