Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 38148
Komentarzy: 1354
Założony: 9 kwietnia 2015
Ostatni wpis: 15 marca 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
nieplaczmy

mężczyzna, 27 lat,

170 cm, 65.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 lipca 2015 , Komentarze (23)

Mówiłem, że wezmę się za killer Chodakowskiej w tym tygodniu i tak zrobiłem. :D
Jak zawsze, na początek przejrzałem sobie komentarze pod filmikiem na youtube i stwierdziłem, że z pewnością pojawią się jakieś przeszkody albo w połowie nie dam rady. Dziś zresztą poczułem rano jakąś niechęć do wykonania jakichkolwiek ćwiczeń. Mimo to wziałem się w garść :D. Jestem z siebie dumny, bo nie poddałem się temu durnemu uczuciu, wskoczyłem w strój i buty, po czym zacząłem trening.

Gdzieś w połowie miałem chwilę słabości i chciałem położyć się na podłodze, ale nie poddałem się temu i działałem dalej. Przebrnąłem przez cały trening zadowolony, ale czułem też zmęczenie :D. Choć nie jestem wielkim fanem pani Ewy Chodakowskiej ten zestaw ćwiczeń spodobał mi się najbardziej. Zamiast przerw, w których maszerujemy, pojawiły się mini ćwiczenia cardio, co baardzo mnie zadowoliło. <3 No i zapewne przez to właśnie killer jest w moim guście. Ćwiczenia nie były wyjątkowo trudne, ale w ostatnich seriach czułem na podłodze swój własny pot, przez który rozjeżdżały mi się ręce :D. Mimo to nie poddawałem się i do samego końca filmiku dawałem z siebie wszystko.

Wczorajsza próba była bardzo długa. Ćwiczyliśmy nowe piosenki, aż do znużenia. Miałem całe obolałe palce, ale mimo to czułem się świetnie :D. Każdy nasz nowy utwór jest coraz trudniejszy, dzięki czemu widzę, że robimy postępy. To uszczęśliwia w bardzo wyjątkowy sposób. (tecza)


Na koniec szybki spis jedzenia z wczoraj:
~ I śniadanie - grahamka z serkiem wiejskim, wędliną drobiową i ogórkiem;
~ obiad - miseczka zupy grochowej i gotowane skrzydełko z kurczaka;
~ podwieczorek - trzy biszkopty posmarowane powidłami śliwkowymi i kubek kawy zbożowej z mlekiem;
~ kolacja - pół gotowanej piersi z kurczaka, kromka chleba orkiszowego z serkiem wiejskim i ogórkiem oraz garstka kulek - herbatników w czekoladzie :<.

13 lipca 2015 , Komentarze (16)

Ledwo żyję po sobocie. Nabawiłem się prawdopodobnie lekkiego przeziębienia, ale jakimś cudem udało mi się wykonać dzisiaj godzinne cardio. Niedługo jadę na próbę. W tym tygodniu będzie ich wiele, bo w sobotę czeka nas koncert, na który nie jesteśmy jeszcze szczególnie przygotowani. Boli mnie nadgarstek, na łydkach mam masę bąbli od komarów, ale może wszystko od początku.

Ognisko ogólnie rzecz biorąc było udane. Nie licząc faktu, że dość sporo wypiłem i szarpałem się z K. Nie można tego zaliczyć do bicia się, ale i tak mi przykro. Do teraz. Nie pamiętam o co poszło, bo zapewne było to coś błahego. Z początku go odpychałem, potem szarpałem. On się oczywiście popłakał, czego można się było spodziewać, ale w tamtym momencie jakoś odebrało mi umiejętność myślenia. Z negatywnych i przykrych rzeczy, to jeszcze dzwoniłem do D. w środku nocy, którego tam zabrakło i mu płakałem w słuchawkę, że ma się nie czuć tak fatalnie i nie skakać pod pociąg. :| Mówił, że dziś pogadamy, jak po mnie przyjedzie. O matulu. Będę się musiał tłumaczyć z mojego pijaństwa, jeśli o tym nie zapomniał.

