Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

nie poprawna optymistka .)))

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 49614
Komentarzy: 931
Założony: 7 czerwca 2015
Ostatni wpis: 21 maja 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
emcia.emilia

kobieta, 42 lat,

168 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

25 kwietnia 2016 , Komentarze (8)

...sza dziewczyny.  Was proszę tylko o trzymanie kciuków. Wystawiam się na próbę, jak będzie klapa to wykupuje Smacznie Dopasowaną, jak wrócę z Polski rzecz jasna. Warunek jest taki że muszę być grzeczna w 100%. Żeby nie było tak jak z bieganiem. Pojechałam po steper a w duchu się modliłam żeby był niewypałem. No bo jak nie steper to bieganie.) Niedługo Wam zdradzę swoje  wymysły.

Czy ja jestem nie normalna??? Oglądałam dzisiaj filmiki z Maratonu i się popłakałam. Hmmmm... zawsze tak mam...

24 kwietnia 2016 , Komentarze (8)

Za dużo czasu spędzam na vitalii- pewnie jak nie jedna z Was.Ale cieszy to ze coraz więcej z nas z głowa podchodzi do odchudzania, mądrzej je, więcej się rusza. Fajne to. Raczej na rowerowa wyprawę sie nie wybiorę, pogoda jak to w Holandii fix- mix. Pobiegałam dzisiaj, naszła mnie wielka ochota jak tylko oczy otworzyłam. Myślę trochę nad dietą Vitalii, ale jakoś nie mogę sie do końca do niej przekonać, ważenie składników to tak trochę nie mija bajka.No i wole jeść to na co mam ochotę. Ale z drugiej strony trochę mnie korci. 

Milusiego dzionka.*

23 kwietnia 2016 , Komentarze (3)

Pobudka po 4-ej. Faceta  przydało by się czasem udusić, ale nie potrafię. On chodzi do pracy na popołudniówki, wraca ok 23-ej czasem później, kladzie sie spać w środku nocy. Wiadome rano go z łózka nie zgoni. I jak przyjdzie weekend to On wieczorem usiedzieć nie może to tak trochę jak z niemowlakiem. No i wiadome jakie tego skutki są ze szwenda sie po mieszkaniu w np. tak jak dzisiaj ok 4ej, no i po moim spaniu. Dzień będzie długi... Już spełniam swe warzenie od rana.. Założyłam  ze dzisiaj pobiegnę dłużnej tak z 5 min. od ostatniego mojego najdłuższego wybiegania( piękne słowo:D).  W niedziele było 47nim . a dziś jakoś te dodatkowe 5 nim. przerodziło sie w sumie w 73min. Sama nie wiem jak. Po prostu. Pogoda-zimno, szczerze to jak wracałam to zmarzłam, tak ciągnęło od morza, w bardzo ciepłe dno biega się cudownie nad woda bo chłodzi, ale w zimie przy przymrozkach oj tam bym sie nie wybrała, bo bym wróciła bez chyba żadnej kończyny. A przecież jeszcze mi się do czegoś przydadzą raczej.  

Ciąg dalszy wpisu nastąpi później, zmykam do Amsterdamu Buzki w nóżki.*

Jestem już z powrotem, mój facet gorszy niż baba, muszę go na siłe ze sklepu wyciągać. na serio lubię od czasu do czasu wyskoczyć  na zakupy, ale bez przesady. I nie znoszę składowania bubli. Bardzo żałuje ze nie wzięłam aparatu bo mieliśmy takie widoki mimo iż nie jest to dla mnie nowość to zapiera dech w piersiach, możne jutro  jak dopisze pogoda skocze rowerem  w kilka miejsc to Wam troszkę fajnych miejsc pokaże. 

