Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Fanka sportu mająca problem z kompulsami...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 43683
Komentarzy: 517
Założony: 30 stycznia 2015
Ostatni wpis: 2 marca 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
FitnessLady23

kobieta, 33 lat, Kraków

168 cm, 69.00 kg więcej o mnie

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

10 października 2015 , Komentarze (12)

Witajcie kochane,

dziękuje za Wasze miłe komentarze - naprawdę potraficie dodać otuchy(kwiatek)

Postanowiłam że obecnie moją pracą  będzie szukanie pracy;)

                Wygrzebałam dzisiaj w czeluściach internetu kilkanaście ofert a jutro będę                   dostosowywać moje CV.

Potrafię pisać, odpowiednio podkoloryzować CV. 

Oczywiście nie chodzi mi tutaj o pisanie nieprawdy - po prostu potrafię ukryć to co nie potrzebne a uwypuklić to co może zainteresować pracodawcę.

Często pracodawcy do mnie dzwonią - niestety rozmowy kwalifikacyjne mnie dyskwalifikują - po prostu niesamowicie się denerwuję i zapominam ,,języka w gębie" ale im więcej rozmów tym mniejszy strach.

Często pomagam znajomym pisać CV lub nanoszę poprawki, interesuje mnie ten temat, zawsze ciekawiło mnie co przyciąga uwagę pracodawców.

W czwartek miałam pierwsze seminarium- mam najprzystojniejszego i oczywiście najmądrzejszego Promotora - dodatkowo ma świetne poczucie humoru - jego ,, teksty" są świetne;).

Uwielbiam takich ludzi - kiedy się śmiejemy to do łez ale jak pracujemy to konkretnie.

A teraz z cyklu ,,życie lubi kopać mnie w tyłek".

We wrześniu byłam u Pani dermatolog ponieważ na rękach pojawiły się swędzące pęcherzyki wypełnione wodą - okazało się że jest to alergia kontaktowa ale jak na razie nie wiem na co - muszę wybrać się do alergologa i zrobić testy płatkowe... ale dziś nie o tym.

Pani dermatolog zbadała mi również guzek który mam na głowie (to brodawka) i pieprzyk. Dostałam skierowanie do chirurga  - w czwartek byłam na konsultacji gdzie usłyszałam że pieprzyk należy wyciąć i to szybko ponieważ jest ciemny i ma obwódkę - to nawet nie pieprzyk a włókniak. Brodawkę też należy usunąć ponieważ może przekształcić się w zmianę nowotworową. Po wycięciu będą badać brodawkę czy już nie pojawiły się jakieś zmiany.

Ponieważ jestem w grupie ryzyka, przestraszyłam się jak tylko usłyszałam słowo nowotwór. Wiem jak to świństwo potrafi  dosłownie ,,zjeść " ludzi.

Brodawkę mam praktycznie na środku głowy, nie jest duża i jej nie widać. Niestety przy wycinaniu chirurg musi wygolić miejsce gdzie jest brodawka więc będę mieć na środku głowy łyse kółko o średnicy minimum 2 cm.

Wyobrażacie to sobie????

Chce mi się po prostu śmiać. Nie ma szans żeby zakryć włosami taki placek;)

Dobrze że zabieg planowany jest na listopad - będę nosić czapkę 24h;).

Plus całej sytuacji?

1)Brak brodawki którą często drażniłam szczotką lub paznokciami podczas mycia głowy.

2) Nie będę musiała mówić nowemu fryzjerowi żeby uważał bo ,, coś tu mam"

3) Zawsze chciałam obciąć moje długie włosy ale brakowało mi odwagi - teraz będę musiała ;)

4)Najważniejsze - wycięcie brodawki być może uchroni mnie przed rakiem.

Życie lubi kopnąć mnie w tyłek ale też potrafię się zrewanżować.

Opuściłam strefę komfortu i spełniam kolejne marzenie.

Zapisałam się na kurs pływania!!!

Nie umiem pływać, boję się wody, 2 razy się topiłam.

