Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Monika123kg

kobieta, 41 lat,

170 cm, 106.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

21 lipca 2015 , Komentarze (18)

Jakiś czas temu zamieściłam notkę o brzydkich piętach.

Dostałam od Was mnóstwo porad - za które bardzo dziękuję :)

Wzięłam je pod uwagę i zaczęłam testowanie.

Dziś "chwalę się" wynikami.

Oczywiście każda z Was może mieć zupełnie inne odczucia co do skuteczności tych że preparatów.


No to zaczynamy :D


Produkt 1


Zapłaciłam 9,99 zł 

Skarpetki zakładamy na nogi na 20-30 minut,po tym czasie zdejmujemy a płyn który został nam na stopach zostawiamy ( ma się wchłonąć ).

Użycie skarpetek banalnie proste :D - mają przyjemny zapach a to też plus .

Producent zapewnia że stopy od razu będą miękkie - rzeczywiście tak było . Ale niestety na drugi dzień czar prysł . Drobnym maczkiem producent napisał że dla dobrego efektu zaleca się stosować skarpetki 2-3 razy w tygodniu. Biorąc cenę i ilość tygodniowych zabiegów koszt mały nie będzie.




Produkt 2




Skarpetki zakładamy na 60-90 minut - warto zaopatrzyć się w pilota lub dobrą książkę :D

Nie polecam w nich chodzić - pękła mi jedna skarpetka :D

W czasie kiedy skarpetki były na nogach - nie było odczucia pieczenia,zimna,mrowienia itd . o tych zjawiskach przeczytałam w necie.

Nie polecam malować pazurków :D - ja miałam pomalowane - stan ich po ściągnięciu skarpetek był koszmarny :D MOZAIKA :P

Producent wspomina że skóra będzie się złuszczać w ciągu 3-7 dni.

U mnie ten etap nastąpił w 4 dniu i trwał przez równy tydzień. Skóra najbardziej łuszczyła się po kąpieli , w ciągu dnia kiedy stopy były suche,praktycznie nic się nie działo.

Moim zdaniem to jaki będzie efekt zależy od tego w jak ciężkim stanie są Wasze pięty.

Na lewej pięcie  gdzie skóra jest minimalnie sucha daje punktacje 9/10 .

Z prawą piętą jest gorzej , tak więc daje 7/10 .

Myślę że gdybym zastosowała jak najszybciej drugą turę zabiegu - efekt może powalić na kolanach :D

Koszt 12,99 zł.



Produkt 3



Koszt 12,99 zł

Plastry przyklejamy na noc - na wszelki wypadek ubrałam skarpetki gdyby miały się poluzować :D

Jak się później okazało plastry tak dobrze trzymały że nie potrzebowałam skarpet , dlatego też kolejną parę użyłam w ciągu dnia ( nawet przy sporym ruchu,plastry były na swoim miejscu ).

Po ściągnięciu plastrów ,pięty naprawdę ładne.Efekt gładkości utrzymuje się u mnie 3 dni.



Produkt 4



Kupiłam w promocyjnej cenie ok 5-6 zł.

Złuszczający peeling do stóp. Zawiera pumeks i sproszkowane skorupki orzecha doskonale wygładzające stopy.Działanie: Redukuje zrogowaciały naskórek, skutecznie wygładza skórę.Sposób użycia: Po kąpieli lub prysznicu osusz stopy i nałóż krem na szorstkie i suche miejsca. Pozostaw na minutę a potem masuj, by usunąć martwy naskórek. Dokładnie spłucz.

Póki co stosuję go 2 tygodnie - efektów brak.



UWAGA - UWAGA - UWAGA 

Ten wpis nie jest REKLAMĄ :)

Po prostu wiele z Was ma ten problem,wiec warto się z innymi podzielić produktami które są dobre / złe.

Dodam że zdjęcia tych kosmetyków pochodzą z internetu - próbowałam zrobić zdjęcia , moim aparatem.Ale opakowania są tak śliskie że odbija się w nich światło :)




W ciągu ostatnich dni wiele się u mnie dzieje :D

POZYTYWNIE :D

Weekend był wycieczkowy :D

Pojechaliśmy spontanicznie do Międzyzdrojów a w niedzielę odwiedziłam moich dziadków - zdjęcia , pewnie dam w następnym wpisie :)


Kolejna sprawa - przyszły moje bluzki :D



Ślubny mówi - TAK 

Syn - "Mamo tak lub nie - któż to wie " :D - dowcipniś :D

A ja ? - Sama nie wiem :D Gdybym była tak szczupła o 20 kg to by dupę urywało :D 

Jak "ktoś" mi zrobi zdjęcie to tu wstawię - ocenicie i doradzicie :)



Moja dziecko dziś wybyło na wakacje do babci - wróci w sobotę :D Wprawdzie to same miasto , ale się naprawdę zrelaksuję :D Tym bardziej że mam jeszcze parę dni urlopu.