A rano coś tam pisałam o bieganiu. Biegam dla siebie, tylko dla siebie, nie oczekuje oklasków ani pochwał. Ale niczym fajnym jest słuchanie durnowatych komentarzy, albo chrząkania pod nosem. Mój  facet wychował sie w rodzinie dla których chociażby spacer z rodzina jest uważany za szczyt idiotyzmu, o innym ruchu to nawet nie wspomnę. Ciężkie to dla mnie było na początku bo ja na tyłku nie usiedzę. Jesteśmy razem 10 lat i On juz dawno przywykł, do moich zapędów.  Wiem ze czasem sie ze mnie śmieje, ale widzę tez ze sie cieszy ze robię cos dla siebie. I bardzo lubi sie chwalić tym ze "pawianuję" to taki nasz żartobliwy szyfr oznaczający każdą moja aktywność.jak sie ktoś ze znajomych mnie pyta, bo widzi ze ja duzo rowerem jeżdżę, kilka osób widziało ze zaczadzam biegać  to on mi nie da nawet dojść do słowa. trajkocze jak "radio wolna europa". A bo ja tam i tam była, ze dla mnie rowerem byc tam czy tam to jak zjedzenie bułki z masłem.itp.ja rozumie ze nie każdy musi być pasjonatem sportu. Jeden lubi to, tamten lubi co innego.Ale z jego siostra lekko nie mam pod tym względem, zresztą nie tylko pod tym. Komentarz z jej ust jak widzimy kogoś kto np. biegnie " Chyba by musiało mnie całkowicie poj...ć, no tak jak sie całymi daniami w domu siedzi to i z nudów można sie przebiec". Albo jak wracam czy to z biegania czy z rowerowej trasy, mój facet sie mnie pyta jak tam było, czy mnie nie porwało itp. ja cos tam odpowiem, Ona ani słowem tylko głupkowate chrząkanie pod nosem. Tak samo jak ktoś przy niej mi powie ze schudłam. Sama wazy spokojnie ponad 100kg. Więc wiecie do czego zmierzam. Myślę ze nadejdzie kiedyś taki dzień że swoim samozaparciem i siła wali zatkam jej usta. I tym akcentem kończę dzisiejszy wpis. Życzę cudownego dnia buziaki.*

22 kwietnia 2016 , Komentarze (12)

Dziś krótko byłam w pracy tylko do 14-ej. Próbowałam przekonać szefa by dał mi dodatkowe dwa dni urlopu, ale powiedział nie. Znam go i jakiś 1% szans jest na zmianę zdania. Tylko coś mi mówi że zdania nie zmieni. Zawsze to dwa dni wcześniej pojechalibyśmy do Polski. Denerwuje się tym urlopem bo jestem umówiona do onkologa. Panikarą nigdy nie byłam i  w sumie nie choruję, nawet przeziębienia mnie omijają szerokim łukiem. Ale w życiu tak się nie bałam wizyty. Nawet pisać mi o tym ciężko, rodzicom nic nie wspominam. Mam nadzieje że to nic takiego, choć ciężko mi negatywne myśli od siebie odgonić. Nawet ta moja chęć zmiany swojego życia jest po części związana z moim strachem. Zycie mamy tylko jedno, a jakoś nie potrafimy go uszanować. Nie jeden by powiedział że ze mną tak źle nie jest, ze jak by każdy tak zył to nie było by sie za bardzo czego czepić. Sporo w tym prawdy jest, ale ja wiem że mogę dać z siebie dużo więcej.Mnie cieszy najbardziej że nie przejmuje sie pierdołami że u mnie szklanka jest zawsze  do połowy pełna. Nawet jak inni nie widza wyjścia, ja je wyciągam z pod ziemi. I zawsze powtarzam ze wyjścia są przynajmniej dwa. Taki ze mnie optymistyczny maniak kochający życie. Teraz mam łzy w oczach. Musze być zdrowa, będę,  JESTEM.Kurcze ten wpis taki przygnębiający się zrobił a taki miał nie być, miałam pisać o swoich marzeniach, marzeniach które krążą mi po  głowie już kilkanaście lat. Dziś jestem w miejscu w którym uczynniłam wielki krok na przód. Bieganie było moim marzeniem... maraton, dla czego pisze było... bo stoję dziś w miejscu w którym mogę śmiało powiedzieć że marzenia spełniam, każdego dnia jak nakładam buty  do biegania i to samo "się biegnie". Nie odkładam już marzeń na potem. Ty też nie odkładaj-życie masz tylko jedno.

21 kwietnia 2016 , Komentarze (4)

Macie lasencje racje w 100%. Tak zmieniam styl życia, a nie da się zmienić tak w ułamku sekundy. Nie chce tylko schudnąć, już nie. Potrzeba czasu, być może bardzo dużo. O 180stopni świata wywracać nie muszę. Nigdy nie paliłam, za alkoholem nie przepadam, w sumie 0 u mnie używek, to kompletnie nie mój świat. Kocham ruch KOCHAM. Nie przepadam za syfnym jedzeniem, staram sie z głową robić zakupy. A te moje problemy z jedzeniem to przeszłość z nastoletnich lat. Popełniłam ogromny błąd przy pierwszym odchudzaniu, aż mam ciary na plecach jak sobie przypomnę co ja robiłam ze swoim ciałem.  A później już z górki w popełnianiu kolejnych błędów. 

