Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zmotywowana i szczęśliwa. Do odchudzania skłonił mnie stan zdrowia i chęć utarcia nosa tym, którzy we mnie nie wierzyli. Chcę dobrze wyglądać i dobrze się czuć we własnej skórze, a robiąc zakupy nie martwić się, że żadne jeansy na mnie nie pasują, że już nie wspomnę o sukience. Marzenie...włożyć kozaki na obcasie, które swobodnie zasunę, które w ogóle zasunę :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 72402
Komentarzy: 3290
Założony: 24 lipca 2015
Ostatni wpis: 29 marca 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
karaluszyca

kobieta, 44 lat, Warszawa

158 cm, 72.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

25 sierpnia 2015 , Komentarze (12)

Wiele osób prowadzi różne zapiski, robi to bardziej lub mniej regularnie. Ale mnie zainspirowało to co działa u siebie Himek  ( Himciunia- inspiracja moja :D ):) Ona jest niesamowita, dlatego zrzynam paskudnie i z premedytacją pomysł na tabelki. Nie wiem, czy uda mi się to robić regularnie, ale bardzo bym chciała. Chciałabym dzięki temu śledzić postępy i widzieć, co inni o nich sądzą. Albo po prostu sama mieć czarno na białym co się dzieje. Dochodzi tez wstyd. Ze wstydem u mnie jest tak, że jak coś komuś obiecam, to wstydzę się, jeśli okazuje się, że z głupich powodów nie umiem dotrzymać obietnicy. I tak na mnie działa ta strona. Dziś w mojej pierwszej odsłonie wymiary i waga. Jutro dorzucę jedzonko i trening. Eh....zazdroszczę tym, które wstawiają zdjęcia. Niby nie wyglądam aż tak potwornie jak to widać po rozmiarach, ale...jeszcze się chyba wstydzę. Kiedy osiągnę choć połowę celu, dla porównania pokażę przed i po. Teraz...jednak nie mam odwagi jak wiele dziewczyn tutaj, którym tej odwagi troszkę zazdroszczę :)

Wymiary 25.0782015 r.

Talia

84

Brzuch

105

Biodra

117

Uda wysoko

68

Uda środek

62

Uda nad kolanem

54

Łydka wysoko

44 !!!

Łydka nad kostką

29

Kostka

25

Ramię

35

Przedramię

24

Przegub

14

Szyja

32

Waga

82.3

24 sierpnia 2015 , Komentarze (21)

Nie poprawiam paska, bo u mnie cuda cudeńka. Waga oszalała. Jednego dnia pokazuje 82, następnego 81, kolejnego 82, potem 83 a dziś 80. Nie dopisuję końcówek, bo mnie głowa boli. Ćwiczę mniej, ale już dziś wracam do normalnego treningu. Myślę, że ważę jakieś 81 :D :D :D Mam nadzieję, że do końca tygodnia się unormuje, kiedy znów zacznę żyć po ludzku, jeść o stałych porach i pić ile trzeba, bo ostatni tydzień był jak na huśtawce. Jednak huśtawki nie są dobre, Motywacja wróciła dzisiejszego ranka z przytupem, więc jestem pewna, że dam radę. I moja waga przestanie mieć czkawkę:D

Tak strasznie mi się podobały tabelki u Himka ( Himciunia :Dco błądzi po morzach i oceanach wygrzewając swoje piękne ciało na piaszczystych plażach), że chyba też zacznę wstawiać

15 sierpnia 2015 , Komentarze (12)

Zapraszamy do tworzenia, a nóż jakiś Mickiewicz czy inny Tuwim czai się w którejś :D http://vitalia.pl/forum11,923066,0_Niskokaloryczna-poezja-d.html

14 sierpnia 2015 , Komentarze (43)