Postanowiłam nadrobić zaległości w swojej "biblioteczce ".

Dziś skończyłam czytać :


Książka stała się bestsellerem,dostała wiele nagród min. od Cosmopolitana ( dobrze napisałam ? ) . To była pierwsza rzecz jaka mnie przekonała do tego by ją mieć . Druga sprawa to opis z okładki.

Dwie kobiety na przeciwległych krańcach małżeństwa. Gwyn przygotowuje się do rozwodu. Wciąż jednak nie może pogodzić się z faktem, że jej długoletni związek legł w gruzach. Rozwód ogłaszają z mężem podczas uroczystego party. zaskoczona rodzina i przyjaciele nie wiedzą, jak zareagować. 

Maggie jest redaktorką czasopism kulinarnych. zakochana i zaręczona ze wspaniałym chłopakiem planuje otwarcie wspólnej restauracji. Jednakże pierwsze spotkanie z rodziną narzeczonego napełnia ją niepokojem. 

Każda z kobiet musi spojrzeć w głąb siebie i odpowiedzieć na pytania, które określą ich nowe życie. Jak dobrze znasz człowieka, którego kochasz Jak bardzo trzeba się poświęcać, aby kogoś przy sobie zatrzymać W którym momencie należy wycofać się ze związku.


Specjalnie zaznaczyłam tekst na granatowo - informacja błędna.Jedna wielka bzdura :D

Mnie książka zanudziła - a  rzadko to się zdarza .

A Wy oceńcie sami :)



Teraz szykuję się do przeczytania 




I .... chyba zmieniam pracę :D

Dziś z szefem rozmawiałam telefonicznie - wydał mi się fajnym szefem .

Jutro mam rozmowę o 12 - trzymać za mnie kciuki :D


A na końcu powiem że waga mało spadła - 114,2 kg .... Ale weekend był pełen grzechu :/



Dziękuję za komentarze :)

16 lipca 2015 , Komentarze (24)

Nabawiłam się drobnej kontuzji :/

We wtorek byłam z przyjaciółką i dzieciakami na rowerach. Kiedy wróciłam zaczęło mi doskwierać dość ostry ból prawego biodra,promieniujący na pośladek i kończący się na kolanie . Więc " metrażowo" spory to kawałek. W każdym razie zaliczyłam malutki upadek , a że na ciele nie wyszły żadne siniaki i otarcia wiec stwierdziłam że być może się przeforsowałam. No nic , noc ciężka bo boli ...w domu jedna pigułeczka ibupromu. W środę gorzej było funkcjonować i leciałam na tabletkach , które rzeczywiście mi pomogły . Dziś jednak stwierdziłam że pójdę do lekarza .Po grzyba się męczyć .....tym bardziej że weekend nadciąga :D 

Zrobili mi prześwietlenie,całe szczęście zdjęcie ładnie się prezentuje.Nie ma niczego poważnego .Lekarz stwierdził że to stłuczenie , dostałam maść i kazał mi się przez parę dni oszczędzać . Na pewno to zrobię , bo bez leków ból jest dość spory.



Bardzo,bardzo,bardzo dziękuję za opinie dotyczące ostatniego postu - bluzek :D 

Zamówiłam 1 - moja znajoma ma podobna.Ma podobną posturę i wagę do mojej.Wygląda ładnie ( Co nie znaczy że mi będzie pasować :D - najwyżej odeśle ) oraz zamówiłam 2 - myślę że sprawdzi się dobrze do ćwiczeń :) .

Chciałam zamówić jeszcze 4 - taka,wiecie na wyjście . Ale niestety mój rozmiar już wysprzedany .Szkoda :)



Lubicie ogórki ?

