Pamiętnik odchudzania użytkownika:
mania_zajadania

kobieta, 44 lat, Gdańsk

169 cm, 76.10 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Będę zdrową i lekką 40tką

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 grudnia 2015 , Komentarze (14)

Nasze nowe życie zaczyna wyglądać nieco logiczniej. Zaczeliśmy szefową kłaść ok 20 i o dziwo się udaje spać do rana. Z przerwami oczywiście, ale zawsze to lepiej niż 24-4 jak to miało miejsce wcześniej. Poza tym okazało się, ze czym więcej snu w nocy tym lepiej Iga śpi w dzień i na odwrót. Przed nami jeszcze odzwyczajanie od smoczka, bo aktualnie częściej wstaje podać jej smoka niż butle z mlekiem.

Z jedzeniem też lepiej. Co prawda głównie je mleko modyfikowane, ale przynajmniej przybiera. Mamy już 5 kg! I pomyśleć, ze niektórzy takie dzieci rodzą.

Za tydzień pyknie nam 3 miesiące razem. To dużo i mało jednocześnie. 

No ale to tez już chyba czas żeby się wziąć za siebie. Czuję się fatalnie. Obecnie waga 72 kg. Od kiedy przestałam regularnie karmić piersią od razu waga skoczyła ciut do góry, a tego nie chcemy. Dodatkowo okazało się, ze cholesterol do poprawy mam.

Nowy rok chciałabym powitać 6 z przodu. Jutro startuję z Pilatesem. Póki co 1 raz w tygodniu. No i spacery, ale to wiadomka z małym szkrabkiem.

Od nowego roku chciałabym 2 razy w tygodniu ćwiczenia i raz basen, ale zobaczymy jak to będzie czasowo. Czy tata tyle wytrzyma ;) Zamówiłam już Multisport

Ja się muszę skupić na diecie. A łatwo nie jest. mam masakryczne ciągoty do słodyczy. Trudno też z racjonalnym odżywianiem. Czasem złapie cokolwiek bo mała skrzekuli. Szafowa zawsze na pierwszym miejscu. No ale jeśli teraz się nie wezmę za siebie, to zaraz będę miała do zrzucenia 20 kg, a nie 10. Muszę obmyśleć jakiś dobry system na to wszystko. I usunąć pokusy z domu. Bo póki sa to ja nie dam rady się oprzeć. Grrr

19 października 2015 , Komentarze (7)

Niestety Iga prawie w ogóle nie śpi. W dzień jedyna szansa to spacer. Pozostały czas to zazwyczaj drzemki 15 minutowe, o ile w ogóle. No chyba, że przy cycku. Troche siadam psychicznie. Na szczęście małżowina pomocna i wyrozumiała. I mama mnie przyjeżdza wesprzeć psychicznie i kulinarnie. 

W nocy jak mała troche kima, to nowi sąsiedzi się uaktywnaiają. Wracają do domu koło 2 w nocy i ze 2 godziny jeszcze rojberują. Poszłam dziś zwrócić im uwagę po 3, ale... nawet mi drzwi nie otworzyli.

Do tego małżowina dostała wyprysków na skórze. 3 dermatolog mówi, że nie wie co to jest. Dostał skierowanie na wycinek histopatologiczny.... 300 zł. I czekać 2 tygodnie na wyniki. A swędzi straszliwie ponć.

O diecie i odchudzaniu nawet nie myślę. Tzn chciałabym bo bebzon mnie frustruje, ale nie ma czasu nawet głupiej kanapki zrobić, a co dopiero przemyślany jadłospis wprowadzać. 

Trzymajcie za mnie kciuki, żebym nie zwariowała.

1 października 2015 , Komentarze (22)

Iga jest już z nami od 2 tygodni. Łatwo nie było. Po 10 h porodu naturalnego zadecydowanu o cesarskim cięciu. Zrobiłam co mogłam, ale się okazało, że źle się wstawia w kanał rodny Ja już nie miałam sił. Widocznie tak miało być. Szpital i obsługa pomimo wcześniejszych obaw: na medal.