Odwołali mi dzisiaj lekcje Holenderskiego, wiec biegałam. Tak dziwnie jak dzisiaj podczas treningu sie jeszcze nigdy nie czułam. Nogi strasznie spuchnięta ciężkie(wysoka temperatura daje znać o sobie). Początek biegu dosyć ciężki, jakoś przez pierwszych kilka minut mi sie zawsze tak ciężko oddycha. Staram sie nie biegać cały czas po asfalcie, po trawie i po plaży tez uda mi się trochę pokicać. Ale najlepiej mi sie biega po ścieżkach z muszel, co prawda roztrzaskanych na strzępy, ale fajnie tak w sam raz mięciutko. W połowie biegu tak mi sie cudownie oddychało jak by to powietrze przeze mnie przepływało, jak bym nic nie ważyła. ŁO matko mega.  No i dostałam takiego kopa ze przebiegłam sie ile miałam sił w nogach. (kreci)

Nie wiem co mi sie z nogami dzieje, rano nakładam buty sa luźne po dwóch godzinach pracy spuchnięte że mi aż ciasno. Rozumie ze wysoka temperatura, ale ja już 6 rok w takich warunkach pracuję. Jeszcze niedawno ok pod koniec dania odczuwałam opuchliznę, ale nie tak z samego rana. Rower mi dużo pomagał bo dupsko na siodełko pedałami pokręciłam krew zaczęła krążyć i jak ręka odjął. Teraz tez jeżdżę a no i dzisiaj i wczoraj i przedwczoraj i jutro też.

20 kwietnia 2016 , Komentarze (11)

Już trzeci dzień bez biegania, z jedzeniem tak sobie. 

Czemu nie potrafię być konsekwentna w sowich postanowieniach tak jak w oszczędzaniu pieniędzy? Naturalne ze nie we wszystkim można być dobrym, ale mnie ta odwieczna walka na prawdę irytuje. Nosz k....a przecież to jest tylko jedzenie a potrafi zawładnąć człowiekiem na amen.Wiecie dla czego nie porywam sie na takie "prawdziwe diety"? Bo mam dosyć ciągłego myślenia o jedzeniu o kaloriach, to mi mózg lasuje. Nawet jak ktos w moim towarzystwie  ciągle plecie o odchudzaniu to mnie krew zalewa. Gdzie sie człowiek nie ruszy to tylko diety i diety. Na litość Boską czy to jest jakieś guru czy jak? Tylko do koła  jedz to i to o tej i o tej porze, tyle a tyle posiłków, jakieś makra i  BWT. Po co to? Ja sie do tego nie nadaję i nadawać się nie chcę. Tak jak przez wiele lat starałam sie obsesyjnie schudnąć, i ciągle było mi mało, tak niech teraz nikt mnie nie namawia do tych cudów wianków.  Już nigdy tak głupia nie będę.Tak jak tyje się od nadmiaru jedzenia, tak chudnie się od jego  ograniczenia( bez przesady oczywiście). UMIAR to jest antidotum na schudniecie i trzymanie szczupłej sylwetki. 

Mam czasami taki myśli, ze ja juz nigdy nie schudnę, choć z drugiej strony nie chce być wiecznie grubasem.

A tutaj jeszcze ruch jest, który jest dla nie jak oddychanie, który przenosi mnie w inny wymiar, odrywa od rzeczywistości, sprawia że fruwam ze szczęścia. Tak bardzo go kocham ale bez reszty pochłonąć sie mu nie dam. I jestem nadal tylko"przelotnym zrywem". Dla czego taj jest nie znam odpowiedzi.

17 kwietnia 2016 , Komentarze (9)

... na serio, w stare, nowe również. Kilka tygodni temu znalazłam fajne jeansy u "dziada" taki Polski ciuchland.  Zapłaciłam całe aż 6E. Dupsko ledwo wcisnęłam , ale boczyska się wylewały, brakowało dobrych parę centymetrów.  A tu dzisiaj wciskam na dupsko i leżą idealnie:D. Aż się jeść odechciewa. 

Strzeliłam dzisiaj 47min. biegu, uwielbiam biegać z rana. Cały świat jest mój, chłodno, cudowne rześkie powietrze. Na rower mi sie chce, choć juz miliony razy padało, ale słonko świeci. Uroki Holandii.

Ostatnio sporo czytam o bieganiu, treningach biegowych i wszystkim co jest z tym sportem związane. Okazuje się ze bardzo dużo biegaczy ma zaburzenia odżywiania. Przerażające. Ja mam nadzieję właśnie uporządkować ta kwestie w czym bieganie ma mi pomoc.  Moje podejście do jedzenia zmierza w zdrowym kierunku. Skończyłam z głupimi głodowymi dietami. Nawet niech mi to zajmie dużo więcej czasu. Zaczynam czerpać coraz większa frajdę z biegania i truchtam powoli do godzinnego biegu. 