Ja UWIELBIAM :D Najbardziej świeże , lekko oprószone solą morską i pieprzem . Ale na drugim miejscu są kiszone i małosolne.ZAWSZE robiłam z przepisu mojej babci , przepis wędruje z pokolenia na pokolenie . Ale tym razem przeglądając różne kulinarne blogi natrafiłam na inny przepis,niż ten co znam. A że mi i mojej rodzinie smakowało to się nim dziele :D


Duży pęczek świeżego koperku

4 ząbki czosnku

sól ( 1 łyżka soli na 1 L wody )

Oczywiście ogórasy :P

Na dno słoika dajemy pół pęczka koperku oraz 2 pokrojone ( kroiłam na pół) ząbki czosnku.Układamy ogórki ( odcinamy końcówki) i zalewamy gorącą wodą z solą .Na wierz kładziemy koperek i kolejne 2 ząbki czosnku. Autorka bloga twierdzi że ogórki szybko dochodzą do siebie i są dobre po 2-4 dniach,w zależności od odmiany ogórka,można je jeść na drugi dzień.

Oto moje :



A tak prezentują się po 4 dniach :





Dziś nie chciało mi się stać specjalnie przy garach.Miałam nadwyżkę chudego twarogu , a że termin przydatności zbliżał się ku końcowi postanowiłam zrobić z nich kopytka leniwe ( Wiem że w innych rejonach / domach mówi się na nich kopytka na słodko,kluski leniwe,pierogi leniwe....) .

Może i nie najlepiej się prezentują,ale są pyszne :D

U nas jemy je najczęściej ....kalorycznie,polane masełkiem z bułką tartą i oproszone cukrem. Ale jemy również wersje dietetyczną - polane jogurtem naturalnym / owocowym , zmiksowanymi owocami itd.



200 g twarogu

1 jajko ( osobno żółtko i białko )

pół szklanki mąki pszennej

8 g cukru waniliowego

Twaróg przetrzeć przez sito lub rozgnieść widelcem. Dodać żółtko, mąkę, cukier wanilinowy i ubitą pianę z białka. Masa może się lepić, ale im mniej mąki dosypiemy, tym lepiej. Ciasto wyłożyć na stolnicę wysypaną mąką, uformować wałeczek, lekko spłaszczyć. Nożem odkrajać kawałki, wrzucać na wrzątek, gotować chwilę do wypłynięcia.


Wg strony "ile waży" , kluchy mają 527 kalorii .

Zjadłam połowę porcji.



Dziękuję za komentarze :)

Uciekam zobaczyć co u Was słychać.


13 lipca 2015 , Komentarze (41)

Nr 1


I na modelce ( szkoda że nie prezentuje ją modelka puszysta )



Nr 2




Nr 3 ( granatowy )



Nr 4




Co o nich myślicie ?

Nie są one na żadne wielkie wyjścia - ot ! Na rower , na plaże czy też spacer :)



Dziś na wadzę 1,5 kg mniej :D :D :D 

Już przeszło 9 kg za mną :D :D :D

Zostało jeszcze "TYLKO " przeszło 30 kg ....

Dam radę !!!!

W "sekrecie" powiem Wam że myślę o siłowni :)



Dzisiejszy jadłospis ( wiem,prosicie bym zamieszczała go codziennie - ale naprawdę nie dam rady . Zaczęłam dziś urlop , dziecko ze mną i chcę ten czas spędzić na "super wakacjach we dwójkę " :D ) . ALE nie mówię NIE - obiecuję że pod koniec tygodnia umieszczę jadłospis z całego tygodnia.

A dziś :

śniadanie ( niestety w biegu ) - maślanka z bułką grahamką

obiad - pierś grillowana , fasolka szparagowa i duży ziemniak

podwieczorek - 200 g gotowanego bonu

kolacja - kromka chleba razowego , 2 jaja gotowane na twardo oraz pomidor 



Muszę koniecznie teraz ( póki "chata" wolna i spokojna :D ) nadrobić zaległości Waszych pamiętnikach :)

Tak wiec dziękuję kochane za wszystkie Wasze komentarze , rady i sugestie :_)

6 lipca 2015 , Komentarze (39)

A teraz UWAGA - UWAGA - UWAGA

Po raz PIERWSZY od ....nawet nie wiem dokładnie od ilu LAT ( 7-8 ? ) ubrałam strój kąpielowy i prawie cały weekend spędziłam nad wodą :D

TAK - TAK - TAK

Odważyłam się :D 

ZAWSZE co roku siedziałam na kocyku .... w ciuchach , bo się wstydziłam.A w tym roku stwierdziłam - to że jestem gruba nie znaczy że mam żyć w ukryciu , też mam prawo do tego by żyć i korzystać z życia , że przecież woda kiedyś była cała moim życiem ....dlaczego mam z tego zrezygnować ? Bo jestem większa ?!