Kiedy schudłam spektakularnie - 36 kg,i mimo, że przytyłam troszkę (czytaj 10 kg (szloch) ) czasem bywa, że czuję się jak celebrytka. Poważnie. Szczególnie w kilku sklepach, w których często robię zakupy. I na początku było to bardzo miłe, wchodziłam, w wszystkie panie świergoliły jak to super wyglądam, jak schudłam i oj oj oj. I Było mi bardzo miło. Starałam się nie strącić niczego z półek, ani nie zemdleć od wszystkich słów zachwytu mniej lub bardziej szczerych komplementów :D  I starałam się bardzo cierpliwie opowiadać co i jak robiłam, po co i dlaczego. Czułam się jak celebrytka na ściance, kiedy tylko otwierały się przede mną drzwi. :D Ale po jakimś czasie poczułam, że jeśli mam wybór, to zrobię zakupy w innym sklepie. Nie dlatego, że to wszystko nie było miłe czasem, ale...poczułam presję. :D Przecież one tylko czekają, aż przytyję, żeby udowodnić sobie, że jednak miały rację, że nie da się schudnąć trwale. Całe szczęście, że moje dodatkowe kg tylko troszkę tu i ówdzie mnie uwierają, ale za bardzo nie widać ;) Tyle, że owe panie potraktowałam ostatnio bardzo przedmiotowo- postanowiłam mianowicie robić zakupy niemal tylko tam. To mój taki bat, motywacja, żeby nie przytyć. Zobaczymy, czy zadziała. Niemal każda metoda jest dobra, jeśli przybliża mnie do celu. I mimo, że często ciągłe zaczepki obcych mnie troszkę drażnią, bo może bym chciała, żeby cały świat nie wyobrażał sobie jaka byłam, a przyjmował mnie taką, jaką widzi teraz, to jednak metoda "Na sklep" okazuje się dobra. Nawet po coś słodkiego tam nie sięgam bezkarnie, bo zaraz słyszę "Niech Pani odejdzie od tej półki" hahahahaha. A może one to z troski? A ja niewdzięczna, nie rozumiem, bo przecież nie na rękę im, żebym mniej kupiła. Ludzie potrafią zaskoczyć w najmniej oczekiwanej chwili.

12 sierpnia 2015 , Komentarze (35)

Gdyby tak było mógłby być taki cały rok, albo do momentu aż wytopiłby to co bym chciała :D Lubię ćwiczyć, lubię sport, bo daje mi poczucie, że coś się dzieje, ale kiedy włażę na ten swój rower to omal nie zejdę momentami na zawał. Już lepiej mi idzie praca z ciężarami i ogólnie ćwiczenia siłowe wszelkie. Ale ten rower...bardzo go lubię, ale wyciska ze mnie siódme poty, a w ostatnich dniach mam wrażenie, że i dziesiąte. Ale prawdą jest, że zebrać się do ćwiczeń jest mi bardzo trudno i zrzucam póki co wszystko na upał. Walczę z szarlotka w kuchni. Mam czasem wrażenie, że moja własna osobista rodzona rodzicielka sabotuje moją dietę. I ja...ja, która tak się biła w piersi, że nie tknie, niestety tknęła. Cholerny jabłecznik ! Powinien za karę zmienić się w 3 kg już za chwilę. Zła jestem na siebie- ale teraz ja zacznę chyba sabotować te ciasta. Niech zgniją, a nie tknę ! Postanawiam wszem i wobec...a może by tak zastosować teorię o robakach? Przecież w jabłkach są robaki :DTak, robaki, a zanim zostaną zerwane to sikają na nie wszystkie osy świata o!

Dziś ćwiczyłam górę. Tak jak boli mnie teraz dół i ledwo chodzę jutro będę pewnie obolała cała :D Jak wojna, to musza być i ranni ;) Jedna bitwa dziś przegrana, jedna wygrana ( bo mimo niechęci ogromnej jednak ćwiczyłam ), ale wojna trwa :)

12 sierpnia 2015 , Komentarze (13)

No tak sobie pomyślałam, że podziękowałam dwóm dziewczynom, a tak naprawdę krótki, bo krótki przecież, ale jednak dość owocny pobyt tutaj uświadomił mi jak ważne jest wsparcie i jak istotne jest poznanie opinii innych, czasem tak różne od moich. Bardzo podoba mi się jak zostałam tu przyjęta, bardzo ważne jest wsparcie i słowa otuchy, a czasem także opierdziel innych dziewczyn :DMotywujące są efekty innych, motywujące są pamiętniki, motywujące są wpisy tych, którym czasem idzie świetnie, ale też i te, które pokazują porażki, bo przynajmniej wiem, że nie ja jedyna czasem się łamię, mam gorszy dzień, albo zupełnie tracę silną wolę. Długo zastanawiałam się, czy w ogóle ma sens dołączenie do grona tych, którzy w taki sposób się wspierają, a teraz myślę, że to dobry pomysł. Przede wszystkim dlatego, że wszystkie jesteście naprawdę niesamowite, tak różne, tak nastawione na walkę i tak czasem zagubione...jak ja... :) Wszystkie Wasze sukcesy motywują mnie do pracy, wszystkie Wasze porażki dodają otuchy, że nie jestem sama i nie tylko ja jedna tak mam. bardzo bardzo dziękuje za całe wsparcie i wszystkie komentarze w moim pamiętniku :*

11 sierpnia 2015 , Komentarze (29)

Nie miałam ostatnio czasu, ale to z racji sobotniego weselicha, na którym o dziwo mimo nie najmniejszej wagi nie wyglądałam najgorzej :D Kiedy popatrzyłam na ładne, dość zgrabne dziewczyny z "zapuszczonymi" ciałami. pomyślałam, że jestem cholera dumna z siebie, że mimo już nie pierwszej młodości mogę być całkiem fajnym mięskiem :D

Ten wpis to moje podziękowania dla Megan, bo natchnęła mnie i pomogła ogarnąć trochę to moje zrzucanie wagi. Dziękuję za otwarcie mi oczu na to co robię źle.