Występować w skromnym stroju kąpielowym przed obcymi ludźmi też łatwe nie jest.

Ale co tam - próbuję.

Trzymajcie kciuki;*

Dietowo daję radę - wystarczy kilka dni właściwej diety i spodnie już są luźniejsze -

Wytrwałości sobie i Wam.

PS mój tata ma dziś imieniny - przy okazji możecie mu złożyć życzenia - zdrowia, zdrowia, zdrowia;*

5 października 2015 , Komentarze (17)

Witajcie,

jak miło tutaj zajrzeć i napisać.

Wakacje tak szybko minęły. Rozpoczęłam ostatni V rok studiów.

Bardzo się z tego powodu cieszę ponieważ studia które wybrałam nie są moją pasją.

Studia ciążą mi również dlatego że jestem teraz w rozjazdach 3 dni Kraków, 4 dni w domu z tatą.

Mam dosyć podróżowania autobusem - 6 h to za dużo - ciągle boli mnie głowa.

Pracy w Krakowie nie szukam bo wtedy nie mogła bym wracać do chorego taty z którym jest coraz gorzej.

Brak pracy to brak doświadczenia i pieniędzy, ale teraz najważniejszy jest tata.

Początkiem września przyleciał do Polski mój chłopak. Nie widzieliśmy się ponad 3 miesiące.

Nie wiem dlaczego ale ciągle się kłóciliśmy. Nawet weekend w Zakopanym się nie udał bo ciągle coś było nie tak. Wiedziałam że w końcu nasz związek zacznie się psuć.

Ja potrzebuje go teraz, tutaj .

Nasze kilkuminutowe rozmowy sprowadzają się do standardowych pytań : jesteś zdrowy?Jak w pracy?

A co do wagi... jak zwykle poszła w górę.

Ograniczyłam baaaaardzo słodycze, na nocnej zmianie nie jem węgli, ogólnie jem lepiej a waga na plus. 

A wiecie co jest najlepsze - mój chłopak schudł przez 3 miesiące 13 kg - modelowo prawda???

taaaa ale obecnie waży mniej niż ja a jest wyższy.....

Czuję się z tym okropnie ...TOTALNIE ŹLE!!!

Mam ochotę napisać że życie jest do dupy ale nie zrobię tego bo tak nie jest.

Chociażby dlatego że spełniłam swoje marzenie wdrapałam się na Giewont;)

Muszę przyznać że miałam 3 momenty kiedy miałam ochotę usiąść i płakać.

1)Gdy byłam już bardzo zmęczona a zobaczyłam jak daleko znajduje się krzyż.

2)Jak zobaczyłam przy szczycie łańcuchy i śliskie kamienie.

3)Jak byłam już na szczycie i bałam się zejść.

Jeśli czytacie mój pamiętnik to wiecie że nie lubię narzekania.

Droga na Giewont pokazała mi że podczas drogi na szczyt są ciężkie momenty, kiedy chce się płakać, kiedy nie ma już sił ale kiedy jesteście już na szczycie - bezcenne uczucie i ogromna duma że pokonało się siebie.

Teraz gdy jest mi ciężko przypominam sobie drogę na Giewont i od razu jest lepiej

Polecam.

19 sierpnia 2015 , Komentarze (27)

Witajcie!!!

Dzisiaj nie będzie o tacie, o chorobie ale uwaga....cóż za zaskoczenie...

o diecie!!!

Oklaski!!!

Tak jak ostatnio pisałam spadło 2 kg. Mało - nie satysfakcjonuje mnie to.

Nie mam napinki na efekty już, ale chciała bym napisać kilka postanowień które wprowadzam dla lepszego wyniku za miesiąc.

-WODA - więcej wody - litr dziennie

- słodycze -raz w tygodniu

-zero węgli w ostatnim posiłku w pracy czyli ok.1

Na razie tyle, niewiele ale taż nie ma co szarżować.