W sobotę w południe nad jeziorem - ludzi full . NIKT na mnie nie zwrócił uwagi.

Wieczorem pływałam już z grupą naszych znajomych - i WSZYSCY świetnie się przy tym bawiliśmy.

W niedziele byłam już nad woda przed .....8:00 :D ( nie dlatego że mało ludzi,lub ich jeszcze nie ma , nie chciałam się spiec przez te słońce ) ... Rozbijamy się a tam ...GRUPA PRZYSTOJNIAKÓW i dwie towarzyszące im laseczki . Nie powiem .... zawstydziłam się , ALE za chwilę się rozebrałam . I wiecie co ? Nie byłam obiektem żadnych żartów czy uśmieszków ! Wręcz przeciwnie , kiedy grałam że tak powiem wodną siatkówkę z mężem i dzieckiem , Ci przystojniacy zapytali się czy mogą dołączyć .Przez parę godzin wszyscy się świetnie bawiliśmy :D Mało tego okazało się że jedna z dziewczyn jest dietetyczką a jej parter trenerem , dali mi mnóstwo świetnych porad - które na 100 % zastosuję :D 


TAK TAK TAK

Jestem z siebie dumna , że pokonałam WSTYD . Że przeskoczyłam już jakiś etap.

Nawet nie wiecie jak bardzo szczęśliwe było moje dziecko i mąż :D

Kocham - kocham - kocham ich :D



Zdjęć w "namiocie " vel stroju kąpielowym nie pokaże :D

Ale pokaże Wam to :P


Mój relaks weekendowy .

Przeczytałam TYLKO 3 strony , wnerwiał mnie gostek który siedział obok mnie .Nie mogłam się skupić :D



Pyszności :D

Domowe ciasto z truskawkami , które zawsze się udaje - zjadłam 1 kawałek .

Czereśnie z działeczki




Weekend spędzony naprawdę dietetycznie , mimo że był grill.

Zjadłam tylko grillowaną pierś z kurczaka i sałata ala grecka.

Spróbowałam też nowego piwa - gruszka mało wyczuwalna , chili za to czuć doskonale :D

Daje 4 - :P




W tym tygodniu przyjedzie do mnie ciotka z Ameryki :/

Związku z tym dzisiejsza waga poszła w górę , czuję się wyjątkowa napompowana w okolicach brzucha.

Z tego tytułu waga poszła w górę o kilogram.

Wiem że po okresie , waga się unormuje .Więc i doła nie ma :D



Dzisiejszy jadłospis :

śniadanie - owsianka z truskawkami

obiad - sałatka grecka

podwieczorek - truskawki z ryżem

kolacja - omlet


Zjadłam regularnie,ale małe porcje.Przez duchotę w mieszkaniu , nie chcę się jeść.



A teraz zmykam do Waszych pamiętników :)

Dziękuję za wszystkie rady - komentarze - sugestie :)



Ps. Dziadziuś dziś wyszedł ze szpitala :D

1 lipca 2015 , Komentarze (18)

Lato w pełni - cieszycie się :D ?

Uwielbiał lato , ale dla mnie 20 stopni spokojnie by wystarczyło !

Dlatego do upałów podchodzę z rezerwą - mam uczulenie na słońce :/ 



Mam pewien problem - już któryś raz z rzędu TYLKO w okresie lata .

Jesienią i zimą naprawdę mogę się cieszyć pięknymi piętami . 

A latem ? - KOSZMAREK !

Mimo używania specjalnych kremów , robienia peelingów , szorowania pumeksem - to i tak moje pięty nie wygląda najlepiej . Skóra jest po prostu brzydka , że naprawdę wstydzę się ubierać sandały bo wyglądam jak bym miała zaniedbane stopy . A ja siebie w okresie lata nie widzę w adidasach czy trampkach bo się ugotuję.

Macie jakiś sposób na TO ?

Słyszałam o specjalnych skarpetkach - wystarczy nałożyć na stopy i ...gotowe .

Używaliście takowych ? - jeśli tak , jaki rezultat ? Jakie firmy polecacie ?