W najbliższym czasie nie mam zamiaru już tak szaleć z alkoholem. Kaca miałem potwornego. Straciliśmy trochę przez to całą niedzielę z K. No ale trudno. Czasami można trochę poimprezować. ]:>
Co do jedzenia, byłem nawet grzeczny. Na ognisku zjadłem pół grillowanej piersi z kurczaka, trochę chleba razowego i kilka pianek. Nie wygląda to źle, jeśli nie doda się całego tego alkoholu, który wypiłem, ale zostawmy już tę kwestię. :x


Weekend mogę uznać więc za nawet udany. Teraz wracam do systematycznego, spokojnego tygodnia. Rano ćwiczenia, po południu próby. Czasami męczy mnie ta cała monotonia, ale w końcu gdy pójdę do szkoły nie będę miał aż tyle czasu na robienie tego, co lubię. Trzeba więc korzystać, póki można :D.
Prawie zapomniałem podzielić się z Wami moimi rezultatami. Mierzyłem się dziś rano i okazało się, że zgubiłem dwa centymetry w biodrach, centymetr na brzuchu i że mój bicek powiększył się o pół centymetra :D. Nie jest źle. Cieszę się, że pojawiły się jakieś efekty, a cudów nie oczekiwałem.

Mam nadzieję, że chociaż trochę wypoczęliście w weekend i dużo nie grzeszyliście, trzymając się diety i planu ćwiczeń :D. Życzę Wam miłego dnia. c:

10 lipca 2015 , Komentarze (20)

Pogoda zmieniła się już całkowicie. Jest wietrzyście i chłodno. Jutro ognisko i mam nadzieję, że deszcz nie zepsuje naszych planów. (slonce) Zrobiliśmy wczoraj z K. zakupy, bo niestety jutro też idzie do pracy. Trochę mnie to męczy. Fajnie, że ze mną mieszka, ale widujemy się jakieś 4 godziny dziennie... Wstaje o 5 do pracy, po 18 idę po niego na przystanek, a przed 23 leżymy już w łóżku. No dobra, może trochę więcej niż 4, ale do tego trzeba doliczyć jeszcze jego pluskanie się w wannie, które trwa minimum pół godziny :D. Po prostu mało jest tego czasu, prawie nic nie zdążymy zrobić. Wczoraj poszliśmy tylko po zakupy i już zrobiła się 21.30. Obejrzeliśmy serial i do łóżka. Porażka. ;( Do tego miał nie pracować w weekendy, a teraz się okazało, że ciągle jakaś sobota mu wypada. Trochę marudzę, ale zacząłem jakoś intensywniej odczuwać tą ilość czasu, którą spędzamy razem.

Zastanawiałem się, czy dziś ćwiczyć, ale jednak sam siebie do tego przekonałem. Czasami czuję lekki ból w kolanie, no i obudziłem się dziś z wrażeniem, że moje mięśnie są po prostu zmęczone. :x Mimo to wykonam jakiś `trening` z Chodakowską, co mi tam. Wczoraj robiłem skalpel i prawdopodobnie już go nie powtórzę, bo był dla mnie zbyt lekki. Trochę mnie dziwi, że niektórzy piszą, że po dziesięciu minutach nie dają rady, bez przesady. W następnym tygodniu czeka mnie killer. Wykonałbym go nawet dziś, ale moja mama śpi po nocce i nie chce czegoś bardziej dynamicznego, co wprawi podłogę w moim pokoju w ruch :D.


Czeka mnie dziś pięciogodzinna próba, dlatego zaraz lecę ćwiczyć, inaczej nie zdążę się ogarnąć. Muszę jeszcze zrobić obiad, spakować się no i przede wszystkim po ćwiczeniach wziąć kąpiel. Jeśli chodzi o ćwiczenia wczoraj, to jak już wspominałem, Chodakowska + godzina na rowerze.

Wczorajsze jedzenie:
~ I śniadanie - grahamka z twarożkiem, wędliną drobiową, pomidorem i szczypiorkiem;
~ obiad - dwa kawałki ryby ze szpinakiem, dwa ziemniaczki i trzy łyżki surówki;
~ podwieczorek - trzy cukierki (takie galaretki dokładniej :D) i piwo cytrynowe;
~ kolacja - parówka z szynki, kromka chleba orkiszowego z serem żółtym i ogórkiem, talerzyk lodów gruszkowo - brzoskwiniowych.
(kwiatek)

Jakie macie plany na weekend?