Moja dieta jest teraz dosyć płynna ze względu na aparat. Po wizycie u ortodonty nie mogę gryźć. Ogólnie przez aparat jest to dość skomplikowane, boli a poza tym boję się że uszkodzę aparat a to wiąże się z kosztami więc pozostanę przy zupkach na razie.

Postanowiłam że gdy osiągnę upragniona wagę pójdę do najlepszego fryzjera w Krakowie ( słyszałam o 3 najlepszych)

Koszt może być duży, efekty mizerne ale co tam...;)

Zdradzę Wam plan mojej totalnej metamorfozy;)

1) Zakładam aparat  - to mogę już odhaczyć.

2)  Dochodzę do wagi  60-63 kg (ciężko mi wyznaczyć idealną docelową wagę -nie chce być za chuda dlatego ten punkt może ulec modyfikacji w górę bądź w dół.

3) Zmieniam totalnie fryzurę.

Trzymajcie kciuki;*

Kurcze jest tyle ciekawostek którymi chciała bym się z Wami podzielić. Pisałam na początku że będę tutaj pisać o sporcie diecie i co... nic.

Zmieniam to od jutra(impreza)

Zauważyłam zmniejszoną aktywność Vitalijek. Czyżby koniec wakacji ochłodził zapał do diety :??

 A więc wytrwałości!!!

Ps. pisałam ostatnio że wybieram się na imprezę -cóż imprezy nie było bo dziadek gorzej się poczuł i spędziłam noc w szpitalu.

Tak więc imprezy na razie nie będzie -  bo w tym tygodniu jadę do innego miasta z tatą na chemię a za 2 tyg no już 12 dni wraca chłopak.

chyba że gdzieś się wybiorę spontanicznie;)

13 sierpnia 2015 , Komentarze (3)

Hej Słoneczka moje,

troszkę się nie odzywałam bo mam problem z internetem nadal;(

Czas zmienić dostawce.

Aktualnie mam chwilkę wolną w pracy to skrobie notkę;)

Upałów nie mogę już znieść, ciągle boli mnie głowa.

Ćwiczę też niewiele, jak dam radę 3 razy w tygodniu poćwiczyć to jakiś cud.

Ja wiem wymówki są dla słabych no ale:

rano wracam z nocki to śpię, wieczorem idę na nockę wiec nie ma jak poćwiczyć w ,,normalnej" temperaturze.

Nie będę podwójnie się męczyć.

Ostatnio się zważyłam -postanowiłam robić to raz w miesiącu.

Wynik -2 kg przy zerowej diecie.

Muszę jeszcze cm zmierzyć.

Myślę że wynik byłby lepszy tylko obawiam się że moja nocna praca trochę utrudnia spadki.

Brak regularności posiłków - nigdy nie wiem kiedy zasną,

Niewyspanie, odsypianie - to wszystko nie pomaga

No i jedzenie w nocy - niewielkie posiłki ale jednak.

Cóż pieniążki z nieba nie spadną.

A co u mnie ...

ciągle jeżdżę gdzieś z tatą -jak nie na onkologię to do poradni obrzęku limfatycznego.

Do tego mój dziadek jest w szpitalu - ma astmę i ta pogoda powoduje ataki duszności.

Miał wyznaczoną chemię na poniedziałek a przez duszności trzeba to odłożyć.

Tata 10 sierpnia miał tomografię - 21 sierpnia dowiemy się czy to cholerstwo się rozrasta - chociaż niestety tata ma już przerzuty na miednicę, wątrobę, skórę i płuca.

Mimo tego wszystkiego tata się nie poddaje -codziennie rano robi sobie plan co będzie dziś robił;)

Gotuje, sprząta, robi przetwory, zajmuje się ogrodem, majsterkuje - i to jest piękne.

Powoli,powolutku, odpoczywa i do przodu -maleńkimi kroczkami.

Zazdroszczę wszystkim którzy mają wakacje, odpoczywają wyjeżdżają - ja nie mam takiej możliwości mimo że planowaliśmy z chłopakiem tygodniowe wakacje - teraz nasz wyjazd skrócił się do 2 dni - o ile w ogóle do niego dojdzie.