Zastanawiam się nad ich zakupem,jak nie pomoże to chyba będzie trzeba przejść się na jakiś zabieg do kosmetyczki :)



Dziś mam wolne w pracy :D

Miałam cały dzień spędzić nad jeziorem - nie wypaliło :/

Rodzice "G" ( to przyjaciel mojego dziecka ) zaprosili mojego syna do siebie , na cały dzień :D Więc korzystam z tego że jestem sama i ..... pojeździłam sobie na rowerze , zrobiłam domowe SPA ....A teraz w końcu zabrałam się do odwiedzenia mojego pamiętnika.Do Waszych też zajrzę :D .


A potem idę do dziadziusia - wylądował w szpitalu - ostre zapalenie płuc. Doprowadził się bo .... uparty dziadek jak osiołek.Przeziębiony jest , ale nie dało się jego wyciągnąć za uszy do lekarza :) Najważniejsze że lekarz mówi że wszystko idzie do przodu i mamy się nie martwić :) Będzie ok !



Moja waga poniedziałkowa to 114,8 kg .Malutki spadeczek .Raptem - 0,2 .

Naprawdę liczyłam na więcej ! Bo naprawdę trzymam się wzorowo diety , ruchu też mam co niemiara .

Dobra nie ma co się smutać - idę dalej :D :D :D


Mój jadłospis na dziś :

śniadanie - ryż z truskawkami

obiad - grillowana pierś z kuraka i mix sałaty

podwieczorek - domowy kisiel z wiśni oraz jogurt naturalny

kolacja - omlet z szynką i pomidorem.

24 czerwca 2015 , Komentarze (39)

Dziś będę się chwalić :D

Ostatnio w szkole mojego dziecka była mała klasowa uroczystość.

Każde dziecko musiało coś napisać o swoich rodzicach.Rodzice musieli na podstawienie tego opisu - stwierdzić który opis to "JA".

Moje dziecko napisało o mnie tak :D

Moja mama lubi kolor czerwony,czarny i zielony - zielonego aż tak nie lubię :D Ale pewnie napisał tak , bo mam wiosenną , zieloną kurtkę :D

Najbardziej lubi czytać ..... książki kucharskie :D - to tak , stąd pewnie ta otyłość :D oraz kryminały - to akurat się zgadza.

Uwielbia oglądać horrory,ponieważ im więcej krwi tym lepiej :D - każdy w śmiech,ciekawe co sobie pomyśleli :D

Marzy by pojechać nad morze :D - BRAWO !

Nie lubi jak dostaję z języka polskiego i matematyki dwójkę :D - skąd ten pomysł ? Jeszcze nigdy dwójki nie przyniósł :D


Oto ja :D

Przynajmniej jestem szczuplejsza :P


A oto charakterystyka tatusia :D

Tata uwielbia czytać .... Biblię :D Skąd ten pomysł to ja nie wiem.

Lubo oglądać czterech pancernych i psa - tatuś dumny , że synek pamiętał :D

Tatuś bardzo marzy o dwójce dzieci ....Wszyscy w śmiech i ktoś rzucił na całe gardło " Bo pewnie ma już piątkę " :D

Najbardziej na świecie nie lubi kotów , gdyby mógł pozabijałby je wszystkie . WSTYD na całego . Owszem mój mąż nie lubi kotów bo w dzieciństwie kiedy mąż spał jeden kotek się na niego rzucił i ma "uraz" , ale żeby zaraz zabijać ? Brrrr ....


Oto tatuś :



Tuż przed weselem kiedy to marudziłam " Kochanie nigdzie nie znalazłam fajnego łańcuszka do sukienki " .Moje dziecko zrobiło mi MEGA prezent - każdy element zrobił i pomalował sam , w tajemnicy :) . Rozczulił mnie niesamowicie , dlatego teraz każdego dnia jak jestem w domu to noszę te moje cudo .


Macie dość zdjęć ?

Jeśli NIE to ,ja w całej krasie .

Wiem,wiem,wiem - zdjęcie nie jest rewelacyjnie.Rozczochrana,krzywo stoję :D 

Ale takie właśnie są efekty jak nie lubi się fotografowania :D

Buźkę mojej przyszłej bratowej zakrywam :)



Waga 115 kg :D

Dziękuję bardzo za wszystkie komentarze pod ostatnim wpisem :)


19 czerwca 2015 , Komentarze (16)

W końcu zawitałam do pamiętnika :D

Wcześniej nie było czasu - coś mój organizm świruje , 3 dni pod rząd ucinałam sobie 1-2 godzinne drzemki .Zostałam podmieniona :D - To nie JA ! Ja i spanie w ciągu dnia ? Nieważnie czy to ciśnienie,pogoda,stres,choroba etc etc etc - ja zawsze byłam na nogach . A teraz ? No , proszę :D Widocznie zmęczenie ze mnie wychodzi . Ten tydzień leci jak szalony .