Iga urodziłą się 53 cm i 3360 g. W szpitalu traciła na wadze bardziej niż powinna więc zostałyśmy jeden dzień dłużej (4 doby). Okazało się ze mam za mało pokarmu (a właściwie prawie w ogóle). Personel mnie jednak bardzo wspierał i zapewniali, że laktacja jeszcze ruszy. No i tak walczymy o każdy ml:) Teraz jest już lepiej i dokarmiam ją tylko 2-3 razy na dobę sztucznym mlekiem. Idzie ku dobremu :) Niestety oznacza to, że głównie wisi mi na cycku. Ale widać laktacja sie powolutku rozkręca. Wczoraj odwiedziła nas nasza położna. Przybrałyśmy trochę na wadze, ale jeszcze nie tyle co powinna. 

Choczimy na krótkie spacer, a dziś planujemy pierwszy godzinny spacer odbyć:)

Małż kompletnie zwariował :) Bardzo pomaga. Właściwie wszystko teraz na jego głowie. Sprzątanie, zakupy, gotowanie. A gotuje nie byle co, tylko zdrowe dania i smaczne. Powolutku rozszerzamy dietę. 

A tu Iga:)

5 września 2015 , Komentarze (24)

Byłam u Gin. Mała przez 2 tyg przybrała 550g! Ma już 3200 więc martwić się nie trzeba. Na paciorkowca dostałam antybiotyk. Zresztą nie jest tak źle, bo jakoś niski poziom tego paciora mam. Z płytkami krwi też tragedii nie ma bo dopiero poniżej 80-100 a ja mam 118 więc ze znieczuleniem nie powinno być problemu.

A my sobie robimy leniwy weekend. Leżeliśmy w łóżku do 9:30. Małż poszedł po bułki i pyszną jajecznicę zjedliśmy. A teraz.... odpoczywamy. To pewnie nasz ostatni taki leniwy weekend na jakiś dłuższy czas....:)

Już nie robię przetworów (choć  chciałam dziś pognać na rynek żeby trochę przecieru dorobić ;) 

Dziś przychodzą do mnie jeszcze 4 koleżanki, ale jedyne co mi pozwoliły zrobić to kawę i herbatę, reszte zapewniają one. Kochane kobitki:)

Chyba sama nie wierzę, jak bardzo wszystko zaraz się zmieni. Ale dużo o tym nie myślę. Rozkoszuję się bardziej dzisiejszym spokojem. Kawa, gazetka...

A! waga podskoczyła do 14 na plus. Dobrze jest:)

3 września 2015 , Komentarze (21)

Przede wszystkim dziękuję Wam za tyle dobrych słów i pochwał. Bardzo mi się miło zrobiło i chyba jeszcze bardziej doceniłam swoją pracę.

Dziś zaczęłyśmy 39 tydzień. Idę dziś do Gin i mam nadzieję, ze usłyszę same dobre wieści. Dopytam jeszcze o tego GBS i płytki krwi. Wczoraj zrobiłam badania i się okazało że mam mało płytek, co może być przeciwwskazaniem do znieczulenia zewnątrz oponowego na które bardzo liczyłam... nawet pod tym kontem wybierałam szpital.

Swoją drogą to straszne, że żyjemy w XXI wieku a musimy podejmować wybory miedzy szpitalami pt: jak stawiam na poród naturalny i znieczulenie to najlepiej szpital A, ak na cesarkę to szpital B, a jak chcesz mieć indywidualny kibelek na porodówce (a nie przechodzić przez korytarz) to szpital C. A i tak mamy luksus, ze mamy wybór. Nie mogę pojąć, ze w czasach latania w kosmos, trzymania wszystkiego w tzw chmurze itp nie ma jednakowych procedur, nie ma obowiązku 1 sala porodowa= 1 toaleta z prysznicem. Że nawet jak jest rozporządzenie o znieczuleniu to dany szpital bez jakichkolwiek oporów mówi oficjalnie: u nas nie będzie takiej procedury i kropka, bo by nas to za dużo kosztowało. To tak jak ja bym powiedziała, ze nie bede przestrzegać przepisów prawa drogowego bo mi się nie podobają. Grrrr....

