Ostatnio jestem z dietą na bakier. Niby jem co powinnam, ale wciąż pojawia się coś ponad to. A to chipsy i piwo do meczu, a to ciasto, bo urodziny syna, a to inne słodkości, bo dostałam w prezencie. I tak się zrobiło mnie więcej o kilogram w przeciągu tygodnia. Zdradliwie się skradający kilogram, wrrr. Wkurzające, że takie małe grzeszki powodują tycie, a przecież nie będę na diecie do końca życia. Tragedia. Wiem co to zdrowe odżywianie i na co dzień nie jem śmieci, ale żeby nie można było raz na jakiś czas zgrzeszyć, to przegięcie.
Muszę jakimś cudem reanimować moją silną wolę, bo będzie źle. Pora powiedzieć kategorycznie podjadaniu, STOP!
i jeszcze taki humor mi się przypomniał
Pyta Jasio taty
-tato, a czemu cukierki zawijane są w szeleszczące papierki?
- widzisz Jasiu, to po to żebyśmy słyszeli jak mama się odchudza