Pamiętnik odchudzania użytkownika:
lena67

kobieta, 57 lat, Dąbrówka

163 cm, 65.60 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

21 listopada 2016 , Komentarze (20)

Byłam dzisiaj w nowej galerii Posnania, poszłam do Carrefour zobaczyć czy już są karpie, i były żywe za 11,99 zł ,więc tak sobie przemyślałam,że jak w środę będę miała wolne to pójdę i kupię już teraz dopóki mam siły i chęć ,oprawię i zamrożę, wiem że do świąt jeszcze miesiąc ale potem mogę nie mieć siły i ochoty na robienie czegokolwiek, a z karpiami, skrobaniem i czyszczeniem jest trochę roboty. W zeszłym roku też jakoś tak 3 tygodnie przed kupiłam i oprawiłam, potem zamroziłam i nie musiałam pózniej martwić się o ryby. Niestety pracuję w takiej firmie,która teraz właśnie ma żniwa i pełna mobilizacja , wszystkie ręce na pokład, właściwie już od 2 tygodni ,środa to będzie mój ostatni wolny dzień a potem będę miała wolne tylko albo przed albo po nocce ,a jeszcze chciałam trochę uszek nalepić ,ale to już w grudniu zupełnie przed świętami, chociaż jednego roku robiłam przeszło 150 uszek na początku grudnia i zamroziłam, ale też były pyszne . Ja już tak na świątecznie chociaż do świąt przeszło miesiąc ,ale dzisiaj jak pochodziłam i pooglądałam karpie i kupiłam kartki świąteczne ( bo ja nadal tradycyjnie wysyłam)to mi się tak świątecznie koło serca zrobiło, a po za tym jak wracałam z galerii to w jednym z okien bloku było widać ubraną i świecącą choinkę w mieszkaniu !!! to jak dla mnie za wcześnie. A wracając do potraw świątecznych  to mam w pracy koleżankę ,która wszystko robi grubo przed świętami i wszystko mrozi !!!pieczone karpie, barszcz, sernik, makowiec itp. ale jak to smakuje to nie wiem ale ona twierdzi,że nie będzie się wysilać i wykończona po pracy z garami się tłuc, a tak przyjdzie w wigilię i wrzuci część do piekarnika,część do mikrofali i za pół godziny już siedzi przy jedzeniu. Tak sobie myślę,że nie przyjęłabym od niej zaproszenia na święta  za nic, ja jednak wolę wszystko na świeżo , jedyna rzecz mrożona to uszka reszta robiona 23 lub we wigilię i choinka też jest ubierana u mnie 23 grudnia ,a u Was jakie zwyczaje ,też wszystko na świeżo czy wcześniej robicie część, i co w ogóle robicie na święta ?????

20 listopada 2016 , Komentarze (8)

To już postanowione od wtorku zaczynam po raz trzeci WO, jutro dokupię jeszcze inne warzywka i do roboty. Wczorajszy dzień miałam masakryczny, byłam taka słaba i do niczego, bo przez całą noc nawiedzałam kibelek, szło i górą i dołem ,chyba się czymś strułam, albo przejadłam , po prostu myślałam,że umrę, cały dzień czułam wielki kamień w żołądku ,piłam miętę ,która przypominała mi się 7 godzin, w końcu wysłałam syna po coca colę i wypiłam pół butelki i po kilkunastu minutach mi się tak zdrowo odbiło i dopiero zaczęłam wracać do życia, sorry za szczegółowy opis moich dolegliwości ale na prawdę nie wiem co mogło mi zaszkodzić jadłam tylko to co moi chłopacy a tylko ja padłam. Taka byłam słaba ,że nie dokończyłam porządków ,które zaplanowałam, ale i tak dużo zrobiłam, bo umyłam 2 duże okna, zostało tylko balkonowe, posprzątałam i umyłam szafki kuchenne, powyrzucałam wszystko co się nazbierało na tak zwane "przydasie" czyli puste opakowania styropianowe po zupach i drugich daniach, jeszcze z czasów kiedy mąż dostawał posiłki regeneracyjne czyli 3,4 lata wstecz ,stary toster ,stara gofrownica, popsute ,toster połamany a gofrownica nigdy nie dopiekła gofrów,już od zakupu szajs , słoiki po musztardach i chrzanach itp. rzeczy ,które zbieram bo może przyda się a to się nie przydaje, bo w większości nawet nie wiem co mam umyte i schowane "na zaś". I tak tym sposobem zrobiłam sobie miejsce na kilka innych rzeczy, które nie miałam gdzie schować, pozostał mi tylko szybkowar ,który mam w kartonie i maszynka do mięsa też w kartonie ustawione za szafką ,aby nie było tak widać, bo ja mam w moim aneksie kuchennym bardzo mało szafek i co jakiś czas się wkurzam i ciosam mężowi kołki na głowie za ciasną i mało funkcjonalną kuchnię, bo ja mam po prostu za mało szafek , mam tylko 3 szafki stojące i 5 wiszących,więc jak tu się pomieścić , największy kłopot mam z garnkami i do garów brakuje mi szafek , ale jak dojdę do pieniędzy (może kiedyś) to kupię kredens lub komodę taką kuchenną.