Boję się tego porodu jak cholera. I po części bólu, ale najbardziej tego na kogo trafię, gdzie będzie miejsce, czy pozwolą mi przyjmować pozycję wertykalne, czy będą się upierać, ze stały nadzór tętna jest konieczny i przykują tym samym do łóżka i położą na plecach. To w sumie zależy u nas tez dużo od tego do którego szpitala się trafi. Ostatnio jakiś tłok na porodówkach więc nie wiadomo gdzie się w końcu trafi. Wyż rodzi wyż...

Choć też mam jakąś głęboką wiarę, że trafię na jakiś logicznych ludzi, a przede wszystkim na fajną i mądrą położną, a przede wszystkim pomocną. No i że małż będzie obok i w razie czego pomoże, wesprze, albo będzie dochodził pewnych praw. Bardzo mi zależy na kontakcie skóra do skóry. 

No i dochodzę powoli do momentu kiedy pojawia mi się myśl: już bym mogła urodzić. Już mi coraz ciężej i coraz mniej mogę zrobić. Choć z drugiej strony chciałabym sobie nałapać na "zapas" tych chwil kiedy czuje jak Igulec się rusza u mnie w brzuchu. Ale nic... szczęściem trzeba się dzielić... Tata też już by chciał się nacieszyć kontaktem z córką :) 

No i tyle. Wagę sprawdzę jutro. póki co było 13 kg na plusie. Całkiem nieźle moim zdaniem.

31 sierpnia 2015 , Komentarze (39)

No to chyba jesteśmy gotowi. Oczywiście jeszcze parę rzeczy by się znalazło, ale spać już mogę spokojnie. Pokoik gotowy (jak się uda to jeszcze girlandę świetlną zrobie ale nic na siłę), wyprawka raczej też (coś trzeba zostawić do obdarowania;) torba spakowana. Choć tu mam najwięcej rozterek, ale ostatecznie jak czegoś zabraknie to dobrzy ludzie dowiozą.

Nieskromnie powiem, że podoba mi się efekt końcowy, więc się chwalę. Zasłonki, poduszki, organizer na łóżeczko, girlandę i becik uszyłam sama. I pomyśleć, ze jeszcze przed ciążą myśłałam że nienawidzę szyć. Sama się nauczyłam. Pożyczyłam maszynę od teściowej, obczaiłam starą pożółkłą instrukcję a potem to już poszło. Mnóstwo filmów na youtube i taki to efekt mamy :) Mam nadzieję ze Idze się też spodoba ;)

29 sierpnia 2015 , Komentarze (8)

Spać nie mogę to sobie sprawdziłam wynik on line.

Wyszło mi że mam GBS dodatni. Ktoś coś wie? Miał doczynienia? 

Póki co wyczytałam że podaje się antybiotyk przed porodem i że trzeba wcześniej jechać, żeby zdążyli podać.

Kurcze flaczki, tak było pięknie, a tu na ostatniej prostej zonk. Grrrr

24 sierpnia 2015 , Komentarze (8)

Ech ale to zleciało... Początek 37 tc.

jesteśmy po wizycie. Szyjka skrócona i mam już się oszczędzać i nie ćwiczyć ani nie forsować, żeby mała jeszcze trochę posiedziała. W weekend mieliśmy imprezkę na 14 osób- urodziny męża. Dużo dostałam pomocy przy organizacji i wszytko wyszło fajnie. Kupiliśmy zestaw narzędzi do budowy naszego wymarzonego domku na działce i jaka radość była u niego!!! Aż miło popatrzeć.

Od wczoraj odpoczywam. Wczoraj właściwie przespałam cały dzień. ALe po kilu dniach intensywniejszych tego mi trzeba było. 

Czuję się różnie. Brzuch pobolewa i wróciły humory jak z pierwszego trymestru. Miewam też mdłości i dieta też jak z początku ciąży.... najchętniej biała bułka i ziemniaki puree... Jakby się zamykało koło.  Najgorzej w nocy ze spaniem. Odpuściłam już angielski i eskapady po Kaszubach. Leżymy, czekamy, czytamy. Celebrujemy ten czas. 

