Pamiętnik odchudzania użytkownika:
mania_zajadania

kobieta, 44 lat, Gdańsk

169 cm, 76.10 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Będę zdrową i lekką 40tką

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

28 czerwca 2015 , Komentarze (9)

Tydzień temu byliśmy na bardzo fajnym weselu. W sumie nie tańcowaliśmy dużo, bo z brzuchem trudniej. Za to naśmiałam się tak, że nie pamiętam kiedy ostatni raz.

Niestety następstwo tych wydarzeń jest takie, ze mam nadwyrężone wiązadła. Brzuch mnie boli od tygodnia. Pół godziny na nogach i muszę odpocząć, najchętniej leżąc. Mogę spacerować, ale nie za dużo i po spacerze odpoczynek.

Straszna lipa. Nie dość, ze nie komfortowo, to jeszcze dostaję świra tak leżąc. W tym tygodniu będę miała samochód do dyspozycji, to chociaż gdzieś do ludzi pojadę.

Przewidywany czas naprawy wiązadeł to 6 tygodni, czyli jeszcze 5 przede mną... Póki co ćwiczenia zakazane. 

Boję się, że jak tak będę leżeć to zacznę przybierać dużo no i że nie będę miała kondycji do porodu, a się podobno przydaje....

Tyle na tę chwilę.

13 czerwca 2015 , Komentarze (4)

Wczoraj dzieć oprócz rytualnych kopniaków zaczął się przemieszczać w brzuchu i można było te ruchy obserwować z zewnątrz... śmiesznie.

Pozałatwiałam trochę spraw "na mieście", spotkałam się z mamą, byłam u fryzjera, a potem plotki u koleżanki do... 2 w nocy :) Mój mąż na rybach, jej na wychodnym to trochę można było zaległości ponadrabiać. 

Dzisiaj zaczęłam od śniadania na balkonie, teraz chwila odpoczynku i trza się brać za porządki szafowe.... wstyd się przyznać, ale chyba 2 m-ce się zbieram. Pod wieczór spacer jakiś bo póki co upał się zrobił piękny i nie chcę ryzykować z moim ciśnieniem i pulsem.

A jutro kawka z rana z koleżanką umówiona. I czas ie zabrać za szycie sukienki, jeśli ma być na poprawiny gotowa. Wczoraj dokupiłam materiał i coś będziemy kombinować... Chcę zrobić taką neutralną żeby jeszcze potem ponosić. Takie mam materiały:

Zaczęły mi się rozdwajać paznokcie. Macie jakieś patenty dla ciężarówki na tą przypadłość?

11 czerwca 2015 , Komentarze (4)

Poszłam dziś na ćwiczenia w końcu pierwszy raz po urlopie.... dobrze mi to zrobiło. Jednak zjedzenie tej nieszczęsnej czekolady ma dobre skutki.... motywacja do ruchy jakiej długo nie było ;)

Uzupełniłam też braki bieliźniane... 2 staniki nowe. No i w przymierzalni odkryłam gdzie moje kg siedzą... jak zobaczyłam swoje plecy to trochę się podłamałam. No rozmiar bielizny już też odpowiednio większy i nie chodzi tylko o miseczki.... No nic. Nie ma co lamentować. Trzeba się bardziej pilnować a po ciąży będzie nad czym pracować.

Mąż wyjeżdza na weekend na swój doroczny dzień dziecka.... raz w roku Panowie jadą na kaszuby na ryby. Ja mam nadzieję się w końcu zmobilizować do porządków ubraniowych i w szafach. Muszę też opróżnić komodę dla dziecia, bo już coraz więcej rzeczy się zbiera... każdy coś podrzuci.Do tego jutro się umówiłam z mamą na starówce na obiad, a w sobotę nawiedzę znajomych i tak jakoś leci czas....