Trzymajcie za mnie kciuki od wtorku !!!!!!!!

Moją walkę będę relacjonowała na bieżąco, no to by było na tyle.......

17 listopada 2016 , Komentarze (1)

Za oknem deszcz i szaro ,ale ciepło jest 10 stopni,pelargonie wystawiłam na balkon, jak się oziębi ponownie to je zetnę i postawię w sypialni na parapecie bo tam najchłodniej, może jakoś przezimują, zobaczymy.

Cały czas układam w głowie powrót do WO, ale jakoś nie mogę się zawziąć i zacząć, bo najgorzej jest zacząć i potem pierwszy tydzień ,a potem to już z górki.....

Czekam na @ krzyże to mnie tak napierda.......,że spać nie mogę wstaję w nocy po kilka razy i muszę rozchodzić ,potem znowu się kładę aby wstać po 2 godzinach, z miesiąca na miesiąc coraz bardziej odczuwam te krzyże i do tego brzuch taki jakiś pełny i nadęty jakby ktoś kamieni nawrzucał, jak przyjdzie @ to takie dziwne rozdęcie mija , myślę,że to już końcówka i lada moment przestanę okresować, chociaż moja pani ginekolog stwierdziła,że to jeszcze chyba nie czas, ale u kobiety w  moim wieku to widok jajników zmienia się co miesiąc i może się okazać,że za 2 miesiące będzie koniec, czekam na to jak na zbawienie, bo co miesiąc przez 2 tygodnie mam głupie dolegliwości a hormonów nie chcę brać , zresztą pani doktor nie zaproponowała mi , może nie potrzeba, o tych dolegliwościach nie powiedziałam do końca, bo tak jakoś zeszło na inne tematy, ale jak będzie mnie tak nadal boleć i wzdymać to pójdę jeszcze raz.

Do świąt coraz bliżej więc dzisiaj i jutro mam wolne i zaczynam takie trochę generalniejsze porządki, powymiatam diabły z pod szafy i pomyję nieużywane szkła, posprzątam też zabawki mojego syna, bo dawno się nie bawi a rupiecie leżą i maskotki też, ale co zrobić z tym ??? wyrzucić szkoda a wydać nie ma komu, no to by było na tyle

14 listopada 2016 , Komentarze (12)

Dni wolne bardzo szybko minęły, jutro idę na zdjęcie szwów.

W Poznaniu prawdziwa listopadowa jesień, zimno,ponuro i mglisto. Od kilku dni na noc chowam moje pelargonie, chciałam wystawić na korytarz ale dwa lata temu jak wystawiłam to zaraz się ktoś zaopiekował i zabrał razem z doniczkami. Szkoda mi tych kwiatków bo nadal kwitną ,ale w mieszkaniu nie mogę zostawić bo nie bardzo mam miejsce, a po za tym one chyba nie lubią takiego ciepła w zimie,jesieni ?? w mieszkaniu mam około 21 stopni , to trochę za ciepło i wydaje mi się,ze nie uchowają się do przyszłego roku bo nie będą miały kiedy odpocząć i trochę " pospać" ,może Wy macie jakieś doświadczenia z pelargoniami i mi podpowiecie co zrobić aby w przyszłym roku mogły cieszyć oko. Diety jeszcze nie ma , waga 92,8 kg, ale czekam na @ więc może woda się zebrała ??? Woda !!! ha ha, sama doskonale wiem,że to nie woda tylko mój nie pohamowany apetyt. Ale przygotowuję się na  zaczęcie diety i pociągnięcie do ....tak tydzień przed świętami muszę zakończyć. Na święta będę niewiele przygotowywać bo dla naszej małej rodzinki niewiele trzeba, a na pewno pojadę do mojej mamy w jedno święto i do teściowej na kawę w drugie, ale jeszcze nie zastanawiałam się nad smakołykami, a Wy co dobrego robicie tylko na święta? Lubię święta ,ale najbardziej przygotowanie do świąt i wigilię , a Wy???

