Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Annabelle84

kobieta, 40 lat, Nowa Sól

164 cm, 100.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

29 kwietnia 2016 , Komentarze (2)

W końcu parę dni wolnego. Majówkę rozpoczęłam sympatycznym akcentem w pracy. Pracujesz niewiele ponad miesiąc, a upominek dostajesz jakby minęły 4 lata. Miło. 


Dziś na śniadanie zrobiłam sobie płatki quinoa, ale jakoś średnio mi smakują. Muszę poeksperymentować z dodatkami, może polubię. Dziś wersja z kiwi.

Wczoraj po raz kolejny zrobiłam na kolację omlet. Fajna sprawa, tylko muszę nabrać wprawy w przerzucaniu go. :) 


W Biedronce spotkałam soki Tymbarku o warzywno-owocowych smakach. Byłam ciekawa smaku gruszki połączonej z pietruszką, więc kupiłam, ale wyraźnie czuć tam pietruszkę, której fanką nie jestem, więc jak dla mnie sok jest na nie. Może spróbuję innych.

I na koniec dzisiejsza kolacja. Nic wielkiego, ale lubię. 

Mam kilka pomysłów na potrawy, które chciałabym przygotować w te dni wolne. Może coś dobrego z nich wyjdzie. Tymczasem życzę Wam miłej majówki 

28 kwietnia 2016 , Komentarze (8)

Od jakiegoś czasu wszędzie widzę słoiko-kubki. Pomyślałam: ale głupota, przecież wystarczy zwykła szklanka.:? I tak ciągle przewijał się ten słoiko-kubek przed moimi oczami, aż w końcu sama mu uległam i kupiłam sobie taki:

I wiecie co? Dzięki niemu piję więcej wody! Więc zakup wyszedł na plus, bo z piciem było dotąd słabo.:) A za tydzień będę już po wizycie u dietetyczki, zaczynam odliczać czas.

27 kwietnia 2016 , Komentarze (6)

Powoli kwiecień zbliża się do końca. Niestety nie był to dobry miesiąc w moim odchudzaniu. Przekroczylam znów 90-tkę. Niefajne uczucie. Praca, stres, zawirowania sercowe, nawet pogoda nie sprzyjały diecie (tak, wiem, tłumaczenia, wymówki:)). Teraz staram się wrócić na dobrą drogę, nie zawsze się to udaje, ale trzeba próbować. Dzięki Wam za wsparcie, to też mi dało motywację. (kwiatek) Nie poddaję się, biorę w garść i walczę dalej jak Wy. Na koniec trochę jedzonka z ostatniego czasu. Wiem, że nie jest idealnie, ale cały czas się uczę. 

24 kwietnia 2016 , Komentarze (4)

No i się doigrałam. Czułam to po ciuchach, ale dopiero wejście na wagę to potwierdziło. W sobotę z rana powitał mnie taki widok.:(

Wiedziałam, że to kwestia czasu przy tym jak się odżywiałam. Puściły wszystkie hamulce, jadłam co było pod ręką. No i efekt jest taki, a nie inny. Znów znalazłam się w punkcie wyjścia. Cyfra na wadze znów podziałała jak zimny prysznic. Przecież nie tego chciałam, a jak na złość robiłam wszystko, by znów tyle ważyć. Głupota ludzka (w tym wypadku moja) nie zna granic. Muszę się podnieść z kolan i znowu spróbować, po raz kolejny zawalczyć. Nie mogę się już doczekać wizyty u dietetyczki. Jeszcze 1,5 tygodnia. Czekam na nią jak na zbawienie, bo sama widocznie nie potrafię sobie poradzić. Obiecałam sobie, że będę pisać tu prawdę, będę szczera sama ze sobą, więc nie ma sensu wypierać ze świadomości faktu, że nadal będę GRUBA, jeśli się nie opamiętam, bo jestem na najlepszej drodze do tego. Wracam ciągle jak bumerang do odchudzania. Tylko czy kiedyś zatrzymam się z prawidłową wagą?

19 kwietnia 2016 , Komentarze (4)

Taki tam wniosek po ostatnich dniach "odchudzania"...

13 kwietnia 2016 , Komentarze (9)

Poczytałam Wasze rady i umówiłam się na wizytę u dietetyczki. Potraktowałam to jako przyspieszony prezent urodzinowy. W zeszłym roku obiecałam sobie, że tegoroczne urodziny będę świętować w mniejszym rozmiarze, ale się nie udało. Więc może faktycznie potrzebna jest pomoc fachowca. Termin mam na 5 maja, bo babka przyjeżdża co miesiąc. Popytam, skonsultuję, może dowiem się czegoś nowego, np. jak omijać te słodyczy. Póki co nadal próbuję dietować po swojemu. Wydaje mi się, że jedzenie w miarę dietetyczne sobie przygotowuję. Poniżej wklejam kilka posiłków z ostatniego czasu od śniadań do kolacji. Same oceńcie. Ale jeżeli moje podwieczorki wyglądają jak na ostatnich zdjęciach poniżej (a nawet gorzej) to nic dziwnego, że schudnąć nie mogę. Dlatego liczę, że ta wizyta przyniesie coś dobrego.