A teraz to , na co czekacie :D :P

OSTRZEGAM - będzie sporo relacji , mało fotek - ze znajomych / rodziny - aparat miałam tylko ja . Efekt taki że mimo ,na liczniku jest prawie 200 zdjęć , ja jestem bodajże tylko na 5 :D - po prostu nie lubię jak ktoś mi robi zdjęcia.A że obiecałam że się pokarze "PO" to się po prostu do nich zmusiłam :D .Może kiedyś , jak będę szczuplejsza to zmienię swoje nastawienie ?



Wszystko zaczęło się o godzinie 13 - poszłam do kosmetyczki na kolejny zabieg ( plamy po opalaniu ) , kosmetyczka zaproponowała makijaż - zgodziłam się . Do domu wracałam pieszo - KOSZMAR  , było wtedy prawie 30 stopni , słońce nieźle dawało , dodatkowo wielka duchota ..... Głupota było wracać pieszo , ale nie miałam też kierowcy . Efekt taki że tapeta się zmazywała :P .


I karteczka :D



Moja "twórczość " :P



Msza na 16:30 .

Przez moją mamę się spóźniliśmy 10 minut :/


Oto ja w pełnej krasie, tuż po wyjściu z kościoła .

Zadaje sobie pytanie - kuźwa , co ja taka rozczochrana ?!

Obok mnie mój ślubny - pyszczek zakrywam , nie chciałby się tu pokazać :)



Na sali powitano tak :P




Tor prezentował się tak 



Nad ranem impreza przeniosła się tu :P



Młodzi w podziękowaniu dla gości dali kwiatki 



Przejrzę później bardziej zdjęcia.Może będę na którymś "w pełnej krasie " .

Parę razy fotograf pstryknął mi zdjęcia - do albumu młodym. Jak będę miała - to też dam znać :D


Msza była bardzo krótka. Goście mieli zapewniony transport - autokar ( ok 10 km więc odległość na salę mała ) . Na Młodych czekaliśmy godzinę - złapali gumę , problem mieli z kołem :D . Potem dłużył się obiad i zanim zaczął się pierwszy taniec było już po 19 ....

Cóż mogę powiedzieć :D - ja bawiłam się super ! Pewnie dlatego że uwielbiam wesela .

Ciągle tańczyłam :D

Wódka zimna - piłam z głową :D

Jadło ( bardzo dobre )- z głową :D ( spróbowałam widelczykiem tylko tort i sernik - więc dumna z siebie jestem :P ) .

Sala i obsługa - super :D

Orkiestra - Bywały lepsze :P

Ekipa - Ręce załamałam ! - porobiły się podziały "Moja - Twoja rodzina " :/ .... 

Z rodziny młodego ( czyli ja z mężem , mój brat z narzeczoną,kolega młodego z dziewczyną , kuzynka z chłopakiem oraz kuzynostwo z Kanady ) - ciągle szaleliśmy i nieźle się bawiliśmy :D 90 % tylko my tańczyliśmy , nawet wtedy jak już byliśmy strasznie zmęczone , po prostu chcieliśmy by para młoda była zadowolona.

NASZA EKIPA JEST W SZOKU ŻE TYLU JEST SZTYWNIAKÓW !!!!

A FEEEEEEEEEEEEEE :D:D:D


Ku mojemu zdziwieniu .... męża też , braliśmy udział w każdej zabawie jaka była po oczepinach . Wolę później kasety nie oglądać :D

Była konkurencja " O delikatnym zabarwieniu erotycznym " - gdyby prowadzący tą zabawę powiedział wcześniej o czym to będzie - pewnie bym nie brała w niej udziału :D

Otóż taniec w kółeczku , cichnie muzyka i losowanie .... Wylosowałam strój kąpielowy :D Jeszcze żeby to był namiot :D ....A to rozmiar 36 lub jakiś dziecięcy :D Musiałam  ( w sumie nie musiałam , ale chciałam kontynuować zadanie , niż przed nim uciec ) go założyć - ubaw po pachy , aż cud że się nie porwał :D A potem striptiz przed młodymi, by wiedzieli jak go robić w czasie nocy poślubnej . Zrobiłam - moim zdaniem rewelacyjnie to wyszło .....Chwalę się jak głupia, co :D ? W każdym razie na koniec usiadłam na kolana młodego , po szyjce pomiziałam go strojem i na koniec buziak w usta :D

Jak się bawić to się bawić :P

Chodź później wiele dziewczyn mnie się pytało czy się nie wstydziłam :D 


Na weselu byliśmy do końca - skończyło się o 4.