11 listopada 2016 , Komentarze (12)

Na pewno mi nie uwierzycie, ale babka we śnie pokazała mi rzeczywiście miejsce gdzie stał jej domek, mama powiedziała,że ta mała chatka stała tam do lat 60 ubiegłego wieku ,w końcu obecni właściciele ja rozebrali . Czyli we śnie była u mnie moja praprababka ,szkoda tylko ,że nie mogę stwierdzić jak wyglądała i  że tak niewiele mi powiedziała, no cóż widocznie nie można wiedzieć wszystkiego. Poszukiwania korzeni zajmują mi za dużo czasu, siedzę tak do póznej nocy,( mąż w tym tygodniu ma nocki,więc mi nie marudzi )zmarznę a rano nie chce mi się wstać, chciałam trochę posprzątać w moich szafach ale jak dotychczas się za to jeszcze nie zabrałam,nie mam czasu bo zajmuje się innymi sprawami . W domu teraz syn się rozchorował i od wczoraj leży w łóżku a ja dzisiaj poszłam od rana kupić rogale Świętomarcińskie, przeczytałam,że certyfikat na te rogale posiada tylko 100 cukierników w Wielkopolsce a w całym kraju pojawiają się podróbki ,a ci cukiernicy ,którzy starali się o certyfikat będą walczyć z podróbkami, bo te inne rogale nie maja prawa się nazywać Marcińskie, czy Świętomarcińskie. Kto z Poznania i okolic to wie jakie prawdziwe rogale są pyszne, podróbek nie próbowałam i próbować nie będę ,mam swoje ulubione z ulubionych cukierni i wiem,że nie są oszukane ale kaloryczne na pewno są, ale raz w roku można sobie pozwolić na obżarstwo, a potem dieta i gubienie rogalików. Miłego świętowania.......

10 listopada 2016 , Komentarze (9)

Teraz jak mam trochę czasu to wieczorami i w nocy zajmuję się szukaniem przodków, nie myślałam,że tyle można dowiedzieć się z internetu, wielkopolska posiada bardzo dużo stron z takimi informacjami, są skany ksiąg kościelnych i aktów USC ,doszukałam się już wielu informacji np.,że moja praprababcia z mamy strony była panną i miała dwóch synów, z których jeden zmarł mając 9 lat a drugi to mój pradziadek, zadzwoniłam wczoraj do mamy i pytałam czy o tym wiedziała,okazało się,że nikt z rodziny o tym nie wiedział bo się o takich rzeczach nie mówiło, bo to był wstyd,panna i nieślubne dzieci. Mama wie tylko,że babka była służącą u leśniczego i podobno była bardzo ładna, zdjęcia niestety nie posiadam żadnego . I tak wczoraj właśnie zagłębiałam się w tych poszukiwaniach do 3 w nocy ,położyłam się dobrze po 3, i śniły mi się moje babcie te znane i te nieznane, ta nieznana panna pokazała mi gdzie stał jej malutki domek ,w którym mieszkała , muszę dowiedzieć się od mamy czy wie gdzie ten domek stał bo wychodzi,że to nie jest ten obecny ,który stoi do dziś i niestety niszczeje a szkoda bo to wybudowali moi pradziadkowie na miejscu jakiejś starej chałupy, ale ze snu wychodzi,że babka mieszkała po drugiej stronie tego domu. Może się pośmiejecie ze mnie ale ja wierzę i w sny i w duchy ,wierzę,że istnieje po śmierci lepszy świat z naszymi kochanymi bliskimi , szkoda tylko,że babka tam mało mi powiedziała i zobaczę czy to tylko sen,czy rzeczywiście prawda.