9 lipca 2015 , Komentarze (27)

Pogoda stała się trochę bardziej litościwa i sądzę, że moje problemy ze snem już nie będą się powtarzać. Pomimo dziwacznych snów, spało mi się nawet dobrze. :D Od jakiegoś czasu pamiętam tylko jakieś nieprzyjemne sny, co nie działo się dotychczas przez moje całe życie. Może i miewałem koszmary, ale po prostu ich nie pamiętałem.

Wczoraj w sumie miałem taki przeciętny dzień. Poćwiczyłem, poszedłem po K. i na spacer z psem. Obejrzeliśmy dwa odcinki skinsów. No i to chyba tyle :D. I grałem dużo w simsy. Czasami trzeba trochę odpocząć od świata, a co. :p
Dzisiaj jestem już po ćwiczeniach, będę musiał jeszcze pojechać rowerem w dwie strony na próbę, co w sumie zajmie mi godzinę. Jeśli te wszystkie ćwiczenia nie dadzą efektów, to... To nie wiem co. o: Załamię się chyba. Bo większego kopa motywacji chyba już nie mogę mieć :D. Wszystko jednak okażę się w poniedziałek, podczas mierzenia.

Piszcie co u Was, jeśli macie ochotę, chociaż i tak czytam Wasze pamiętniki, gdy mam trochę czasu wolnego. Dziś wpis na szybko, bo zaraz lecę przygotować obiad i potem na próbę.

Na koniec jeszcze jedzenie z wczoraj:
~ I śniadanie - owsianka z łyżeczką nutelli (5 łyżek płatków owsianych i szklanka dwuprocentowego mleka);
~ obiad - miseczka zupy ogórkowej i bułka pełnoziarnista;
~ podwieczorek - dwa plasterki arbuza i pół miseczki lodów brzoskwiniowo - gruszkowych;
~ kolacja - pół chałki z powidłami i szklanka stuprocentowego soku jabłkowego.

8 lipca 2015 , Komentarze (30)

Nie wiem, co się ze mną dzieje, ale ostatnio nie sypiam najlepiej. Nigdy w życiu mi się to nie przydarzyło. Może to przez te upały, ale ciąglę, przez całą noc się budzę. Przekręcam z boku na bok, odkrywam, przykrywam kołdrą. Dopiero jak K. wstanie o piątej do pracy, to po jakimś czasie spokojnie zasypiam, mocniejszym snem. Jeśli komuś przydarzyło się coś podobnego i jakoś się z tym uporał, to chętnie poczytam, w jaki sposób to zrobił :D. Po prostu jest to dość uciążliwe.


Jem nie najgorzej, nie licząc wczorajszego loda o dwudziestej :c. Poszliśmy po zakupy, no i oczywiście się skusiłem, jak to ja. Mimo wszystko, dużo się wczoraj ruszałem. Ćwiczenia z Chodakowską, pół godziny na rowerze i godzina szybkiego spaceru. Nieźle się przy tym wszystkim wypociłem przez tę duchotę na dworze. :D
Aktualnie jestem po śniadaniu i zaraz lecę ćwiczyć. Potem trochę posprzątam w domu i zajmę się simsami, znając życie :D. Czwartek i piątek będzie czasem poświęconym na próby, bo za ponad tydzień nasz wielki koncert, a nie mamy napisanego jeszcze jednego kawałka. Mam nadzieję, że zdążymy.

W poniedziałek byłem wybrać z mamą nowe oprawki, bo jak się wcześniej okazało u okulisty, moja wada nieco się pogłębiła. Mam teraz -1, zamiast -0.5 i -0.75. Trochę się martwię, że co kilka lat będzie mi się pogarszało i będę miał bardzo słaby wzrok. Wracając do oprawek. Aktualnie noszę takie dość spore, w prostokątnym kształcie, z czarnymi oprawkami. Teraz wybrałem sobie takie okulary, które oprawki mają tylko u góry i są ciemnoszare. O, mniej więcej coś takiego:
Trochę mi zajęło czasu, aby je wybrać, jednak nadal nie wiem, jak będę się w nich czuł :D. Prawdopodobnie dziś już będę mógł je odebrać, nie mogę się doczekać.