11 kwietnia 2016 , Komentarze (4)

Do tej pory próbowałam sama się odchudzać. Szukałam wiedzy w internecie, artykułach, książkach, przeglądałam portale dla odchudzających się i myślałam, że z tą wiedzą uda mi się trochę kilogramów zrzucić. Ale jakoś niespecjalnie mi to wychodzi. Szkoda mi było pieniędzy na wizyty u dietetyka, tym bardziej, że w moim mieście nie było żadnego. Ale dowiedziałam się, że teraz jest ich już dwóch i podobno kilku osobom już pomogli. Jeden facet, którego kojarzę, był dość sporych rozmiarów, a teraz po wizytach u dietetyczki schudł już 16 kg i widać znaczną różnicę. I tak sobie myślę, czy się nie wybrać, sprawdzić ile tłuszczu mam w sobie itd. Może mogłaby coś zaradzić na te moje słodyczowe napady. Jak myślicie? Warto?

10 kwietnia 2016 , Komentarze (6)

Kolejny kryzys za mną. W ostatnich dniach nie było nic dobrego - dieta była, ale przeplatana napadami obżarstwa, ruchu tyle, co kot napłakał. Do tego znajomość z rozwodnikiem wisi na włosku, co powoduje wahania nastoju i sięganie po słodkie. Nie wiem,co będzie dalej, ale wiem, że nadal chcę schudnąć, muszę. Wiosna już jest, a ja nie mam się w co ubrać, wszystko obcisłe, za małe, niemodne. Najchętniej chodziłabym cały czas w swetrach, by ukryć te fałdy i zwoje tłuszczu, ale tak się nie da. Dlatego znów spróbuję, bo chcę, bo muszę, bo mogę.

6 kwietnia 2016 , Komentarze (4)

Nie mogę. Nie potrafię. Chyba już zawszę będę przegrywać. Z nimi. Ze słodyczami. Chipsy, napoje gazowane, fast food-y nie ciągną mnie jak słodycze. Miał być kwiecień bez słodyczy, a ja już do nich wróciłam - czekolada, ptasie mleczko, ciasto - jem co mi wpadnie w ręce. I nie ważne, że potem jest mi niedobrze. Coś w głowię ciągle mówi : "Zjedz!". Jak się tego pozbyć? Mam ochotę to wszystko rzucić. Chcę schudnąć, ale nie potrafię.:(

3 kwietnia 2016 , Komentarze (7)

Czasem życie ciągle kładzie nam kłody pod nogi. U mnie co chwilę jakaś się pojawiała. Jak nie zdrowie, to praca czy uczucia. I w momencie, gdy już miałam dość wszystkiego, pojawił się On Sprawił, że mi się zachciało, nadał, przywrócił sens wszystkiemu, spowodował uśmiech na twarzy i powrót nadziei na to, że można jednak być szczęśliwym. Aż do wczoraj. Wczoraj wyznał, że jest po rozwodzie. Teraz, gdy zdążyłam się zaangażować emocjonalnie. Stwierdził, że nie wyznał tego wcześniej, bo była to dla niego zbyt bolesna sprawa, ale teraz zaczęło mu na mnie zależeć i dlatego to powiedział. Dotąd nie wyobrażałam sobie tego, bym mogła związać się z kimś po rozwodzie. Jestem katoliczką, rodzina wierząca, ale w międzyczasie moja wiara osłabła, lecz ta kwestia zawsze była taka sama. On twierdzi, że nie brał ślubu w kościele katolickim, tylko prawosławnym, bo takiego wyznania była żona, więc nie wiem jak ta kwestia ma się tak naprawdę do rozwodu. Twierdzi, że go zdradzała, nie chciała dzieci, a dla niego to ważne. Nie wiem, jaka jest prawda, czy mu wierzyć, bo często wina leży po obu stronach. Moja wina po części, bo mogłam o to zapytać, a błędnie założyłam, że jest szczery, zaufałam. Rozum mówi: daj sobie spokój, a uczucia mówią co innego. Czuję się oszukana i rozczarowana...a z drugiej strony myśli ciągle wędrują do Niego...Diety nie ma...