9 czerwca 2015 , Komentarze (20)

Z ciekawości zrobiłam pomiary. Nie licząc brzucha- bo wiadomo, to nie jest chyba tak źle. W cyckach doszło 5 cm... tu się nawet zdziwiłam, że tak mało. Mam wrażenie, że wiele więcej. W udach 3-4 cm, a w pojedynczym udzie różnica tylko 1 cm mi wychodzi. w łydce też 1 cm. biceps i szyja bez zmian... no jestem w szoku. A wydaje mi się, ze mnie jest dwa razy więcej.

Wczoraj kupiłam czekoladę karmelową.... dziś zjadłam całą. Ta czekolada chodziła za mną od kilku tygodni, ale miała mi starczyć na kilka dni....To mój pierwszy aż taki "wyczyn" w ciąży. Trzeba się pilnować, żeby ostatni.

W weekend byliśmy na kajakach.... bardzo przyjazny to sport ciężarnym. Pilnowałam się tylko, żeby się nie przysmażyć.... pierwszy raz wróciłam bez spalonych części ciała.... w przeciwieństwie do męża;) Do tego ślub koleżanki, wieczór panieński innej (czy uwierzycie, że stałam w korku o 12 w nocy w Sopocie?!?) grill u znajomych, spotkanie z jeszcze inną koleżanką, porządki balkonowe i piwniczne.... całkiem intensywnie. Teraz muszę trochę odpocząć ;)

4 czerwca 2015 , Komentarze (10)

No własnie czy może przestać wiać? Pogoda na szczęście lepsza, ale wiatr ciągle nam towarzyszy. Grrrr...

Zainspirowana przez Ewelkę policzyłam dni do porodu... 105 OMG! Chyba własnie wpdałam w panikę, bo przeicez ja nic nie mam! No może nie zupełnie nic,ale mało. Trzeba się zorganizować lepiej i już zacząć myśleć.

Jedzeniowo wróciłam na lepsze tory, choć ze słodyczami muszę jeszcze powalczyć. Zakup parowara okazał się strzałem w 10! Posiłki przygotowuję szybko i mało zmywania potem:) No i zdrowo. Wczoraj przytachałam z ryniacza mnóstwo warzyw i zieleniny. No i zioła do posadzenia na balkonie. Oczywiście nosiłam sobie na raty do samochodu.

Dziś chcę ogarnąć balkon i posadzić te ziołą, bo wczoraj zabrakło sił.

Poza tym walczę z angielskim. Zwoje mózgowe rozprostowane ciążą nie chcą współpracować. Czas poświęcony na naukę jest większy niz sprzed ciąży, a efekty marne... ciągle zapominam słówek i mylę gramatykę. Trochę mnie to irytuje. 

Ide robić śniadanie z parowaru. Śniadanie z parowaru: szparagi z jajkiem na miękko:)

26 maja 2015 , Komentarze (4)

Brzuch rośnie. Wydaje mi się, że nie tylko brzuch, choć ponoć głównie ja to widzę w ten sposób. Czuję się kluską. 

Wróciliśmy z urlopu, połaziłam troszkę po reglach, pofolgowałam z jedzeniem, ale za to dużo pływaliśmy i spacerowaliśmy. Mżonek nawet zrzucił brzucha kawałek. Odpoczęliśmy bardzo. To pierwszy nasz tak leniwy urlop, ale widać, taki czas... 

Mimo obaw ciśnienie nie płatało figli. No kawy się wyzbyłam, czasem bezkofeinową jak mnie przypili.

Teraz czas wrócić do ryz jedzeniowych. Mam silne pokusy na słodycze, szczególnie lody. Mam nadzieję, ze obecność truskawek będzie namiastką.... Wracam też do ryb, zapotrzebowanie na omega 3 rośnie. Przed urlopem zakupiłam parowar, więc teraz będę mogła poszaleć. Młode warzywa będą smakowite. Póki co katuję szparagi, pod różnymi postaciami, nie tylko parowane.

Teraz mam misję ogarnąć dom, bo jakoś jestem zapuszczona w tym temacie. Nie mam dużo sił i chęci, ale chciałabym codziennie coś zrobić. Małymi kroczkami do celu.