No i na koniec szybki zapis jedzenia z wczoraj:
~ I śniadanie - pełnoziarnista bułka z białym serem, sałatą i pomidorem oraz mała porcja puddingu;
~ obiad - cztery paluszki rybne, kawałek kalafiora i dwa ziemniaki;
~ podwieczorek - pół mamusinej babeczki z powidłami;
~ kolacja - grahamka z twarożkiem, wędliną drobiową i ogórkiem, omlet (dwa jajka, dwie łyżki mąki, pomidor i trzy plasterki wędliny) oraz rożek truskawkowy.

A teraz lecę ćwiczyć i życzę Wam miłego dnia :D.

6 lipca 2015 , Komentarze (9)

Uf. (pot) Ten weekend był przerażający. Upewnił mnie tylko w fakcie, iż nie znoszę upałów. Chcę mieszkać w Norwegii :c. Leżeliśmy i zdychaliśmy. Szczególnie wczoraj. Zdążyłem sobie oczywiście przypomnieć, jak to jest brać prysznic/kąpiel trzy - cztery razy dziennie. Nie jestem w stanie funkcjonować w takim cieple.

Urodziny taty się udały. Przez weekend w moim mieście odbywał się także festiwal, więc z K. trochę tam posiedzieliśmy wieczorami. Dowiedziałem się przy okazji, że sobotnie ognisko, które organizuję, moi znajomi nazywają `bibą życia`. Już się boję. (martwy)
Chyba nie pisałem o tym, ale K. nie zdał matury z matematyki. Byłem i jestem trochę zły, bo się po prostu nie przygotował. Rozumiem, gdyby się uczył i nie dał rady zdać, ale on nawet nie podjął walki o to, aby zdać ten egzamin. No cóż. Będę musiał mu teraz pomóc, począwszy od tego tygodnia.


Nie ćwiczyłem w weekend, dzisiaj mam już za sobą ćwiczenia z panią Ewą. Pierwszy raz w życiu chyba aż tak się pociłem, bo niestety w moim pokoju panuje podła duchota, chociaż od samego rana jest chłodniej. Co to grzeszków, to o ile sobota nie była taka zła, nie licząc piwa, to w niedzielę zjedliśmy z K. ogromne lody na pół :c. Zapewne to jakoś szczególnie na mnie nie wpłynie, nie przytyję od tego pięciu kilogramów :D, no ale nie jestem z siebie szczególnie zadowolony.


Dziś zjadłem do tej pory jajecznicę z dwóch jajek z pomidorem i szczypiorkiem, kromkę chleba żytniego z twarożkiem i porcję klusek czy tam pierogów leniwych, nie wiem, jak to nazywacie :D. W planach do tego mam kawałek arbuza i jakąś kolację, ale nie mam pojęcia, co to dokładnie będzie.
(tecza)
A Wam jak minął weeekend? :D

3 lipca 2015 , Komentarze (16)

Nie miałem za bardzo czasu wczoraj pisać, ponieważ K. miał przymusowe wolne :D. Dziś pojechał na jeden dzień do siebie, pozałatwiać kilka spraw, ale wczoraj byliśmy rowerami nad jeziorem. (zakochany) Okej, od tego czasu jeszcze bardziej zastanawiam się, jak on ze mną wytrzymuje. Wyjechaliśmy jakoś po piętnastej, czekało nas około piętnaście kilometrów drogi rowerem w jedną stronę. No i oczywiście powrót. Trochę marudziłem, bo wiał intensywny wiatr. Ale dojechaliśmy. Musiałem pływać sam, bo on po kilku minutach wyskoczył z wody. Twierdził, że było mu zimno, no okej XD. Wszystko było pięknie, ale podczas powrotu, w połowie drogi, zaczęły mnie boleć od siedzonka hm... tylne partie ciała. (dziewczyna) Marudziłem jakieś pół godziny bez przerwy, pod koniec ciesząc się, że jesteśmy już na mojej ulicy :D. Jak tak sobie czasami myślę o moim zachowaniu, to naprawdę nie wiem, jak on ze mną daje radę. Mimo wszystko, uznaję ten wypad za udany. Z pewnością przyczyni się do mojego spadku wagi (o ile taki w ogóle istnieje :D).