Ciągle jem chyba trochę za mało, ale już nie kończę o 18, tylko trzymam się tego odstępu, czyli co 3 godz. Jeśli idę późno spać, jem jeszcze lekką kolację, pamiętając o tym, żeby nie jeść przed samym snem. Dodatkowo od ostatniej rozmowy, poszukałam sobie planu ćwiczeń na 21 dni. Okazało się, że wcale nie jest tak jak myślałam, że jeśli będę się katować codziennie tym samym, to się coś zadzieje. O nieeee...dzięki Megan, bo ja dopiero czuję, że mam w tyłku i udach mięśnie, których istnienia nawet nie podejrzewałam, odnalazłam też kolejne, nieznane mi mięśnie w ramionach, a to dopiero początek. Jeszcze nie kupiłam regulowanych hantli, na razie bawię się swoimi. Dopiero kiedy zastosowałam taki naprzemienny tryb ćwiczeń widzę co się dzieje. Może nie widzę jeszcze efektów, ale czuję je :D Program, mówiąc krótko zakłada dół i kardio, następny dzień góra i cardio, kolejny pośladki i kardio, przerwa, i od początku - dół i kardio itd. Myśle, że to jednak ma sens, bo ja rzeczywiście czuję, że coś się dzieje. A same brzuszki, to prawda, chyba tylko na ból pleców :D Gdybym jeszcze tak jak Himek potrafiła robić te piękne tabelki ... Dziękuję :):)

4 sierpnia 2015 , Komentarze (26)

Ja tu się nabijam z diet wszelakich, zdaje mi się, że jem ciągle i całymi dniami, a tu się okazuje, że jem za mało i to dość sporo mi tam brakuje. jak żyć???:D Wmuszać w siebie? Z drugiej strony jeśli to miałoby pomóc? Płakać się chce- to dopiero paradoks stulecia- żeby schudnąć, muszę jeść więcej :)A ja jem ciągle. Co trzy godziny, czyli zjadam, ocieram okruchy z buzi i za chwile znów jest pora jedzenia (szloch) szczękę sobie nadwyrężę :D

2 sierpnia 2015 , Komentarze (25)

Potrzebuję pomocy, bo chyba coś robię nie tak. No niby waga spada i niby jest dobrze, ale komentarz jednej z dziewczyn uświadomił mi, że może powinnam coś zmienić. No tak...ja chętnie, ale pewnie każdy, kto ciężko pracował na cokolwiek i coś co robił przynosiło mu efekty słysząc, że np. ćwiczy za dużo, przeraziłby się. Tym bardziej jeśli to sprawia mu przyjemność, jeśli lubi to robić i nie forsuje się przy tym. I cholera rozum mówi "słuchaj mądrzejszych", a serce jęczy "no przecież chudniesz, jak się będziesz ruszać mniej, to przytyjesz- to logiczne" I co ja mam zrobić? Mam tu swoje dwa ideały. Mój ideał nr 1 Himcio :D(Himek) uporządkowana, niesamowicie konsekwentna, i wygląda świetnie- ciągle nie wiem z czego ona tam się odchudza :* i jeśli chcę, żeby mi się w mózgu poukładało, to zaglądam tam do niej. Ale odkryłam dziś ideał nr 2. Fitneska po prostu boska, czyli megan. Nie ma co ukrywać, dziewczyna wygląda jak milion dolarów i mówi konkretnie. No i co teraz? Jeśli według niej moje zmagania o d...potłuc, mimo, że przynoszą efekty? Czy zastosować zasadę mojej mamy "słuchaj wszystkich i rób swoje?" :D czy posłuchać rad mądrzejszego? Ratunku!!!!

Pewnie posłucham megan, choćby na próbę, skoro już jej zawróciłam jej śliczne cztery litery. Choćby na próbę, Jeśli coś się zadzieje, będę w tym trwać. A jeśli nie...jestem rozdarta (szloch) 

Pytałam w komentarzu, ale może ktoś mi powie co mi zrobi takie urządzenie z łydkami? Wyszczupli, czy poszerzy?

bo naczytałam się tyle w necie, że już nic nie wiem :D 
i jak mi wyjdzie na łydki ćwiczenie na tym?