Poza tym nawet gdybym pojechała nie umiała bym się zrelaksować bo myślała bym o tacie i dziadku.

Muszę zarabiać kasę bo lekarstwa są drogie a renta niewielka i te ciągłe wyjazdy.

Codziennie robię tatowi opatrunki, pomagam mu się ubrać, jeżdżę z nim po lekarzach często prosto z pracy, nie wyspana, zmęczona.

Jutro planuję iść na imprezę - może nie powinnam ze względu na sytuację w domu ale tata ma opiekę a ja potrzebuję się totalnie zresetować.

Jestem zmęczona fizycznie i psychicznie.

Dzikie tańce i alkohol -taaaak!!!

Wytrwałości sobie i Wam.

28 lipca 2015 , Komentarze (8)

Hej!

Niechaj wtorek stanie się dniem motywacji!!!

Na początek kilka fotek wyszperanych w czeluściach internetu.

Nie są to rozbierane fotki,

raczej są to codzienne stylizacje które chętnie widziała bym na sobie:D

Dlatego mnie motywują!!!

Enjoy!

               

                      

          

                                            

                  

        

                                

a na deser przedstawiam Wam Paulinę

blogerkę modową.

Na początku wyglądała tak

by potem wyglądać tak

jeśli chcecie wiedzieć jak to zrobiła proszę bardzo:

https://app.vitalia.pl/2015/04/kiedys-i-dzis...

Musicie przyznać że ,,maleńka" różnica jest.

Osobiście Paulina mocno mnie motywuje bo moim zdaniem figurę ma rewelacyjna.

Aaaa i jeszcze jedna obecnie główna forma motywacji którą odkryłam nie dawno;)

,,Kontrowersyjna"  i działa jak cholera;)

Podczas ćwiczeń nie zakładam koszulki i widzę mój brzuch.

Widok fałdek skutecznie motywuje mnie żeby dać z siebie jeszcze więcej.

Proste a skuteczne!

PS. mój tata jest coraz słabszy, grozi mu amputacja nogi, chemia nie pomaga,

dziadek z kolei czeka na wolne łóżko żeby zacząć leczenie - bez komentarza.

Ten pamiętnik jest dla mnie odskocznią od codzienności.

Taka moja chwila wytchnienia kiedy nie myślę o kłopotach.

Dodawanie wpisów i czytanie Waszych komentarzy sprawia mi wiele frajdy!

Dlatego z całego serduszka dziękuję!!!

(Szczególnie stałym czytelniczkom;*)

Wytrwałości sobie i Wam!

25 lipca 2015 , Komentarze (9)

Witajcie kochane,

2 tygodnie ćwiczeń z Chodakowską.

2 tygodnie wystarczyło by zrozumieć ,,fenomen Chodakowskiej"

Odwala kawał dobrej roboty.

Często korzystam z przepisów które wrzuca na FB.

Jej treningi są wymagające ale liczę na efekty.

Mam już trzy ulubione zestawy:

Turbo spalanie, killer i perfect body.

Oczywiście od października wrócę na ukochaną siłownię i porzucę Panią Ch ale taki wakacyjny romans - dlaczego nie;)

W końcu zrobiłam keratynowe prostowanie - na razie włoski mocno ,,ulizane" ale wiem że stopniowo ich puszystość się poprawi .

Prostowanie rozjaśnia włoski - wyszedł całkiem fajny kolorek;)

Teraz rano oszczędzam przynajmniej 30 min na prostowaniu.

Są ładnie odżywione  - i nie mogę przestać ich dotykać.

A teraz główna myśl dzisiejszego wpisu.

Co roku podczas upałów zastanawiałam się co na siebie założyć żeby wyglądać ok.

Nie podobały mi się moje grube uda i boczki.

Zakładałam długie spodnie lub spódnice byle nie pokazać tego co nad kolanami.

Boczki też ukrywałam zakładając dłuższe koszulki czy żakiety.

Nie chodziłam na basen, nie opalałam się bo bałam się opinii innych.

