Waga w dniu porodu 93kg dwa miesiące po 79kg. Chce zobaczyć 75kg. Kto się do mnie przyłączy? Może jakaś inna młoda mama ma ten sam problem co ja? 4 kg do 1 listopada moje małe postanowienie
Znajomi (4)
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 2165 |
Komentarzy: | 16 |
Założony: | 7 października 2015 |
Ostatni wpis: | 26 września 2018 |
kobieta, 32 lat, Rzeszów
168 cm, 82.50 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Waga w dniu porodu 93kg dwa miesiące po 79kg. Chce zobaczyć 75kg. Kto się do mnie przyłączy? Może jakaś inna młoda mama ma ten sam problem co ja? 4 kg do 1 listopada moje małe postanowienie
Gdy 23 latka staje się 26 latka
Przypadek sprawił że odzyskałam hasło do Vitalia. Jakie było moje zdziwienie gdy przeczytałam wpisy? Co się zmieniło w ciągu 3 lat? Zostałam żoną, mamą malutkiej gwiazdeczki. Plany o lepszej pracy zmieniły się na urlop macierzyński. Moje marzeniem jest to aby moja mała rodzina była zdrowa i szczęśliwa. Jedyne co się nie zmieniło to moja nadwaga
za dwa miesiące mega ważne wydarzenie. Czeka mnie wesele i to nie przyjemne wesołe tylko to z rodzaju gdzie rodzina mojego lubego będzie mnie oglądać, oceniać itd. Chyba nie jest odkryciem ze chce wypaść dobrze. Sukienka wybrana, krawcowa do rany przyłoż z talentem do szycia sukienek plus size. Wszystko załatwione makijaż, fryzjer...
Jednak wiem , że jeśli sama nic nie zrobię będę czuła się źle. Dlatego ćwiczę każdego dnia, aby choć trochę lepiej wyglądać.
Zrobię wszystko abym JA się dobrze czuła. A chamowaty ojciec może się pieprzyc.
Usłyszeć słowa 'upaslas się ją świnia' powinny boleć. Jednak bawią i motywują.
Czyli coś o tym, że z rodziną najlepiej na zdjęciach i to nie koniecznie.
usprawiedliwienie się bez powodu zawsze jest bezsensowne. Jednak jak planować czas ? Jestem w tym do dupy. Wracam z nocki i jedyne o czym marze to aby położyć się w łóżku. A później brakuje mi czasu na codzienne zajęcia. Jak nowe postawienia wcielić w codzienny rytuał? Jeszcze tego nie wiem ale walcze o zmianę.
usprawiedliwienie się bez powodu zawsze jest bezsensowne. Jednak jak planować czas ? Jestem w tym do dupy. Wracam z nocki i jedyne o czym marze to aby położyć się w łóżku. A później brakuje mi czasu na codzienne zajęcia. Jak nowe postawienia wcielić w codzienny rytuał? Jeszcze tego nie wiem ale walcze o zmianę.
każdego ranka budzę się i obiecuje sobie dziś będzie lepiej! Każdej nocy myślę co zrobić abym schudła, znalazła lepsza prace , miała więcej energii. W planowaniu jestem mistrzynią.
Tylko przychodzi dzień ewentualnie nocna zmiana i moje plany idą na dalszy plan. Dłącznego?
Odpowiedź jest oczywista jestem leniwa i...
Bardzo szybko wmawiam sobie, że w tak wolnym tempie nie osiągnę nic. Nic bardziej mylnego.
Próbuje sobie przetłumaczyć, że małe kroki doprowadza mnie do dużego efektu.
Dlatego dziś ciesze się z trzech rzeczy:
1. Dziś zmieniłam słodycze na jogurt Activia.
2. Pół godziny ćwiczyłam.
3. W końcu ruszyłam z angielskim. 184 słowa to naprawdę dużo.
I tak sama sobie powtarzam jest dobrze , a uśmiech na twarzy się pojawia i samopoczucie jest o wiele lepsze.
Dziś poraz pierwszy od dłuższego czasu weszłam na vitalie. Dopiero teraz uświadomiłam sobie ze rok temu byłam lżejsza o całe 10 kg. Szok
Dziś 85 kg
Ciężko jest ruszyć się, kiedy od pół roku nie wykazywało się wiele aktywności fizycznej. Jednak powoli, bardzo powoli zaczynam.
Rozpocząć bieganie nie jest łatwo. Trzeba się ubrać, wybrać adidasy, słuchawki gubią się w torebce, mp4 rozładowana, telefon na wyczerpaniu, bądź brak odpowiedniej muzyki. Jednak kiedy pokonam te przeciwności losu i z rozpędem wyjdę z domu, okazuje się, że jest jeszcze 200 spraw do zrobienia. Jak to mówią wymówka zawsze się znajdzie.
Dzisiaj zacisnęłam zęby, wybrałam pierwsze lepsze buty, bluzkę, bluzę, słuchawki zapożyczyłam od siostry, a telefon wytrzymał godzinę truchtu choć czasem piszczał z głodu. Wychodząc z domu powiadomiłam wszystkich, że idę biegać. Nikt się sprzeciwił. Tym sposobem wyszłam z domu i zaczęłam biegać i przypomniałam sobie jak to kocham!
A wszystko dzięki mojemu cudownemu K. Nic tak nie motywuje jak kłótnia z facetem...
Wiele razy czytałam jak to źle, gdy człowiek się codziennie waży. Bo przecież waga może się wahać, itd itd...
Po sobie wiem, że o wiele gorzej jest, gdy powyższym tłumaczeniem nie stajesz na wagę, najpierw tydzień, dwa, trzy... a później boisz się na nią spojrzeć, bo nie wiesz ile pokażę.
Stając na nią codziennie mam namiastkę kontroli. Taką maluteńką.
Dziś przełamałam mój lęk. Szklana jędza pokazała 80,4 kg.
Płakać się chce... od dziś będę kontrolować wagę codziennie!