2 sierpnia 2015 , Komentarze (5)

Nie do wiary, powiedz ludziom prawdę o nich samych, a oburzą się święcie. Oburzą do tego stopnia, że będą skłonni wkładać w Twoje usta nawet to, czego nie powiedziałaś.

Nie do wiary, powiedz ludziom, że jest inaczej niż byli przekonani, że jest, a ich oburzenie przybierze na sile.

Nie do wiary, sprzeciw się ogólnie przyjętej normie, a święte oburzenie przybierze na sile :) Zabawne.

Dwa wpisy o grubasach. Już kilka dni się z nimi nosiłam, a pobudził mnie wpis jednej osoby. Dlaczego? Dla jednych otyłość to 80 kg, dla inny 180. Osoby, którym trudno wykonywać codzienne czynności. Osoby, które potrafią wzbudzać w swoich dzieciach poczucie winy, albo współczucie tylko po to, żeby dostać to co chcą? Co miałabym zrobić jeśli dajmy na to moja mama, która nie jest osobą otyła, ale gdyby była, poprosiłaby mnie o fast food, a ja wiedziałabym, że jej nie wolno? Kupić to, czego chce? Zamówić, bo to przecież sprawa grubasa co je i co robi ze swoim życiem? A gdybym była sąsiadką takiej osoby, a ona poprosiłaby mnie o zamawianie tego typu żarcia. Zamawiać w imię jej wolności? Czy powiedzieć, przepraszam, ale ja nie chcę brać udziału w Twoim powolnym samobójstwie? Co powinnam zrobić kiedy widzę osobę wyraźnie otyłą w fast foodzie? Zająć się własnym talerzem, strofować znajomych, którzy śmieją się czy komentują, czy w ciszy pomyśleć " Boże, powinien się opamiętać", albo coś jeszcze innego? Oczywiście, że powinnam zająć się swoją porcją. I JA bym tak właśnie zrobiła. JA pomyślałaby sobie, że nie tknę więcej tego świństwa jeśli mam tak wyglądać, JA pomyślałabym sobie, że ta osoba zdecydowanie nie powinna tu jadać, JA pomyślałabym sobie, że to obrzydliwe, JA opierdzieliłabym znajomych, mówiąc im, że JA też jestem gruba, a ze mnie się nie śmieją, albo że JA uważam, że to nie ich interes, choć mi się to też nie podoba, albo, żeby się opamiętali i nie robili trzody. JA, bo JA uważam się za zwykłego człowieka, ani nie okrutnego na tyle, żeby się wyśmiewać, ale na tyle okrutnego, żeby się zaśmiać widząc wylewający się tyłek z za ciasnych spodni. No ja za cholerę nie jestem święta, a czasem nawet i nie wyrozumiała. JA lubię działać i tych, którzy więcej robią niż myślą, żeby zrobić. A najbardziej MNIE razi, kiedy ktoś mówi, że coś robi, bo miałby ochotę, ale tak naprawdę nie ma odwagi. JA z autopsji wiem, że czasem współczucie i zrozumienie daje odwrotny skutek od spodziewanego, albo oczekiwanego. JA wolałabym słabą prawdę o sobie niż piękne kłamstwo :) JA.

To smutne, że ludzie wolą zająć się własnym nosem, w nic nie wcinać, dać innym niszczyć siebie samych w imię wolności. JA wolę widzieć, że ktoś z niesmakiem zerka na mnie w maku, bo MNIE to zmotywuje. JA nie popieram wyśmiewania się z żadnej ułomności, nawet otyłości, ale jako, że sama mam do siebie ogromny dystans, kiedy słyszę żarty na swój temat staram się albo z nich śmiać, albo wyciągać wnioski, albo się wkurzam. JA nie udaję, że jestem lepsza niż jestem i że czasem nie zdarzy mi się różna reakcja. Nie jestem, nie byłam i nie będę święta. Jak czytam, że są ludzie którym nigdy się nic nie zdarzyło i jest nieskazitelny, to eh...szkoda słów :) No ja nie jestem, czasem cos skomentuje, czasem się z czegoś zaśmieję, czasem kogoś opieprzę za zachowanie, które mi nie odpowiada. Jakaś pomoc, jakakolwiek jest według MNIE lepsza niż żadna :) JA wolę, kiedy ludzie wokół mnie nie udają, że jest w porządku jeśli nie jest. JA nie lubię jak się ktoś wcina w moje życie, ale JA uwielbiam jak mi ktoś otwiera oczy, kiedy sama nie widzę, że jest źle. JA uważam, że umiejętna krytyka, a nawet spojrzenie "wiele mówiące" więcej MI da od współczucia i zrozumienia.