 Oj ile razy pokłóciłam się z facetem  - bo on chciał gdzieś pojechać a ja się nie zgadzałam bo wiedziałam że wiąże się to np. z pływaniem czy opalaniem.

I tak co lato  - chociaż podkreślam że ważyłam mniej niż obecnie ( już nie dużo mniej;))

Nie wiem może się starzeję, może z wiekiem jestem mądrzejsza ale powiem jedno teraz mam w dupie opinię innych.

Liczy się dla mnie tylko opinia mojego faceta.

Tyle fajnych chwil, wspomnień, wyjazdów mi uciekło dlatego że bałam się odkryć ciało.

Nie mam zamiaru marnować życia, przejmować się opiniami innych i smażyć się pod ubraniami w upalny dzień.

Teraz zakładam krótkie szorty, obcasy i lecę na miasto.

Wiem że nie jest idealnie - potrafię byś samokrytyczna.

 dlatego smaruje moje uda samoopalaczem lub używam rajstop w spreju, nakładam balsam ze złotymi drobinkami plus obcasy to wszystko łanie wyszczupla nóżki.

 To moje ciało i muszę o nie dbać żeby służyło mi przez długie lata.

Codziennie poprzez odżywianie i ćwiczenia ulepszam moje ciało.

I nikt nie ma prawa mnie oceniać.

A jak się nie podoba ...proszę nie patrzeć.

Nie chowajcie się pod ubraniami, podkreślajcie atuty i cieszcie się latem;)

Wytrwałości sobie i Wam nie tylko w dążeniu do mniejszej wagi ale w dążeniu do innych, ważniejszych celów.

21 lipca 2015 , Komentarze (6)

Moja mała obsesja.

Odrobina motywacji gdyby przyszło Wam do głowy odpuścić trening.

Słowa są zbędne.

Miłego oglądania - enjoy!

      

 

16 lipca 2015 , Komentarze (15)

Hej wszystkim,

troszkę mnie tutaj nie było ale tęskniłam okropnie.

Niestety ostatnio mam ograniczony dostęp do internetu stąd moja nieobecność.

Mam dwie wiadomości dobrą i złą.

Jak to zwykle bywa zacznę od złej.

U mojego dziadka również zdiagnozowano nowotwór - płuc.

Już nie panikuję  - nie płaczę.

Będzie co ma być.

Oswoiłam się z rakiem - o ile to możliwe.

I powiem krótko doceniam zdrowie i dbam o siebie - Wam radzę to samo.

Jestem w grupie ryzyka - muszę o siebie dbać. Tak każe zdrowy rozsądek.

Druga wiadomość  - dobra - w końcu założyłam aparat ortodontyczny  - wymarzony, upragniony od dawna.

Paradoksalnie teraz zdecydowanie częściej się uśmiecham.

Uwierzcie mi ale te metalowe druciki dały niesamowitą motywację do zmian.

Zakupiłam drożdże dla poprawy cery, odżywkę do pazurków a w następnym tygodniu fryzjer i prostowanie keratynowe.

Na wyprzedaży upolowałam kilka fajnych ciuszków w których wyglądam całkiem seksi;)

Staram się zdrowo jeść, zero słodyczy, kawy, soków i innych przetworzonych rzeczy.

Jem domowe obiady - może nie za zdrowe ale przepyszne.

Cieszę się jedzeniem.

Planuję posiłki, celebruję, nie spieszę się, staram się żeby potrawy ładnie wyglądały.

Ćwiczę - 4 razy w tygodniu.

Nie mam dostępu do siłowni a praca na zmiany, często nocą  - ogranicza czas poświęcony aktywności więc aktualnie korzystam z treningów Ewy Chodakowskiej  - nie kombinuję, nie zastanawiam się co dziś ćwiczyć włączam po prostu i czekam na efekty.Nie przemęczam się, nie mam wyrzutów sumienia z powodu opuszczenia treningu.

To moja definicja bycia fit. Oby tak zostało.