Spacer trzeba też jakiś uskutecznić bo pogoda się robi w końcu znośna.Choć powiem szczerze nie chce mi się. Lenistwo mnie przygniata;)

Dzieć dobrze sie miewa. Już się chyba przyzwyczaiłam do myśli, że to dziewczynka. Nawet widzę tego pewne plusy. Decyzja co do imienia nie podjęta. Czas pokaże.

jeny właśnie sprawdizłam, ze nie było mnie tu półtora miesiąca.... a mi się wydaje że NIC nie zrobiłam od tego czasu. No byłam u przyjaciółki w Krakowie, a w maju na urlopie. Ale jakoś trudno mi zaakceptować takie nicnierobienie. Cięgle mam wyrzuty sumienia, ze powinnam coś robić.Ehhh...

3 kwietnia 2015 , Komentarze (3)

Pon-śr były dla mnie koszmarne. Pogoda mnie pokonała, nie miałam siły i ochoty na nic. Wykonywałam niezbędne minimum. Wczoraj zimno, ale choć trochę słońca i od razu nastrój lepszy. Jak bym była w ciąży jesienią to depresja murowana ;)

Dziś na szczęście też słońce:) Zimno, ale to nic. Można się ciepło ubrać;) Byle by nie lało ciągle! Ja się bardzo cieszę, ze deszcz, bo wiem że potrzeba po zimie, żeby wszystko nam urosło, ale starczy, ok?

Byłam wczoraj na pierwszych zajęciach pt. Aktywne 9 m-cy. Baaardzo fajnie. Od razu nastrój lepszy:) 8 pań. Na początku trochę drętwo i sztywno, ale potem wymiana doświadczeń i co gdzie kupić, a gdzie jeszcze jakie zajęcia i w ogóle. Chyba jednak potrzebuję kontaktu z ludźmi. 

Zepsuł mi się samochód, ale mam nadzieję, ze na dzisiaj uda im sie go zrobić i w święta do lasu na spacer śmigniemy.

Jak wszystko będzie dobrze to za 2 tygodnie do Krakowa na 30 urodziny koleżanki. Impreza niespodzianka. Poza tym 4 dni w Kraku... bezcenne. Tam już pewnie porządniejsza wiosna.

Żywieniowo różnie. Ogólnie nie jest żle, ale słodycze są wciąż moją zmorą. I to psuje wszystko. Przemiana materii uregulowana.To najważniejsze.

Tyle na te chwile :)

aaaaa no i jestem na tym zwolnieniu póki, co. Wspieram swoich z domu przy zamknieciu kwartału- to nie mam takich wyrzutów sumienia. A nie siedzę 8h przed komputerem.

Powoli się oswajam z tą myslą.

26 marca 2015 , Komentarze (8)

Wagowo trzymam poziom ;) Jem zdrowo. Poranna owsianka działa cuda. Przynajmniej na kwestie chadzania do łazienki ;) Do tego dużo warzyw i owoców- te głównie z soków z wyciskarki. nasz wiosenny hit. Gdy małżowina w pracy jem zupę, albo pozostałości poprzedniego obiadu w wersji mini. Trafiają się też słodycze, ale staram się je robić sama a nie kupować. Sernik lub rustykalna tarta na pełnoziarnistym spodzie.

Czuję się znacznie lepiej. Ten wolny czas dobrze mi zrobił. Psychicznie odpoczełam i dopiero sobie zdałam sprawę jak jednak praca powoduje stresy i spięcia. Takie do jakich przywykłam i na co dzień nie zauważam. Od tygodnia dobrze śpię, nie boli mnie głowa, kręgosłup. To pewnie też zaleta lepszej diety, ale wiadomo.

Dziś wizyta u GIn. Muszę podjąć decyzję co dalej. Z jednej stronych chciałabym być lojalna, z drugiej nie wiem czy mam siły tam wracać. Zobaczę co powie Gin. 