Jeśli chodzi o przedwczoraj, wykonałem prawie godzinne ćwiczenia z Ewą Chodakowską i jakimiś panami, którzy jej towarzyszyli na filmiku :D. Dziś również mam je w planie i z pewnością je wykonam. Co do jedzenia, to szczególnie nie grzeszyłem, nie licząc wczorajszych wieczornych kilku krakersów. Jednak wątpię, abym od nich utył dwie tony :D.

Jutro zjeżdża się cała rodzinka na urodziny mojego ojca. Ja z K. kupiliśmy mu taki śmieszny fartuszek z nadrukiem przypakowanego pana :D. W każdym razie będzie ognisko, dużo jedzenia i alkoholu, muszę się strzec. ]:> 

No i to chyba tyle u mnie, teraz piszcie, co u Was. Jakie macie plany na weekend? Jaka u Was pogoda? (Bo u mnie okropne upały, nie wiem, jak je zniosę. :c) No i przede wszystkim, jakie osiągacie postępy.
Trzymajcie się ciepło. <3

1 lipca 2015 , Komentarze (15)

Miałem wczoraj świetny dzień. (kwiatek) Wstałem, zrobiłem prawie godzinne (yy... bodajże turbo spalanie czy jakoś tak) ćwiczenia z Ewą Chodakowską (nie było aż tak źle, jak sądziłem, chociaż denerwowało mnie to, co mówiła :D), posprzątałem. Zdążyłem się chwilkę polenić, poszedłem do miasta po bilet miesięczny dla K. (pół godziny szybkiego spaceru), następnie wybrałem się na próbę rowerem, co zajęło mi pół godziny, i wróciłem z niej na piechotę (godzina bardzo szybkiego spaceru :D), bo rower oddałem K., jak wracał z pracy. Jak widać, trochę się poruszałem i jestem teraz taki pełen energii :D. To nic, że wszystko mnie boli i mam zakwasy, zaraz biorę się za sprzątanie i ćwiczenia.

Dzisiaj jednak nie jestem w stanie pójść tylko na spacer, muszę jakoś wyzbyć się całej tej energii. Przecież aż szkoda ją marnować. :D Wybiorę więc skakankę albo jakieś ćwiczenia z filmikiem.
Ogólnie rzecz biorąc, zapowiada się ciekawy i miły dzień, bo K. wraca o wiele wcześniej z pracy niż zwykle. Zawsze jest około 18 - 19, więc mamy niewiele czasu dla siebie.

Nie wiem w sumie, skąd ostatnio wzięło się u mnie tyle motywacji. Wczoraj z ciekawości przymierzyłem spodnie, które nosiłem jakiś ponad rok temu. Ledwo się w nie dopiąłem. :< Wręcz nie wierzę, że z własnej woli się do tego doprowadziłem i będą one takim moim wyznacznikiem pracy. Chciałbym po wakacjach spokojnie się w nie zmieścić, bez żadnych problemów. Wydaje mi się, że to realne zadanie, a jeśli nie, to wyprowadźcie mnie, proszę, z błędu. o:

Czas na wczorajszy jadłospis (jeden z lepszych ostatnimi czasy :D):
~ I śniadanie - owsianka z łyżką nutelli (5 łyżek płatków owsianych górskich i szklanka dwoprocentowego mleka);
~ obiad - miseczka zupy grochowej i dwie kromki chleba pszennego;
~ podwieczorek - kromka chleba orkiszowego z wędliną drobiową, serem żółtym i plasterkiem pomidora;
~ kolacja - bułka pełnoziarnista z wędliną, plasterkiem sera żółego, jajkiem gotowanym oraz pół parówki maślanej.

30 czerwca 2015 , Komentarze (16)