Oko mnie nadal boli ale o wiele mniej ,powinnam nie zaklejać ale jak mam nie zaklejone to mnie "szczypie" a jak zakleję to nie boli.

Muszę trochę posprzątać bo jutro teściowa przyjedzie i zacznie od przeglądania kątów i głupich komentarzy typu, masz teraz wolne , a jednak nie masz czasu na sprzątanie, itp..

 no, to by było na tyle

9 listopada 2016 , Komentarze (10)

Wczoraj byłam usunąć mojego raka z powieki, naczekałam się bardzo, a że nie do końca wyleczyłam katar, więc bałam się ,że znowu zostanę załatwiona odmownie, a tak się nastawiłam na zabieg,że chciałam wreszcie mieć to za sobą, no i udało się.Dostałam znieczulenie i nic nie czułam po 25 minutach z 4 szwami pod okiem wyszłam z gabinetu i pojechałam tramwajem do domu. W domu mąż mnie opieprzył,że nie zadzwoniłam po niego (był po nocce) ale ja dobrze się czułam, dopiero w domu zaczęło mnie boleć i szczypać, na noc musiałam wziąć tabletkę przeciwbólową , a dzisiaj całe oko sine i podpuchnięte jakbym dostała z pięści. Zastanawiam się czy dostanę odszkodowanie z PZU bo w wykazie figuruje,,wycięcie dużej zmiany powieki,, ale co to znaczy dużej ? Przydałoby się parę groszy ,oczywiście jeśli się należy, tyle tylko,że u ubezpieczyciela rzadko się należy.

Dieta jeszcze dzisiaj nie istnieje, myślę że poważnie zabiorę się za siebie po 11 listopada, znam siebie i wiem,że nie odpuszczę sobie ani rogala ani pieczonej kaczki , piekę kaczkę zamiast gęsi, bo u mnie raczej nie chcą jeść gęsiny, w zeszłym roku kupiłam dwie gęsie nogi , pierś i upiekłam kaczkę plus 2 nogi kacze bo zaprosiłam teściową i szwagra na obiad (przychodzą do mnie na obiad 5 razy w roku ,ja do teściowej chodzę na obiad 3 razy w roku) więc kaczkę to zjedli od razu a gąskę ja sama jadłam przez kilka dni, dlatego w tym roku będzie tylko kaczuszka i może jedna gęsia nóżka, a popołudniu do kawy rogale ,uwielbiam je, są drogie ale warte swojej ceny i w końcu tylko kupuję je w okolicy święta Św. Marcina czyli 11 listopada, bo dla nas poznaniaków 11 listopada oprócz Święta Niepodległości ,obchodzimy dzień ulicy Św.Marcina,Św. Marcin wjeżdża do Poznania na siwym koniu i zaczyna się zabawa, pochody,występy i oczywiście stoiska z różnościami a przed wszystkim z rogalami a po południu parada wojskowa i grochówka , czasami też grupy rekonstrukcyjne mają swoje widowiska wojskowe, w każdym razie świętujemy na całego i dlatego dieta w tym dniu wykluczona, ale potem wszystko możliwe, no to pozdrawiam

5 listopada 2016 , Komentarze (8)

Jak dawno nie pisałam, to chyba z 2 tygodnie, zauważyłam,że jak sobie odpuszczę z dietą to i nie piszę ,bo wstyd się do porażki przyznać. Od wczoraj leżę w łóżku bo jestem chora, z nosa mi cieknie,mam kaszel ból gardła itp.... ale muszę się wychorować bo we wtorek mam mieć zabieg i muszę być zdrowa,dlatego leże aby dojść do siebie,bo nie chcę kolejny raz odkładać tego, chcę mieć to z głowy, więc faszeruję się lekami może pomogą.