W tym tygodniu z pokoju wyjedzie blat a wstawimy łóżeczko. Jeszcze ostatnie uszytki mi zostały. No ale coś robić trzeba. Torba spakowana. Generalnie spokój choć momentami.... wpadam w panikę, ze nie jestem przygotowana do porodu. Mentalnie. Ale nie wiem co bym miała robić żeby się przygotować. Widać jednak już tak mam, że muszę się czymś przejmować i nawet jak wszystko ogarnięte to coś sobie znajdę do stresowania ;) Tez tak macie?!?

Wagowo bez zmian. Stoi jak zaczarowana 79,5. Ale jakoś mnie to nie martwi:)

8 sierpnia 2015 , Komentarze (8)

Ponoć w Trójmieście dziś najzimniej w całej Polsce.... nie wiem zatem jak Wy dajecie radę. Ja siedzę z zamkniętymi oknami i z wiatrakiem.

Wagowo chyba jest dobrze. Przez ostatnie 3 tygodnie przybyło 0,5 kg. Jem dużo owoców- chyba nigdy tyle ich nie jadłam. Ale jak widać jakoś mi służą. 

Ostatnio pobolewał mnie brzuch i bardzo miałam spięty. Trochę się przestraszyłam. Moja Gin na urlopie do 20, więc próbowałam gdzie indziej. Wszyscy do których mam zaufanie (szt 3) ... są tez na urlopie. Na szczęście mam fajną położną. Zadzwoniłam, pogadałyśmy i mnie trochę uspokoiła. Gdyby się przedłużało pojadę sprawdzić czy wszystko ok do szpitala. Nie chcę płacić komuś kogo nie znam.

W tym tygodniu kończymy ogarnianie mieszkania i wyprawkę, a potem już tylko spokojnie (oby) czekam. 

Uszyłam rożek dla Igi, ale jako niewprawiona w tym temacie, źle złożyłam materiał.... wszystko musiałam pruć, co trwało 3x dłużej niż szycie. Ale wyszedł ładnie i miły jest bardzo w dotyku. Jeszcze przede mną zasłonki, poduszki i girlanda. No i jak będzie czas to może jeszcze jeden rożek popełnie.

24 lipca 2015 , Komentarze (12)

Właśnie rozpoczęliśmy 33 tc. Z wiązadłami znacznie lepiej, choć juz powoli coraz ciężej mi się żyje. Brzuch niby nie duży, ale zadyszki łapię. 

Waga 13 kg na plusie (z czego Iga ma 2kg)... dużo, ale ostatnio przez te wiązadła w ogóle nie ćwiczyłam i mało chodziłam. Do tego ciepło i trochę puchnę. Nic to. Wagą będziemy się martwić po porodzie. Ważne, że zdrowo jem. Głodzić się nie będę tylko dlatego żeby wagę utrzymać.

Dziś mi skoczyło ciśnienie, ale to zapewne przez pogodę. Trochę mi daje w kość. Na szczęście weekendy jeszcze spędzamy wyjazdowo. Takie Kaszuby z jeziorami i lasami to dobra rzecz. Dziś się też zbieramy na ryby i powrót w niedzielę. Jakoś mi się lepiej oddycha, a jak wracam do bloku to mam przyduchę.

Sezon urlopowy w pełni. Można się ze znajomymi spotkać nie tylko popołudniu lub w weekend. Fajnie mi tak. Umawiam się na starówce, chłonę atmosferę i czuję trochę jakbym i ja na urlopie była ;) W sobotę zaczyna się jarmark Dominikański, więc pewnie tłumy przybędą do Gdańska. 

W przyszłym tygodniu mój mąż w delegację jedzie na 3 dni, a potem 2 dni wolnego, chcemy trochę mieszkanko przygotowac do przybycia Igi. Nic wielkiego, ale 2 ściany w sypialni chcę przemalować. Szafka do łazienki no i powoli trzeba się wyprowadzać z naszego "centrum zarządzania" jak nazywaliśmy pokój, który będzie teraz dla dziecia.

Wózek i nosidełko mamy. oraz fajną kołyskę w której śmiało na początku może sobie spać nawet. Troszkę ubranek (jak ciężko kupić coś nie różowego!). Po 1 sierpnia dokończę zakupy, bo akurat premia wpadnie.

No i tak się kulamy.