W domu byłam o 4:30.

Potem 1-1,5 godzinki snu i .....szykowanie na poprawiny :D

Na poprawinach mimo potwornych odcisków - też tańczyłam.


I to by było na tyle :)

12 czerwca 2015 , Komentarze (16)

Najlepsze są spontany :D

Zapraszam do oglądania :)


Rano pogoda nie była ciekawa. Ale stwierdziliśmy - co będzie to będzie .

Chłopaków spakowałam idealnie - siebie marnie :D 

Zapomniałam spodenek , tak więc na szybko w czasie trasy przerobiłam swoje spodnie - wiem nierówno :D - ale mi to lotto :D - nożyczki tępe :P




Na plaży mnóstwo ludziiiiiiiiiiiiiiii 




Woda zimna , ale moje dziecko odważyło się na szybką kąpiel ( ku mojemu zdziwieniu pływało wiele osób )




Mały relaks - potrzebny :P




Chipsy na patyku - na spróbowanie chętnych nie brakowało




W ogródku marzeń , zrobię sobie te oto cuda 








Full wypas w kiblu :D




A co dobre - szybko się kończy .... czas do domu .... i gigantyczny korek.




W długi weekend postanowiliśmy też pojechać do jednej restauracji w której M.Gessler przeprowadzała kuchenne rewolucję.

"Karczma pod Łosiem " - Wawrów .

Dałabym im dwie oceny :D

Otoczenie na zewnątrz jest naprawdę śliczne - można się zrelaksować , pospacerować , dzieci mogą popatrzeć na zwierzaki i je pokarmić ( jest mini ZOO ) - i to zasługuję na mocną 10 w skali na 10 :D

Zobaczcie zwierzyniec ( niekompletny )







Sam środek restauracji na pierwszy rzut oka jest naprawdę ładny ( nie robiłam fotek - była jakaś uroczystość ) , obsługa również jest sympatyczna . I na tym koniec plusów :D

Minus podstawowy - to BRUD :/

Siedzenia i stoły brudne i klejące :/

Na jedzenie czekaliśmy 1,5 godziny .... Ale ile można spacerować - uciekliśmy :D


Podsumowując - więdnąca kapusta i marchew się nie zmarnowała - pożarły zwierzaki .



Jutro mamy wesele .

Wyglądam masakrycznie :D - mam silne uczulenie na słońce , mimo stosowania kremów i unikania słońca - co roku mam problem ze skórą . Najpierw ból , potem plamy - cholernie bolą....

Oto efekt :/

Czego ja tam nie robiłam by było lepiej :/

Wczoraj obeszłam wszystkie salony kosmetyczne i gabinety dermatologiczne - 99 % da się zrobić , ale po weekendzie.Nie urządza mnie to :D

Traciłam już nadzieję , ale dostałam namiar od nauczycielki mojego syna na "miłą i dobrą " - wg niej Pani która na pewno mnie przyjmie.Wczoraj do niej poszłam :D BINGO - powiedziałam kobitce że to dla mnie bardzo ważne , tak więc umówiliśmy się na sobotę , zatuszujemy to dobrym makijażem :D Cieszę się że mnie przyjmie, mimo kompletu klientek :D





Życzę udanego weekendu :)

Dziękuję za każdy komentarz :)


9 czerwca 2015 , Komentarze (27)

Miałam pisać częściej . Miałam , miałam ....ale się nie da . Za szybko mi mija dzień , dodatkowo wczoraj wróciłam do pracy ( po długiej przerwie ! ) .

W każdym razie kochane - nie wpadajcie w panikę że mnie nie ma :D Bo nawet jak nie piszę to nie znaczy że odpuściłam :D Walczę i będę walczyć dopóki nie osiągnę swojego celu .



Długi weekend minął mi w tempie ekspresowym.