Zeszły tydzień zszedł tak szybko bo miałam do objechania ,ogarnięcia i "ubrania" groby moich kochanych bliskich ,lubię ten czas gdzie można posiedzieć dłużej na cmentarzu i "pogadać" z moimi dziadkami, zawsze jak jadę z mężem i moim ojcem to specjalnie się grzebię przy tych grobach aby mieć czas na rozmyślanie ,rozmowę i czas na wspominanie, a tata i mąż to szybko,szybko i do domu, 3 lata temu byłam sama i przesiedziałam prawie cały dzień ,miałam spokój i bez pospiechu najpierw u pradziadków,potem u dziadków a potem jeszcze u wszystkich znajomych już niestety nieżyjących a tak niedawno wśród nas.......... to jest wiejski cmentarz nieduży ,i tak chodząc od grobu do grobu spotyka się znajomych i krewnych i czas tak szybko leci, czas smutku i zadumy ale i życzliwości bo to są dni kiedy chyba do wszystkich dociera,że wszyscy jesteśmy śmiertelni i kiedyś wszyscy odejdziemy z tego świata......

Mam tylko trochę wyrzuty,że nie poszłam na grób mojej drugiej babci, ale nigdy nie byłam z nią związana,chociaż mieszkałyśmy w tym samym domu ale mieliśmy osobne wejścia, to matka mojego ojca, jakoś nigdy ani ona ani my tzn. ja i moje rodzeństwo nie darzyliśmy jej miłością, bo babcia można powiedzieć ,że nas ani nie kochała ,ani nie lubiła, synowa była byle jaka i wnuki też byle jakie, pamiętam jak na imieniny dostałam od babci chusteczkę, jedną chusteczkę a za 2 tygodnie  moja kuzynka dostała od babci piękną bluzeczkę i do tego pieniądze, zabolało mnie to ,bo wiele razy widziałam jak dzieliła wnuki na lepsze i gorsze i taka niechęć mi do dzisiaj została, choć od śmierci minęło już 8 lat, teraz miałaby 102 lata gdyby żyła, czy ja mam grzech ,że nie poszłam jej zapalić znicza, jak pojadę do mamy to pójdę i zapalę bo mi sumienie codziennie się odzywa.....

A teraz z innej beczki, waga idzie w górę chociaż nie wiem dlaczego, raczej staram się jeść dietetycznie i nie szaleję ze słodyczami, ale ostatnio zjadłam 2 rogale marcińskie bo w Poznaniu 11 listopada jest święto rogali z białego maku i z bakaliami to taki nasz regionalny wyrób z certyfikatem, rogale są duże ważą około 250 g. jeden a kalorii to chyba z 1000 mają ale są pyszne, aja najbardziej lubię przed 11 listopada bo są wtedy staranniej zrobiona na 11 to już taka masówka, ale i tradycja ,że trzeba przynajmniej jeden zjeść, no i jak tu się odchudzać???????? może po święcie wreszcie zrobię z sobą porządek........

24 października 2016 , Komentarze (11)

Od kilku dni czuję jakbym 100 kg miała położone na piersiach, żal i smutek tak bardzo mnie przygniata......żal za utraconymi szansami ??? 

Co jakiś czas nachodzi mnie żal do siebie do rodziców i do życia, mam żal ,że nigdy ani miesiąca nie było mi dane żyć spokojnie  i nie martwić się ,że na kilka dni przed wypłatą po prostu wegetuję, staram się aby mój syn prawidłowo się odżywiał i żeby się nie wyróżniał między rówieśnikami i co jakiś czas kupuję mu coś firmowego,przeważnie to są buty, chociaż on nie wymaga tego ,ale dzieci są okrutne a szczególnie młodzież i zaraz zauważą odmienność w ubiorze , wiosną kupiłam mu takie zwykłe półtrampki ,cieszył się z nich ale jak przyszedł ze szkoły to powiedział,że więcej ich do szkoły nie założy bo śmiali się z niego,że ma buty za 30 zł  po swoim ojcu, a przecież niczym szczególnym się nie różniły, ale syn mi powiedział,że chodzi o podeszwę , jakieś paski na podeszwie i znaczek, okazało się ,że wszyscy noszą w klasie conversy tylko on jeden nie, niestety takie trampki kosztują około 250 zł. kupiłam mu na wyprzedaży buty reeboka za 130 zł i też jest zadowolony i nie czepiają się go . To przykre, bo niestety nie każdy ma tyle kasy na firmówki, dobrze ,że ostatni rok w tej szkole ale boję się też następnej szkoły , bo syn jest wrażliwym chłopakiem a jeszcze teraz w okresie dojrzewania , nie chciałabym aby miał poczucie mniejszej wartości , dużo z nim rozmawiam i świetnie się rozumiemy ale czuję ,że jak jest w szkole to nie jest mu łatwo, ja też w szkole byłam zawsze na uboczu bo pochodziłam z wielodzietnej rodziny i niestety nie miałam nic co mogłoby się podobać moim koleżankom a do tego mieliśmy tak małe mieszkanie ( w swoim domu) że nie mogłam zapraszać koleżanek bo nie było gdzie, nasze mieszkanie miało 27 metrów na 9 osób, a lokatorzy w naszym domu mieli większe mieszkania np 40 metrów na 2 osoby , takie to były czasy , teraz jest inaczej i wreszcie dom należy do moich rodziców ,teraz mają 128 metrów, bo nie ma żadnego lokatora, wszyscy dostali mieszkanie i wyprowadzili się kiedy ja miałam 20 lat, a dom był w opłakanym stanie ,więc wszyscy musieliśmy przez lata oddawać wszystkie zarobione pieniądze na generalny remont, i tak ta bieda ciągnie się za mną od wielu ,wielu lat, zawsze myślałam,że kiedyś się z niej wyrwę ,ale niestety jest coraz gorzej, może za mało pracuję , ale w systemie 3 zmianowym ( oficjalnie) trudno znalezć dodatkową pracę , a po za tym nigdy nie wiem czy będę w pracy 10 czy 12 godzin, czasami wypłacają nam nadgodziny a czasami dostajemy wolne, ale nie wtedy gdy potrzebujemy ale wtedy gdy pasuje pracodawcy.