Postanowiłam się nie ważyć a mierzyć - waga nie jest obiektywna a do tego mnie stresuje niepotrzebnie.

Będę się mierzyć raz w miesiącu.

To chyba na tyle aktualizacji.

Wytrwałości Wam bo ja jak na razie jej nie potrzebuję.

4 lipca 2015 , Komentarze (2)

Hej,

IV rok studiów uważam za ZAMKNIĘTY!

Mam wakacje a więc mam czas żeby zastanowić się co chcę zmienić w życiu.

Czuję że się nie rozwijam że tkwię w miejscu.

a to mnie bardzo męczy.

Jestem osobą której wielką frajdę sprawia podróżowanie, próbowanie nowych rzeczy, nauka.

Odchudzanie to chyba tylko taki,, wypełniacz" który zajmuje mój czas, myśli a i tak rezultatów nie przynosi.

Gdy moje życie jest poukładane, wszystkie sfery są w równowadze wtedy i waga spada.

Muszę najpierw uporządkować głowę a waga sama spadnie - wiem z doświadczenia.

Dzisiaj zastanawiałam się czego zazdroszczę ludziom.

- Zazdroszczę innym tego że robią to co kochają.Tego że są autorytetami dla innych, że mają ,, silę przebicia" są liderami. Są pewni siebie i swoich wartości. Zazdroszczę innym odwagi, tego że nie boją się ryzyka i żyją według własnych zasad. Zazdroszczę innym tego że są ,,swoimi szefami",że podróżują, zwiedzają świat, że świetnie mówią po angielsku.

- Jeżeli chodzi o wygląd zewnętrzny to zazdroszczę innym małych zgrabnych nosków ( mój niestety został złamany w 2 klasie gimnazjum podczas wychowania fizycznego) ślicznego, białego uśmiechu, ciemnych prostych włosów i  mocnych pazurków. Zgrabnej, sportowej sylwetki.Ładnej cery.Zazdroszczę dziewczyną stylu i tego że  je stać na styl;)

Moje wnioski - co mogę zrobić.

Cóż noska małego mieć nie będę bo nawet gdyby było mnie stać to nie wiem czy poddała bym się operacji - poza tym nie jest najgorszy;)

Biały, śliczny uśmiech będzie za jakieś 2 - 2,5 roku o ile nie zbankrutuję przez ortodontę;)

Proste włosy - prostowanie keratynowe 

Ciemne włosy - farba - chętnie bym przyciemniła włoski ale  nienawidzę odrostów - ewentualnie henna która się zmywa lub naturalne przyciemnianie włosków.

Mocne pazurki - odpowiednia pielęgnacja cera to samo plus zabiegi ksmetyczne

Sportowa sylwetka - też możliwe do realizacji

styl - szczerze uważam że mam całkiem dobry ale brakuje mi mniejszego rozmiaru i większego portfela;)

Jeśli chodzi o sprawy ,,wewnętrzne:)to :

zapisałam się na kurs trenera personalnego - a co trzeba spełniać marzenia.

Angielski -kurs wakacyjny plus codziennie 2h nauki.

Podróżowanie - w wakacje witaj Chorwacjo lub Francjo a być może i odwiedzimy  Majorkę (ale to zależy od stanu taty jak będzie bardzo źle nigdzie nie jadę)

Planuję również kurs tego czego się zawsze obawiałam czyli Excela.

Wytrwałości sobie i Wam;*

26 czerwca 2015 , Komentarze (16)

Było tak dobrze

i nie wytrzymałam...

Kompuls zaliczony.

Dlaczego...

mój tata kuleje przez przerzuty na skórę...

dziś powiedział że zmiany pojawiają się na drugiej nodze...

przestanie chodzić...

Chemia nie działa.

rak przerzucił się na wątrobę.

tata jest bardzo słaby, często traci przytomność

a ja muszę go zostawić, muszę się uczyć i muszę jechać zdawać cholerny egzamin!!!

Dziadek jest w szpitalu a ja nie mam czasu go odwiedzić...

Jestem żałosna...

To dla mnie za dużo ...