W tym tygodniu byłam już 2 razy na basenie :) Szukam fajnego, który przyjmuje na multisport. Ten wczorajszy był mega słaby. myślałam ze koło 10 nie będzie tam ludzi. A tam klub seniora i kilka innych osób. Nie mam nic przeciwko, ale pływac się nie dało, bo oni bardziej się pluskali niż pływali. Z drugiej strony dobrze że coś robią. Poza tym jakoś tak stęchlizną i glonem śmierdziało. Trzeba szukać dalej. 

Joga na mnie czeka, tylko dziś muszę wziąć zaświadczenie od Gin.

Aaaa i załatwiłam sobie maszynę do szycia. Koleżanka mi pożyczy na mieisąc. Spróbuje czy mi to podchodzi. Jeśli tak zainwestuje w swoją.

No i w sumie tyle:)

21 marca 2015 , Komentarze (10)

Robię się dziś na bóstwo i idę do koleżanki na urodziny, a co!

Jakoś nigdy nie byłam strojnisią, ale teraz jak nabrałam trochę kg i krągłości to mam ochotę na kiecki, mocniejszy makijaż oka i nawet z kolorami paznokci zdarza mi się poszaleć, a do tej pory to zazwyczaj odzywka albo delikatny beżyk. Jakoś potrzebuję dokobiecenia się.

Miłego wieczoru!

19 marca 2015 , Komentarze (2)

Planowałam od połowy kwietnia iść na zwolnienie, a w niedizele dostałam dziwnych bóli jak przed @ tylko mega mocnych. W pon poleciałam do pani Gin i sie okazało, że mam skurcz macicy. 2 tygodnie zwolnienia- oszczędny tryb życia i mam polegiwać:) Trochę nerwów było, ale fajna ta babka moja i mnie uspokoić umie.

Wczoraj byłam w pracy zawieźć zwolnienie i chwile pogadac z moimi dziewczynami. One super sobie radzą, wszystko powpisywały i ja właściwie tylko sprawdizłam-okazało się że 90% ok.Współpracowników mam super. 

Niestety przełożonych już nie tak bardzo. Tydzień temu się dowiedizałam, że mój awans stanowiskowy został wstrzymany... Oficjalny powód "niestabilna sytuacja firmy". Tyle tylko że ja pracuje w jednej z większych spółek na pomorzu i różne rzeczy powiedzieć, ale nie że sytuacja niestabilna. Inni jakoś dostali... Tak to jest jak człowiek chce być uczciwy i poinformuje zbyt wcześnie pracodawce o ciąży.... "Nie wiadomo co będzie jak Pani wróci za 1,5 roku"... ale ja miałam dostać to stanowisko za to co przez ostatnie 2 zrobiłam, a nie za to co będzie. Niestety nie mam siły się z nimi kłłócić. Emocjonalnie mnie to rozwaliło, że się poryczałam w domu. Nie to, że nie dostałam awansu, ale to, ze nawet im się nie chciało wymyślić powodu logicznego. No i ze byłam frajerką- pracowałam przez ten czas na stanowisku wyżej, wypełniałam wszytskie obowiązki, ciągle że super, super, a jak przyszlo co do czego.... Moja kierowniczka nie mogła mi patrzeć w oczy jak przekazywała mi tą wiadomość. W sumie nie jej decyzja. Nie ważne.

Staram się lepiej jesć, bo jak Pani Gin powiedziona, przyczyną tych bóli mogą tez obstrukcje- hihi śmieszna nazwa. No to mielę błonnik na potęgę. Na szczęście już mogę jeść produkty pełnoziarniste. No i warzywa i owoce.

Zakupiłam też pakę rzeczy ciążowych na olx. Cześć do przeróbki, ale część się zda. Poprałam i w końcu będę miała w czym chodzić. Przez tydzień mi tak wywaliło mi bęben, ze "do ludzi" mam jedną sukienkę. W jesnasch dłużej niż 2 h nie wytrzymuję;)

I tyle.