Ponarzekałam sobie i wcale nie jest mi lżej, kiedy jestem sama w domu to popłaczę sobie z nadzieją,że mi ulży ale nic takiego niestety się nie dzieje, ten żal nie chce odejść więc muszę go jakoś przetrawić. Najgorsze to jest to ,że nie potrafię się otworzyć i do końca powiedzieć co mnie zżera od środka, nie mam przed kim powiedzieć,co mnie tak bardzo boli bo.......boję się osądu i krytyki, całe życie mnie krytykowano i osądzano, cały czas .........och szkoda pisać

21 października 2016 , Komentarze (6)

Dzisiaj kolejny dzień, na dworze szaro i ponuro, ale przynajmniej nie pada, od tygodnia jestem w domu ale nic nie zrobiłam chociaż sobie obiecałam,że porobię porządki ze starymi zabawkami syna i z " jeszcze się przyda ", najgorsze to są właśnie te "przydasie" - tak nazywam zbierane niepotrzebne rzeczy, ja może nawet mniej ,ale mój mąż to tych przydasi to ma cały arsenał. Ale jak zwykle nie udało mi się tych porządków zrobić, może popołudniu się zmobilizuję i chociaż coś wpadnie do śmieci, bo pomieścić się nie można.Cały tydzień zafundowałam sobie lenistwa, ale przecież też trzeba czasami wyłączyć się z życia, odpocząć i nic nie musieć. Ale jak nic nie robię to rozpamiętuję , myślę i dochodzę do nieciekawych wniosków, a potem nie mam nastroju i chęci do życia. 

Wydaje mi się, a raczej jestem przekonana,że nie zrealizowałam żadnego z moich planów, wszystko po prostu się toczy a ja stoję obok i na wszystko się godzę. Gdzie się podziały moje marzenia, plany z młodych lat ??? A no odłożyłam je wysoko na półkę i tylko kurz na nich został. A dzisiaj już nawet nie próbuję realizować marzeń i planów, po kilku nie udanych próbach zapomniałam o czym marzyłam, i dałam się wciągnąć w kierat codzienności, nielubianej codzienności . Codziennie to samo praca,dom dom i praca, każdy dzień przewidywalny , żadnych wzniesień, rzadko radości, ot taka zwykła codzienność ze zmartwieniami, typu z czego zapłacić kolejną naprawę samochodu, czy mogę kupić sobie buty, jeszcze jedna rata do zapłacenia itp. Nie mogę się z tym pogodzić i nie chcę już do końca tak żyć, monotonia mnie dusi i przygniata, chciałoby się chociaż odrobiny szaleństwa, jakiejś zmiany, czegoś innego ,a nie tylko pranie,sprzątanie, gotowanie,zakupy ,praca zawodowa i kłopoty finansowe, chcę czegoś innego, innego..............