Milusiego dnia pędzę na flumark to taka Polska giełda rzeczy używanych, organizowana od dzisiaj pod gołym niebem, tylko nie wiem czy mnie błotko nie zassie.

16 kwietnia 2016 , Komentarze (4)

No kto jak kto , ale znam siebie najlepiej...był ciąg dalszy wczorajszego nie najlepszego dnia. Chce być tu szczera, wiec jak mnie endorfiny "ganiają" pisze zawsze i jak w odwiedziny wpada moja nie lubiana prze ze mnie koleżanka "rozjechana żaba" też muszę wspomnieć. Była krótko.  Dziś rano  w łóżko pierwsza myśl BIEGANIE no i spontan musiał być. 40min. strzeliłam. Fajnie zaledwie kilka osób, chłodno co uwielbiam tylko wiatr mi dredy z włosów plątał. Jestem na etapie zapuszczania i związać ich jeszcze nie jestem w stanie. dziś mi jest już cudnie. Nawet zaległe w żołądku chipsy nie przeszkadzały mi w rozpoczęciu pięknie dnia. Myśli pozytywne same w głowie mam.:D

Rozmowa o 7 rano z moim facetem, jak mu dosłownie nad sama głowa strzelam rozgrzewkę, On okropny śpioch jest, całkowicie moje przeciwieństwo. 

On: Co Ty tam pawianujesz?

Ja: Idę biegać.

On: Chce Ci się?

Ja : No.Idziesz ze mną?

On:Na głowę nie upadłem.

Ja: A ja tam lubię na głowę upadać.

Pawianowanie to wszelki ruch perze mnie wykonywany. Taki nasz szyfr, przez niego wymyślony.:PP

Tak sobie dzisiaj policzyłam( choć wiem ze to tak nie do końca działa) , ze mój paskowy cel  59 kg.osiągnę na koniec roku.  I w rok 2017 wejdę jak gwiazda nad gwiazdy.Zakradając ze ważę 78 i będę chudła 0,5 kg tygodniowo. Wygórowanych ambicji w tej kwestii nie mam. Przecież 2 kg. miesięcznie to nie jest dużo.  A tak z drugiej strony gdyby to wypalanie sadła było takie proste, to Vitalia była by zbędna. To do jasnej anielki prostą sprawą nie jest więc nie łamcie się dziewczęta swoimi słabościami. Taka nasza ludzka natura-nad ludzi jeszcze nie poznałam , wiec z tego co mnie uczono nie istnieją. Nie ma co się mazać, ze czasami zaszalejemy, pewnie nas to nie uszczęśliwi, ale to nie koniec świata przecież. I tak jesteśmy wszystkie seksowne laseczki tylko musimy ruszyć  swoje dupeczki- coś mi się tu rymuje hahahaha....

Wiec proszę zdawać mi tu relacje ze swoich upadków i wzlotów.

15 kwietnia 2016 , Komentarze (3)

Chyba i na mnie przyszła pora. Pojadłam ale się nie obżarłam czy mi sie biegać chce tego nie wiem leże w piernatach z laptopem i ani chęci ani czegokolwiek. Oby to sie nie skończyło gorszą klęską. taki jakiś dzień mam "rozjechanej żaby" facet mnie wszystkim wkurza, choć nic złego nie robi. Mocy przybywaj!!!:PP

Dziś za to mam zwrot akcji wkurzam się na siebie że nie chudnę w oczach. Niby widzę różnicę, ale chciała bym widzieć większe zmiany. Dupsko wciskam w coraz więcej ubrań, ale wciąż jeszcze za dużo jest na mnie za  ciasna. taki jakiś kiepskawy dzień. Jutro oby nie było po nim śladu. 

Mam mały problem, bo kibelkowo kiepsko. Zawsze tak mam ze jak jem co mi sie tylko uda do ust włożyć to problem znika, jak tylko grzeczna sie staje to wszystko stopuje. 

Dosyć tego smęcenia. opowiadajcie co u Was.

14 kwietnia 2016 , Komentarze (3)

Dziś krótko tylko się melduję. Wszystko gra i huczy. Dziś miało być bez ruchu,ale zaświtała mi cudowna myśl w głowie a jak mi zaświta to nie ma zmiłuj. Strzeliłam 20 km. do szkoły rowerem no i tak wyszło ze jednak nie było nic nie robienia. Jutro bieganie w planie. Przez cały dzień tylko marze jak będzie cudownie jak opuszczenie te tropiki. Przez ta prace nienawidzę słońca. tak wiem ze brzmi idiotycznie, ale na dworze nawet morze być przymrozek oby słonce na chwile błysnęło to padam. Pot po dupie cyrkiem leci. Nawet sobie nie wyobrażajcie co jest jak na dworze ok. 30*C.  Do juterka;)