Czwartek - Tylko ja i dziecko - nadrabialiśmy zaległości ..... w bajkach :D oraz grach planszowych .


Piątek - Do południa spacer z dzieckiem i ostatnie zakupy przed weselem. Oto mój nowy nabytek :D 





Powiem Wam przetestowane już parę razy - REWELACJA ! Idealne na rower czy też kijki ( do biegania - nie wiem , nie znam się ) . Podeszwa taka jak trzeba ! A materiał - bardzo,bardzo cienki . Dzięki temu mi noga się nie poci .

Jedyny minusik ( na początku  - teraz się przyzwyczaiłam :D ) to różowa podeszwa - ale po oczach nie daje.


Po południu spotkanie z przyjaciółką i "pozbycie" się dziecka . "Ciocia " zabrała go do siebie na noc :D .... A ja ? Przychodzę do domu i tam sms od męża , że będzie wieczorem - REWELACJA ! Tym bardziej że miał dopiero przyjechać 12 czerwca :D


W sobotę rano chciałam odebrać dziecko od przyjaciółki.A ona z tekstem że mam sobie z mężem super zaplanować dzień , bo ona ze swoim mężem i dzieckiem oraz moim zaplanowali dzień , że dopiero przywiozą młodego wieczorem :D

Tak więc pojechaliśmy odwiedzić moich dziadków oraz drugą moją babcię - która mieszka na wsi .


Oto moje łupy :D


Rabarbar , truskawki i koperek - z ogródka :D

Ogórki - niestety ..... ze straganu :P

I pochwalę się - masełko i twarożek robiła moja babunia :)



W niedzielę - SPONTAN :D O 5 rano narodził się plan - jedziemy nad morze :D Spakowałam co trzeba i .... pojechaliśmy :D Było super ! - foto relacje zdam w tym tygodniu :D 



A wczoraj ? - zaszalałam :D - Obcięłam włosy bo .... potrzebowałam zmiany :D , bo za ciepło w długich ( miałam do pasa , teraz są lekko do ramion ) .... bo troszkę też to był impuls . Nie wiem czy korzystnie wyglądam czy też nie :D :P - ale mi się podoba :D



Wczoraj waga dała mi super niespodziankę :D 115.9 :D - tydzień temu było 117 ! 

Tym bardziej że byłam przed okresem - Ba! dziś go dostałam ( jak nigdy punktualnie ! ) i moje zdziwienie jest tym bardziej duże że nie jestem napuchnięta :D SZOK !

Wprawdzie swojego wcześniej założonego celu nie osiągnęłam - ale walić to :D ! Grunt że idę do przodu , że się nie poddaje , że ruszyłam dupę z kanapy i że kontroluję to co i ile jem . Jeśli będę się tego trzymać waga będzie szła w dół :D . Jeszcze trochę i będę miała na swoim koncie minus 10 kg :)



Dzisiejszy jadłospis :

śniadanie - owsianka z truskawkami.

II śniadanie - kanapka z twarogiem

obiad - ryba na parze z brokułami oraz dziki ryż

podwieczorek - domowy kisiel z wiśniami

kolacja - omlet z warzywami



Dziękuję za wszystkie komentarze :)

2 czerwca 2015 , Komentarze (21)

Zacznę od złych wiadomości - dupa mi urosła :O

Waga wczorajsza aż 117 kg . Czyli 1,1 kg na plusie .

Nie będę obwijać w bawełnę - to od nadmiaru niezdrowego żarcia .

Moja wina , moja wielka wina - postanawiam poprawę :D

Nie.Nie żałuję ! I na pewno nie wrócę do złych nawyków . To była taka mała odskocznia - zabalowałam przez weekend , ponieważ w KOŃCU spędziłam ten czas tylko z dzieckiem i mężem. Bez żadnych spotkań , bez znajomych,bez rodziny ..... TYLKO MY :D



Po weekendzie od razu wróciłam na właściwe tory :D

Dieta jest !

Sport jest ! 

Za tydzień liczę że szklana wyrocznia mnie miło zaskoczy :D Niczego nie typuję i niczego nie zakładam - moja motto - idę do przodu . 



W sobotę hasło - jedziemy przed siebie.

Zobaczcie gdzie nas nogi....a raczej koła poniosły .

Miłego oglądania.






Takiemu to dobrze :D

Biedactwo - "uratowaliśmy"

Łobuziak jeden :P




Pobudka :P :D


Straszę :D :P 



Miłego dnia :)