Trochę mnie tu nie było, racja. Kompletnie nie miałem do tego głowy, musiałem nacieszyć się zaistniałą sytuacją, wymęczyć kilka ostatnich dni w szkole. Poza tym, że trochę grzeszków odnośnie jedzenia zdążyłem nazbierać, to nie jest najgorzej. Co najważniejsze - jestem szczęśliwy. A to chyba podstawa, prawda? Są wakacje, K. mieszka u mnie, gramy fajne koncerty i zarabiamy, piszemy świetne piosenki, mój przyjaciel wrócił ze studiów. Dużo można wymieniać. Za dwa tygodnie organizuje ognisko + namiotowanie dla moich najbliższych znajomych. Jejuu :D. Już nie mogę się doczekać. A! No i moja motywacja powoli wraca. Skoro nie chodzę do szkoły, to codziennie rano, prócz weekendów (K. wtedy nie pracuje, więc jedynie jakieś sporty, które można uprawiać razem typu gry zespołowe, spacery, rowerki, basen, ale nie moje regularne ćwiczenia) planuję ćwiczyć, biegać, spacerować i co tylko się da :D.
Dodatkowo, bo chyba się nie chwaliłem, ściąłem włosy. Nie wiem, czy nie będę ich zapuszczał nigdy więcej, ale jak na razie jest mi dobrze z aktualną fryzurą.

Od dziś planuję ćwiczyć pięć dni w tygodniu, na początku dwa dni przeznaczać na szybkie, długie spacery, a trzy na ćwiczenia (bieganie, skakanka, aerobik). Jeśli z moją nogą nie będzie problemów, to spacery zamienię na bieganie. Jeśli chodzi o mierzenie, to przez ten czas, gdy mnie tu nie było, wykonywałem tylko kontrolne mierzenie brzucha, czy aby nie przybieram kilogramów XD. Spadł mi jakiś centymetr czy dwa, więc nie ma cudów. Zresztą ich nie oczekiwałem, bo K. ciągle coś je, a ja często temu ulegam -.-. Jednak kilka dni temu powiedziałem sobie, że z tym kończę i staram się mu odmawiać. Ewentualnie na niego trochę pokrzyczę, że je same niezdrowe rzeczy. ]:>
Wracając do kwestii mierzenia się, planuję takie co tydzień, począwszy od trzynastego lipca. Nie obiecuję, że będę tutaj podawał swoje jadłospisy, ponieważ wieczorem nie jestem w stanie i nawet nie mam ochoty marnować czasu na internet. Tak samo w weekendy mnie tu nie będzie. 

To tyle chyba na mój temat, a teraz piszcie śmiało, co u Was. W końcu jakiś czas nie odwiedzałem tej strony i ciekaw jestem, jak Wasze postępy. (tecza)

19 maja 2015 , Komentarze (19)

Tyle właśnie zostało czasu do mojego spotkania z K. :DD Ale dobra, nie będę się tak ekscytował, bo nie zasnę. Byłem dziś wreszcie u tego ortopedy. Dostałem leki na miesiąc, które mam zażywać dwa razy dziennie. Koleś jak mi chwycił nogę w jeden sposób to myślałem, że umrę z bólu ;_;. Po tym stwierdził, że mam cośtam (kurde, nie pamiętam, poza tym mówił szybko XD) z chrząstką, co się zdarza u młodych, aktywnie fizycznych osób. Jutro idę na rentgen i będzie więcej wiadomo.

Ogólnie sprawy od jutra mają się tak, że prawdopodobnie nie będę tu pisał, jak wcześniej wspominałem :c. Ale będę ćwiczył i ładnie jadł, obiecuję. Mam motywację i nie zrezygnuję z lepszego ciała i samopoczucia. Co do pomiarów, wykonałem je na szybko i okazało się, że pół centymetra ubyło mi z łydki i brzucha. Od samego początku w ogóle nie zmienia się mój stan bioder, podejrzane ;_;. W niedzielę i tak zmierzę się dokładniej, gdy będę miał czas.

No i jedzonko z dzisiaj:
~ I śniadanie - bułka mleczna z dżemem brzoskiwiniowym i serkiem wiejskim;
~ II śniadanie - grahamka z serem żółtym, wędliną drobiową i sałatą oraz gałka lodów cytrynowych (mniam, były przepysznie kwaśne :D);
~ obiad - kromka chleba z sałatą i parówka (niestety nie mogłem na obiad wrócić do domu, dlatego tak to wygląda);
~ kolacja - dwa pełnoziarniste wafle ryżowe z pastą z łososia, zupa jarzynowa oraz szklanka kompotu malinowego.

Jak się miewacie? Co u Was? :3 Piszcie śmiało, bo jestem ciekaw, a ostatnio nie mam czasu niestety przeglądać wszystkich Waszych pamiętników. No i będę za Wami tęsknił na pewno :c. W wolnej chwili na pewno tu wpadnę.